Samobójstwo

Dyskusje na temat typu 4
Wiadomość
Autor
ktośtam
VIP
VIP
Posty: 973
Rejestracja: poniedziałek, 25 grudnia 2006, 19:25

#31 Post autor: ktośtam » poniedziałek, 21 maja 2007, 23:00

bo w 80% IMO to są chęci do tego żeby wylądować w szpitalu i żeby wtedy wszyscy dookoła zaczeli mówić jak go kochali i go potrzebują...)
Wydaje mi się, że raczej jest to wołanie o pomoc...



Awatar użytkownika
rhubarb
Posty: 570
Rejestracja: czwartek, 12 kwietnia 2007, 22:14

#32 Post autor: rhubarb » poniedziałek, 21 maja 2007, 23:00

co
Ostatnio zmieniony piątek, 22 lutego 2008, 14:18 przez rhubarb, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

#33 Post autor: Rilla » poniedziałek, 21 maja 2007, 23:04

after pisze:
Rilla pisze:(...)Są momenty, gdy cieszę się z życia, ale straciłąm z nim tą silną więź. Zobojętniałam. Nie protestowałabym, gdyby coś mi się przdażyło, wręcz przeciwnie: pogodziąłbym się z ulgą. Jestem zbyt zmęczona życiem.
>>> mam to samo. Conajmniej.
Wstyd mi, że nie potrafię uszanować i urzywać tego daru, który został mi dany.(...)
Moim zdaniem myśli o skończeniu życia wcale nie są brakiem szacunku. Ten "dar", jest przecież twoją własnością i możesz z nim zrobić co chcesz. Co nie zwalnia cię z odpowiedzialności za swoje czyny.
Gdybyś dał twojemu najlepszemu przyjacielowi najdrogocenniejszy dla ciebie prezent, starałbyś się by był najpiękniejszy, i by się podobał, a on by go odtrącił mówiąc, że jest brzydki i nieudany, byłoby ci przykro? Myślę, że nawet bardzo przykro. Mi jest przykro, że sprawiam swoim podejściem do życia przykrość Jemu. I to mi sprawia chyba największy ból.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

Marek
VIP
VIP
Posty: 718
Rejestracja: sobota, 16 grudnia 2006, 21:59
Lokalizacja: nibylandia

#34 Post autor: Marek » poniedziałek, 21 maja 2007, 23:22

Nigdy nie miałem, ani myśli, ani nie próbowałem się zabić. Podrabiana czwórka jestem, taka z ryneczku: )

Awatar użytkownika
Absynt
VIP
VIP
Posty: 3178
Rejestracja: środa, 25 kwietnia 2007, 13:53

#35 Post autor: Absynt » poniedziałek, 21 maja 2007, 23:34

Ze mna bylo tak, ze jednego wieczoru sie pierwszy raz pocialem w najwiekszym bolu psychicznym jaki przezylem. Stracilem wiare kompletnie we wszystko, nic, zupelnie nic mnie nie obchodzilo. Pogodzilem sie z tym, ze chce umrzec. Zaakceptowalem samobojstwo jako wyjscie. Jednak jakos przetrwalem, bo zmozyl mnie sen... chyba. Nastepnego dnia czulem sie jak zwloki, bylem martwy, nie mialem nawet sily myslec juz o samobojstwie, byla to silna psychologiczna dysocjacja. Dysocjacja to jeden z mechanizmow obronnych psychiki czlowieka, polegajacy na odcieciu ego od emocji - to uczucie otepienia, braku sily nawet placz, ostateczny smutek. Wtedy juz prawie nic nie dociera do czlowieka. Pod koniec dnia zdecydowalem, ze jutro dzwonie do lekarza, umawiam sie na wizyte i mowie mu co i jak i tyle, bo inaczej ze soba skoncze. Wzialem telefon, zadzwonilem i przyszedlem na spotkanie.

