Motywacja
Motywacja
Czy nie macie czasem problemów z motywacją i zajmowaniem się rozwijajacymi rzeczami i obowiązkami? Ja czasem tylko bym leżała albo siedziała mprzed komputerem ogladając filmy i słuchajac muzyki, tracę czas na bardzo niekonstruktywne rzeczy ale rzadko chce mi się wziąc za coś konkretnego. Pewnie to moja indywidualna wada ale pomyślałam, że możę jakieś 9 mają podobnie?
9w1
Re: Motywacja
nie. ja mam identycznie.
nauka mnie męczy, nie mam do niej motywacji.
lenistwo.
"zmaganie się zżyciem".
zwał jak zwał.
Zastanawiało mnie dziś skąd się to u mnie bierze, że gdy jadę gdzieś na wczasy, to i tak wracam do schematu - siedzieć w pokoju i gapić się w tv/komp/sufit zamiast leżeć na plaży/zwiedzać Kraków. Właściwie ja nie potrzebuję wczasów. Hm. Stłumiłam pragnienia, bo nie było możliwości ich zrealizowania. I tak się z tym zżyłam, oswoiłam, ze teraz mając możliwości już mi się nie chce, nie jara mnie to w ogóle. Właściwie czuję bardziej, że "muszę spełniać cudze wizje działań", nie mając wcale takowych chciejstw. Martwa.
Dosłownie miałam 4 h wolne i nie łaziłam po Krakowie tylko 2 h rozmyślam nad sobą siedząc na kanapie w salonie i 1,5 h gapiłam się na ludzi idących ulicą, siedząc samotnie przy kuchennym oknie. Tak było mi dobrze . Tak samo było mi lepiej w pokoju hotelowym niż na plaży.
Czuję się najlepiej, gdy muszę zrobić coś konkretnego z szybkim celem. Jestem człowiekiem jasnej sprawy, prostego czynu. Niecierpliwa i pragmatyczna. Nic mi się nie chce. Nic nie ciekawi. Życie "spędzam". To moje ulubione słowo. Często go używam w pamietniczku Przepędzam kolejną godzinę, rozmyślając, ile "muszę/powinnam/trzeba/wypadałoby/ inni robią i są w przodzie a ja im zazdroszczę efektów/...
Jestem jak chorągiewka, która potrzebuje wiatru. Bez tego wegetuje.
Oficjalnie się do tego niechętnie przyznaję, bo "człowiek inteligentny się nie nudzi" etc. Wstyd mi, że jestem taka... niezainteresowana, jałowa, zmęczona/znudzona na starcie życia. Zrezygnowana.
dziś jednak czułam niezwykle mocno, ze chciałabym być więźniem, który ma podyktowana prace, zorganizowane posiłki, obowiązki w grupie. Sensowne. A tu człowiek wszystkimi członkami stara się w życiu złapać cokolwiek do roboty by NIE ZWARIOWAĆ.
Tak, praca leczy i nie uważam że pracoholizm u Jedynki to ZŁO. Gorzej jak nie ma pracy. TAK> dwie sensowne prace na dzień dla każdej czwórki i już ludzie są zdrowsi i bardziej pożyteczni.
nauka mnie męczy, nie mam do niej motywacji.
lenistwo.
"zmaganie się zżyciem".
zwał jak zwał.
Zastanawiało mnie dziś skąd się to u mnie bierze, że gdy jadę gdzieś na wczasy, to i tak wracam do schematu - siedzieć w pokoju i gapić się w tv/komp/sufit zamiast leżeć na plaży/zwiedzać Kraków. Właściwie ja nie potrzebuję wczasów. Hm. Stłumiłam pragnienia, bo nie było możliwości ich zrealizowania. I tak się z tym zżyłam, oswoiłam, ze teraz mając możliwości już mi się nie chce, nie jara mnie to w ogóle. Właściwie czuję bardziej, że "muszę spełniać cudze wizje działań", nie mając wcale takowych chciejstw. Martwa.
Dosłownie miałam 4 h wolne i nie łaziłam po Krakowie tylko 2 h rozmyślam nad sobą siedząc na kanapie w salonie i 1,5 h gapiłam się na ludzi idących ulicą, siedząc samotnie przy kuchennym oknie. Tak było mi dobrze . Tak samo było mi lepiej w pokoju hotelowym niż na plaży.
