Dzieciństwo Dziewiątki

Wiadomość
Autor
kiang
Posty: 18
Rejestracja: poniedziałek, 12 marca 2007, 01:07

#16 Post autor: kiang » środa, 18 kwietnia 2007, 02:50

Witajcie.Rozumiem Generała co ma na mysli piszac "...skoro ludzie z ktorymi bedzie przebywal,nie beda wyznawac takich wartosci"Podam przyklad moj: ze schroniska wzielam do domu starego ,15 letniego psa.Wywalono go z domu,bo byl chory.Pomyslalam ,ze jak ma zdychac,to niech ostatnie dwa miesiace pozyje na kanapie.(w schronisku by sobie nie poradzil).Duzo osob uwaza mnie za z lekka walnieta,a jedna pani powiedziala wprost,ze jestem malo wrazliwa,ona by nie mogla patrzec jak pies zdycha.
Oczywiscie tacy ludzie moga mnie cmoknac,ja i tak robie swoje(tylko czasami czlowiek jest znudzony)
PS.a psina zyje nadal,ma sie dobrze,poweselal.i sie za molymi dupkami oglada :lol:



Awatar użytkownika
Absynt
VIP
VIP
Posty: 3178
Rejestracja: środa, 25 kwietnia 2007, 13:53

#17 Post autor: Absynt » sobota, 17 maja 2008, 05:49

No coz. Poczatki byly takie, ze wychowywala mnie samotnie mama, ale czesto sie zarabiala, wiec nie miala dla mnie czasu. Chwilami opiekowal sie mna dziadek. Dziecinstwo spedzalem przed telewizorem, choc juz za mlodu wychodzily ze mnie patologie. Ojczymowie, potem juz chyba ich dziesiatki gdzies mnie zgubily. Ale dorastalem twardo, uczylem sie nieustannie na bledach i chcialem osiagnac wiele. Bylem bardzo spokojny i grzeczny. Wszystko szlo dobrze, doroslem i wtedy nadeszla decyzja, ktora ma do tej pory najwieksze konsekwencje na moje zycie. Wyjazd za granice, a tam psychopatyczny ojciec wyrzuca mnie z domu, zamieszkuje z 2 Dunami, zaczyna sie schizotypowa faza - bariera jezykowa itp. Potem przeksztalca sie to w zab. schizoafektywne. Wlasciwie gdyby nie to cale bagno i nerwy, wrazliwosc, ktore powoduja, ze identyfikuje sie znacznie z 4, to bylbym 9 jak sie patrzy. Pierwsze 3 cechy pasuja bowiem jak ulal ><.

Z Taraki
Dziewiątka tkwi więc w niewoli własnej fascynacji złożonością. Może być to - w przypadkach klinicznych - powodem zaburzeń typu ADHD, "osobowość wielokrotna", dysocjacja, a nawet - schizofrenia.
6w7 sx/so EIE

Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.

Awatar użytkownika
Felis Lynx
Posty: 87
Rejestracja: środa, 13 lutego 2008, 01:30
Lokalizacja: zza Żelaznej Kurtyny

#18 Post autor: Felis Lynx » sobota, 19 lipca 2008, 23:25

Absynt pisze:Wlasciwie gdyby nie to cale bagno i nerwy, wrazliwosc, ktore powoduja, ze identyfikuje sie znacznie z 4, to bylbym 9 jak sie patrzy.
Jakbym pisał o sobie...
Грязь !

ISFp - 9

Awatar użytkownika
Memory
Posty: 943
Rejestracja: środa, 23 lipca 2008, 13:49
Enneatyp: Lojalista

#19 Post autor: Memory » sobota, 8 listopada 2008, 13:11

Ja jako mały szczeniak...
Naszło mnie na zwierzenia. ;)
No coz. Poczatki byly takie, ze wychowywala mnie samotnie mama, ale czesto sie zarabiala, wiec nie miala dla mnie czasu. Chwilami opiekowal sie mna dziadek.
Mną się opiekowała babcia. Rodzice pracowali do późna, ponieważ starali się utrzymać niewielką działalność gospodarczą, która kapitulowała parę lat temu.

