Wielki Wybuch Słonia, czyli jak pieprznie to konkretnie...

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

#16 Post autor: Zielony smok » piątek, 16 lutego 2007, 18:53

Emocje można z siebie wyrzucać na dwa sposoby. Agresja na zewnątrz, albo płacz, rozczulanie się nad sobą, pozwolenie sobie na bycie bezradnym. łzy smutku, działają odstresowująco i jest to nawet udowodnione naukowo.
W moim domu wyrażanie emocji w formie agresji, groziło śmiercią lub kalectwem. Mieszkałem z pokaleczonym psychicznie facetem, który pod wpływem emocji przestawał nad sobą panować i wychodził z niego nieobliczalny psychol. W okresie nastoletniego buntu, zrobiłem się twardy i zawzięty, a upór dziewiątkowy mi w tym pomagał. Taka zawziętość ,,na zimno", bez łez i rozczulania. I powoli, nieświadomie, zacząłem hodować bombkę. Po dziś dzień, nie potrafię już uronić łzy, rozczulić się nad sobą. Niechętnie piszę o sprawach prywatnych, ale wydaje mi się, że warto Dziewiątkom uświadomić niebezpieczeństwo tłumienia w sobie emocji. One nie znikają....płaczcie, wykrzyczcie na osobności swoją złość...ale jej nie tłumcie. Piszę z pełną odpowiedzialnością za słowa, taki super wybuch może doprowadzić do obłędu. Jestem skłonny wierzyć, że podobny atak spotkał Fryderyka Nietzschego. W styczniu 1889 roku, na ulicy w Turynie zobaczył woźnice brutalnie obchodzącego się z koniem. Nietzsche niespodziewanie wybuchł, zaczął obejmować konia i płakać...i do pełni władz umysłowych nie wrócił nigdy.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 29 października 2007, 17:20 przez Zielony smok, łącznie zmieniany 2 razy.


9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

Awatar użytkownika
SenSorry
Posty: 397
Rejestracja: piątek, 2 lutego 2007, 13:43
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Suwałki/Poznań

#17 Post autor: SenSorry » piątek, 16 lutego 2007, 20:40

Aż mi się smutno, zrobiło jak to przeczytałam :(
9w8/ISFp/Mag/SCUAN

Awatar użytkownika
Hydra
VIP
VIP
Posty: 825
Rejestracja: czwartek, 16 listopada 2006, 18:19
Lokalizacja: Wrocław

#18 Post autor: Hydra » piątek, 16 lutego 2007, 21:28

W nawiązaniu do tematu – moja autorska wizja:

Pusta scena. Wchodzi Dziewiątka i zatrzymuje się w świetle jedynego reflektora. W tle początek utworu „Engel” grupy Rammstein.

Głos: To co jest jednak wspólne dla wszystkich, to wyraźna tendencja do zapominania o własnych potrzebach.

Dziewiątka rozgląda się z przerażeniem w oczach.

„Wer zu Lebzeit gut auf Erden
Wird nach dem Tod ein Engel werden
Den Blick gen Himmel fragst du dann
Warum man sie nicht sehen kann“

Dziewiątka zaczyna się trząść.

Głos: całkowicie stopione w jedność z druga osobą

Na ustach Dziewiątki pojawia się piana.

Głos: Mile, otwarte, wystarczy na taką/takiego popatrzeć i od razu chce się uśmiechać

Dziewiątka rzyga zgięta w pół.

„Erst wenn die Wolken schlafengehn
Kann man uns am Himmel sehn
Wir haben Angst und sind allein
Gott weiss ich will kein Engel sein“

Dziewiątka pada na kolana

„Sie leben hinterm Sonnenschein
Getrennt von uns unendlich weit
Sie müssen sich an Sterne krallen [ganz fest]
Damit sie nicht vom Himmel fallen“

Dziewiątka przewraca się na plecy

Głos: Ale dziewiątki są kochane, bo starają się innym pomagać i łagodzić konflikty.
Za to je kocham ^.^

Dziewiątka wije się we własnych rzygowinach, łamie paznokcie

Głos: O tak, dziewiątki są kochane :D Miałam taką koleżankę w liceum... Chyba nie było takiego, który by jej nie lubił. :)

Dziewiątce pęka skóra i z ran leje się krew

"Erst wenn die Wolken schlafengehn
Kann man uns am Himmel sehn
Wir haben Angst und sind allein
Gott weiss ich will kein Engel sein"

