Samobójstwo
To ja przebijam: myśli samobójcze zaczęłam mieć w wieku 8 lat i chyba niewiele później zaczęła się autoagresja.
Wydaje mi się, że jak ktoś NAPRAWDĘ chce się zabić, to wybiera jakiś radykalny, jednoznacznie nieodwracalny sposób. Podcinanie żył i tabletki zawsze niosą w sobie małą nadzieję na ocalenie. Jakiś czas temu czytałam książkę, w której porównywane były różne aspekty zjawiska dokonanego samobójstwa, próby samobójczej (parasamobójstwa) i samookaleczenia.
Zobaczcie, jakie to beznadziejne: trzeba targnąć się na własne życie, na coś jedynego i najcenniejszego, zdeptać tę największą świętość, żeby powiedzieć, że jest nam źle, że potrzebujemy pomocy, żeby krzyczeć otwartymi ranami i płakać krwią.
Czy to coś w nas, co nie pozwala nam mówić? Czy to coś w innych ludziach? Oni nie chcą nas słuchać, dlatego nie potrafimy mówić.
Wydaje mi się, że jak ktoś NAPRAWDĘ chce się zabić, to wybiera jakiś radykalny, jednoznacznie nieodwracalny sposób. Podcinanie żył i tabletki zawsze niosą w sobie małą nadzieję na ocalenie. Jakiś czas temu czytałam książkę, w której porównywane były różne aspekty zjawiska dokonanego samobójstwa, próby samobójczej (parasamobójstwa) i samookaleczenia.
Zobaczcie, jakie to beznadziejne: trzeba targnąć się na własne życie, na coś jedynego i najcenniejszego, zdeptać tę największą świętość, żeby powiedzieć, że jest nam źle, że potrzebujemy pomocy, żeby krzyczeć otwartymi ranami i płakać krwią.
Czy to coś w nas, co nie pozwala nam mówić? Czy to coś w innych ludziach? Oni nie chcą nas słuchać, dlatego nie potrafimy mówić.
Emo i dumna z tego
4w3 , ENFP
4w3 , ENFP
Z tabletkami i żyletką jest dobra zabawa, ale wybór tego na środek autodestrukcji jest raczej nie za dobry bo:
raz- że nie humanitarny (za duzo krwi, najbliżym wystarczy już widok samych zwłok żeby dostać jeśli nie zawału to przynajmniej palitacji serca, a nie mówiąc o dywanie, podłodze, ubraniu i sprzętach uwalonych/nasiąkniętych aż po nasadę czerwoną mazią)
dwa: zbyt powolny- taki proces to nie smierć tylko powolne konanie, niekiedy wielogodzinne
trzy: zbyt duża ilość czasu dzieląca potencjlnego samobójcę od osiągnięcia celu zwiększa ryzyko przybycia pomocy lub "własnoręcznego" odratowania się
Najlepiej od razu poszukać sobie jakiegoś drzewka... ewentualnie żyrandolu. Tylko też trzeba uważać, żeby się pod tobą nie urwał razem z sufitem;)
Szubienica to ponoć najskuteczniejsza metoda
raz- że nie humanitarny (za duzo krwi, najbliżym wystarczy już widok samych zwłok żeby dostać jeśli nie zawału to przynajmniej palitacji serca, a nie mówiąc o dywanie, podłodze, ubraniu i sprzętach uwalonych/nasiąkniętych aż po nasadę czerwoną mazią)
dwa: zbyt powolny- taki proces to nie smierć tylko powolne konanie, niekiedy wielogodzinne
trzy: zbyt duża ilość czasu dzieląca potencjlnego samobójcę od osiągnięcia celu zwiększa ryzyko przybycia pomocy lub "własnoręcznego" odratowania się
Najlepiej od razu poszukać sobie jakiegoś drzewka... ewentualnie żyrandolu. Tylko też trzeba uważać, żeby się pod tobą nie urwał razem z sufitem;)
Szubienica to ponoć najskuteczniejsza metoda
Co z wszystkich rzeczy w moim życiu główną? Śmierć oraz miłość- obydwie po równo.
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
naiwna
chciałbyś
Gabriel, masz problem ze zidentyfikowaniem płci Zelda?zrobiłabyś
A co do tematu, zgadzam się z Nif.