Kiedys u niego bylem mowiac, ze prawdopodobnie mam depresje. On mnie zlal twierdzac, ze to tylko przejsciowe problemy. Jak juz przyszedlem jako zwloki, pociety i wycienczony, to dal mi krotki tescik do wypelnienia, z ktorego wyszlo mu, ze mam bardzo ciezka depresje i az mi zaoferowal bym pojechal do izby przyjec szpitala psychiatrycznego karetka. Od tamtej pory sie lecze, choc rozmowy po dunsku to nie jest dla mnie wielka przyjemnosc. Moje ataki na siebie i ataki psychiczne na bliska mi osobe (co ona musiala przeze mnie znosic :() zelzaly, teraz juz praktycznie ustapily, ale mysli samobojcze mam nadal. Motywacji mi brak, poczucie wartosci nadal mam na dnie. W srodku nie zmienilo sie we mnie praktycznie nic, a moze i jest gorzej. Jedynie troche wrocila do mnie wiara w Boga.

Zobaczymy co bedzie dalej.
6w7 sx/so EIE

Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.

Awatar użytkownika
after
Posty: 328
Rejestracja: sobota, 19 maja 2007, 16:16
Lokalizacja: Białystok
Kontakt:

#36 Post autor: after » poniedziałek, 21 maja 2007, 23:51

Rilla pisze: Gdybyś dał twojemu najlepszemu przyjacielowi najdrogocenniejszy dla ciebie prezent, starałbyś się by był najpiękniejszy, i by się podobał,
>>> wydaje ci się, że bóg się stara(ł), żeby moje/twoje/każde życie było najpiękniejsze i żeby się podobało? hehe no coś ty =] cierpienie też ma sens, to jest fakt, ale przecież nie każdy musi w nim wytrwać.
a on by go odtrącił mówiąc, że jest brzydki i nieudany, byłoby ci przykro? Myślę, że nawet bardzo przykro.
>>> jak daję komuś prezent, staram się upewnić, że to jest coś dostatecznie fajnego, by na 99% zostało przyjęte. Zresztą nie traktuję życia jako daru - bardziej jako wyzwanie =]
Mi jest przykro, że sprawiam swoim podejściem do życia przykrość Jemu. I to mi sprawia chyba największy ból.
Ale skąd wniosek, że sprawiasz przykrość bogu? Moim zdaniem to bardzo mało prawdopodobne - w końcu bóg musi być wielkim twardzielem, żeby znieść te wszystkie wojny i inne takie. Tylko sobie nie pomyśl, że skoro nie sprawiasz mu tym przykrości, to go nie obchodzisz. Gdyby tak było - nie istniałabyś =]



Absynt, a teraz nie masz dla kogo żyć? Zdaje się, że jesteś z kimś bardzo blisko. Ta osoba nie jest powodem, dla którego warto oddychać?
______________________________________________________________________________________________Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
Kimondo
Posty: 1599
Rejestracja: niedziela, 25 marca 2007, 17:21
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Spaghettiland
Kontakt:

#37 Post autor: Kimondo » wtorek, 22 maja 2007, 00:45

Powod żeby oddychac to niesienie pomocy innym ludziom. Idz zobaczyc co sie dzieje jak ojciec nie ma jak wyżywic 6 dzieci. Takim ludziom trzeba pomagac. Tez kiedys uznałem że można by się zabic bo co to jest to życie takie przereklamowane, mam tylko 1 przyjaciela ktoremu i tak nic nie moge od serca powiedziec bo za dobrze go znam, (taki typowy nie 4 czy 5) .
Ale wyznaczyłem sobie zadanie że się nie zabiję. Bo jak już się wykształcę do końca( znaczy się ukoncze studia) to sprobuję jakoś ludziom pomoc teraz tez moglbym ale mam za mało zaparcia. Sprobuj popatrzec na innych zobaczyc ze im sie gorzej wiedzie.
Z drugiej strony wiem ze stany emocjonalne są ciężkie. Racjonalne mysli rzadko sie przebijają przez zasłonę. To tak jakby ktos mi powiedział, wyjdz do ludzi każdy na ciebie czeka.
Najlepszym lekiem na depresje jest enneagram:) Odkąd go mam i internet mysli autodestruktywne rzadko przychodzą. Po prostu sie otępiam:)
Ani sukces, ani porażka nie są czymś, czego można doświadczyć z dnia na dzień. Porażkę powodują drobne decyzje, które
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy...
9w5 i INTJ