Czuję się najlepiej, gdy muszę zrobić coś konkretnego z szybkim celem. Jestem człowiekiem jasnej sprawy, prostego czynu. Niecierpliwa i pragmatyczna. Nic mi się nie chce. Nic nie ciekawi. Życie "spędzam". To moje ulubione słowo. Często go używam w pamietniczku Przepędzam kolejną godzinę, rozmyślając, ile "muszę/powinnam/trzeba/wypadałoby/ inni robią i są w przodzie a ja im zazdroszczę efektów/...
Jestem jak chorągiewka, która potrzebuje wiatru. Bez tego wegetuje.
Oficjalnie się do tego niechętnie przyznaję, bo "człowiek inteligentny się nie nudzi" etc. Wstyd mi, że jestem taka... niezainteresowana, jałowa, zmęczona/znudzona na starcie życia. Zrezygnowana.
dziś jednak czułam niezwykle mocno, ze chciałabym być więźniem, który ma podyktowana prace, zorganizowane posiłki, obowiązki w grupie. Sensowne. A tu człowiek wszystkimi członkami stara się w życiu złapać cokolwiek do roboty by NIE ZWARIOWAĆ.
Tak, praca leczy i nie uważam że pracoholizm u Jedynki to ZŁO. Gorzej jak nie ma pracy. TAK> dwie sensowne prace na dzień dla każdej czwórki i już ludzie są zdrowsi i bardziej pożyteczni.
Ostatnio zmieniony sobota, 2 lipca 2011, 14:44 przez yusti, łącznie zmieniany 8 razy.
- Ceres
- Posty: 821
- Rejestracja: czwartek, 17 września 2009, 23:59
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: UK
Re: Motywacja
Ja też tak mam mimo, że nie jestem Dziewiątką
Spotykam ludzi, szukam mądrych słów,
nie mówią nic, czego nie wiem dawno już
Na tyle, ile mogę zmieniam się...
4w5, sx/sp, EIE
nie mówią nic, czego nie wiem dawno już
Na tyle, ile mogę zmieniam się...
4w5, sx/sp, EIE
Re: Motywacja
Brać się do roboty, nie marudzić (Ale tak szczerze, na mnie sposób opisany wyżej niezbyt działa. Tzn, zrobię coś, jestem zadowolona, a potem wracam dalej słuchać muzyki i rozwiązywać krzyżówki, nie wiem co robię źle )enneagram.com.pl pisze:Natomiast lenistwo, wbrew obawom Dziewiątki, nie jest cechą jej charakteru, a jedynie sposobem, jaki wymyśliła, aby unikać życia. Uważała, że taka właśnie postawa zapewni jej spokój i uchroni przed wykorzystaniem przez otoczenie. Zdumieje się, dostrzegając, że podejmowanie wyzwań i stawianie czoła problemom wyzwala jej energię twórczą.
Jakiś fajny podpis.
- IstariDreamer
- Posty: 303
- Rejestracja: wtorek, 25 stycznia 2011, 12:10
- Lokalizacja: Right here
Re: Motywacja
O tak, mam z tym problem.julita7 pisze:Czy nie macie czasem problemów z motywacją i zajmowaniem się rozwijajacymi rzeczami i obowiązkami? Ja czasem tylko bym leżała albo siedziała mprzed komputerem ogladając filmy i słuchajac muzyki, tracę czas na bardzo niekonstruktywne rzeczy ale rzadko chce mi się wziąc za coś konkretnego. Pewnie to moja indywidualna wada ale pomyślałam, że możę jakieś 9 mają podobnie?
A właściwie to już przestał być dla mnie problem. Przynajmniej mam jakieś cele w życiu, coś do zrobienia w nieokreślonej przyszłości.
Co to by było, gdybym nie miał już nic do zrobienia?
Ze świadomością, że nie ma już nic wartego podjęcia wysiłku, siedzenie przed kompem i słuchanie muzyki byłoby nieprzyjemne.
Poza tym uważam słuchanie muzyki za rozwijające zajęcie...
A obowiązki? Zawsze o nich zapominałem, jeśli były odpowiednio mocno nieprzyjemne. Jeśli nie odczuwam bardzo silnej presji czasu, nie jestem w stanie zabrać się za to, co muszę ale nie chcę.
Do matury zacząłem się uczyć nieco ponad miesiąc przed...
Do sesji na studiach zaczynałem się przygotowywać dopiero po jej rozpoczęciu...
Cóż, działa. W takich wypadkach moja efektywność jest szalona. Skupiam się w pełni na tym, co obiektywnie powinienem zrobić i na niczym innym.
Ale nie jestem pewien, czy jestem dziewiątką.