Basket Case pisze:Niech się wypowiedzą inne ósemki: Umiecie określać typy innych ludzi "na oko", bez testu?
Hmm... nie sądzę, żeby na oko się dało

Ja umiem określić typ po jakimś relatywnie krótkim czasie. Bez żadnego śledzctwa, przez czyjąś postawę, to co ktos mówi, jak reaguje, jak traktuje innych - interakcje. Odbywa się to bez mojego zbędnego gadania. Jednak, żeby poznać czyjś typ, musiałbym włożyć trochę w to wysiłku, skupić swoją uwagę na kimś, poobserwować. Przeprowadzić skromną syntezę i analizę

Szczerze, to mi się tego odechciało. Nie jest to ciekawe, żeby wiedzieć pewne teoretyzne rzeczy i czyjeś zachowania, przed samym doświadczeniem ich. Poza tym nie polegałbym na żadnych testach, bo co pokazują wypowiedzi innych użytkowników na forum, wyniki są zgubne i nieprawdziwe, zależą od zmiennej i chwijenej kondycji psychicznej czy nawet humoru. Najłatwiej wiedzieć jak się reaguje w strasie i w relaksie, które z połączeń się wtedy uruchamia.
Wyjąkiem w tym wszystkim są Zdobywcy, Lojaliści i Mediatorzy, którzy nie mają w moich oczach wystraczająco charakterystycznych cech, by móc przez obserwacje czy interkacje ich typ rozstrzygnąć. Nawet by ich między sobą rozróżnić - rozpływaja się gdzieś w trójkącie 3-6-9...
Boogi i BC rozwineliście wiele ciekawych wątków i trudno byłoby mi się do wszystkich spójnie odnieść.
Jeśli chodzi o
manipulacje:
baby_kapar pisze:Oba maja rozwinieta sfere dzialania i chca miec bezposredni wplyw na swoje otoczenie.
Manipulacja ma dla mnie zdecydowanie pejoratywny wydźwięk.
Dla mnie manipulacja to nie tylko działanie na szkodę.
Jest to także wywieranie wpływu na innych do osiągnięcia własnych celów ale bez ich świadomości intencji osoby manipulującej. Przy czym, inni nie muszą na tym cierpieć, są zwyczajnie wykorzystani do jakiegoś celu. Warto nadmienić, że manipulowanie nie musi odbywać się drogą świadomą.
Dwójki
Z mojej obserwacji i doświadczeń Dwójki są zdolne do manipulacji. Nie znaczy, że swoim wywieraniem wpływu wywołują szkody ale odnoszą względne korzyści ze swojego działania. Napewno nie mają świadomego zamiaru wywoływania żadnych szkód.
Dla Dawcy ważne jest poczucie bycia potrzebnym i docenianym za swoje wysiłki, co jest naturalne u wszystkich ludzi, jednak u nich ta potrzeba jest silniejsza. Więc pewni przedstawiciele tego typu stosują różne techniki osiągnięcia akceptacji, i wyżej wymienionych potrzeb.
Wychodząc z tego punktu, ich pomoc, ofiarność nie zawsze jest całkiem bezinteresowna.
boogi pisze:Nigdy nie kieruję nikogo tak, by było to "sprzeczne z jego interesem".
To mnie szczerze trochę przeraża u Dwójek (nie mówię, że u Ciebie, ale przenosze ten tok myślenia na Dwójki, które poznałem, żeby oddać pewne moje ósemkowe wariacje).
Nie wiem właśnie skąd Dwójki wiedzą, jaki jest czyjś dobry interes. Wg mnie można łatwo się poślizgnąć przy tym. Uważam, że w niektórych przypadkach jest przekraczanie czyichś (albo ósemkowwych) granic, działanie nadgorliwe i nachalne. Cóż, nie wszyscy potrzebują pomocy, nie wszyscy chcą być przytulani i tak dalej. Napewno nie ósemki

.
Ok, ja, jako ósemka tego też potrzebuje, ale jedynie od osoby bliskiej, partnera, w wyjątkowycyh sytuacjach a nie, bo mam ciężką sytuację.
Po pewnym spotkaniu enneagramowym jedna z Dwójek, której już nie ma tu na forum, chciała mnie przytulać na pożegnanie, czy jakoś pocieszać. BEZ POWODU

