Jak zaatakować, a jak zyskać przychylność 8?

Wiadomość
Autor
Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Jak zaatakować, a jak zyskać przychylność 8?

#16 Post autor: Snufkin » poniedziałek, 21 maja 2012, 12:06

A co to jest honorowy atak ? maroz brałeś kiedyś udział w pojedynku na szpady lub pistolety ?
O czym wy tu w ogóle piszecie, bo temat schodzi powoli w stronę historii wojen i wojskowości.

Dobra postanowiłem się wysilić i przeczytać pierwszy post.
TakToJa pisze:Czy uciekacie się do obgadywania tej osoby wśród innych?
Jasne. Nie jest to może najskuteczniejsza metoda zaszkodzenia komuś ale przynajmniej może przynieść odrobinę satysfakcji i poprawę samopoczucia (chociaż mistrzem w tym nie jestem).
Co do zyskiwania szacunku to na początku po prostu staram się słuchać i wykonywać ściśle polecenia, jeśli ta osoba jest rozsądna to czemu nie. Czasami mogę zwrócić jakąś uwagę ale bez jakiegoś pseudo zwrócenia na siebie uwagi swoim zdaniem.


5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
maroz
Posty: 532
Rejestracja: piątek, 20 kwietnia 2012, 21:01
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Gdzieś w Tricity sobie lata

Re: Jak zaatakować, a jak zyskać przychylność 8?

#17 Post autor: maroz » poniedziałek, 21 maja 2012, 12:19

Zauważyłem że dla ósemek honorowy atak to taki w którym ósemki sparringują się z innymi ale to niehonorowe dla przeciwnika gdyż ósemka wybiera taką formę w walki w której ma największą szansę zwyciężyć i poczuć się silną. W sytuacji gdy ósemka będzie widziała że przegra wycofa się i tyle z jej honoru. Mozę źle oceniam ale takie spostrzeżenie mam.
Kilka słów o mnie i moim życiu: http://www.youtube.com/watch?v=--fv2KOIjhM
Co mnie kręci i czym się zajmuje w czasie wolnym http://www.enneagram.pl/forum/viewtopic ... 1&p=283039
ENTj (LIE) Ennagram 6w7

Awatar użytkownika
maroz
Posty: 532
Rejestracja: piątek, 20 kwietnia 2012, 21:01
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Gdzieś w Tricity sobie lata

Re: Jak zaatakować, a jak zyskać przychylność 8?

#18 Post autor: maroz » poniedziałek, 21 maja 2012, 13:59

Zresztą co tu dużo mówić. Jeśli ja już kogoś atakuję (świadomie i bez emocji, bo czasem też wpadam w furię i nad sobą nie panuję) to na takim terenie na którym ja się czuję silny i bezpieczny a mój przeciwnik zagrożony i niepewny. Zrobiłbym ósemce dokładnie to samo co ósemki zwykle robią innym.
Kilka słów o mnie i moim życiu: http://www.youtube.com/watch?v=--fv2KOIjhM
Co mnie kręci i czym się zajmuje w czasie wolnym http://www.enneagram.pl/forum/viewtopic ... 1&p=283039
ENTj (LIE) Ennagram 6w7

Awatar użytkownika
kroplablekitu
Posty: 167
Rejestracja: wtorek, 19 października 2010, 15:09
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Jak zaatakować, a jak zyskać przychylność 8?