Dziewiątka zmienia się w bezkształtną, trzęsąca się masę

Głos: Dziewiątki są kochane Zawsze pocieszają, nawet jak nie trzeba Nie da się ich nie lubić

Dziewiątka nieruchomieje

"Erst wenn die Wolken schlafengehn
Kann man uns am Himmel sehn
Wir haben Angst und sind allein
Gott weiss ich will kein Engel sein"

Jedna z głów Dziewiątki unosi się i zaczyna nucić: "Gott weiss ich will kein Engel sein"

Chór głów Dziewiątki: "Gott weiss ich will kein Engel sein"

Kurtyna
MY NIE MóWIMY NIC

Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

#19 Post autor: Zielony smok » sobota, 17 lutego 2007, 01:39

Kto za życia jest dobry na ziemi
Po śmierci stanie się aniołem
Spojrzenie ku niebu i pytasz
Dlaczego nie można ich zobaczyć

Dopiero gdy chmury idą spać
Można nas zobaczyć na niebie
Boimy się i jesteśmy samotni
Bóg wie, że nie chcę być aniołem

Żyją poza blaskiem słońca
Oddzieleni od nas nieskończenie daleko
Muszą trzymać się gwiazd [bardzo mocno]
Żeby nie spaść z nieba

Dopiero gdy chmury idą spać
Można nas zobaczyć na niebie
Boimy się i jesteśmy samotni
Bóg wie, że nie chcę być aniołem [x3]

Dopiero gdy chmury idą spać
Można nas zobaczyć na niebie
Boimy się i jesteśmy samotni
Bóg wie, że nie chcę być aniołem

Znalazłem tłumaczenie, akurat tej kapeli nie lubię...ale tekst dobry i adekwatny
Dwie uwagi - Pierwsza, czasami, tu błysk ironii w smoczym oku - a propos, niechęci bycia aniołem - efektem ubocznym oczyszczania się z negatywnych emocji jest coś w rodzaju aureoli. Bardzo wyraźnie wyczuwalna obręcz energetyczna wokół skroni. Nie będę dorabiał do tego wydumanej ideologi, bo się za świętego nie uważam, ale nie mogę negować faktów. A faktem jest, że takie rzeczy się pojawiają, przynajmniej u mnie. Dodam, że nie jestem osobą za specjalnie religijną, mocy ponad naturalnych nie mam, z wyższymi bytami się nie kontaktuję, i przez lata całe zajmowałem się prozą życia, a nie odlatywałem w inne światy. A myśli w głowie, mam niekoniecznie kościołowe....i podchodzące pod łamanie przykazań, co poniektórych.
Traktuję sprawę jak zarost...stwierdzam tylko że taki fakt jest. Nie czyni, mnie ani kimś lepszym, bardziej uduchowionym, czy czymkolwiek innym. Sam chciałbym wiedzieć, co jest grane...
Druga uwaga: zapytany kiedyś o źródło swoich sukcesów Winston Churchill powiedział: nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy się nie podawaj...i w tym jest coś z uporu Dziewiątki, jak się robi konstruktywnie zawzięta.
W moje wersji: Dziewiątka powstaje z popiołów, i gra już tylko w swoje gry, i nie jest niewolnikiem przeszłości.
Przypomina mi się zdanie z ,,Mistrza i Małgorzaty", kiedy to Mateusz Lewita powiedział o Poncjuszu Piłacie: ,,On nie zasłużył na światłość, on zasłużył na spokój" Od siebie dodam, że na swoich warunkach.
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

Awatar użytkownika
Hydra
VIP
VIP
Posty: 825
Rejestracja: czwartek, 16 listopada 2006, 18:19
Lokalizacja: Wrocław

#20 Post autor: Hydra » niedziela, 18 lutego 2007, 21:34

No cóż, wizja jest moja i nie będzie w niej żadnego szczęśliwego zakończenia, będzie za to warczący Till Lindemann :D Poza tym zawsze uważałam, że zdrowo jest od czasu do czasu puścić solidnego pawia na jakiś słodko-mdlący obrazek. Czy to jest dziewiątkowe?
Czytałam gdzieś, że niemiecki jest językiem, w którym łatwo wyrazić gniew … słabo mówię po niemiecku, ale samo brzmienie tego języka jest upajające, zwłaszcza z połączeniu z mocną, przesadzoną i patetyczną muzyką ;)
Kiedy mam czas na SŁUCHANIE muzyki (a nie tylko na modelowanie tła) to puszczam utwory, które mnie przygniatają i obezwładniają. Cała reszta wydaje mi się wtedy jedynie sączącą się do ucha woskowiną ;)
MY NIE MóWIMY NIC

Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

#21 Post autor: Zielony smok » niedziela, 18 lutego 2007, 21:58

Hydra pisze:No cóż, wizja jest moja i nie będzie w niej żadnego szczęśliwego zakończenia, będzie za to warczący Till Lindemann :D Poza tym zawsze uważałam, że zdrowo jest od czasu do czasu puścić solidnego pawia na jakiś słodko-mdlący obrazek. Czy to jest dziewiątkowe?
Czytałam gdzieś, że niemiecki jest językiem, w którym łatwo wyrazić gniew … słabo mówię po niemiecku, ale samo brzmienie tego języka jest upajające, zwłaszcza z połączeniu z mocną, przesadzoną i patetyczną muzyką ;)
Kiedy mam czas na SŁUCHANIE muzyki (a nie tylko na modelowanie tła) to puszczam utwory, które mnie przygniatają i obezwładniają. Cała reszta wydaje mi się wtedy jedynie sączącą się do ucha woskowiną ;)
Owszem -o dziwo- nie cierpiąc wojska i wszelkiej maści izmów lubię czasem wsłuchać się w brzmienie hitlerowskich marszy wojskowych, ale w oderwaniu do kontekstu historycznego...Horst Wessel Lied i owszem...choć przypominam, że Adolf Hitler to bardzo niedobry człowiek
I po co puszczać pawia, czy nie wystarczy czasem cudowny Dziewiątkowy nihilizm, zakładający, umowność i iluzoryczność prawd wszelakich?
panta rhei - tymi słowami Heraklit zbudował ( płynny) kręgosłup ideowy naszej Ukochanej Cyferki :wink:


G. Brassens / F. Łobodziński

Za idee ponieść śmierć, któż zna ideę większą
Ja wszak wciąż żyję, bo na próżno szukam ich
Gdy nawet znajdę coś, to inni się tak śpieszą
Że na śmiertelny skok nie starcza mi już sił

Czasami myślę, że być może to i racja
Tak ogniem wiary płonąć, by podpalić stos
A jednak zanim spłonę, muszę dodać coś

Ponieśmy za idee śmierć, ale nie zaraz
Śmierć - tak, ale nie zaraz

Doradza przodków chór, by śpieszyć się powoli
I wciąż do przodu prąc, odpocząć parę chwil
Bo jaki zysk jest w tym, że się wyciągnie nogi
Jeżeli jutro już nie będzie dokąd iść

Opóźniać każą zaś ten marsz taktyki prawa
Wykazujące, że nim Bogu duszę dasz
To najpierw stań i swą ideę dobrze sprawdź

Ponieśmy za idee śmierć...

Niejeden święty mąż martyrologię głosząc
Sam długo zwleka, nim na szafot wdrapie się
Bo taki dobrze wie, że lepiej jeszcze pożyć
Z daleka patrząc w ten swój świątobliwy cel

Dlatego, zanim się dopełnia ich ofiara
Nierzadko egzekucji dokonuje czas
Lecz widać oni też mawiają sobie tak

Ponieśmy za idee śmierć...

Idea, jasna rzecz, wymaga poświęcenia
Wyraźnie mówią to statuty wszystkich sekt
Jednego chciałbym wszak od ofiar wyjaśnienia
Jak wśród natłoku słów odnaleźć słuszną treść

Sztandarów łopot to już dla mnie tylko hałas
Więc prędko biegnę, gdy z oddali słyszę głos
To mędrzec widząc grób czym prędzej skręcił w bok

Ponieśmy za idee śmierć...

Na próżno płynie krew i próżne hekatomby
A złoty cielec próżno przechodzi z rąk do rąk
Bo jeśli by tu mogły zaradzić ścięte głowy
To by na ziemi raj był już niejeden rok

Lecz Bóg niesyty wciąż i ciągle chce nas karać
Podsyca marzeń żar, na szańce każe iść
By śmierć spragniona krwi krew naszą mogła pić

Ponieśmy za idee śmierć...

