Czy Ósemki płaczą?

Wiadomość
Autor
KarolMXXXXXXXXXX
Posty: 27
Rejestracja: sobota, 12 lutego 2011, 11:13

Re: Czy Ósemki płaczą?

#106 Post autor: KarolMXXXXXXXXXX » niedziela, 27 marca 2011, 09:22

Ja zawsze jak widzialem kogos placzacego, to nie myslalem np: "biedny dzieciak", tylko: "kur*a!!, Po co on to robi", "co za beksa" itp.... Jak mi zaczynają w samotności lecieć łzy, to się zawsze szybko po tym otrząsam, mam plany, że się zmienie i one są aktualne do końca dnia> Następnego dnia jest tak jak bylo. Kiedy w chwilach moich łez ktos do mnie podejdzie i będzie chciał mnie pocieszyć, lub mi "pomóc", staję się zimny, zamykam się na prawie 100%, nie umiem wykrztusić słowa itp. Jeżeli podejdzie ktoś kto płacz u mnie wywyolal, to gdy bedzie chcial przeprosic... pop prostu mu się nie uda

Chyba wszystkie ósemki tak mają, że nie umieją przepraszać, wybaczać, na długo pamiętają wyrządzone im krzywdy. Osobiście móiąc, ja nie chce by mnie ktoś przpraszał, tylko wole usleszec obietnice, ze nigdy tego więcej nie zrobi,a zamiast wybaczać wole po prostu zapomnieć, jakkolwiek to jest nmożliwe.

Kiedy to ja wywolam u kogoś placz, to w ogole nie mam podejscia emocjonalnego, po prostu uważam to za słabość i akt manipulacji

Czy wszystkie ósemki nie umieją zaufać DO KOŃCA?? Wy też wyczujecie zawsze jakiś podstęp??

_______________________

8w7



Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Czy Ósemki płaczą?

#107 Post autor: Kapar » poniedziałek, 28 marca 2011, 03:32

Karol jesli chodzi o zaufanie, to jest na ten temat osobny watek.
KarolMXXXXXXXXXX pisze:Osobiście móiąc, ja nie chce by mnie ktoś przpraszał, tylko wole usleszec obietnice, ze nigdy tego więcej nie zrobi,a zamiast wybaczać wole po prostu zapomnieć, jakkolwiek to jest nmożliwe.
Wlasciwie ja tez tak czesto mam. Nie oczekuje na przeprosiny, wiele dla mnie nie znacza. Bo dla mnie ludzie wiecej mowia swoimi czynami niz slowami.

Mam potrzebe uporzadkowac tu pewne sprawy. Zwlaszcza te rozdmuchane przez yusti. Jest kilka sytuacji zwiazanych z placzem:
  • -wywolanie placzu u kogos przez osemke,
    -czyjs placz jako wymuszenie reakcji
    -placz dziecka
    -placz osemki w samotnosci
Dla mnie kazde z powyzszych jest cyzms osobnym i wywolujacym u mnie inne reakcje czy zachowania.

Jesli ja wywolam placz u kogos i jest to blahe, to jak Pablo napisal, irytuje mnie to i tylko jeszcze staje sie bardziej zezloszczony. Jesli mam poczucie, ze przegialem pale, zapedzilem sie, to czuje sie jakos glupio, ale nie bede zaraz kogos pocieszac, tylko przeczekam az emocje opadna.

Jesli ktos zwyczajnie placze i jest to oczekiwaniem na jakas moja reakcje czy pocieszenie to niestety ale ja nie umiem pocieszac innych. Moje pocieszenia wywoluja zazwyczaj jeszcze wiekszy placz :roll: Dlatego nic nie robie, nie reaguje. Bo nie robie czegos kiedy mam poczucie wymuszenia no i z tegopowodu jak wczesniej: jakbym sie juz wysilil na pocieszenie to byloby ono zimno racjonalne i zgodne z faktami a nie wymyslone na potrzebe sytuacji, zeby cos owijac w bawelne lub wate cukrowa.

