Tak - jeśli problem jest poważny, to odsuwam na jakiś czas swoje kłopoty i pomagam. To jest chyba już automatyczne u ósemek, zresztą nawet był osobny temat założony o tym (chyba nawet Twój, Pabluś? Czy mi się pomyliło?).Pablo pisze:Sisi a nie masz tak że jak ktoś zacznie mieć jakieś problemy to możesz o swoich na chwilę zapomnieć? Na mnie to tak działa No ale jak nie będzie to oznaczało latanie i załatwianie za kogoś spraw tylko zwykła gadka to potrafi odwrócić uwagę - o ile problem jest konkretny nie wymyślony albo naciągany żeby sobie pobiadolić z jakichś dupnych powodów mnie wtedy drażnią "a weź nie chrzań człowieku mam ważniejsze sprawy na głowie teraz niż te dyrdymały".
Pomogę bez marudzenia, pozałatwiam kilka rzeczy, ale będzie to dla mnie dodatkowe obciążenie - nie ma co kryć. Nie piszę tutaj o zwykłej pokrzepiającej rozmowie, bo to jest żaden kłopot dla mnie, w taki sposób mogę ludzi wspierać o każdej porze dnia i nocy, przez telefon czy twarzą w twarz. Chodzi mi bardziej o grubsze sprawy, kiedy sama gadka nie podziała i trzeba się ruszyć i właśnie np. coś załatwiać. Jasne, że to zrobię z pokrzepiającym uśmiechem na mordzie, że odsunę na dalszy plan swoje problemy i że włożę w to dużo wysiłku. I jasne, że będę mieć nadzieję, że było warto. Bo nie lubię tak wkładać całego serca i dużo siły w coś, co po kilku miesiącach się rozpieprzy...