Mesjasze ofiar złych, apostołowie śmierci
Możecie pierwsi iść, błogosławimy wam
Lecz nam nie każcie tej ofiary z nami dzielić
Niech najpierw każdy z was spróbuje tego sam

Nareszcie można ten rozpędzić dance macabre
Kostucha wreszcie chce wyznaczyć sama los
I byle komu swych nie daje ostrzyć kos

Ponieśmy za idee śmierć...
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

Awatar użytkownika
ewutek
Posty: 993
Rejestracja: sobota, 4 listopada 2006, 19:53
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

#22 Post autor: ewutek » niedziela, 18 lutego 2007, 22:54

Hydra pisze:samo brzmienie tego języka jest upajające, zwłaszcza z połączeniu z mocną, przesadzoną i patetyczną muzyką ;)
Aaaa... może jesteś miłośniczką Wagnerowskiej "Walkiri"? :) Partytura "Czar ognia" to idealne tło do siania destrukcji... albo robienia świątecznych porządków :D
5w6

Awatar użytkownika
Hydra
VIP
VIP
Posty: 825
Rejestracja: czwartek, 16 listopada 2006, 18:19
Lokalizacja: Wrocław

#23 Post autor: Hydra » poniedziałek, 19 lutego 2007, 18:04

Zielony smok pisze: I po co puszczać pawia, czy nie wystarczy czasem cudowny Dziewiątkowy nihilizm, zakładający, umowność i iluzoryczność prawd wszelakich?
Puszczanie pawia ma jedną niekwestionowaną zaletę – jest całkowicie jednowymiarowe. Nie można go zinterpretować inaczej niż dosłownie, a więc „com napisał, napisałem” jak powiedział Piłat. Będę walczyć o moje niezbywalne prawo do puszczania pawia. :lol:
Jeśli chodzi o nihilizm to jest to raczej wada, odbiera wewnętrzną motywację do działania i trzeba jej szukać na zewnątrz… a wtedy łatwo dać się zmanipulować.
Zielony smok pisze: Przypomina mi się zdanie z ,,Mistrza i Małgorzaty", kiedy to Mateusz Lewita powiedział o Poncjuszu Piłacie: ,,On nie zasłużył na światłość, on zasłużył na spokój"
Tak, pragnienie spokoju jest urocze, ale spokój to nie to, czego mi potrzeba. Mam za grubą skórę, by czuć lekkie ciosy, więc spędzam życie na szukaniu WIELKIEGO guza, tak wielkiego, by chciało mi się oddać ;) Jestem jak Związek Radziecki – nie istnieję bez wrogów ;)
Przykro mi, ale uważam, że dziewiątki nie potrzebują ani pocieszenia, ani wsparcia tylko … kopa w du.ę.
ewutek pisze: Aaaa... może jesteś miłośniczką Wagnerowskiej "Walkiri"?
„Wagnerowski ton”, o którym śpiewała Budka Suflera to to, co tygryski lubią najbardziej ;)
Nie mam pojęcia, jak to się stało, że nie obejrzałam ostatniej części tetralogii w ramach superwidowisk we wrocławskiej Hali Ludowej…
MY NIE MóWIMY NIC

Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

#24 Post autor: Zielony smok » wtorek, 20 lutego 2007, 00:53

Hydra pisze:
Zielony smok pisze: I po co puszczać pawia, czy nie wystarczy czasem cudowny Dziewiątkowy nihilizm, zakładający, umowność i iluzoryczność prawd wszelakich?
Puszczanie pawia ma jedną niekwestionowaną zaletę – jest całkowicie jednowymiarowe. Nie można go zinterpretować inaczej niż dosłownie, a więc „com napisał, napisałem” jak powiedział Piłat. Będę walczyć o moje niezbywalne prawo do puszczania pawia. :lol:
Jeśli chodzi o nihilizm to jest to raczej wada, odbiera wewnętrzną motywację do działania i trzeba jej szukać na zewnątrz… a wtedy łatwo dać się zmanipulować.
Zielony smok pisze: Przypomina mi się zdanie z ,,Mistrza i Małgorzaty", kiedy to Mateusz Lewita powiedział o Poncjuszu Piłacie: ,,On nie zasłużył na światłość, on zasłużył na spokój"
Tak, pragnienie spokoju jest urocze, ale spokój to nie to, czego mi potrzeba. Mam za grubą skórę, by czuć lekkie ciosy, więc spędzam życie na szukaniu WIELKIEGO guza, tak wielkiego, by chciało mi się oddać ;) Jestem jak Związek Radziecki – nie istnieję bez wrogów ;)
Przykro mi, ale uważam, że dziewiątki nie potrzebują ani pocieszenia, ani wsparcia tylko … kopa w du.ę.
;
Kopa w cześci analne, otrzymywałem od drugiego roku życia, z podziwu godną regularnoscią, czyli od dawna dość. Co do źródeł wzrostu, upatrywałbym go raczej w pozytywnej energii kogoś płci odmiennej, dla odmiany - normalnego - czyli w mym prywatnym światku -pełna egzotyka,( luuuudzie cyrk przyjechał). Aktualnie upajam się świadomością, że los oszczędza mi babrania się w cudzych kłopotach, co czyniłem przez ostatnich lat parę odciążając pracę personelu co najmniej dwóch psychiatryków. Przypomniała mi się historia osoby, u której minimalizowałem w miarę swoich skromnych możliwości ciężką depresję. Nawet z drobnymi sukcesami, większe początkowo miał jej osobisty i ulubiony psychiatra. Ale popełnił niespodziewanie samobójstwo. Cóż, ja żyję...
Niestety, moi wrogowie, to psychiczne słabizny, które strzelały w plecy, jaka satysfakcja ze zwycięstwa?
Co do dostawaniu kopów w...przypomniał mi się kawał o Żydzie ubogim, który jechał na gapę koleją i na każdej stacji był wywalany z pociągu kopniakiem konduktora. Na pytanie spotkanego kumpla. Dokąd jedziesz? Rzekł: O ile d-pa wytrzyma,to do Poznania.

