Dla mnie najważniejszą cechą jest jasność w naszych relacjach, to jest dla mnie postawa. Z moją 1w9 nie ma z tym problemu na szczęście. Jak mi albo jej coś nie leży, to zaraz wiadomo o co chodzi, czasem dojdzie do tego że sobie pociśniemy wzajemnie i potem już luz. Żadnych fochów, milczenia, obrażania się etc. bo nie wiadomo co się wtedy dzieje w związku i na dłuższą metę tak się nie da żyć. Druga ważna sprawa, żeby nie było żadnych gierek typu "ja sobie teraz pomilczę i zobaczymy co on zrobi" czy jakichś dziwnych niuansów. Szczerze mówiąc nie orientuję się w tym i jak się dzieje coś takiego to znajomość/związek przekształca się w przechodzenie przez pole minowe w nocy bez wykrywacza metalu i z zawiązanymi oczami. Jak patrzę na swojego kolegę 4w5 to ja go po prostu nie rozumiem. Poznał jakiś czas temu laskę, widać też taką z duszą artystyczną, nie znam jej osobiście ale z opowieści P. już widzę, że ja bym sobie nie poradził. Zbyt delikatna, wrażliwa i "uduchowiona" jak dla mnie. Jak mi pokazywał smsy to miałem wrażenie jak bym czytał tomik poezji
Z kolei P. mnie się dziwi, że mi w ogóle nie przeszkadza jak moja K. specjalnie mi nie misiaczkuje i przeklina. Uważa, że to brak romantyzmu, ale ja z kolei czuję że to równa babka i czuję się przy niej swojsko.
Dalej, panna powinna być zdecydowana. Tak albo nie, szybka decyzja. Żadne aaa... eee... uuu... yyyy.... mmmm.... przez kilka godzin. I niech nie skwierczy, że to jej nie odpowiada, tamto, siamto. Takiej księżniczce na ziarnku grochu też podziękuję:P Nie wytrzymałbym z taką niezdecydowaną i użalającą się nad sobą lalunią. Ale z drugiej strony, z wrednym pyskatym, dominującym babsztylem również bym nie wytrzymał. Owszem, lubię silnych, zdecydowanych ludzi, puki nie wjeżdżają na moje życie i nie chcą nim sterować, bo wtedy bardzo szybko powiem "spieprzaj babo" i nie pomoże kręcenie pupcią, kajanie się, robienie maślanych oczek czy techniki NLP
Dalej, wygląd. Wiadomo, że na dłuższą metę liczy się charakter bo cycki opadną a matoł zostanie xD Ale nie oszukujmy się, jak nie ma popędu fizycznego, to związek nie ma większych szans. Natury się nie oszuka. Nie musi być to od razu Angelina Jolie ale niech jakoś wygląda. 10 wałków tłuszczu na brzuchu, pryszcze i brak najmniejszych chęci żeby to zrobić nie świadczą dobrze o tej osobie (ale nie aż tak jak rzeczy opisane wyżej). Już nawet nie chodzi o sam wygląd, tylko o stagnację. Ale jakby robiła coś ze sobą, to już zmienia postać rzeczy, nawet mogę powiedzieć, że taką osobę oceniłbym wyżej niż wytapirowaną blond piękność (wiem że przejaskrawiłem, ale żeby wiadomo było o co chodzi;p), bo pokazuje że walczy. A to w ludziach cenię:)
No i ostatnia sprawa. Czyli, żeby była wyrozumiała, zwłaszcza na początku znajomości. Niespecjalnie wiem jak się zachować na początku relacji, dlatego wolę siedzieć cicho, bo jeszcze coś palnę nie tak i pupa blada, a czasem mi się to zdażyło, i dobrze że K. przymknęła na to oko:P Mimo że jestem ekstrawertykiem, to na początku sprawiam wrażenie bardzo cichego, niedostępnego, dystansującego się i wycofującego. Po prostu sprawdzam co jest grane, co to za osoba. Jak już się do danej osoby przekonam, to powoli się otwieram. I w końcu jazda, wychodzi prawdziwy Paweł na światło dzienne xD Ale na to potrzeba czasu