Ósemka akceptuje fakt że nie zbawi całego świata. Więc stara się zmienić swoje otoczenie na lepsze. Uważam to dużo zdrowsze podejście niż opłakiwanie losów całego świata podczas gdy na swoim podwórku nie robi się NIC.Basket Case pisze:Tylko hipokryzją jest nie przyznać racji. Oj przeprszam, przeciez to tylko ósemkę bardziej obchodzi śmierc własnego kota niż ludzie umierający z głodu w Afryce...
Ósemki a lubienie siebie
8w7
Klątwa informatyka: Żebyś Viste instalował z dyskietek!!!
Klątwa informatyka: Żebyś Viste instalował z dyskietek!!!
Trochę tak ale bardziej jest to przejaw niezależności. I wierz mi - to przyniesie Ci więcej wrogów (oczywiście w grupie) niż zwolenników (a dla trójki to samobójstwo ).MartiniB pisze:Ósemki lubią być dumne ze swojego wizerunku zimno-krwistych drani.To je nobilituje i daje poczucie siły oraz pewności siebie w obecnym, niezbyt idealnym świecie.
Więcej pseudoindywidualistycznych włazidupów niż prawdziwych ludzi godnych przyjaźni i zainteresowania w otoczeniu - z jednym wyjątkiem - następnej 8ki albo afobicznej 6v7 albo 7v6 czy 7ki z którą od razu fajnie sobie pogadasz jak się wyluzujesz. To jest to co lubię w tych ludziach - to że nie przejmują się pierdołami i rozumieją niejako takie nastawienie.
Pamiętam dość trudny okres w moim życiu - do dzisiaj jestem postrzegany jako gość że tak powiem niezbyt życzliwie nastawiony ale to wiąże się z moimi dość ostrymi komentarzami i humorem. Bo takie coś też w ludziach lubię i nie jest to rzucanie innym wyzwania - jak większość ma skłonność to odbierać.
Dopóki ktoś bliżej mnie nie pozna oczywiście. Nie masz dystansu do siebie i zycia to spadaj - na pewno się nie dogadamy.
Nie do końca podoba mi się to że robię takie wrażenie ale z drugiej strony też mam gdzieś tą masę idiotów którzy oceniają po pozorach - świetnie dam sobie i bez nich radę tym bardziej że jedna osoba na 10 nadaje się na to żeby głębiej ją poznać i spróbować sie zakumplować albo zaprzyjaźnić. Ale to Ty wybierasz z kim chcesz się zadawać.
Such is beautiful life
dokladnie... wlasnie to jaki orezentujesz switu wizerunek powoduje lgniecie do Ciebie odpowiednich ludzi na ktroych mozesz liczyc w cizkich chwilach...
ja tez mialam juz nieprzyjemonosci bo jestem oschla bo zarozumiala bo cos tam- co nie jest prawda do konca ale.. mma w okol siebie ludzi ktorzy sa i beda
i siebie a na siebie zawsze moge liczyc.
ja tez mialam juz nieprzyjemonosci bo jestem oschla bo zarozumiala bo cos tam- co nie jest prawda do konca ale.. mma w okol siebie ludzi ktorzy sa i beda
i siebie a na siebie zawsze moge liczyc.
8w7
ta szklanka MOZE byc pełna do połowy.
ta szklanka MOZE byc pełna do połowy.
Szczera prawda.pablo pisze:I wierz mi - to przyniesie Ci więcej wrogów (oczywiście w grupie) niż zwolenników
Bo zdecydowanie lepiej jest mieć 1 prawdziwego przyjaciela który bedzie niezależnie od sytuacji, niż 100 którzy są bo są jak jest wszytko dobrze.Maro pisze:wlasnie to jaki orezentujesz switu wizerunek powoduje lgniecie do Ciebie odpowiednich ludzi na ktroych mozesz liczyc w cizkich chwilach...
8w7
Klątwa informatyka: Żebyś Viste instalował z dyskietek!!!
Klątwa informatyka: Żebyś Viste instalował z dyskietek!!!