Placz dziecka jest najczesciej proba jakich korzysci. Dzieci placza zanim naucza sie mowic i jest to ich sposob na komunikacje, zeby dac znac doroslym. Niestety wielu rodzicow przegapia ten moment, zeby dziecko sklonic do rozmowy nt potrzeb zamiast tylko oddzialywac placzem. Trzeba w pewnym momencie umiec oddzielic kiedy dziecko manipuluje placzem a kiedy cos naprawde sie stalo. Dla dzieci zawsze znajde cierpliwosc i chec pocieszenia ich, jesli cos im sie stalo.
Druga strona medalu placzu dziecka jest to, ze dzieciece problemy wydaja sie bardzo male w oczach doroslego. Ale dzieci maja inna skale, nie wiedza jak radzic sobie ze stresem i problemami, dlatego trzeba je czasem pocieszyc. Wydaje mi sie, ze umiem rozroznic te dwa rodzaje placzu.

Moj placz w samotnosci to moja sprawa.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

Awatar użytkownika
zla8w7
Posty: 22
Rejestracja: piątek, 1 kwietnia 2011, 12:17

Re: Czy Ósemki płaczą?

#108 Post autor: zla8w7 » piątek, 10 lutego 2012, 18:38

Mi zdarza się płakać tylko w sytuacji, gdy jestem wiem, że dzieje się coś złego na co zupełnie nie mam wpływu...i nie jest to wtedy wielki smutek = płacz, a ogrooooomna złość = płacz, którego nienawidzę u siebie, bo wtedy czuje się cholernie słaba, krucha, nieporadna, bezsilna, zrezygnowana...dlatego dłuuuugo nie zdarzyło mi się płakać, chyba, że jestem przed, ale wtedy to sprawka hormonów, a nie moja. ;p hehehe... Ale nienawidzę płaczu, szczególnie u siebie, ale u innych też. Krępujące, przykre, nic nie wnoszące, odsłaniające, a właściwie to obnażające słabość danego człowieka.

Awatar użytkownika
duplo
Posty: 746
Rejestracja: poniedziałek, 24 września 2012, 16:15
Enneatyp: Lojalista

Re: Czy Ósemki płaczą?

#109 Post autor: duplo » poniedziałek, 1 października 2012, 02:10

Byłam świadkiem szlochu ósemki. Parę razy. Za każdym razem chodziło o kobietę. Ale nie wiem, czy "alko-smęty sentymenty" są obrazem prawdziwego żalu ósemki. Za każdym razem płacz nastawał po ostrej libacji. A libacja nastawała po ostrych kłótniach z tą kobietą itd.
Ach ten wredny, babski gatunek siejący zniszczenie :twisted:
Zauważyłam dziwną przypadłość, że ta ósemka czując się zraniona z powodu X, potrafi w ramach... masochizmu? rzucić wszystko to, co ma dla niej sens: praca, znajomi, pasje... Daleko odpływa od siebie. Od tego swojego poukładania.
We buy things we don't need
with money we don't have
to impress people we don't like

Awatar użytkownika
Intan
Posty: 859
Rejestracja: piątek, 22 kwietnia 2011, 19:02
Enneatyp: Dawca
Kontakt:

Re: Czy Ósemki płaczą?

#110 Post autor: Intan » piątek, 5 października 2012, 22:13

Nienawidzę płaczu, szczególnie u siebie, ale u innych też. Krępujące, przykre, nic nie wnoszące, odsłaniające, a właściwie to obnażające słabość danego człowieka.
Moim zdaniem jest zupełnie na odwrót... Nie mam na myśli tego, że należy płakać zawsze i wszędzie, nie bacząc na okoliczności, ale w płaczu nie ma niczego złego. Odmawianie sobie prawa do płaczu to jak odmawianie sobie prawa do śmiechu. I tak, i tak wyrażasz swoje emocje. To nie jest słabość, wyrażanie ich. To siła, że potrafisz przyznać się przed sobą i przed światem, że nie jesteś zimnym głazem, że nie masz serca z kamienia. Odwaga, bo potrafisz przyznać się, że gdzieś tam jest w tobie krztyna człowieczeństwa, wrażliwości.
dwietrzecie
sx/so

EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.

