Płacz Czwórki
Hmm, jako dziecko nie miałem żadnego problemu z wyrażaniem swoich uczuć. Chyba. Tak mi się w każdym razie zdaje.
Teraz.. heh. Nie potrafię przy innych wyrażać chyba.. żadnej emocji ^^.
No, może z wyjątkiem jednej takiej osoby której naprawdę ufam.
Ale tak, emocje...
Oprócz płaczu który jest we mnie tłumiony tak pięknie, że jeśli zaraz po ulaniu paru łez ktoś będzie próbował mnie "nakryć" sprawię że nikt nawet nie zauważy że coś się działo. Heh, to że w naszej kulturze wyklucza się płaczącego mężczyznę może działa na niekorzyść wagi moich dokonań ( ), bo wydawać by się mogło że to u facetów normalka. Jednak z moich obserwacji i przemyśleń wynika że samiec raczej rozładuje się zamieniając jedną emocję drugą, czyli najczęściej dostanie za przeproszeniem wkurwienia. Taki mały wywód.
Oprócz tego nie potrafię.. śmiać się głośno przy innych. Oglądając ze znajomymi, czy nawet z rodziną jakąś komedię potrafię, jeśli mnie coś rozśmieszy, wyjść z pokoju, wybuchnąć śmiechem za rogiem, po czym wrócić. Jestem chory psychicznie
Złościć też się nie potrafię. W tym przypadku naprawdę nie. Po prostu zdenerwowanie mnie jest naprawdę trudne. Trzeba umieć trafić w czuły punkt. Potrafię być zirytowany, ale najczęściej na rzecz martwą lub (złoooo) na mnie.
Chyba jedynie smutek wychodzi mi chyba normalnie. Tak, nie zauważyłem jakichś odchyleń...
That's all folks..
Chyba że jakąś emocję ominąłem.. E, nieważne.
A i chyba zrobiłem taki dziwny offtop. Wybacznie ;P
Teraz.. heh. Nie potrafię przy innych wyrażać chyba.. żadnej emocji ^^.
No, może z wyjątkiem jednej takiej osoby której naprawdę ufam.
Ale tak, emocje...
Oprócz płaczu który jest we mnie tłumiony tak pięknie, że jeśli zaraz po ulaniu paru łez ktoś będzie próbował mnie "nakryć" sprawię że nikt nawet nie zauważy że coś się działo. Heh, to że w naszej kulturze wyklucza się płaczącego mężczyznę może działa na niekorzyść wagi moich dokonań ( ), bo wydawać by się mogło że to u facetów normalka. Jednak z moich obserwacji i przemyśleń wynika że samiec raczej rozładuje się zamieniając jedną emocję drugą, czyli najczęściej dostanie za przeproszeniem wkurwienia. Taki mały wywód.
Oprócz tego nie potrafię.. śmiać się głośno przy innych. Oglądając ze znajomymi, czy nawet z rodziną jakąś komedię potrafię, jeśli mnie coś rozśmieszy, wyjść z pokoju, wybuchnąć śmiechem za rogiem, po czym wrócić. Jestem chory psychicznie
Złościć też się nie potrafię. W tym przypadku naprawdę nie. Po prostu zdenerwowanie mnie jest naprawdę trudne. Trzeba umieć trafić w czuły punkt. Potrafię być zirytowany, ale najczęściej na rzecz martwą lub (złoooo) na mnie.
Chyba jedynie smutek wychodzi mi chyba normalnie. Tak, nie zauważyłem jakichś odchyleń...
That's all folks..
Chyba że jakąś emocję ominąłem.. E, nieważne.
A i chyba zrobiłem taki dziwny offtop. Wybacznie ;P
"Ludzi g. obchodzi co chciałeś powiedzieć, obchodzi ich to, co usłyszeli."
Nie pamiętam kiedy ostatnio płakałem. Jeśli juz to kiedy sie wzruszę, a nie kiedy jest mi smutno. Kiedy jestem smutny to zawsze pózniej przechodzi to w złość a nie w płacz. Wtedy to rozładowywuje na różne sposoby, ale najczęściej słucham wtedy muzyki... : )). Kiedyś sobie powiedziałem że przez nikogo ani przez nic nie będę płakał, nauczyłem się godzić z tym co mnie spotka bo taka jest kolej losu - wszystko może się przydarzyć.