Awatar użytkownika
Rilla
VIP
VIP
Posty: 3159
Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
Enneatyp: Indywidualista
Lokalizacja: wichrowe wzgórze

#38 Post autor: Rilla » wtorek, 22 maja 2007, 01:00

Kimondo pisze:Najlepszym lekiem na depresje jest enneagram:) Odkąd go mam i internet mysli autodestruktywne rzadko przychodzą. Po prostu sie otępiam:)
A wiecie, że coś w tym jest. Od miesiąca borykam sie z dołem. Dzięki temu, że wylewam tu swoje mysli i poznaję wasze poglądy, problemy, jakoś sobie radzę. To pomaga, w ten sposób oczyszczam się z mrocznych mysli i jest mi lepiej.Gdyby nie ta strona, lezałabym całymi dniami plackiem.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"

4w5

Awatar użytkownika
after
Posty: 328
Rejestracja: sobota, 19 maja 2007, 16:16
Lokalizacja: Białystok
Kontakt:

#39 Post autor: after » wtorek, 22 maja 2007, 02:15

Kimondo pisze:Powod żeby oddychac to niesienie pomocy innym ludziom.
>>> taka manifestacja miłości - wszystko co wartościowe kręci się w okół tego uczucia =]
(...)Tez kiedys uznałem że można by się zabic bo co to jest to życie takie przereklamowane, (...)Ale wyznaczyłem sobie zadanie że się nie zabiję.
>>> masz w sobie dużo siły - tylko pogratulować. Życzę wytrwałości w realizacji tego zadania.
Bo jak już się wykształcę (...) to sprobuję jakoś ludziom pomoc (...) Sprobuj popatrzec na innych zobaczyc ze im sie gorzej wiedzie.
>>> w innym temacie napisałeś, że nie ma dobra i zła, ale jak patrzę na siebie i na ciebie, to stoimy jednak na przeciwnych biegunach. Ja w tym egoistyczno-tchórzliwym, gdzie idzie się zawsze łatwiejszą drogą. Ty przeciwnie - chcesz walczyć o słuszną sprawę. Więcej takich jak ty i mniej takich jak ja, a świat stanie się dużo lepszy.
(...)Najlepszym lekiem na depresje jest enneagram:) Odkąd go mam i internet mysli autodestruktywne rzadko przychodzą. Po prostu sie otępiam:)
Hehe :D Ja się otępiam grami, tego forum nie traktuję jako odmóżdżania. Ale muszę przyznać, że od tych paru dni, gdy tu piszę, jakoś lepiej się poczułem. Poprostu bardzo lubię "wymieniać myśli" z innymi. A z taką ilością podobnie myślących/czujących jeszcze nie miałem okazji =]
______________________________________________________________________________________________Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
judas666
Posty: 130
Rejestracja: poniedziałek, 14 maja 2007, 11:23
Lokalizacja: Sosnowiec
Kontakt:

#40 Post autor: judas666 » wtorek, 22 maja 2007, 08:21

ders pisze:Wyobraźcie sobie że po wskoczeniu pod tira, wyskoczeniu z 10 piętra, poderżnięciu gardła itp itd. jesteście kompletnie sparaliżowani, ba nie macie połowy członków, może nawet nic nie widzicie, nie mozecie dac oznak życia, ludzie z zewnątrz widzą że żyjecie (tętno i te sprawy) a wy jesteście zostawieni sam na sam ze swoimi myślami do końca życia...

Ku przestrodze :twisted: :roll:
Eutanazja jest legalna w Polsce? Ja, jeśli będę się zabijał zostawię testament, w którym ostatnią wolą będzie, że jak zmienię się w warzywo to chcę żeby mnie zabili.