Re: Ósemki a lubienie siebie
Tak, uważam siebie za dobrego ludzia. Nie, nie lubię siebie.lusylia pisze:A jak wy byscie odpowiedzieli?
-Czy uwazacie sie za dobrych ludzi
-Czy lubicie siebie
Ogólnie ludziom pomagam, właściwie nie muszą mnie nawet o to prosić, takie mam cholerne połączenie z 2. Nie pamiętam sytuacji, kiedy nie pomogłam, albo chociaż nie starałam się pomóc jakiejś osobie. Chyba, że to była jakaś osobo, której wyjątkowo nie lubię (o takich osobach wolę nie pamiętać). Nienawidzę jedynie, kiedy ktoś tej mojej naiwności i dobroci nadużywa; nienawidzę, ale zwykle i tak pomogę.
Nie lubię siebie, bo nie. Za dużo mam w sobie cech, których nie akceptuję. Między innymi uważam, że mentalnym kalectwem jest dla mnie brak zrozumienia uczuć innych. Ale dużo by tu tego pisać, więc po prostu: nie lubię siebie.
Uważam, że nie wystarczy być dobrym dla innych i im pomagać, żeby zasłużyć na miano szlachetnego człowieka.
- lasuch
- Moderator
- Posty: 731
- Rejestracja: sobota, 15 maja 2010, 10:50
- Enneatyp: Szef
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Re: Ósemki a lubienie siebie
Ja wyjdę na zarozumialca, ale uwielbiam siebie i mam dla siebie dużą cierpliwość
Ale wielu ludzi robi mi krzywdę bardzo mnie lubiąc i nawet jak ich pytam o wady, to milczą
A tak na poważnie...pracuje nad sobą i to już samo w sobie sprawia, że mam do siebie szacunek, widzę zmiany w porównaniu do poprzednich lat i jestem z siebie dumny nadal jednak są rzeczy które powinienem jeszcze zmienić, mam tego świadomość.
Podobnie jak Mietła, często pomagam ludziom bezinteresownie i jestem w miarę cierpliwy jak na ósemka
Mietła, nie jesteś zbyt surowa dla siebie? Niektórzy Cię lubią, więc może mają ku temu powody
Ale wielu ludzi robi mi krzywdę bardzo mnie lubiąc i nawet jak ich pytam o wady, to milczą
A tak na poważnie...pracuje nad sobą i to już samo w sobie sprawia, że mam do siebie szacunek, widzę zmiany w porównaniu do poprzednich lat i jestem z siebie dumny nadal jednak są rzeczy które powinienem jeszcze zmienić, mam tego świadomość.
Podobnie jak Mietła, często pomagam ludziom bezinteresownie i jestem w miarę cierpliwy jak na ósemka
Mietła, nie jesteś zbyt surowa dla siebie? Niektórzy Cię lubią, więc może mają ku temu powody
8w7 SLE-Ti
Re: Ósemki a lubienie siebie
Nie, chyba nie jestem dla siebie zbyt surowa. A nawet uważam, że jestem dla siebie zbyt pobłażliwa.
Jeśli ktoś mnie lubi, to prawdopodobnie ma ku temu jakiś powód. Z tym że ci ludzie niewiele wiedzą o moich szajbach, bo o nich wiem tylko ja. Poza tym nie muszą ze mną przebywać cały czas. A uwierz mi, mało kto wytrzymuje ze mną więcej niż dwa tygodnie non stop. Chyba, że jakieś smutne wampiry energetyczne, które wysysają ze mnie energię. To tez jest we mnie dziwne - po spotkaniach z takimi jestem niesamowicie zmęczona, ale wiem jednocześnie, jak potrafi podnieść na duchu spotkanie z osobą, która wali pozytywną energią. Dlatego na to pozwalam, "przecież ja się naładuję szybciej niż jakieś słabe 4".