#19 Post autor: kroplablekitu » poniedziałek, 21 maja 2012, 14:48

baby_kapar pisze: Coz, podobno 8 jest najbardziej niezaleznym typem ze wszystkich, wiec czemu ludzie mieliby byc jakims slabym punktem? Czy jedna osoba w dzialaniu czy zbior osob przeciwko jakiejs Osemce, to nie ma wiekszego znaczenia. Zdrowe czy niezdrowe 8 sobie poradzi nawet przy jakims zmasowanym ataku. Jakikolwiek atak by to nie byl, a zwlaszcza konfrontujacy, to kazdy atak sprowadza delikwenta na stracona pozycje bo wybiera ulubiona bron wroga (czyt Osemki).
Właśnie dlatego, że ósemki są takie niezależne i tak mało przejmują się tym, co inni o nich myślą. Po prostu nie zauważają innych, ich uczuć, mogą długo nie wiedzieć, że zrobili sobie jakiegoś wroga. A ten wróg w podanej przeze mnie metodzie będzie rósł w siłę i uderzy z ukrycia. Nie będzie to atak konfrontacyjny, tak lubiany przez ósemkę. Raczej będzie skupiony na drobnych niedopatrzeniach, niusansach, rzeczach, w których ósemki się gubią. To będzie wojna podjazdowa. Być może dobrze to odda obraz: słoń zaatakowany przez stado mrówek. Jak z tym walczyć? Zgniecie 100 jedną łapą, ale wszędzie są setki. Co może zrobić jedna mrówka/ mysz słoniowi? Właściwie nic, ale jeśli jest ich nieprzebrana ilość...
kroplablekitu pisze:Ósemki nie są dobre w kontaktach z ludźmi, nie mają talentu do przestrzegania konwencji i uważania, by nie nacisnąć na odcisk.
Mi sie wydawalo zawsze, ze ta cecha dala mi wiecej respektu wsrod innych i zaufania niz narobila mi wrogow.
Może to właśnie Ty tak widzisz, a nie inni. Zależy też na jakim jesteś poziomie Ty i Twoi rozmówcy. Załóżmy że całkiem spoko ósemka trafi na zeschizowaną osobę, która wszystko bierze do siebie... Nie zareaguje ona wzrostem zaufania na Twoją szczerość, wręcz przeciwnie. Obraza gotowa.
baby_kapar pisze: Poprawka na to co napisalas: Osemki nie robia sobie wrogow umyslnie, tylko inni robia sobie wrogow z Osemek. Niezdrowe Osemki traktuja wiekszosc ludzi z marszu jako potencjalnych wrogow, kazdy neiznanomy ma raczej takie samo traktowanie 8-)
Nie sposób się nie zgodzić 8-) Właśnie o tym pisałam.

Innymi słowy ujął to maroz:
np. wykorzystać przeciwko ósemce jej kłopoty w nawiązywaniu relacji poprzez ośmieszenie ósemki i jej postępowania (jesli jest niemoralne) i wykorzystanie własnych politycznych zdolności do skłócenia ludzi z ósemką.
baby_kapar pisze:wszystkie "strategie" opisane przez ciebie w moich oczach nie kwalifikuja sie na atak, nie pasuja do mojego rozumienia tego slowa w kontekscie tematu. uzywajac wojennej terminologii, co piszesz to jest dywersja z bezsilnosci, a nie atak :lol:
Zwal jak zwal, liczy się kto wygrywa : ) I podkreślam, że w normalnych sytuacjach, normalnym ludziom, takie pomysły nie przychodzą do głowy. Wolą odciągnąć na bok i pogadać. Ale rozumiem, że w tym wątku mówimy o środkach ostatecznych, gdy inne zawiodą, a zniszczyć delikwenta trzeba.

Zastanawiam się, czy nie byłoby dobrym pomysłem przetrzymanie ósemki. Skoro zwykle szybko odnoszą sukcesy i są z tego powodu przyzwyczajone do szybkich rozwiązań, to być może sytuacja, z której przez długi czas nie mogą wybrnąć doprowadziłaby ich ostatecznie do upadku? Z tego co obserwuję na forum, ósemki łatwo wpadają w gniew, gdy coś idzie nie po ich myśli. Może gdyby były w takim stanie przez dłuższy czas, to ich własne emocje by ich wykończyły? Co sądzicie?
:mrgreen: testy kłamią ! Enneagram morduje ! ALE Spójrz, jak wiele nam dano! Skocz obiema nogami w ten przepiękny wszechświat! Odnajdź swą moc i stań się tym, kim powinieneś być!

Awatar użytkownika
maroz
Posty: 532
Rejestracja: piątek, 20 kwietnia 2012, 21:01
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Gdzieś w Tricity sobie lata

Re: Jak zaatakować, a jak zyskać przychylność 8?

#20 Post autor: maroz » poniedziałek, 21 maja 2012, 15:03

Heh kroblablekitu widze ze całkiem nieźle rozumiesz pojęcie gier strategicznych ;-)

Dawid zabił Goliata z procy ;-) Ta historyjka dobrze oddaje to o czym mówimy.

Przetrzymanie to dobra strategia, ale także systematyczne ograniczanie zasobów jakimi dysponuje ósemka tak by czuła się coraz mniej pewna i bezpieczna a zdecydowany atak dopiero wtedy gdy ósemka nie jest w stanie się obronić.

Wojskowa strategia to strategia partyzancka. Wciągamy silnego przeciwnika głęboko na nasze terytorium ukazując że wygrał z nami i w międzyczasie podjazdowo uderzamy w jego tyły odcinając go od wszelkich zasobów jakie posiada, a potem szybkimi manewrami eliminujemy kolejne jego oddziały.
takie strategie wojskowe można bez przeszkód przenieść do życia i zastosować według jakiegoś człowieka.

