
Może moglibyście podzielić się swoimi radami, spostrzeżeniami nt. tego, jak radzić sobie z ucieczkowym popadaniem w marazm - w trudniejszych momentach w życiu. Znacie to pewnie. U mnie trwa za długo.
Świadomość problemu pełna, wykonanie planu - zerowe.
Jakieś taktyki walki z tym wewnętrznym demonem.
Nie chodzi mi o klasyczne używki, ale o uzależnienia. Od rzeczy najprostszych.