Jeśli ktoś mnie lubi, to prawdopodobnie ma ku temu jakiś powód. Z tym że ci ludzie niewiele wiedzą o moich szajbach, bo o nich wiem tylko ja. Poza tym nie muszą ze mną przebywać cały czas. A uwierz mi, mało kto wytrzymuje ze mną więcej niż dwa tygodnie non stop. Chyba, że jakieś smutne wampiry energetyczne, które wysysają ze mnie energię. To tez jest we mnie dziwne - po spotkaniach z takimi jestem niesamowicie zmęczona, ale wiem jednocześnie, jak potrafi podnieść na duchu spotkanie z osobą, która wali pozytywną energią. Dlatego na to pozwalam, "przecież ja się naładuję szybciej niż jakieś słabe 4".
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Ósemki a lubienie siebie
Założysz się o dwie stówy że wytrzymam? Przyjedziesz do Gdańska na dwa tygodnie, a potem płatność gotówką, bo przelewów nie akceptujęMietla pisze:Jeśli ktoś mnie lubi, to prawdopodobnie ma ku temu jakiś powód. Z tym że ci ludzie niewiele wiedzą o moich szajbach, bo o nich wiem tylko ja. Poza tym nie muszą ze mną przebywać cały czas. A uwierz mi, mało kto wytrzymuje ze mną więcej niż dwa tygodnie non stop.
(i nie chodzi o to, że ja jestem wybitnie cierpliwy, ale o to że Ciebie da się po prostu lubić i wiem, że także z Tobą wytrzymać - mi wystarczy kilka chwil na taką ocenę, uwierz mi )
Twoją słabością może być porównywanie się do innych, może się mylę ale mam wrażenie że już któryś raz to od Ciebie słyszę/czytam.Mietla pisze:"przecież ja się naładuję szybciej niż jakieś słabe 4".
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
Re: Ósemki a lubienie siebie
Dwa tygodnie w Gdańsku za dwie stówy... wyżywienie w cenie? Można się poświęcić i być miłą przez dwa tygodnie
Kurde, nigdy nie sądziłam, że porównywanie się do kogoś może być słabością... Pomyślę nad tym, bo tak - rzeczywiście porównuję się do innych. Może nie "globalnie", że tak to ujmę, ale konkretne cechy w sobie porównuję do np. stopnia rozwinięcia tej cechy u innych.
No bo jak inaczej siebie ocenić?
Kurde, nigdy nie sądziłam, że porównywanie się do kogoś może być słabością... Pomyślę nad tym, bo tak - rzeczywiście porównuję się do innych. Może nie "globalnie", że tak to ujmę, ale konkretne cechy w sobie porównuję do np. stopnia rozwinięcia tej cechy u innych.
No bo jak inaczej siebie ocenić?
- boogi
- Pan Admin
- Posty: 5875
- Rejestracja: czwartek, 23 października 2008, 22:48
- Enneatyp: Perfekcjonista
- Lokalizacja: Kraków
- Kontakt:
Re: Ósemki a lubienie siebie
No to jesteśmy ustawieni (ale uważaj, bo jeszcze po tych dwóch tygodniach zostanie ci tak na stałe i co wtedy? can you handle the truth, Scully?)Mietla pisze:Dwa tygodnie w Gdańsku za dwie stówy... wyżywienie w cenie? Można się poświęcić i być miłą przez dwa tygodnie
Zastanów się nad obiema stronami tego medalu - rozpisz (nawet tutaj na forum) z jakich powodów porównywanie się do kogoś może być siłą (może coś pozytywnego ci dawać).Mietla pisze:Kurde, nigdy nie sądziłam, że porównywanie się do kogoś może być słabością...
Pytanie do innych Ósemek - jak to u siebie oceniacie?Mietla pisze:No bo jak inaczej siebie ocenić?
"Jeśli chcesz ze mną rozmawiać, zdefiniuj terminy których używasz."
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- Voltaire
>> bardzo dziwny link <<
Affects / Hornevian / Harmonic / Trifix
- komandosek
- Posty: 157
- Rejestracja: sobota, 4 kwietnia 2009, 13:21
- Lokalizacja: Wrocław
Re: Ósemki a lubienie siebie
porównywanie się do innych ludzi, szacowanie ich kompetencji inteligencji jest zwykłą, naturalną czynnością i nie wiem nad czym tu warto było by sie rozwodzić
"a słońce przyciąga nas, bo kocha życia blask!"