Koledzy stosowali też inne strategie wobec pewnych siebie przeciwników na turniejach rycerskich. Zamiast walczyć by weygrać wkórzali taką ósemkę stukając ją mieczem po hełmie lub w czułe miejsca i ciągle ustępowali jej pola aż do momentu gdy ta chcąca wygrać ósemka tak się denerwowała że zaczynała popełniać błędy. Jeden krytyczny błąd, bach i turniej rycerski wygrany.

Kasparow pokonał w szachach Karpowa gdyż Karpow sobie wymarzył że jako pierwszy w historii zwycięży będize (bodajżę trzy razy) arcymistrzem. Kasparow poczekał aż Karpow będzie się czuł pewny zwycięztwa i wykorzystał nieuwagę Karpowa. Karpow przegrał bo zlekceważył Kasparowa, uznał go za słabszego od siebie.

Przykładów mógłbym mnożyć.

Tak jak pisałem takie strategie to ostateczność lub dobra zabawa w grach i ja nigdy nie musiałem jeszcze czegoś takiego robić, ale gdyby teraz trwała wojna a ja miałbym ludzi którymi bym dowodził i o których muszę zadbać nie miał bym skrupułów bo swoich lubię i kocham bardziej niż obcych którzy przychodzą z bronią i agresją do mojego domu.
Kilka słów o mnie i moim życiu: http://www.youtube.com/watch?v=--fv2KOIjhM
Co mnie kręci i czym się zajmuje w czasie wolnym http://www.enneagram.pl/forum/viewtopic ... 1&p=283039
ENTj (LIE) Ennagram 6w7

JessRabbit
Posty: 17
Rejestracja: sobota, 30 czerwca 2012, 20:57
Enneatyp: Szef

Re: Jak zaatakować, a jak zyskać przychylność 8?

#21 Post autor: JessRabbit » niedziela, 1 lipca 2012, 01:18

Założyłam konto na forum po przeczytaniu pytania z tytułowego posta... bo aż mnie troszkę... 'przytkało'
Zaczynam myśleć, że nie jestem typową ósemką...

Po pierwsze Eneagram nie jest tak powszechny/popularny jak 'znaki zodiaku' to, że ktoś kogoś 'podejrzewa' o bycie konkretnym typem nie znaczy wcale, że dana osoba faktycznie jest typem, który podejrzewasz
Po drugie nie wyobrażam sobie sytuacji, w której wparowuję w jakąś sytuację i obwieszczam ludzikom 'ej! Jestem typ 8 – szef !' - z mojego punktu widzenia to troszkę tak jakby się prosić, żeby jakaś menda zaczęła testować na mnie 'sposoby na doprowadzenie mnie do szewskiej pasji', z nutką 'psychologicznego, dokładnie zaplanowanego i konsekwentnie prowadzonego planu akcji'

Zgadzam się z większością tego co napisali poprzednicy, szczególnie baby-kapar.
Nic nie irytuje -a więc osłabia- tak jak ignorowanie albo dokładniej ; nie okazywanie szacunku – nawet na takim bardzo podstawowym poziomie. Ja dostaję szewskiej pasji w 'starciu' z chamem i prostakiem i bardzo wiele kosztuje mnie zawzięcie się w sobie i nie wdawanie się w pyskówki (które kiedy byłam gówniarą kończyły się czasem scenami rodem z poprawczaka, albo w najlepszym przypadku filmów klasy B)

To, że jest się danym typem nie oznacza, że z czasem, z biegiem lat i życiowym doświadczeniem osobowość nie ewoluuje Inaczej zachowywałam się jako nastolatka, inaczej zachowuję się jako praktycznie trzydziestolatka

Puszczanie plotek i pomawianie skutkuje ale w sumie tylko na chwilę. Chwilowo odbiera 'środki' ale jeżeli 8ka umie opanować emocje, to rozwiązuje sprawę np. w sądzie. Poza tym raz na zawsze pamięta się takiego delikwenta/delikwentkę i z lubością zatruwa mu się życie wykorzystując swoje możliwości (co bywa problematyczne w świecie, w którym liczy się dobra opinia, kontakty etc). Fakt, że my 8ki jesteśmy mocno samowystarczalne nie oznacza, że nie mamy przyjaciół czy znajomych, z którymi zawieramy sojusze... Tak więc 'biznesowo/zawodowo' nie warto nam robić koło pióra, bo my często dysponujemy środkami, które pozwalają nam 'napiętnować' kogoś, kto starał się nam (albo naszym bliskim lub znajomym) zaszkodzić...