No ale ona tego potrzebowała a nie inni ze spotkania, napewno nie ja
Innym razem pewien gość 1w2, który jest osobnikiem bardzo religijnym (jeśli nie fanatycznym), po rozmowie teologicznej ze mną, chciał mnie przytulić na pożegnanie. Jemu było mnie żal, że przez swoje zdecydowane antyklerykalne poglądy itp, jestem już straconą duszyczką... O ZGROZO! Hehe
Abstrahując: Dwójki z mojego osobistego doświadczenia jeśli manipulują, to emocjonalnie. Ja byłem obiektem prób wywołania we mnie poczucia winy i innych takich. Nie powiem, strasznie mnie to drażniło 8)
Ósemki
Zrobię wszystko, żeby odnieść się do tego jak najbardziej obiektywnie
Ja mam (wierzę, że inni Wojownicy także) zdolność do wyczuwania prób manipulacji. Szybko zauważam, jeśli ktoś chce coś ode mnie pokrętną drogą. Nie obawiam się jakoś manipulacji, bo czasem wręcz przesadnie widzę to czego ludzie chcą (nie umyka mi ta część nieczysta, podszyta manipulacją, nie widzę tego wszędzie ;]), jestem wyczulony na wszelkie przejawy chęci wywarcia na mnie wpływu i nie daję się na tyle, na ile mogę, gdy to jest sprzeczne z moją wolą czy interesem. W skrócie jestem zwyczajnie asertywny
Z drugiej strony wiem, że Wojownicy mają zdolności do manipulacji. Wg mnie bardziej odpowiednim określeniem byłoby, że Ósemki, jeśli chcą, mogą być bardzo wpływowe.
Ja wywieram wpływ jeśli przykładowo chcę coś przyśpieszyć lub usprawnić. Np w pracy grupowej. Wiem, że tłumaczenie nie miałoby sensu, wierzę w słuszność mojego celu, i mówię tak, działam tak, żeby stało się wg mojej woli.
Nie wiem czy manipuluję. Chcę tylko działać sprawnie, bez przeszkód i efektywnie. Wiem, że powiedzenie czegoś wprost może przynosić odwrotne skutki od pożądanych, więc wybieram drogę niedosłowną - nie wiem, czy to już zakrawa o manipulację. Cel bynajmniej osiągnięty.
Basket Case pisze:Nie twierdze przy tym, że sama nie stosuję manipulacji. Nie jestem w tym zbyt dobra (ósemki wpływają na ludzi zazwyczaj wprost, a nie poprzez manipulację), ale się kształcę. To przydatna umiejętność, chociażby na lekcji matematyki w Technikum Energetycznym Nigdy jednak nie powiem, że manipulacja jest pozytywna...
Ja wierzyłem naiwnie, że artykuacja wprost pewnych rzeczy jest lepsza i wygodniejsza. Ja oczekiwałem tego, i nie widziałem powodów, dla któych inni by nie podzielali mojego punktu widzenia. Okazało się, że nie przynosi to żadnych efektów, ba