Re: Ósemki a lubienie siebie
Porównywanie siebie do innych daje pozytywny przykład. Przynajmniej ja się w taki sposób porównuję, na zasadzie: zobacz, ona potrafi zrobić coś tak i tak, ty też możesz się postarać. Jeśli ktoś jest w czymś lepszy, to czemu nie brać z niego przykładu? A to, że trochę się w tych porównaniach zapędzam, to znaczy najchętniej zebrałabym najmocniejsze strony ludzi dokoła mnie i wrzuciła je w swoją osobowość, to taka moja mała prywatna słabość Z tym, że jak mi się nie udaje dorównać "ideałowi" w danej dziedzinie, to trudno - jakoś specjalnie się tym nie dołuję.
Kolejną dobrą stroną, jakiej się w takim porównywaniu można doszukać jest "rzeczywisty obraz" tego, co chcę osiągnąć. To nie jest jakaś wyimaginowana Mietła, którą widzę za pięć lat, tylko ta konkretna cecha u danej osoby. A poza tym mogę sobie poobserwować, zgapić pewne rzeczy i jest super
Minusem byłoby, gdybym jakoś się strasznie zamartwiała tym, że ludzie są ode mnie lepsi. Normalne, że są, byli i będą lepsi (gorsi też), nie da się być super we wszystkim i całkowicie do niczego we wszystkim. Niezwykle rzadko dopadają mnie długotrwałe dołki egzystencjalne, kiedy nie wiem, co mam ze sobą zrobić.
Boogi, napisz mi proszę, jakie widzisz minusy porównywania się do innych. Może mam bardzo ograniczony tok rozumowania, bo tak jak przedstawiłam wyżej, nie widzę w tym nic okropnego, raczej większość plusów.
Kolejną dobrą stroną, jakiej się w takim porównywaniu można doszukać jest "rzeczywisty obraz" tego, co chcę osiągnąć. To nie jest jakaś wyimaginowana Mietła, którą widzę za pięć lat, tylko ta konkretna cecha u danej osoby. A poza tym mogę sobie poobserwować, zgapić pewne rzeczy i jest super
Minusem byłoby, gdybym jakoś się strasznie zamartwiała tym, że ludzie są ode mnie lepsi. Normalne, że są, byli i będą lepsi (gorsi też), nie da się być super we wszystkim i całkowicie do niczego we wszystkim. Niezwykle rzadko dopadają mnie długotrwałe dołki egzystencjalne, kiedy nie wiem, co mam ze sobą zrobić.
Boogi, napisz mi proszę, jakie widzisz minusy porównywania się do innych. Może mam bardzo ograniczony tok rozumowania, bo tak jak przedstawiłam wyżej, nie widzę w tym nic okropnego, raczej większość plusów.
Re: Ósemki a lubienie siebie
Bardzo dobre myślenie Mietła - podpisuję się po ostatnim postem całkowicie. Z tym że obserwacja mocnych stron polega raczej na wyłapaniu konkretnego schematu postępowania w jakiejś sytuacji, tak naprawdę nie rozwija talentu u tego kto obserwuje tylko może podkręcić jakąś tam wydajność w określonej sytuacji. Chociaż na dłuższą metę to też takie trochę naciągane wolę po prostu mieć kogoś takiego po swojej stronie.
Z paru przykładów - znajomość z kimś kto zna prawo i umie je dobrze interpretować spowoduje, że dowiem się rzeczy których nie wiedziałbym gdzie szukać, albo zmarnowałbym dni na dojście samemu do tego. Znajomość kogoś kto zna na wylot software pomoże jak masz problem z kompem, albo włamie się tu i tam na necie żeby ściągnąć informacje, za które jakbym sam się zabrał mógłbym mieć przerąbane. Czy jak szukamczegoś na sieci to powie mi gdzie to znaleźć. jak mam problem z telefonem to podpowie jak to rozwiązać i co sobie tam najlepiej wgrać, który antywirus sobie sprawić itp....