Mama wspominając te dobrotliwe czasy określa mnie, jako kochane maleństwo. Podobno nawet kilka miesięcy po urodzeniu potrafiłam nie unosić zbyt mocno głosu, zdobywając się na bardzo ciche kwilenie. Noce więc przebiegały rodzicom w miarę spokojnie i bezboleśnie. :) Ale ja pamiętam siebie nieco inaczej. Gdy trochę podrosłam, lubiłam się rządzić, wszystko musiało przebiegać zgodnie z tym, co ustanowiłam, w przeciwnym razie domownicy liczyli się z ostrym odzewem. Skończyłam 6 lat, zaczęły się pierwsze interakcje, nie radziłam sobie z nimi, uczyłam się izolować i pogłębiało się z każdym rokiem. Unikałam nawiązywania relacji, chociaż jeśli ktoś wydawał mi się interesujący, to przeradzały się w głębokie przyjaźnie. Nauczyłam się odreagowywać w domu. Co odwlecze, to nie uciecze. Jeśli wśród dzieci zachowywałam się powściągliwie, to przy rodzicach i biednej babci [oja, co ona ze mną miała :D] dawałam upust żywiołowi. Wtedy ukazywałam całą radość.
Hm, przeglądając stare papiery natrafiłam niedawno na wystawioną przez wychowawcę opinię dotyczącą zachowania w szkole [pierwsze 3 klasy realizują ten sam scenariusz]:
'A. jest pogodną dziewczynką. Unika zabaw i kontaktów z kolegami, jest nieufna i zamknięta w sobie'.
No tak... :roll: Nie do końca to prawda. Po prostu byłam nieśmiała wobec rówieśników, nie zamknięta w sobie.

To tyle, nie ma sensu niczego więcej rozwlekać. ;)
6w7 sp/sx, EIE

Awatar użytkownika
Celice
Posty: 104
Rejestracja: poniedziałek, 28 lipca 2008, 14:19
Enneatyp: Mediator

#20 Post autor: Celice » wtorek, 30 grudnia 2008, 22:59

Ja w dzieciństwie (wczesnym) miałam dość ciekawą przypadłość 8)
Otóż gdy coś mi sie stało tj. zraniłam się, potłukłam, brzuszek bolał, bałam sie czegoś lub bylam w histerii - szłam spać :roll: I w taki sposób zapominałam że byl wcześniej jakiś problem :)
9w8

Awatar użytkownika
edy
Posty: 34
Rejestracja: piątek, 16 stycznia 2009, 10:24
Lokalizacja: z Nangijali

#21 Post autor: edy » wtorek, 3 marca 2009, 17:20

Zielony smok pisze:Przeszłość jest tylko w emocjach, ale też w pewnym specyficznym oprogramowaniu, które później rzutuje na dojrzałe życie. Ja miałem paskudne, ale poradziłem sobie i mam nowe, fajniejsze. Ale trzeba umieć je wykryć i wyinstalować.
Jeśli się startuje z frajera do wyższej klasy, to jest lepiej, niż spadanie z wyższej półki niżej. Wtedy to boli....(...)
Generał, metoda na cynizm, jest skuteczna, ale o wiele lepsze jest wydobycie i transformacja negatywnych emocji. Ciekawa rzecz, znam Dziewiątki, które miały mniej pod górkę niż ja, wyrosły na poczciwe misie w wersji pół drzemiącej, gdzieś kilometr w bok od nurtu życia.

Zielony smok niezwykle wnikliwie opisał swoją sytuacje, jestem pod wrażeniem tej analizy sytuacji,sama nie potarfię w tak analityczny sposób odnaleźć sie w otaczającej mnie rzeczywistości.

Moje problemy w rodzinnym domu nie były tak wyraziste. Moi rodzice są kochający i pewnie mieli dużo dobrych chęci, ale byli kompletnie nieprzygotowani, moim zdaniem, do rodzicielstwa.
Zaczęliśmy dojrzewać z rodzeństwem, co całkowicie zaskoczyło rodziców, przytłoczyło i wszystko im się wymsknęło spod kontroli. To dopiero...dzieci mają potrzeby i co więcej mogą mieć własne zdanie-nie dopomyślenia!