Awatar użytkownika
aliszien
VIP
VIP
Posty: 1459
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 14:07
Lokalizacja: Warszawy

#41 Post autor: aliszien » wtorek, 22 maja 2007, 09:57

judas666 pisze:Bardzo często mam takie myśli (co dzień). Nigdy jeszcze nie probowałem się zabić. Nie rozumiem jak można probować... Zabijam sie i już...
Nie wiedziałam, że ktoś jeszcze na to wpadł...
Ale ja widziałam pewną trudność - co jeśli kierowca TIRa ma refleks, skręci w bok, zjedzie do rowu i zginie? Co jeśli skręcając wpadnie w trzy inne samochody i zabije kilkoro osób. Co jeśli zabijając mnie będzie miał traumę do końca życia (myśałam o powieszeniu sobie na szyi kartki z przeprosinami dla kierowcy...). Mój kaprys - wiele tragedii biegnących łańcuchem przez tyle ludzkich istnień...
Wyszło na to, że chyba tak na prawdę nie chcę umrzeć, bo prawdziwego samobójcy nie obchodzą inni ludzie.
judas666 pisze: Eutanazja jest legalna w Polsce? Ja, jeśli będę się zabijał zostawię testament, w którym ostatnią wolą będzie, że jak zmienię się w warzywo to chcę żeby mnie zabili.
Eutanazja jest w Polsce nielegalna.
Zgodnie z polskim prawodawstwem judas666 takim testamentem rodzina i bliscy mogą sobie kibel wytapetować. To nielegalne i nikt tego nie zrobi. Szczególnie po tym co się teraz dzieje w polskim świecie medycznym - do aresztu na tygodnie można trafić za samo podejrzenie, że ktoś przez ciebie, lekarza, mógł umrzeć (sprawa doktora G).
Zrób to co ja - noszę w torebce formularz z podpisaną zgodą na wykorzystanie moich organów po śmierci. Może nikt nie będzie mnie niepotrzebnie trzymał przy życiu.
Jak pomyślę, że moja nagła śmierć może dać zdrowe życie sześciu osobom, to aż się dziwnie czuję. Czym jestem ja jedna w obliczu sześciu szczęśliwych rodzin?



Ktoś tu pisał, że nie wie jak zachować się u psychologa. Żaden problem. Kiedy ja trafiłam do lekarza byłam już w anhedonii i katatonii emocjonalnej. To pani doktor zadawała pytania, ja mówiłam. A fakt, że po raz pierwszy w życiu ktoś w 100% słucha mnie i jest zainteresowany TYLKĄ MNĄ sprawił, że z gabinetu wyszłam w lepszym stanie.





I jeszcze jedno.
W marcu umarła nagle moja ciotka. Żyła jak gdyby nic i pewnego ranka pękł jej tętniak w mózgu. Jedyne pocieszenie, że pewnie nawet nie zauważyła, że dopada ją śmierć.
Widziałam mój smutek, widziałam smutek i rozpacz mojej rodziny. Moja mama także wylądowała na chwilę w szpitalu. Moi dziadkowie ledwie żyją z rozpaczy.
A ciotka była rodzinną "czarną owcą" i wszyscy zawsze na nią nadawali, wkurzali się na nią.
Czy potrafiłabym sama zafundować im coś takiego?
A kim niby ja kxxxx jestem, żeby robić im coś takiego? Kto mi dał prawo?
4w5, INFj, sp/sx

Awatar użytkownika
Absynt
VIP
VIP
Posty: 3178
Rejestracja: środa, 25 kwietnia 2007, 13:53