System Of A Down
4w3
4w3
- Rilla
- VIP
- Posty: 3159
- Rejestracja: czwartek, 26 kwietnia 2007, 16:34
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: wichrowe wzgórze
Od urodzenia jestem jednym wielkim płaczem. Aż dziw, że nie mam przezwiska beksy i mazgaja. Gdy byłam niemowlakiem wystarczył znikomy szelest, odgłos ruchu w okolicy, by mnie obudzić i doprowadzić mnie do wściekłego płaczu. Doprowadzałam rodziców do granic wytrzymałości psychicznych. Podrosłam, to też beczałam z niewiadomych przyczyn. O dziwo w przedszkolu uważano mnie za zucha, bo jedyna nie płakałam za mamusią. Ale płakałam za tatą, gdy wyjeżdżał w delegacje- tęskniłam, nie lubiłam pozegnań. W okresie szkolnym płakałam ze wzruszenia nad filmami i książkami- byłam z tego znana w towarzystwie, a koledzy mieli ze mnie bekę. Później w LO jakos przestałam się aż tak wzruszać. Może dlatego że było tych chwil tak dużo, że w końcu uznałam smutne zakończenia za normalne.
Płakać przy ludziach z emocji (nie ze wzruszenia) się boję. Strasznie tego nie lubię. Przy obcych na szczęście nie potrafię płakać, a przy rodzinie staram się powstrzymać łzy. Nie wiem czego się boję. Może tego, że mnie wyśmieją, że okażę słabość, głupotę, że mnie nie zrozumią, że zrobię idiotyczne, śmieszne i żałosne widowisko. Wstydze się łez. Gdy nie uda mi się ich ukryć przed mamą, jest mi jeszcze gorzej i pragnę zapaść się pod ziemię. Jeszcze bardziej wstydze się powodów mojego płaczu, więc nigdy jeszcze nie wyznałam pełnej prawdy jego powodów.
Płakać przy ludziach z emocji (nie ze wzruszenia) się boję. Strasznie tego nie lubię. Przy obcych na szczęście nie potrafię płakać, a przy rodzinie staram się powstrzymać łzy. Nie wiem czego się boję. Może tego, że mnie wyśmieją, że okażę słabość, głupotę, że mnie nie zrozumią, że zrobię idiotyczne, śmieszne i żałosne widowisko. Wstydze się łez. Gdy nie uda mi się ich ukryć przed mamą, jest mi jeszcze gorzej i pragnę zapaść się pod ziemię. Jeszcze bardziej wstydze się powodów mojego płaczu, więc nigdy jeszcze nie wyznałam pełnej prawdy jego powodów.
"Bo szczęście to przelotny gość. Szczęście to piórko na dłoni, co zjawia się, gdy samo chce i gdy się za nim nie goni."
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
Anna Maria Jopek "Na dłoni"
4w5
- Dani California
- Posty: 46
- Rejestracja: sobota, 10 marca 2007, 12:46
Najczęściej płaczę ze śmiechu. Mogę przy wyszystkich i w każdej sytuacji. Jako dziecko płakałam rzadko, chyba, że był powód. Potem jakos wyrosłam. Czasami chciałabym sie wyplakać, np. jak mi jest smutno, ale nie umiem. Najczęściej wtedy wszystko przelewam na papier. Nie płaczę przy ludziach. Nigdy bym sobie nie wybaczyła, gdybym pozwoliła się komuś doprowadzić do płaczu. Raz na jakiś czas mam doła, nawet sama nie wiem dlaczego i wtedy płaczę w pokoju wieczorem, bo nie umiem nad tym zapanować. Na jakiś czas przechodzi. Zdarza mi się plakać przy muzyce.
- Little Bang
- Posty: 122
- Rejestracja: poniedziałek, 23 lipca 2007, 14:39
Płaczę często, ale nie przy ludziach. Z reguły bezgłośnie wypełniam starego misia lub poduszkę słonym morzem łez, a potem zwyczajnie zasypiam. Histeryczny szloch raczej jest mi obcy.