Dobry Panie Boże, jedno słówko może,
na dalszą życia drogę, czy prosić Cię mogę
rzuć grosz może na bilet normalny a nie żel Fastum analny
Byłbym temu bardzo rad - Zielony Gad... :wink: Amen. - bo do Poznania daleko..... :wink:
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

Awatar użytkownika
Hydra
VIP
VIP
Posty: 825
Rejestracja: czwartek, 16 listopada 2006, 18:19
Lokalizacja: Wrocław

#25 Post autor: Hydra » wtorek, 20 lutego 2007, 18:50

I znowu odezwał się mój egocentryzm… ale to chyba normalne, że każdy ocenia wg siebie. Miałam to szczęście, że w dzieciństwie nikt mnie nie „kopał”. Rodzice ideałami nie byli, ale bluźniłabym, gdybym powiedziała, że byłam nieszczęśliwym dzieckiem.
Jestem jak bohater piosenki „Jako Mąż i Nie Mąż”:

„w rozmowach nudny,
W obejściu prosty, prawie bez zalet
Gość domorosły”

Nie potrafię ogarnąć wszystkich zawiłości i odcieni emocjonalnych ludzkiej psychiki, dlatego też raczej odstręczam osoby wrażliwe. Nie sądzę, by los mnie pokarał borykaniem się z cudzymi problemami, ponieważ nie jestem osobą atrakcyjną dla osób z takimi problemami.
Będę może niepoprawna politycznie, ale powiem więcej – nie przepadam za ludźmi nieśmiałymi. Nie potrafię złapać kontaktu z taką osobą, nie mam pojęcia, jak się zachować. Przy osobach nieśmiałych większości rzeczy trzeba się domyślać, odczytywać mowę ciała i takie tam, a ja tego nie umiem.
Los styka mnie tylko z osobami podobnymi do mnie, emocjonalnymi dresiarzami ;). Może to i nie powód do dumy, ale nie mogę narzekać – nikt mi jeszcze nie strzelał w plecy. Owszem, obrywałam, ale w uczciwej walce i w ostateczności musiałam ulec lepszym ode mnie.
Poza tym pojęcie wroga nie obejmuje jedynie konfliktów sensu stricte. To wszystkie przeciwności, które w pewnym sensie prowokuję, aby mnie mobilizowały do działania. Jako rasowa dziewiątka :lol: nie mam wewnętrznej motywacji, więc moje działania to tylko reakcje na to, co mnie spotyka.
A wracając do tematu nihilizmu – myślę, że z nihilizmem jest tak, jak z moją awersją do warzyw. Nie lubię surowych warzyw, więc jedzenie surówek jest dla mnie mordęgą. W związku z powyższym zawsze jadłam takie, które lubili moi faceci. W końcu i tak nie znoszę żadnej, więc co za różnica. Podobnie jest z ideami, motywacjami do działania, skoro wszystko jest bez sensu, a coś robić trzeba, to dlaczego nie to, co robi osoba, która jest najbliżej. A od tego już tylko krok do ulegania manipulacjom.
MY NIE MóWIMY NIC