Jestem najstarszym dzieckiem i do tego dziewczynką. Odkąd pamiętam musiałam ustępowac rodzeństwu, bo jestem starsza i muszę być mądrzejsza. Co więcej, babcia - bo ona była decydentką u nas w domu, gdy mój brat łaził na wagary w lo, to ona już wiedziała, że ja go nauczyłam takiego podejścia i że go zepsułam. Kiedy się okazało, że w przeciwieństwie do niego ja mam dobra frekwencję, wtedy wyszlo szydło z worka- jestem wyrodną siostrą, która wiedziała że on ma problemy(tzn. woli łoić mózgotrzepy zamiast zająć się obowiązkami), a nie zrobiłam nic, inaczej, jako że to dobry chłopiec, napewno by zmienił postępowanie.Wrrr...



Naszę życie stało się piekłem, ojcu nie udało się założyć dochodowego warsztatu na wiosce, gdzie nas sciągnął-a tym samym trafiliśmy do patologicznej szkoły , gdzie lekcje matematyki, fizyki, chemii i muzyki uczył ten sam z wykształcenia muzyk. To się wlecze za mna po dziś dzień.

A w domu wszyscy tłoczyliśmy sie w ciasnym mieszkaniu, wchodząc sobie w drogę. Ciągłe narzekania, psioczenie, krytykowanie i darcie kotów. Zaczęły sie pyskówki między braćmi i ojcem. Któregoś dnia zauważyłam, że moje oszczędności, które z hariograficzną cierpliwością, żyjąc w ascezie zbierałam, zniknęly. I nikt nie wiedział jak to wyjaśnić. Wyprowadziłam się do dziadków. Nie czuję rozdzierającej tęsknoty za rodziną, co się w ciasnych łbach ciotek i wujków nie mieści. Pastwią się nade mną przy każdej nadażającej się okazji. Dulszczyzna jak się patrzy...Wszystko super dopóki utrzymujeśz pozory.

Dopiero kiedy złapałam dystans do tego wszystkiego co budziło moją frustrację, poczucie winy, że nie potrafię pomóc rodzicom i niepokoju jaki wisiał w powietrzu, napięta atmosfera w domu i cykający zegar bomby z opóźnionym zapłonem, który ciągle mierzył czas od jednej utarczki do drugiej, zaczęlam rozumieć, swoje potrzeby. A przede wszystkim, że nie muszę zadawalać wszystkich, nie wszyscy muszą akceptować mój pkt widzenia, zwłaszcza sztab ortodoksyjnych ciotków i wójków, którzy stoją na straży martwych zasad i sztucznego porządku.
poszukujemy klucza do raju a mamy otwarte niebo ;)

9w8

Awatar użytkownika
Zielony smok
VIP
VIP
Posty: 1855
Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: następna stacja...