Raz i tylko raz zdarzyło mi się płakać przy ludziach - wszyscy byli zszokowani; uchodziłam za osobę, której nie brakuje niczego prócz łez. Ale ja zwyczajnie nie potrafię płakać przy kimś, bo wtedy albo słyszę śmiech, albo bezsensowane słowa pocieszenia. Ewentualnie nastaje ciężka cisza, kiedy wszyscy wiedzą, że powinni cos powiedzieć, ale nikt nie wie - co. Sama w takich sytuacjach czuję się niezręcznie i raczej nie mam drygu do uspokajania siedzącego na korytarzu ze śladami łez na policzkach kłębka nerwów, więc nie daję innym okazji, by musieli zajmować się mną, co byłoby wyjątkowo ciężkim zajęciem, a raczej nie byliby mi wdzięczni za taką rozrywkę. A otulona nocą mogę spokojnie rozmyślać i zasilać swoje prywatne morze.
Jako dziecko też raczej nie płakałam, żeby coś wymusić. Byłam cichutka, zajmowałam się sobą przez kilka godzin i to, czego chciałam, dostawałam od babci w nagrodę
Raz i tylko raz zdarzyło mi się płakać przy ludziach - wszyscy byli zszokowani; uchodziłam za osobę, której nie brakuje niczego prócz łez. Ale ja zwyczajnie nie potrafię płakać przy kimś, bo wtedy albo słyszę śmiech, albo bezsensowane słowa pocieszenia. Ewentualnie nastaje ciężka cisza, kiedy wszyscy wiedzą, że powinni cos powiedzieć, ale nikt nie wie - co. Sama w takich sytuacjach czuję się niezręcznie i raczej nie mam drygu do uspokajania siedzącego na korytarzu ze śladami łez na policzkach kłębka nerwów, więc nie daję innym okazji, by musieli zajmować się mną, co byłoby wyjątkowo ciężkim zajęciem, a raczej nie byliby mi wdzięczni za taką rozrywkę. A otulona nocą mogę spokojnie rozmyślać i zasilać swoje prywatne morze.
Jako dziecko też raczej nie płakałam, żeby coś wymusić. Byłam cichutka, zajmowałam się sobą przez kilka godzin i to, czego chciałam, dostawałam od babci w nagrodę
Wróciłam, kompletnie nieokreślona. 4w5? A w życiu!
- Comfortably Numb
- Posty: 105
- Rejestracja: niedziela, 15 października 2006, 16:51
Bardzo często z powodu odrzucenia czy upokorzenia łzy stają mi w oczach i mam ogromną ochotę, żeby się przez płacz uzewnętrznić. Jednak okazywanie emocji uważam za coś uwałaczającego, niegodnego, godnego pożałowania.
Więc kiedy mi się zbiera, podobnie jak aliszien
próbuję uciekać.
I też nie pomaga. Zwykle kończy się to jeszcze większą, niepohamowaną eksplozją. Przy świadkach, oczywiście,.
Chciałabym być na tyle skryta, by połykać łzy.
Więc kiedy mi się zbiera, podobnie jak aliszien
próbuję uciekać.
I też nie pomaga. Zwykle kończy się to jeszcze większą, niepohamowaną eksplozją. Przy świadkach, oczywiście,.
Chciałabym być na tyle skryta, by połykać łzy.
See you on a Dark Side of a Moon.
Płaczę bardzo rzadko od zawsze. Ostatni raz, kiedy płakałam, to było wtedy, gdy spadłam z konia i rozpierniczyłam kolano w proch, wtedy płakałam z bólu, ale czułam się beznadziejnie, że marzę się przy ludziach, mimo, że w zasadzie miałam powód (przez miesiąc miałam nogę w gipsie, a tak jak spadłam w październiku, tak dopiero w lutym z powrotem jeździłam, a do dzisiaj lekko powłóczę jedną nogą).
Jeśli nie chodzi o ból fizyczny, płaczę wtedy, gdy już naprawdę jest źle.
Jeśli nie chodzi o ból fizyczny, płaczę wtedy, gdy już naprawdę jest źle.