Awatar użytkownika
Hydra
VIP
VIP
Posty: 825
Rejestracja: czwartek, 16 listopada 2006, 18:19
Lokalizacja: Wrocław

#26 Post autor: Hydra » poniedziałek, 25 czerwca 2007, 18:45

Typy SEI i SLI (czyli ISFp i ISTp) jako 7 funkcję mają ekstrawertyczną zmysłowość, której opis jest dość ciekawy:
Woli sterować innymi za pomocą indywidualnych nagród i pomocy w zaspokajaniu potrzeb konkretnych, ważnych dla niego ludzi niż przez bezpośrednie przywództwo i wydawanie poleceń. Unika konfrontacji i starć, ale staje się zawzięty i nieprzejednany jeśli tego wymaga sytuacja.
Nie odczuwa potrzeby przezwyciężania przeciwności lub rywalizacji z innymi, woli wsłuchać się w swoje wewnętrzne pragnienia i dbać jedynie o swój własny stan fizyczny i psychiczny, a nie o to, czego wydaje się wymagać od niego świat zewnętrzny.
Walka o władzę, nawet ta o konfrontacyjnej naturze nie uchodzi jego uwadze. Jest w stanie ją przetrzymać a nawet wziąć w niej aktywny udział, jeśli nie można tego uniknąć, ale nie widzi sensu w przedkładaniu jej ponad poczucie komfortu i zadowolenia. Udział w brutalnych działaniach, gdzie takie walki mogą mieć miejsce, jak na przykład w niektórych dyscyplinach sportu, jest motywowany nie przez sama walkę, ale przez stymulujące doznania jakie takie działania mogą powodować.

Mam wrażenie, że gdzieś między wierszami jest opis Wielkiego Wybuchu ;), o którym tu mowa… czuję się absolutnie usprawiedliwiona z moich napadowych ataków wściekłości i zacytuję moją ulubioną kwestię z „Kariery Nikodema Dyzmy (ISTp??)”:
I nie zadzieraj Pan ze mną, bo to na dobre nie wyjdzie.
MY NIE MóWIMY NIC

Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

#27 Post autor: Zielony smok » poniedziałek, 25 czerwca 2007, 19:53

Właśnie idę jutro rozwalić na strzępy szefostwo PGK, które pod moim pokojowym oknem, chce zrobić pasaż dla działkowiczów z mojego bloku. Sąsiadki będą wiedzieć, co mówię, z kim, kto do mnie przyszedł, jaki jest stopień naszej zażyłości. A ja mam im to umożliwić, rozbierając płotek com go własnymi rękami przybijał. A chronił okna od odciśniętych nosków ciekawskich.
W związku z powyższym przechodzę do obozu nastawionych na szmal, by mieć za co wybudować za czas jakiś willę z basenem, fosą i rekinami.
Dość komunalnego pieprzenia się z idiotyzmami.
My home is my castile, i jestem skłonny wybebeszyć każdego, kto naruszy mój teren. Zaczęli...będą mieli wojnę. :evil: :evil: :evil:
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

Lida
Posty: 6
Rejestracja: środa, 17 października 2007, 08:27

#28 Post autor: Lida » środa, 17 października 2007, 19:49

O enneagramie dowiedziałam się wczoraj, i teraz czytając działy trochę ze zdziwienia wyjść nie mogę, bo czytam o sobie ;)

Ze złością u mnie ciężko- nie potrafię jej wyrazić, wszystko się kumuluje,odkłada czasami wrze, ale nigdy nie wybuchało.. Aż pewnego pięknego poranka kolega z pracy(co do którego miałam już wiele żali, ale wszystkie przemilczałam)przyszedł i nieopatrznie zaczął czynić uwagi odnośnie mojego bałaganu... miarka się przebrała, tak na niego huknęłam,że aż chłopisko wybałuszyło oczy i położyło uszy po sobie. Wygarnęłam mu wszystko co do niego miałam, okrasiłam to soczystymi epitetami i ciskałam piorunami niczym Zeus... A potem ochłonęłam i było mi głupio ;)

Awatar użytkownika
Amelia
Posty: 75
Rejestracja: poniedziałek, 17 grudnia 2007, 22:00
Lokalizacja: Z planety zwanej Ziemia