#22 Post autor: Zielony smok » wtorek, 10 marca 2009, 00:49

Riso, Hudson ,,Enneagram, a typy osobowości".
Orientacja rodzicielska
Dziewiątki są powiązane z obojgiem rodziców, co oznacza, że prawidłowo włączyły w obręb swojej osobowości wszelkie kwestie związane zarówno z figurą opiekuna, jak i figurą obrońcy. Większa część ich umysłowej i emocjonalnej energii musi być zatem wykorzystana do utrzymania tych identyfikacji w swego rodzaju harmonii. Z tego też powodu wewnętrzny świat Dziewiątek jest zdominowany przez próbę zrównoważenia trzech elementów: identyfikacji z figurą opiekuna, identyfikacji z figurą obrońcy oraz wypracowanych przez siebie potrzeb osobistych.
Zdrowe Dziewiątki są niezwykle wrażliwe i otwarte na swoje otoczenie, a w dzieciństwie otrzymały bardzo wiele informacji poprzez obserwację innych ludzi, zwłaszcza zaś swoich rodziców. Jeżeli przyszło im dorastać w spokojnym, pełnym harmonii domu, otrzymywane w ten sposób przekazy i emocje były stosunkowo łatwe do opanowania, natomiast Dziewiątki mogły w takich warunkach liczyć na wszelką potrzebną uwagę ze strony rodziców. Jeżeli zaś ich wczesne dzieciństwo było mocno dysfunkcyjne, to skonfliktowane przekazy i emocje były wręcz nie do wytrzymania, co zmusiło dziecko do nauczenia się separowania od własnych myśli i obserwacji, aby nie ulec ich przytłaczającej presji. Jednocześnie dzieci takie uczą się ignorować ból i konflikty w zewnętrznym środowisku. Przypomina to zachowanie kogoś, kto, chcąc zagłuszyć głosy rodziców kłócących się w sąsiednim pokoju, zaczyna nucić piosenkę czy przypominać sobie szczęśliwsze czasy.
Więź z obojgiem rodziców daje zdrowym i przeciętnym Dziewiątkom poczucie wsparcia i tożsamości, choć w procesie dalszego rozwoju Dziewiątki mogą zauważyć, że przyjęta w ten sposób osobowość nie odzwierciedla ich faktycznych cech (jak w przypadku Trójek) i że często są zależne od czegoś na zewnątrz (jak Szóstki). Co więcej, jeżeli ich psychika łączy w sobie cechy obojga rodziców, to jak wiele miejsca zostaje w niej na ich osobiste przemyślenia i emocje?
Bardzo ważna staje się wtedy próba uzyskania pewnej niezależności i autonomii oraz zachowanie jakiejś sfery życia wyłącznie na własne działania. Metoda preferowana przez Dziewiątki może się innym wydawać trywialna, ale same Dziewiątki będą jej zdecydowanie bronić. Kiedy zrozumieją naturę tych wewnętrznych mechanizmów, mogą odrzucić część własnych zwyczajów i rytuałów, aby móc zaspokoić własne potrzeby w najważniejszych obszarach życia.
Dostrzegamy też, że taka orientacja popycha Dziewiątki do utrzymania harmonijnych związków nie tylko ze spotkanymi ludźmi, ale także pomiędzy nimi. Dziecko, które ukształtowało swoją osobowość na drodze więzi oraz identyfikacji z obojgiem rodziców, postrzega perspektywę konfliktu pomiędzy rodzicami jako coś straszliwego, gdyż dla młodych Dziewiątek jest to tak samo nieprzyjemne jak konflikt wewnętrzny. Niezgoda czy separowanie się rodziców stanowi w tym przypadku poważne źródło destabilizacji, gdyż, ogólnie rzecz biorąc, Dziewiątka czuje się dobrze tak długo, jak długo ludzie, z którymi się ona utożsamia, także czują się dobrze. Zdrowa Dziewiątka może wykorzystywać swoje liczne umiejętności w celu podtrzymania dobrostanu innych osób. Kiedy zaś zaczyna wykazywać skłonności patologiczne, działanie takie zostaje zastąpione iluzorycznym przekonaniem, że wszyscy mają się dobrze, nawet jeżeli tak nie jest. Paradoksalnie, w tym ostatnim przypadku Dziewiątka może zacząć tracić kontakt z ludźmi, których bardzo chce przy sobie utrzymać.
9w8 ENFP
Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swojego poziomu i wygra przewagą doświadczenia.
Ps. ( Jestem na dłuuuugim urlopie - nie odpisuję na PW, sorry )

Awatar użytkownika
edy
Posty: 34
Rejestracja: piątek, 16 stycznia 2009, 10:24
Lokalizacja: z Nangijali

#23 Post autor: edy » piątek, 20 marca 2009, 14:54

Zielony smok pisze:Riso, Hudson ,,Enneagram, a typy osobowości".
Orientacja rodzicielska
Jednocześnie dzieci takie uczą się ignorować ból i konflikty w zewnętrznym środowisku. Przypomina to zachowanie kogoś, kto, chcąc zagłuszyć głosy rodziców kłócących się w sąsiednim pokoju, zaczyna nucić piosenkę czy przypominać sobie szczęśliwsze czasy.
.
Albo wyznacza swoje granice przez muzykę którą slucha, która zagłusza nie tylko środowisko zewnętrzne, ale także własne myśli. To może być radio, słuchanie relacji z róznych wydarzeń albo audycji i w ten spośob można uniknąć osobistych refleksji nad własnym życiem...Ten impas to ślepy zaułek...
poszukujemy klucza do raju a mamy otwarte niebo ;)