Marianne Williamson

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Czy Ósemki płaczą?

#111 Post autor: Kapar » sobota, 6 października 2012, 04:09

@Intan
Pytanie główne w sprawie płaczu co z tego wyniknie? Co płacz tak naprawdę da? Podczas gdy inni płaczą, ja już patrzę w przyszłość i wyciągam wnioski z wydarzeń. Innymi słowy nie ma praktycznych i onstruktywnych korzyści z płaczu.
Odmawianie sobie prawa do płaczu to jak odmawianie sobie prawa do śmiechu. I tak, i tak wyrażasz swoje emocje. To nie jest słabość, wyrażanie ich. To siła, że potrafisz przyznać się przed sobą i przed światem, że nie jesteś zimnym głazem, że nie masz serca z kamienia. Odwaga, bo potrafisz przyznać się, że gdzieś tam jest w tobie krztyna człowieczeństwa, wrażliwości.
Ciekawe porównanie płaczu do śmiechu. To są dwa sposoby wyrażania skrajnych emocji ale chyba przyznasz, że czasem nie dobrze jest śmiać się z pewnych rzeczy - cóż tak samo jest z płaczem, nie ma co płakać z wielu powodów ;) Lepiej jest czasem się powstrzymać od płaczu/śmiechu.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

Awatar użytkownika
Ninque
Posty: 1297
Rejestracja: niedziela, 15 lipca 2012, 22:20
Lokalizacja: Kraków

Re: Czy Ósemki płaczą?

#112 Post autor: Ninque » sobota, 6 października 2012, 10:47

Wyrazanie emocji wzmacnia je. Jak placzemy jest nam smutnej, niż gdybyśmy w takiej samej sytuacji powstrzymali się od płaczu. To wzmacnianie emocji dobrze widać w gniewie, kiedy zaczynamy krzyczeć i robić inne dziwne rzeczy samonakrecamy się i jesteśmy jeszcze bardziej zdenerwowani.
Dlatego wyrażanie emocji lepiej zostawić dla tych pozytywnych. :)
Jeżeli można było zrobić penicylinę ze spleśniałego chleba, z pewnością da się coś zrobić też z Ciebie.

Awatar użytkownika
Intan
Posty: 859
Rejestracja: piątek, 22 kwietnia 2011, 19:02
Enneatyp: Dawca
Kontakt:

Re: Czy Ósemki płaczą?

#113 Post autor: Intan » sobota, 6 października 2012, 21:57

Ninque pisze:Wyrazanie emocji wzmacnia je. Jak placzemy jest nam smutnej, niż gdybyśmy w takiej samej sytuacji powstrzymali się od płaczu. To wzmacnianie emocji dobrze widać w gniewie, kiedy zaczynamy krzyczeć i robić inne dziwne rzeczy samonakrecamy się i jesteśmy jeszcze bardziej zdenerwowani.
Nie zgadzam się! Ja, owszem, osobiście przeżywam emocje intensywniej, kiedy płaczę lub się śmieję, ale kiedy mam ochotę, by płakać, ale się powstrzymuję i powstrzymuję, i tak w kółko - to je dopiero wzmacnia. I wybucham w najmniej odpowiednim momencie. Lepiej wypłakać się na zaś i mieć spokój. ;)
baby_kapar pisze:Pytanie główne w sprawie płaczu co z tego wyniknie? Co płacz tak naprawdę da? Podczas gdy inni płaczą, ja już patrzę w przyszłość i wyciągam wnioski z wydarzeń. Innymi słowy nie ma praktycznych i konstruktywnych korzyści z płaczu.
Wypowiedź wyżej. No ale może Ósemki to takie dziwne stworzenia, że ich to nie dotyczy - albo wybuchają nie płaczem, tylko gniewem, co dla nich niczym dziwnym nie jest... Ech, dziwny typ!
Nie ma co płakać z wielu powodów ;) Lepiej jest czasem się powstrzymać od płaczu/śmiechu.
Nie twierdzę, że trzeba płakać zawsze, ilekroć tylko poczujesz smutek. Ale są takie sytuacje, że wręcz jest to dziwne, kiedy ktoś nie płacze - i o takie sytuacje głównie mi chodziło w poprzednim poście. :) Przykładowo: pogrzeb, o... Co da płacz? No, nikt ci za to nie zapłaci, ale sam poczujesz się lepiej. A przynajmniej powinieneś. Tak sądzę. Płacz nie jest w niczym gorszy od śmiechu i nie rozumiem, czemu niektórzy tak go sobie odmawiają.
dwietrzecie
sx/so