Dobrze powiedziane.Zobaczcie, jakie to beznadziejne: trzeba targnąć się na własne życie, na coś jedynego i najcenniejszego, zdeptać tę największą świętość, żeby powiedzieć, że jest nam źle, że potrzebujemy pomocy, żeby krzyczeć otwartymi ranami i płakać krwią.
Czy to coś w nas, co nie pozwala nam mówić? Czy to coś w innych ludziach? Oni nie chcą nas słuchać, dlatego nie potrafimy mówić.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
To dostatecznie ważne pytanie by na to odpowiedzieć.Gabriel pisze: Nie odwracaj kota ogonem.
Po pierwsze to jestem chłopakiem. Po drugie staram się jak jasna choleraJesteś aż tak naiwna, że myślisz, że samo Ci da? Sama sobie weź.
Wybrałem taki sposób bo jest ogólnie bezbolesny i miałem to pod ręką. Żadne wołanie o pomoc.Potwierdza się. Jeśli naprawdę nie chciałbyś żyć, zrobiłabyś to skutecznie. Twoja "próba" była wołaniem o pomoc, niczym innym. Gdzieś tam w Tobie, musiałaby pozostać chociaż cząsta chęci życia, przeważająca na tyle, że jednak żyjesz.
4w5, zajebiście...
pociag-roznie to bywa
w ostatniej chwili zechcesz uciec i zamiast glowy utnie Ci nogi
zyj potem bez nich.......
tule wszystkich myslacych o smierci i smaobojstwie, nie dajcie sie tym myslom, przetrwajcie to
po czarnej nocy zawsze jasny dzien wschodzi
w ostatniej chwili zechcesz uciec i zamiast glowy utnie Ci nogi
zyj potem bez nich.......
tule wszystkich myslacych o smierci i smaobojstwie, nie dajcie sie tym myslom, przetrwajcie to
po czarnej nocy zawsze jasny dzien wschodzi
Samotnosc pogladow innego czlowieka
i jego dziwna zawila natura
zmusza do usmiechu
gdy inny czlowiek spaceruje ulica
myslac o szczesciu
myslac o zyciu
zwraca uwage szarych ludzi
ten inny czlowiek ma inna dusze
inne widzenie i inne serce
i jego dziwna zawila natura
zmusza do usmiechu
gdy inny czlowiek spaceruje ulica
myslac o szczesciu
myslac o zyciu
zwraca uwage szarych ludzi
ten inny czlowiek ma inna dusze
inne widzenie i inne serce
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
Noc ma to do siebie, że różnie trwa, czasem parę godzin, czasem 6 miesięcy, więc ciężko to jednoznaczenie określić
Śmierć i tak przyjdzie, po co ją przyspieszać? Skoro mamy jeszcze troche czasu to zróbmy chociaż coś fajnego.
A ja, kiedy byłam naprawdę załamana, nie żyłam dla tych takich typowych rzeczy (osób w sumie), które wymieniacie - rodziny, przyjaciół itp. Żyłam dla zapachu bzu za oknem. Bez sensu? Owszem. Ale, z niewiadomych powodów, pomogło.
Śmierć i tak przyjdzie, po co ją przyspieszać? Skoro mamy jeszcze troche czasu to zróbmy chociaż coś fajnego.
A ja, kiedy byłam naprawdę załamana, nie żyłam dla tych takich typowych rzeczy (osób w sumie), które wymieniacie - rodziny, przyjaciół itp. Żyłam dla zapachu bzu za oknem. Bez sensu? Owszem. Ale, z niewiadomych powodów, pomogło.
- Kimondo
- Posty: 1599
- Rejestracja: niedziela, 25 marca 2007, 17:21
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: Spaghettiland
- Kontakt:
hmm być może jest to noc polarna( program nadrzędny szwankuje, czytaj wkradł się błąd, czas na reboot)! Albo dzień polarny( kiedy program nadrzędny-samozachowawczy tryumfuje)
Ani sukces, ani porażka nie są czymś, czego można doświadczyć z dnia na dzień. Porażkę powodują drobne decyzje, które
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy...
9w5 i INTJ
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy...
9w5 i INTJ
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
Moja 'noc' trwała trzy lata. Po niej nastał piękny 'dzień' roczny dzień. Teraz znów nadchodzi zmierzch... I co mam począć? Jakoś to przetrzymam. Może warto?
Ciekawam jak długo będę myśleć, że warto... Mój nastrój jest tak zmienny.
Ciekawam jak długo będę myśleć, że warto... Mój nastrój jest tak zmienny.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5