#29 Post autor: Amelia » środa, 19 grudnia 2007, 00:16

Wielka prośba do wszystkich 9tek....prosze nauczcie sie wywalać z siebie swoje leki i strachy.. i nie wybuchajcie jak bomba zegarowa,bo pozniej czasem nie ma juz co zbierać...
Po 3 latach moj eks,wybuchnal zrywajac ze mna...Przez 3lata zawsze uciekal od kłótni,problemow nie było wcale..Az tak się nawarstwiły, ze sie pogubil w sobie i z dnia na dzien odszedl ode mnie..Rozstrzaskując mój swiat calkowicie...Pozbieranie go w całość zajeło mi cale 1,5 roku, ale nie o mnie mowa.
Moja pierwsza miłość dzis jest wrakiem emocjonalnym...Mieszka z rodzicami i ciagle nie wierzy w ich miłość..nie umie sie usamodzielnic i zyc samodzielnie....Dziewczyny zmienia jak rekawiczki..Dalej ucieka w prace..ucieka przed zyciem i odpowiedzialnoscia...i jest mu z tym dobrze :( Ze zdrowego stopnia wyladowal juz na poziomy niezdrowe...
Pierwszy raz uczylam sie milosci moze i poniekad ponosze za to wine...
Prosze Was nie uciekajcie przed problemami!!!
Strach ma wielkie oczy im mocniej uciekasz tym mocniej sie boisz rzeczy,ktora poczatkowo mogła byc łatwa do rozwiazania...
Sprobujcie czasem spojrzec prawdzie prosto w oczy.. Ucieczka was do nikad nie zaprowadzi...
Ps.Decyza jaką podjal kiedys do dzisiaj uwaza za swoj najwiekszy bląd.

Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

#30 Post autor: Zielony smok » środa, 19 grudnia 2007, 23:34

Ongiś dla potrzeb Czwórek zeskanowałem ksiązkę benedyktyna - terapeuty Williama A. Meningera ,,Jak wybaczać" wykorzystującego Enneagram w pracy duchowo-terapeutycznej. Oczywiście autor jako osoba wierząca posługuje się Biblią i odpowiednimi zeń cytatami, ale i bez religijnej otoczki jest w tym fragmencie sporo trafnych psychologicznych spostrzeżeń.
Po lekturze postu powyżej zawarczał mój skaner i dopadł fragmentu dziewiątkowego.
Dziewiąteczki wierzące, badź nie czy też ich parnerzy/rki do lektury i przemyśleń zapraszam.
Robert - pacyfista
Robert od ukończenia studiów dwadzieścia pięć lat temu pracuje w tym samym miejscu. Rozpoczął pracę w dużej fabryce obuwia jako urzędnik zajmujący się wysyłką. Po kilku awansach zajmuje teraz dość wysokie stanowisko, głównie przeprowadzając wywiady ze zgłaszającymi się do pracy. Pracuje ciężko, wykonując rutynowe czynności, a swoim życzliwym nastawieniem budzi sympatię lękliwych petentów. Robert twierdzi, że dobrze zna „zasadę osiągania poziomu swojej niekompetencji" (tzw. zasadę Piotra), i unika skutków jej nieprzestrzegania - awansu do poziomu, na którym jest się niekompetentnym. Podkreśla, że będzie zadowolony, pozostając tam, gdzie jest, aż do gorąco oczekiwanej emerytury za piętnaście lat, kiedy, jak twierdzi, będzie całkowicie zajęty „nie robieniem niczego" Jego żona i dwaj dorośli synowie określiliby go jako „wygodnie leżącego". Przyjaciele cenią jego poczucie humoru i pozbawioną krytyki akceptację ich własnych zalet i wad. Nie zdają sobie sprawy, że chociaż Robert ma mnóstwo przyjaciół, w rzeczywistości żaden z nich nie jest mu bliski. Dla niego „co z oczu, to i z serca". Robert jest całkowicie zajęty osobą, którą nie (ale nie naprawdę!) bardzo nią zainteresowany Robert niemal się z nią jednoczy, przyjmując jego punkt widzenia. Jednakże gdy ten ktoś znika, przestaje być dla Roberta obiektem zainteresowania Robert rzadko podejmuje inicjatywę, żeby spotkać się z kimś albo coś razem zrobić. Usprawiedliwia to wobec siebie samego w ten sposób: „Nie chcę nikomu zawracać głowy". W rzeczywistości mówi „Nie chcę sobie zawracać głowy".