EII-Fi | DCN{H}
Until we have seen someone's darkness, we don't really know who they are.
Until we have forgiven someone's darkness, we don't really know what love is.

Marianne Williamson

Awatar użytkownika
kangur
Posty: 547
Rejestracja: wtorek, 22 lutego 2011, 19:38

Re: Czy Ósemki płaczą?

#114 Post autor: kangur » sobota, 6 października 2012, 22:02

Ninque-to zależy od człowieka, enneatypu, sposobu radzenia sobie z emocjami. Mi na przykład przynosi ulgę głosne ich wyrażenie, obojętnie czy gniew czy płacz. Uniwersalne rady nie są dobre.
Lepiej jest czasem się powstrzymać od płaczu/śmiechu.
i stać się przesadnie kontrolującym się i sztywnym człowiekiem ;) . Grunt to umieć zachować umiar, jeśli z silnymi emocjami tak wogóle się da.

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Czy Ósemki płaczą?

#115 Post autor: Kapar » niedziela, 7 października 2012, 07:23

Intan pisze:
Ninque pisze:Wyrazanie emocji wzmacnia je. Jak placzemy jest nam smutnej, niż gdybyśmy w takiej samej sytuacji powstrzymali się od płaczu. To wzmacnianie emocji dobrze widać w gniewie, kiedy zaczynamy krzyczeć i robić inne dziwne rzeczy samonakrecamy się i jesteśmy jeszcze bardziej zdenerwowani.
Nie zgadzam się! Ja, owszem, osobiście przeżywam emocje intensywniej, kiedy płaczę lub się śmieję, ale kiedy mam ochotę, by płakać, ale się powstrzymuję i powstrzymuję, i tak w kółko - to je dopiero wzmacnia. I wybucham w najmniej odpowiednim momencie. Lepiej wypłakać się na zaś i mieć spokój. ;)
Ja się zgadzam z obiema wypowiedziami. Wyrażanie emocji może je intensyfikować oraz tłumienie emocji może je wzmacniać. Popadając w płacz można wejść w samonapędzający sie tunel emocji, które zaczną się wylewać, to nie jest pożyteczne. Można też emocje tłumić, a one znajdą sobie wyjście inną drogą - a jak już się to stanie, to raczej ze stratą niż zyskiem. Wniosek? Najlepsze jest wyważenie. W kwestii płaczu jest to dla mnie płacz, kiedy jestem sam, ale i tak nie odczuwam takiej potrzeby więc...
Intan pisze:
baby_kapar pisze:Pytanie główne w sprawie płaczu co z tego wyniknie? Co płacz tak naprawdę da? Podczas gdy inni płaczą, ja już patrzę w przyszłość i wyciągam wnioski z wydarzeń. Innymi słowy nie ma praktycznych i konstruktywnych korzyści z płaczu.
Wypowiedź wyżej. No ale może Ósemki to takie dziwne stworzenia, że ich to nie dotyczy - albo wybuchają nie płaczem, tylko gniewem, co dla nich niczym dziwnym nie jest... Ech, dziwny typ!
To prawda, ale nie ma też praktycznych korzyści z zasiania spustoszenia przez wybuch gniewu.
Intan pisze:
Nie ma co płakać z wielu powodów ;) Lepiej jest czasem się powstrzymać od płaczu/śmiechu.
Nie twierdzę, że trzeba płakać zawsze, ilekroć tylko poczujesz smutek. Ale są takie sytuacje, że wręcz jest to dziwne, kiedy ktoś nie płacze - i o takie sytuacje głównie mi chodziło w poprzednim poście. :) Przykładowo: pogrzeb, o... Co da płacz? No, nikt ci za to nie zapłaci, ale sam poczujesz się lepiej. A przynajmniej powinieneś. Tak sądzę. Płacz nie jest w niczym gorszy od śmiechu i nie rozumiem, czemu niektórzy tak go sobie odmawiają.
Ja na przykład nie płakałbym na pogrzebie i nigdy nie płakałem, bo uczucia utraty kogoś bliskiego na zawsze są tylko wołaniem ego, które niejako utraciło część siebie. Ja widzę to tak, że żal jest nam uczuć i wspomnień związanych z bliską osobą niż tej osoby. Trudno to wyjasnić. Jak byłem na pogrzebie to obserwowałem strumień myśli i emocji przechodzących przeze mnie i uświadamiałem sobie co dla mnie ta osoba w grobie znaczyła, zamiast płakać na jej utratą. Właściwie samo wyrażenie "utrata kogoś" jest tu znamienne, bo ludziom sie wydaje, że coś/kogoś stracili, jakby tego kogoś mieli jako część siebie - ale to znamienność neurotycznej choroby naszych czasów. Ja przeżywałem to wewnętrznie i jakby "obok siebie" a nie zewnętrznie. I to do tego stopnia, że moja mama zrobiła mi awanture o to, iż nie okazałem żadnego smutku tylko byłem "zimny" jak trup w jej oczach. A ja wcale bym się nie poczuł lepiej przez płacz, było mi dobrze z ty silnym strumieniem pozytywnych wspomnień i emocji.