#42 Post autor: Absynt » wtorek, 22 maja 2007, 14:44

after pisze: Absynt, a teraz nie masz dla kogo żyć? Zdaje się, że jesteś z kimś bardzo blisko. Ta osoba nie jest powodem, dla którego warto oddychać?
Wtedy tez z nia bylem. Ona byla wtedy w Polsce, a ja jej pisalem noca smsy, ze chce zakonczyc zycie, ze na nikim, ani na niczym mi nie zalezy. Ona zaczynala panikowac, bo lezala w szpitalu i nie miala pojecia jak mi pomoc, nie wiedziala z kim sie moze skontaktowac, by mnie uratowac. Ja przeciez bylem w Danii, a ona tam. Zgotowalem jej horror, ten byl pierwszy i niejedyny :/. Kiedys mowilem, ze ja kocham, a potem mowilem, ze zupelnie mnie nie obchodzi. Pogodzilem sie z tym, ze chce odejsc, stwierdzilem, ze nie obchodzi mnie bol bliskich, nawet mojej Matki, ktorej jestem jedynym synem. Utracilem wiare kompletnie we wszystko. Nawet przekonalem siebie, ze samobojstwo nie jest takie zle, bo ktoz potrafi odejsc w kazdej chwili? Opuscic swiat na wlasne zyczenie, nie zalujac tego, to odwazny czyn. Pozbawilem sie przywiazania do zywota, wobec czego moglem sie od niego uwolnic. Czulem nawet, ze Bog mi nie bedzie mial tego za zle, czulem, ze tymi myslami oczyszczajacymi sumienie, zbawiam siebie tuz przed smiercia. Ale nie zadzgalem sie.

Czy ta osoba nie jest powodem? Wiesz, w tamtych chwilach nic nie bylo powodem. A teraz? Zyje i staram sie zyc, nie chce szukac powodow, dla ktorych warto zyc, bo jak mi przyjdzie opuszczac kiedys ten swiat (najlepiej smiercia naturalna), to nie chce niczego zalowac. Jest ona moim szczesciem, ale w wielu trudnych dla mnie chwilach nie umiala mi pomoc, a nawet wg. mnie czynila zle, za co sie na niej wyladowywalem i jak mozna przewidziec napedzalismy sie wzajemnie w ten negatywny sposob, co bylo po prostu spirala w dol. Ciezki to byl okres, strasznie ciezki dla nas obojga, ech, a bylo to tak niedawno... Nadal jestesmy razem, ona tez jest czworka, ale baaardzo odmienna ode mnie (4w7). Ale zwiazki czworek to juz kolejna kwestia.
6w7 sx/so EIE

Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.

Awatar użytkownika
Avin
Posty: 1166
Rejestracja: wtorek, 31 października 2006, 15:02

#43 Post autor: Avin » wtorek, 22 maja 2007, 15:15

mysli samobojcze towarzysza mi przez cale zycie
pierwsze mysli o smierci mialam w wieku 6 lat, ale wtedy zwyczajnie chcialam umrzec by moi rodzice mogli miec lepsze dziecko skoro ja im nie odpowiadam i nie lubia mnie
Samotnosc pogladow innego czlowieka
i jego dziwna zawila natura
zmusza do usmiechu
gdy inny czlowiek spaceruje ulica
myslac o szczesciu
myslac o zyciu
zwraca uwage szarych ludzi

ten inny czlowiek ma inna dusze
inne widzenie i inne serce

Awatar użytkownika
Absynt
VIP
VIP
Posty: 3178
Rejestracja: środa, 25 kwietnia 2007, 13:53

#44 Post autor: Absynt » wtorek, 22 maja 2007, 15:16

Hm, u mnie tez sie to zaczelo w wieku przedszkolnym. Dramaty jeszcze przezywalem w 2 klasie podstawowki, potem juz raczej nie. Az do dorastania, a zwlaszcza ostatnie 3 lata.
6w7 sx/so EIE

Zycie to samospelniajaca sie przepowiednia.

Awatar użytkownika
Spajdi666
Posty: 58
Rejestracja: niedziela, 20 maja 2007, 00:47
Lokalizacja: Wałcz

#45 Post autor: Spajdi666 » wtorek, 22 maja 2007, 18:15

Myśli - codziennie.

Próba - jedna, na szczęście (czasem myśle, że niestety) nieudana.
Kocham moją kapelę. Chłopaki, jesteście dla mnie wszystkim :*

ODPOWIEDZ