Robert potrafi być bardzo energiczny, gdy jest to rzeczywiście potrzebne i gdy ma silną motywację. Jednak jego słabą stroną jest lenistwo. Jak powie jego żona, Robert jest typem człowieka, który się chętnie wyleguje. Większość wolnego czasu spędza zahipnotyzowany przed telewizorem. Kocha odkładanie spraw na potem. „Po co robić coś dzisiaj, kiedy jutro może się okazać, że to wcale niekonieczne. " Robert musi codziennie przekonywać siebie, że trzeba rano wstać. „Tak w ogóle - mówi - to trzeba rzeczywiście mieć jakiś powód, żeby wstać z łóżka." Od wczesnego dzieciństwa, kiedy się zorientował, że najlepszym sposobem przeżycia jest unikanie kłopotów i trzymanie się planu, starał się jak można unikać konfliktów. Jest to zarówno jego zaleta, jak i wada. Robert ucieka od konfliktowych sytuacji, nie przyjmuje ich do wiadomości lub je odrzuca. Równocześnie jest dobrym arbitrem, potrafi łagodzić spory, przeważnie nie biorąc niczyjej strony, umie wysłuchać wszystkich opinii i zawsze szuka jakiegoś porozumienia. Dwaj synowie Roberta pamiętają, jak w dzieciństwie ojciec pomagał im rozwiązywać częste chłopięce sprzeczki - i może to jest jego największy dar dla nich.Robert powiedziałby, że przebaczenie nie jest dla niego żadnym problemem, ponieważ „nie ma nic do przebaczania". Jest to rzeczywiście niefortunni rozumowanie. Przebaczenie oznacza, że rana została zadana (konflikt zaistniał!), Robert zaś nie chętnie stawia czoło konfliktom w swoim życiu O wiele łatwiej jest im zaprzeczyć. Przez większość życia Robert znajduje się zatem na etapie zaprzeczania. Pewne ważne sprawy z dzieciństwa może prawdziwie rozwiązać, tylko jeśli najpierw je uzna a potem przebaczy odpowiedzialnym osobom albo instytucjom. Po pierwsze ma coś do przebaczenie własnej matce. Wydaje mu się, że nigdy go nie słuchała i że zawsze lekceważyła jego zdanie, licząc się raczej z opinią kogoś z jego rodzeństwa. Uważa, że ciągle tak jest.
Chociaż Robert chętnie by temu zaprzeczył, gdzieś głęboko czuje w sobie gotujący się gniew. Wiedząc, co się dzieje, kiedy wybucha, boi się nawet samego siebie. Jedną z rzeczy, które mogą wywoływać ów gniew, jest nacisk. Robert nienawidzi nacisku i presji, które zamiast pobudzać w nim w aktywność, paraliżują go. Czasami czuje się ofiarą, kimś wykorzystanym. Gniew, który wtedy wybucha, jeżeli zostanie odpowiednio zużyty, może dodać energii ale może też irracjonalnie zwrócić się przeciw osobom niewinnym. Robert musi umieć ustąpić i rozpoznać swoje zranienie. Musi być skłonny przyjmować ludzi i sprawy konfliktowe, stawać wobec nich twarzą w twarz ze współczuciem.
Modlitwa skupiająca mogłaby być dla niego bardzo pożądana, prosta i pomocna. Robert ma naturalną zdolność porozumienia, nawiązywania kontaktu z innymi, szczególnie z tymi, których kocha. W rzeczywistości jest to proces skupiania się, skierowany ku Bogu.
Musi przyjąć i potraktować jak wskazówkę dostrzeżone emocje, zrodzone przy unikaniu sytuacji konfliktowych. Może to zrobić poprzez proces skupiania się. Musi rozwinąć wrażliwość na te uczucia i uczyć się wykorzystywać ich możliwości uzdrawiające - pozwolić im poprowadzić się od zaprzeczenia do uzdrowienia.
Medytacja oparta na Piśmie Świętym - Ap 3,14-16 - pomogłaby Robertowi uprzytomnić sobie, że chłodna rezerwa nie jest chrześcijańskim stylem życia. Ponieważ mogą go ranić wymagania stawiane przez władze, społeczeństwo i religię, mogłoby mu pomóc medytowanie fragmentu Ewangelii - Mt 25,14-30 - i wykorzystywanie otrzyma¬nych od Boga talentów.
Robert musi zwrócić uwagę na etap gniewu. Gdy odczuwa gniew, czuje się zraniony. Musi skojarzyć to źródło energii z procesem uzdrowienia
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

ODPOWIEDZ