Tym sposobem ludzie widzą we mnie zimnego drania?
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Czy Ósemki płaczą?

#116 Post autor: Snufkin » niedziela, 7 października 2012, 10:05

Masz oczywiście rację ale poczekajmy do pogrzebu Twojej mamy.
Podobnie jak ktoś traci dziecko trudno mi jego żal nazwać neurotycznym, tak tracą też cząstkę siebie.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

bruno dievs
Posty: 796
Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58

Re: Czy Ósemki płaczą?

#117 Post autor: bruno dievs » poniedziałek, 8 października 2012, 21:57

baby_kapar pisze:Ja na przykład nie płakałbym na pogrzebie i nigdy nie płakałem, bo uczucia utraty kogoś bliskiego na zawsze są tylko wołaniem ego, które niejako utraciło część siebie. Ja widzę to tak, że żal jest nam uczuć i wspomnień związanych z bliską osobą niż tej osoby. Trudno to wyjasnić. Jak byłem na pogrzebie to obserwowałem strumień myśli i emocji przechodzących przeze mnie i uświadamiałem sobie co dla mnie ta osoba w grobie znaczyła, zamiast płakać na jej utratą. Właściwie samo wyrażenie "utrata kogoś" jest tu znamienne, bo ludziom sie wydaje, że coś/kogoś stracili, jakby tego kogoś mieli jako część siebie - ale to znamienność neurotycznej choroby naszych czasów. Ja przeżywałem to wewnętrznie i jakby "obok siebie" a nie zewnętrznie. I to do tego stopnia, że moja mama zrobiła mi awanture o to, iż nie okazałem żadnego smutku tylko byłem "zimny" jak trup w jej oczach. A ja wcale bym się nie poczuł lepiej przez płacz, było mi dobrze z ty silnym strumieniem pozytywnych wspomnień i emocji.
Trochę to zabrzmiało piątkowo... Nie wiem w jakim stopniu bliska była Ci ta osoba, na której pogrzebie byłeś i co miało wpływ na to, że towarzyszyły Ci takie, a nie inne emocje. Jednak myślę, że uczucia utraty kogoś bliskiego bywają o wiele bardziej złożone i są zależne np od okoliczności śmierci. Inny jest ból i inne emocje, gdy umiera babcia w wieku 90 lat, inne gdy ktoś umiera nagle na zawał, inne gdy po długiej i ciężkiej chorobie, a jeszcze inne gdy młoda osoba popełnia samobójstwo.