powoduje szkody. Ludzie nie chcą słyszeć wprost, wolą właśnie jak pewne sprawy odbywają się niedosłownie (tych spraw jest zdecydowana większość). Ja także więc nauczyłem się tego ale nie umiem wyznaczyć granicy między zwykłą perswazją a manipulacją. Nadal bliższe mi jest nazywanie rzeczy po imieniu, prosto z mostu, i tak dalej... (są wyjątki).
Działało to w odwrotnym kierunku także, bo trudno mi było zrozumieć podteksty czy głębsze dno. Tego też się tego nauczyłem.
Nauka, o której piszę (może ta Basket Case jest podobna?), jest dla mnie krokiem w rozumieniu potrzeb innych i uczuć innych, tudzież do empatii. Jest to tylko jeden z kroków chyba. Tzn jest to właśnie łagodniejsza droga w byciu i współżyciu z innymi niż wyrażanie wszystkiego bez ogródek bez liczenia się z konsekwencjami, innymi ludźmi.
Jeśli chodzi o
moje doświadczenia...
Niestety mam negatywne doświadczenia z Dawcami. Jest to typ, którego rożne zachowania mnie drażniły. Jest to nadopiekuńczość i nie przestrzeganie mojej prywatnej sfery fizycznej i psychicznej. Pomaganie nie kiedy tego potrzebuję, ale kiedy Dwójki potrzebują pomóc. Ja, nie wiem jak inne ósemki, mówię, kiedy potrzebuję pomocy. Tak się składa, że nie potrzebuję jej jakoś często.
W kontakcie z Dwójkami czułem, że czasami osaczają. A dla ósemki jest chyba ważne, żeby mieć tylko swoją przestrzeń, niezależność. Nie ma tego w tym tłumaczeniu, bo tam jest opis typu "Cud, miód i orzeszki" - bez zgrzytów. Myślę, że bez względu na poziom zdrowia, bez zgrzytów by się nie obeszło między tymi dwoma typami. Obawiam się, że Dwójki moją chęć odosobnienia, prywatności, odbierałyby jako odrzucenie ich samych. Nigdy nie umiałem tego im wyjaśnić
Czy dwójki potrzebują czegoś takiego?
Nie wiem, ale fakt, że nie chcę się spotkać czy coś, przyjechać, nie musi oznaczać, że jestem zły czy nie lubię kogoś. Cenię sobie kontakt z innym na równi z chwilami osamotnienia.
Te Dwójki, które spotykałem, mógłbym porównać do rzepów. Lgnęly za mocno i zbyt intensywnie, trudno było wyznaczyć swoją przestrzeń bez zranienia mimo, że wszystko było OK. Czuję się niekomfortowo jeśli ktoś chce się tak uzależniać od innych. Trzeba mieć jakieś swoje granice, potrzeby a nie funkcjonować symbiotycznie lub dążyć do tekiej relacji.
Nie poznałem nigdy żadnego faceta-dwójki ale moje relacje z dwójkami nie były nigdy inne niż koleżeńskie czy rodzinne.
Dwójki poznałem także od strony szantażu emocjonalnego, o którym było wcześniej. Nie znoszę, jak ktoś próbuje we mnie wzbudzać poczucie winy. Jak taka jedna dwójka, kiedy czuła się przeze mnie źle, to i ja miałem się tak poczuć. Mój opór pogarszał tylko sprawę.
A z tej dobrej strony, która gdzieś tam musi być...
W ankiecie zaznaczyłem opcję
"Wydaje mi się, że tak".
Czytając tu na forum wypowiedzi dwójek, po zapoznaniu się z opisem tego typu, wiem, że mógłbym dobrze się poczuć przy Dawcy zarówno w przyjaźni jak i w związku.
Osemki beda czuc sie dobrze w dwojkowej uczuciowosci i adoracji, Dawcy beda bardzo wdzieczni za wysilki i sile Osemki, a takze nie umknie im czeste, acz niewidoczne na pierwszy rzut oka, samoposwiecanie sie partnera-osemki.
Ja wiem, że jest to coś czego bardzo bym potrzebował od partnera i fajnie, jeśli jakaś dwójka właśnie mogłaby mi to dać. Ja w związek wkładam wysiłek, staram się, jeśli czuję że warto. Nie interesuje mnie związek na pół gwizdka. Wierzę, że właśnie z dwójką mógłbym być w takiej relacji, jeśli ona także chciałaby się zaangażować.
I na koniec tylko:
Dla mnie "przytulić" czy "pogłaskać" jest tak samo dobrą metodą na pomóc komuś, jak "kopnąć" czy "okrzyczeć" - ale metoda jest zawsze dobrana do osoby. Jak dobieram? - po prostu to wiem.
...
Nie rozumiem, nie wiem na co nie ma czasu. Znowu różne nasze podejścia. Zawsze jest czas na człowieka. Owszem, trzeba się spiąć i sprężyć, i wykonać to co jest do zrobienia, ale - podmiotowo, a nie przedmiotowo, jak już wyżej zaznaczyłem. Ponownie odnoszę wrażenie, że myślimy w sumie to samo, tylko sposób wyrażania mamy inny.
Napisałeś jeszcze, że Dwójki także patrzą realistycznie, jak Ósemki. Ale ósemka woli kopnąć czy okrzyczeć zamiast przytulić, jak napisałeś, bo to właśnie sprawi, że ta osoba też zacznie patrzeć realistycznie. Pogłaskanie, przytulenie jest dobrą metodą na poprawę stanu ducha ale nie skłoni do sprawnego działania, zwarcia szeregów