Świadomość tego to pragmatyzm, wyrobienie sobie tego typu znajomości - siłą bo więcej mogę w ten sposób osiągnąć niż bym robił to sam.
Tyle że tu porównywanie siebie do innych nie ma sensu - ot co - stwórz taką maszynkę a będzie Ci to służyło. Tym ludziom z ważnych dla nich ale innych powodów też (co do mojej osoby to pominę tu szczegóły).
Uważam że pracując nad swoimi mocnymi stronami o wiele więcej się osiągnie i rozwinie niż próbując podkręcić te słabe na przeciętny poziom (bo i tak wynik tego potrwa przez krótki czas albo tylko w okreslonych sytuacjach). Chodzi o to żeby z tego ostatniego przede wszystkim zdać sobie sprawę.
Boogi strzelaj dalej jak to widzisz bo ja też jestem ciekawy
Znasz swoje mocne i słabe strony? Ok. Teraz rzucasz to na otoczenieZastanów się nad obiema stronami tego medalu - rozpisz (nawet tutaj na forum) z jakich powodów porównywanie się do kogoś może być siłą (może coś pozytywnego ci dawać).
Z paru przykładów - znajomość z kimś kto zna prawo i umie je dobrze interpretować spowoduje, że dowiem się rzeczy których nie wiedziałbym gdzie szukać, albo zmarnowałbym dni na dojście samemu do tego. Znajomość kogoś kto zna na wylot software pomoże jak masz problem z kompem, albo włamie się tu i tam na necie żeby ściągnąć informacje, za które jakbym sam się zabrał mógłbym mieć przerąbane. Czy jak szukamczegoś na sieci to powie mi gdzie to znaleźć. jak mam problem z telefonem to podpowie jak to rozwiązać i co sobie tam najlepiej wgrać, który antywirus sobie sprawić itp....
Świadomość tego to pragmatyzm, wyrobienie sobie tego typu znajomości - siłą bo więcej mogę w ten sposób osiągnąć niż bym robił to sam.
Tyle że tu porównywanie siebie do innych nie ma sensu - ot co - stwórz taką maszynkę a będzie Ci to służyło. Tym ludziom z ważnych dla nich ale innych powodów też (co do mojej osoby to pominę tu szczegóły).
Uważam że pracując nad swoimi mocnymi stronami o wiele więcej się osiągnie i rozwinie niż próbując podkręcić te słabe na przeciętny poziom (bo i tak wynik tego potrwa przez krótki czas albo tylko w okreslonych sytuacjach). Chodzi o to żeby z tego ostatniego przede wszystkim zdać sobie sprawę.
Boogi strzelaj dalej jak to widzisz bo ja też jestem ciekawy
- skurczserca
- Posty: 40
- Rejestracja: czwartek, 4 listopada 2010, 23:22
Re: Ósemki a lubienie siebie
Uwielbiam siebie, nawet jeśli zachowuję się jak ostatnie ścierwo na tej planecie, ale też kiedy mam ponury nastrój i kiedy jestem cierpiący i melancholijny. Uwielbiam to, jak potrafię żyć pełnią życia - a jeszcze bardziej to - że nie wartościuję swoich stanów, więc mogę czerpać radość ze wszystkiego tego, co inni identyfikują jako "złe" i wystarczającą motywację do ucieczki.lusylia pisze:
-Czy uwazacie sie za dobrych ludzi
-Czy lubicie siebie
A że nie wartościuje - nie odróżniam dobra od zła - nie ufam więc - nie potrafię - szczerze - odpowiedzieć czym dobry czym zły... Raz się dobrze zachowuje (bo potem czują się dobrze inni albo ja), innym razem źle (bo inni cierpią a nie dostają nic za to cierpienie), ale że ja mam od razu BYĆ taki a taki... na wyrost to szalone klasyfikowanie!