Kiedy zaglądacie wgłąb siebie (S) (Tylko 8)

Wiadomość
Autor
Nieugiety
Posty: 63
Rejestracja: środa, 12 grudnia 2007, 20:37

Kiedy zaglądacie wgłąb siebie (S) (Tylko 8)

#1 Post autor: Nieugiety » niedziela, 11 maja 2008, 17:43

jak w temacie


Obrazek

Awatar użytkownika
Ediakar
Posty: 577
Rejestracja: wtorek, 11 grudnia 2007, 00:56
Lokalizacja: Z nieba rodem

#2 Post autor: Ediakar » poniedziałek, 12 maja 2008, 00:02

Ano jak mi flaki wystają heeeeee :twisted:

Albo jak mam zły chumorrrrr bleee :roll:

głupie pytanie :twisted:

Awatar użytkownika
Maro
Posty: 855
Rejestracja: piątek, 11 kwietnia 2008, 09:17

#3 Post autor: Maro » środa, 14 maja 2008, 18:59

jak chce sie dobic albo cos z siebie wyrzucic to zawsze to robie ale musze byc wtedy sama. nie moze przy tym byc nikogo. to moemnt w ktorym odslaniam sie przed soba i a) nie lubie jak mi sie monci spokuj b) nie pokazla bym tych slabosci przed nikim bo to szkodzi
8w7
ta szklanka MOZE byc pełna do połowy.

Awatar użytkownika
Mietła
VIP
VIP
Posty: 977
Rejestracja: wtorek, 22 września 2009, 16:23
Enneatyp: Szef

Re: Kiedy zaglądacie wgłąb siebie (S) (Tylko 8)

#4 Post autor: Mietła » środa, 10 listopada 2010, 21:09

Kiedy zaglądam wgłąb siebie, to nie jest to najprzyjemniejsze przeżycie, zwykle boli... :roll:

Szkoda, że Nieugiety nie sprecyzował bardziej tematu, więc odpowiem "na czuja" - co autor miał na myśli? ;)

Tak więc - kiedy?

Ano wtedy, kiedy w życiu o raz kolejny coś / wszystko się posypało i nadchodzi czas, żeby pomyśleć, gdzie w tym wszystkim tkwi mój błąd. Takie analizowanie czasami trwa bardzo długo, trwam wtedy w jakimś zawieszeniu - teoretycznie funkcjonuję normalnie, ale bardziej na zasadzie odruchów i przyzwyczajeń, niż przemyślanych kroków. Moje myśli cały czas krążą wokół danego tematu. Nie lubię takich chwil, potrzebuję wtedy ludzi, którzy popchnęliby mnie do działania, bo sama nie daję rady. Analiza dobiega końca, efektem końcowym są wyplute wnioski i pytanie: co dalej z tym dziadostwem? Po podobnych akcjach zawsze mam punkt więcej do listy rzeczy, które trzeba przemyśleć, zanim coś się zrobi. Koniec końców - wychodzę na plus, ale sam okres obwiniania się i wywlekania swoich błędów jest bardzo niemiły (a gdzieś już chyba tu pisałam, że u mnie samokrytyka jest dość agresywna, nie mam litości dla swoich poczynań).
Druga opcja - ktoś (dziwnym trafem jest to na ogół mój staruszek, który niestety ma na mnie spory wpływ, od którego ciężko mi się uwolnić) jednym zdaniem kwituje jakąś sytuację, moją decyzję, albo czyn. Jeśli trafi w czuły punkt, to znowu zaczyna się nieprzyjemna analiza.


Co się wtedy dzieje?

Trochę się na siebie złoszczę, trochę odczuwam żalu, jest mi ze sobą nieswojo. Chyba wynika to z przeświadczenia, że mimo dobrej otoczki, gdzieś w głębi Mietły czai się ósemkowa bezwzględna franca, która w napadzie szału będzie w stanie zniszczyć dużo dobrych rzeczy i zmieszać innych z błotem.
Takie zaglądanie wgłąb siebie nie jest dla mnie przyjemnym doświadczeniem, ale zauważyłam też, że nad uczuciami względem siebie stawiam chłodne wnioski wynikające ze swojego zachowania. Wtedy jakoś łatwiej mi się z tym pogodzić.
W znakomitej większości przypadków o moich przemyśleniach nie wie nikt (owszem, może i widzą, że chodzę przybita, ale nie gadam na ten temat na ogół).


I co dalej?

Staram się coś zmienić, czasami nawet mi się udaje...
Zwykle po takim zaglądaniu wgłąb siebie, czuję się ze sobą źle. Chyba wolę taką bezrefleksyjną postawę wulgarnej ósemki, łatwiej się żyje.