Nie wiem czy uważanie emocji w takiej sytuacji za neurotyczne ma jakiś pożyteczny skutek. Emocje są jak zmysły, pomagają postrzegać rzeczywistość wokół. Doszukiwanie się ich przyczyn w sobie może prowadzić do różnych dziwnych konsekwencji, samonakręcania się, odcinania itp To tak jakby biegł na mnie wściekły pies, a ja bym się zastanawiał skąd to dziwne napięcie w nogach i roztrzęsione ręce, chyba mi poziom zdrowia opadł, może przeczytam jakiś poradnik, bo taki neurotyk ze mnie :shock:
639f3d3b99876f1c9f27f68ea08dcbb8

Awatar użytkownika
Kapar
VIP
VIP
Posty: 2333
Rejestracja: czwartek, 21 sierpnia 2008, 13:15
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: DownUnder
Kontakt:

Re: Czy Ósemki płaczą?

#118 Post autor: Kapar » środa, 10 października 2012, 02:58

Gdy na mnie biegł rozwścieczony pies, ja miałem w głowie już plan gdzie go kopnąć. Nie bałem się a czułem lekką ekscytację i skopałem tego rottweilera czy co to tam było. Wtedy także pojawiła mi się myśl "to zaiste interesujące, czy nie powinienem się bać?" Ja wewnętrzne procesy biorę najczęściej z pozycji obserwatora i bynajmniej nie sądze, żeby miało to wiele wspólnego z niższym poziomem zdrowia czy połączeniem z 5. Ja emocje odczuwam i je przeżywam, ale na innym biegu.

Ja nie czuje strachu, czy takich emocji w sytuacjach jak opisane, czuje je w zupełnie innych momentach.

Wątku z neurotycznością w kwestii "utraty kogoś" nie chce mi się narazie głębiej wyjaśniać, bo w sumie kiedyś to już próbowałem to wyjaśnić i niewiele z tego wynikało. Mam takie opinie po przeczytaniu Neurotycznej osobowości naszych czasów i tego typu pozycji o koncentracji ego na zewnętrznej rzeczywistości itp.
Możemy pogadać tu https://t.me/joinchat/aHxHU7go8yQ4MmRl

Odnajdziesz mnie na rozstajach dróg. Sprawcy podobno wracają
po śladach swych, a gdy wrócisz tu, gdzie czas w zdumieniu przystanął
to nie mów nic. Już nie ty, nie ja. Inna już rzeka tam płynie.

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Czy Ósemki płaczą?

#119 Post autor: Snufkin » środa, 10 października 2012, 09:36

baby=kapar pisze:Ja na przykład nie płakałbym na pogrzebie i nigdy nie płakałem, bo uczucia utraty kogoś bliskiego na zawsze są tylko wołaniem ego, które niejako utraciło część siebie.
Dlatego napisałem, że ogólnie masz rację, natomiast w przypadku najbliższej rodziny to nie tylko ego ale realnie konkretna część danej osoby. Geny również bolą a najbardziej rodziców.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
Katarzyna
Posty: 22
Rejestracja: środa, 27 czerwca 2012, 15:39

Re: Czy Ósemki płaczą?

#120 Post autor: Katarzyna » czwartek, 22 listopada 2012, 14:22

Niestety często płaczę. Jednak w 95% przypadków moje łzy nie są spowodowane smutkiem, nieszczęściem, ale złością, bezsilnością, rzadziej zdenerwowaniem.
Jest to dla mnie skrajnie żenujące przeżycie, szczególnie gdy w pobliżu znajdują się inni ludzie.
Being alone isn't so bad considering most people are shit.

ODPOWIEDZ