Poza tym można być 8ką i być buddystą – to cholernie pomaga walczyć z wadami 8ki
Jeżeli zachowuje się spokój i jest się asertywnym, to naprawdę ciężko a) wyhodować sobie autentycznego wroga - emanuje się energią, która nie jest agresywna, a powoduje, że ludzie, z którymi ma się do czynienia darzą człowieka szacunkiem b) jest się w takiej 'powietrznej bańce', która nie przepuszcza niskich wibracji i człowiek ma... mega dystans do frustratów, którzy jarają się tym jakby tu podłożyć świnię Oni mają problem , nie ja
Bardzo istotną rolę odgrywa kwestia etapu na jakim człowiek jest w swoim duchowym rozwoju.

Domyślam się, że pytanie autora tematu dotyczy niskowibrujących ósemek... Ale nawet takich nie warto atakować, bo będą się mścić i to w możliwie najmniej wyszukany ale wysoce skuteczny sposób...

Z pewnością nic 8ki (no przynajmniej mnie) nie boli (bolało) tak jak strata (zdrada) przyjaciela. To jest coś, nad czym, mimo upływu lat, nie jestem w stanie przejść do porządku. Dziura została. Została też nauka na przyszłość ; wysoka poprzeczka, której nie obniżam.

O, doczytałam, że maroz napisał o 'ciosie, po którym się nie pozbiera' – maroz nie ma czegoś takiego wszystko jest nauką. Porażka -aby była porażką musi wynikać z 'konfrontacji' z kimś kogo obdarzam autentycznym szacunkiem, kimś kto udowadnia mi, że obiektywnie jest ode mnie w czymś lepszy, inaczej nie jest to porażka, a sytuacja w rodzaju 'nigdy nie daj wciągną się w dyskusję debilowi, najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem' - to tylko etap. Ok, była konfrontacja i 'przeciwnik' okazał się lepszy. Ale : musiał się namęczyć, żeby mnie POKONAĆ, więc odkrył bardzo dużo siebie, że się tak wyrażę. Przegrałam ale wiem o nim mnóstwo, jeśli nie wszystko

Dochodzi jeszcze kwestia zwyczajnej – i zupełnie pomijanej w tej rozmowie- atrakcyjności.
Jeżeli autorytatywna 8ka, demonstruje publicznie (np. w biurze) postawę 'jak już obrabiasz mi tyłek, to nie zapomnij mnie w niego pocałować' (a funkcja/pozycja jej na to pozwala), to ludzka słabość (chęć grzania się w blasku atrakcyjnych osób, być blisko ludzi atrakcyjnych) będzie powodować, że uderzanie w 'moralność', albo 'naginanie zasad' pójdzie w próżnię

Nie wiem jak można pokonać 8kę. Z mojego punktu widzenia to, że ktoś jest danym typem osobowości, nie determinuje go w 100%ach. Przede wszystkim każda osoba jest indywidualnością. Typ osobowości to tylko wskazówka. \
Mnie można zranić brakiem lojalności i to jest zadra, której nie jestem w stanie wybaczyć. Tzn. mogę usuwam, eliminuję taką osobą ze swojego życia. Nie życzę jej źle (byłemu przyjacielowi), niech sobie żyje i będzie mu w życiu fajnie ale nie chce mieć z nim nic wspólnego, nasz czas się skończył/drogi się rozeszły. Denerwują mnie ludzie, którzy myślą, że po kilku latach od 'wtopy' mogą się chwilę 'połasić' i wszystko będzie cacy. Zawsze mnie zaskakuje, że tacy ludzie (było tych osób kilka) odbierają moje zachowanie jako coś w rodzaju 'wywyższania się'. To zupełnie tak, jakby każdego 'wroga' należało ścigać z szałem w oczach i grożąc mu uszkodzeniem ciała Ja po prostu kończę znajomość i się nie wkręcam w 'co by było gdyby'. Każdy dostaje jedną szansę. Taik jest demokratycznie

Bardzo osłabia mnie też brak profesjonalizmu ludzi, z którymi czasem jestem zmuszona mieć kontakty zawodowe. Ich nieprzygotowanie odbieram dosłownie jako rodzaj ubliżania mi i biorę je za osobistą zniewagę. To sprowadza się do tego, że w skrajnych przypadkach potrafię powiedzieć takiej osobie, że gdyby to ode mnie zależało ten dzień byłby ostatnim, w której pracuje w tej firmie. (pracuję jako wolny strzelec).

Pozdrawiam

ODPOWIEDZ