100% of 4w5
-
- Posty: 14
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2007, 12:24
- Lokalizacja: trójmiasto
Właściwie podpisuję się pod postem Little Bang. Nie lubię płakać przy innych. Moja przyjaciółka mogła widzieć mnie, kiedy byłam przygnębiona, ale nigdy nie widziała moich łez.
W samotności płaczę często. Łatwo wyprowadzić mnie z równowagi, czasem nawet potrafię doprowadzić się do łez samym wyobrażaniem sobie jakichś sytuacji. Poza tym - straszny ze mnie mazgaj, jeśli chodzi o filmy, książki albo muzykę - wystarczy jeden wzruszający/wzbudzający wspomnienia moment, a już jestem cała we łzach ;)
W samotności płaczę często. Łatwo wyprowadzić mnie z równowagi, czasem nawet potrafię doprowadzić się do łez samym wyobrażaniem sobie jakichś sytuacji. Poza tym - straszny ze mnie mazgaj, jeśli chodzi o filmy, książki albo muzykę - wystarczy jeden wzruszający/wzbudzający wspomnienia moment, a już jestem cała we łzach ;)
you mean nothing to no one but that's nobody's fault
4w3
4w3
Wiesz, może nie aż tak bardzo dziwne, bo ja w zasadzie mam tak samo. No, oprócz momentów, gdy płacze moja 5-letnia siostra (a to jest typ dziecka, które płaczem szantażuje, więc robi to dosyć często, coś paskudnego).Kantus pisze:Hmm jedyna sytuacja w której zbiera( zbiera - nie że sie rozklejam ) mi się na płacz to gdy widze ze inna osoba płacze...trochę to dziwne ...
100% of 4w5
ze wzruszenia...prawie zawsze ...
moje "placze" sa krotkie , to raczej takie poplakiwania
wzrusza mnie babcia siedzaca na ulicy i jedzaca sucha bulke, albo dziecko grajace z ojcem w pilke ( bardziej ten ojciec:)
muzyka
wspomnienia (potrafie sie nakrecic,oj potrafie)
nawet mnie to troche denerwuje ze tak duzo rzeczy mnie wzrusza, bo to czesto wiaze sie z bezradnoscia, ze np. nie moge pomoc tym ludziom itd
mam tak od jakiegos czasu - to kwestia otwarcia!
mialam okres w zyciu kiedy w ogole nie plakalam
to smierc chyba jakas byla
tak to teraz widze
moje "placze" sa krotkie , to raczej takie poplakiwania
wzrusza mnie babcia siedzaca na ulicy i jedzaca sucha bulke, albo dziecko grajace z ojcem w pilke ( bardziej ten ojciec:)
muzyka
wspomnienia (potrafie sie nakrecic,oj potrafie)
nawet mnie to troche denerwuje ze tak duzo rzeczy mnie wzrusza, bo to czesto wiaze sie z bezradnoscia, ze np. nie moge pomoc tym ludziom itd
mam tak od jakiegos czasu - to kwestia otwarcia!
mialam okres w zyciu kiedy w ogole nie plakalam
to smierc chyba jakas byla
tak to teraz widze
aya 4w5 czy 5w4 ?
Chciałbym temu zaprzeczyć, ale nie mogę. Comfortably Numb ma tutaj absolutną rację. Szczere aż do bólu.Comfortably Numb pisze:Jednak okazywanie emocji uważam za coś uwłaczającego, niegodnego, godnego pożałowania.
"Nikt nie śpiewa tak czysto jak ci, którzy są w najgłębszym piekle. Ich krzyk jest tym, co uważamy za śpiew aniołów"
4w5
4w5
Też kiedyś uważałam że pokazywanie emocji to coś wstydliwego, uwłaczającego....ale pod wpływem różnych życiowych doświadczeń opinia mi się diametralnie zmieniła!!! uważam że okazywanie emocji jest normalną ludzką reakcją a ludzie którzy nie potrafią tego robić i są zablokowani ( tak ja ja jeszcze ze 3 lata temu) wydają mi się sztuczni, nieciekawi,odrzucający...i generalnie godni współczucia!!! naturą człowieka są jego EMOCJE a nie MASKI ktore nosimy zeby tylko ukryć uczucia!!! Po co więc tracić energię na udawanie kogoś kim się nie jest???
aya 4w5 czy 5w4 ?