Awatar użytkownika
lasuch
Moderator
Posty: 731
Rejestracja: sobota, 15 maja 2010, 10:50
Enneatyp: Szef
Lokalizacja: Bydgoszcz

Re: Kiedy zaglądacie wgłąb siebie (S) (Tylko 8)

#5 Post autor: lasuch » środa, 10 listopada 2010, 22:48

Poważnie, to robię to bardzo często, ale mało z tego wynika...zawsze trafiam na jakąś przeszkodę nie do przejścia i się załamuję, bo w czasie teraźniejszym nie da się znaleźć rozwiązania i muszę poczekać co przyniesie czas.
Od pewnego czasu, co ma związek z rejestracją na forum wpływ mają też na to osoby trzecie...naprawdę potrafię oddzielać rady na mądre (zasadne) i głupie (niezasadne) wg. mojego mniemania rzecz jasna.
Mietla pisze:Druga opcja - ktoś (dziwnym trafem jest to na ogół mój staruszek, który niestety ma na mnie spory wpływ, od którego ciężko mi się uwolnić) jednym zdaniem kwituje jakąś sytuację, moją decyzję, albo czyn. Jeśli trafi w czuły punkt, to znowu zaczyna się nieprzyjemna analiza.
Gdyby więc traktować wszystkie takie opinie poważnie, to bym się strasznie załamał...i zazwyczaj pozostaję na nie głuchy, co nie znaczy że nie przyjmuję krytyki. Po prostu niektórzy na dobrą sprawę nie interesują się sytuacją i wydają jakieś opinie "waląc kałachem na oślep" bez jakiegoś zastanowienia i sensu.
Mietla pisze:Trochę się na siebie złoszczę, trochę odczuwam żalu, jest mi ze sobą nieswojo. Chyba wynika to z przeświadczenia, że mimo dobrej otoczki, gdzieś w głębi Mietły czai się ósemkowa bezwzględna franca, która w napadzie szału będzie w stanie zniszczyć dużo dobrych rzeczy i zmieszać innych z błotem.
We mnie też tkwi coś takiego, lecz to uśpiony wulkan...coś jak przycisk detonacyjny, którego się używa w ostateczności i raczej go nie używam.
Staram się na siebie nie złościć, gdyż cały czas mam o sobie dobre zdanie :P Ale mimo to widzę co jest nie tak i w miarę możliwości staram się poprawić i jest mi źle, gdy czy to z własnego lenistwa, czy niemocy tego nie robię.

Lepiej jednak się nie zagłębiać, o ile jest się pewnym że jest się w miarę poukładaną osobą i ma się automatycznie wypracowane zachowanie i reakcje na różne sprawy w życiu, to nie ma sensu się gnębić. :)
8w7 SLE-Ti

Awatar użytkownika
skurczserca
Posty: 40
Rejestracja: czwartek, 4 listopada 2010, 23:22

Re: Kiedy zaglądacie wgłąb siebie (S) (Tylko 8)

#6 Post autor: skurczserca » sobota, 13 listopada 2010, 18:07

Zawsze gdy jestem niezdrowy, niestabilny emocjonalnie. Jak jest super, to się cieszę życiem i nie myślę za wiele. Jak czegoś mi brak albo coś się nie układa to drążę żeby znaleźć rozwiązanie. Odpowiedzieć w którym kierunku mam iść.
Spoiler:
Szukam Opcji na działanie. Czyli zaglądam wgłąb siebie w momencie, w którym tracę kontrolę nad swoją stabilnością.

lasuch pisze:...i zazwyczaj pozostaję na nie głuchy, co nie znaczy że nie przyjmuję krytyki.
Taak... To jest tak jak z pomysłami. Wpadam do biura i opowiadam o swoim nowym genialnym pomyśle, który zaraz ma zrewolucjonizować naszą firmę. Mój entuzjazm rośnie, nakręcam się i nagle orientuję się, że zespół albo któryś z jego członków patrzy na mnie z ogniem w oczach, bo pół roku temu opowiadał mi o tym a ja go zignorowałem. Tak samo z tymi uwagami. Słucham jakim jestem sku...elem, uśmiecham się w duchu i rozmowie bo jestem TAAAKI GOŚĆ. Ale czasem to dochodzi gdzieś do środka i zaczynam rozkminiać, zmieniać, szukać...

Czasem mi się wydaje że nienaturalnie dużo jak na ósemkę kminię o sobie samym. Ale z reguły nie sprawia mi to bólu, nieprzyjemności - wręcz przeciwnie, traktuję to jako projekt rozwiązania problemu, wkręcam się w to.

ODPOWIEDZ