9w8

Awatar użytkownika
Grin_land
Posty: 2459
Rejestracja: niedziela, 31 maja 2009, 15:51
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: tryb koczowniczy

Re: Dzieciństwo Dziewiątki

#24 Post autor: Grin_land » środa, 15 lipca 2009, 16:48

Hydra pisze: 1. czuje się ignorowane i uważa, że to czego pragnie, co myśli i czuje jest nieistotne
2. odcina się od otoczenia, zwłaszcza gdy inni się kłócą
3. jest “dobrym dzieckiem” czyli wypiera gniew lub zatrzymuje go dla siebie
chciałabym zapytać jak staliście się Dziewiątkami? Czy tzw. „dobre dziecko” było naprawdę dobre czy to tylko pozory? Jak ocenialiście sami siebie będąc dziećmi?
1.
Po części tylko, akurat nie czuję żeby moja sytuacja rodzinna wpłynęła na taki odbiór zbytnio, jeśli już to przeszkadzało mi że Mama tak mocno angażuje się w zarabianie pieniędzy (nie w karierę tylko zapewnienie bytu na jako takiej stopie) że cierpi na tym i jej zdrowie i psychika. Wolałabym żeby wrzuciła na luz, nawet jeśli warunki miałyby nam się istotnie pogorszyć- bo oprócz książek których w domu i bibliotece było pod dostatkiem nie potrzebowałam specjalnie niczego, z "dóbr doczesnych" nauczyłam się korzystać dopiero na studiach. Oczywiście, jestem jej wdzięczna, ale wiem że gdyby nie stresowała się tym tak bardzo nie krzyczałaby na mnie przez całe dzieciństwo za byle drobiazg. Teraz wrzuciła na luz i jest świetną osobą :D

2.
nie, ciężko mi było przy kłótniach Mamy z Babcią, zwłaszcza że obie kochałam i zwykle byłam pośrednikiem dla ich kłótni, jako małe i głupie zdarzało mi się wykorzystywać ten konflikt żeby uniknąć bury, ale szybko się zreflektowałam i próbowałam jak mogłam by zapanował jako taki pokój, często było to dośc męczące psychicznie, Babcia moja jest i była bardzo specyficzną i toksyczną niestety osobą (na szczęście ja jako oczko w głowie familii nie byłam bezpośredni narażona na jej ataki- jedynie poprzez ból jaki zadawała mi raniąc moją Mamę)

3.
jeśli już się gniewałam to siedziałam cicho w swym pokoju zaciskałam piąstki i myślałam sobie jak Mamie będzie źle jak kiedyś nie wytrzymam tego jej krzyku i coś sobie zrobię. Ale rzadko tak bywało.


A bo Mama była w silnym stresie przez Babcię chorobę i pracę całe moje dzieciństwo, co objawiało się tym że była wiecznie zła. Ale mnie kochała i czułam to.
Poczuwałam się do winy jak byłam mała, później przyszło zrozumienie że to przez stres Mama często krzyczy, później się na to uodporniłam i teraz już tak mocno nie odbieram różnych kłótni rodzinnych.

a no i całe dziecinstwo miałam istotny żal do ojca o to co zrobił Mamie, ale nigdy nie odczułam poważnie i świadomie jego braku, bo zwyczajnie odszedł za wcześnie żebym zdążyła się do niego przywiązać.
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"infantyle najbardziej ojczą" R25
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
Najmądrzejszy Post na Forum-dla 9
IIIIIIIIIIIIIIIIIII
"istnieje strasznie dużo nieaktywnej delikatności, która nie jest niczym innym jak lenistwem, niechęcią do wszelkich kłopotów, zamieszania czy wysiłku"

ODPOWIEDZ