Nie bierz tego tak do siebie agda
wydało mi sie to absurdalne. ale może to Ci trochę pomoże.
Kiedyś w ogólniaku miałem podobną sytuację tzn. wrogość pod adresem grupy ludzi, ale nie tyle rzucanie przedmiotami co obelgi, bluzgi i poważnego kalibru pogróżki (tamta szkoła była akurat taka że więcej nie dało się nic zrobić). Wogóle klasa była "rządzona" przez takie nowobogackie paniusie, które były pupilkami pani dyrektor (znajomości rodziców), a dla połowy klasy były nie wiadomo kim - takie ślepe posłuszeństwo i aprobata reszty była w tej grupie widoczna - poza mną moim przyjacielem i jeszcze jednym gostkiem. Generalnie - oni startowali , my z J. we dwóch się odszczekiwaliśmy zwykle z nawiązką. Kiedyś jedna nowa dziewczyna, która doszła do nas w połowie ogólniaka podeszła do mnie i powiedziała "co za kretyni są w tej klasie, wsółczuje wam chłopaki" Mnie to zastanowiło, ale jedyne co powiedziałem nie polegało na tym, że "racja mi osobiście jest z tym ciężko i źle", tylko sterta wiązanek na temat tych ludzi i niewzruszona postawa z wyprostowanym środkowym palcem w stosunku do nich - za cholerę bym się nie przyznał, że jestem jej wdzięczny za ten komentarz - da duże zagrożenie że ktoś odkryje cokolwiek ludzkiego we mnie wtedy.... 8 nigdy Ci czegoś takiego nie powie jak nie ufa w 100%.
Popracuj nad nim, zdobądź jego zaufanie w rozmowach w 4 oczy, najlepiej poza szkołą żeby nie widzieli :p - to wymaga czasu
a na pewno coś go gryzie - jak nie rodzina to może następna kretyńska klasa?