Free pisze:A jeśli chodzi o bliskość rodziny, to też raczej mnie to irytuje, choć zdarza mi się bardzo razdko no ale jednak jakaś chęć przytulenia, ale wyłącznie do matki, nie wiem czemu bo w sumie mam więcej żalów do niej niz jakichś pozytywnych emocji.
Mam pododbnie. Będąc małym dzieckiem często płakałam i kłociłam się ze wszystkimi i o wszystko (ostatnie, najmniejsze, najukochańsze dzieciątko... ) no i od tego się zaczęło, że całą rodzina zaczęła myśleć, że ja nie chcę się przytulać, bo skoro jestem zła to nie chcę, a tu sprawa ze mną wygląda tak jak w jakichś telenowelach czy jakichś tam filmach z aspektem romantyzmu: kobieta krzyczy, wykłoca, czasem wręcz bije drugą osobę, histeryzuje, a wystarczy, że ją się siłą przytuli i spokój jest.
Tak myśle, że moja rodzina ogląda zamało seriali xD
skylines pisze:A teraz do sedna sprawy! Zauważyłam u siebie coś dziwnego, co w jakimś stopniu kłóci się z tym, co przed chwilą napisałam... Nie wiem czym to jest spowodowane, ale czasami miewam problem ze skupieniem się na odczuwaniu kontaktu fizycznego w trakcie bycia przytulaną. Chodzi mi o skupienie się na szczegółach, na odczuwaniu wrażeń sensorycznych w momencie gdy mają one miejsce, na moich bezpośrednich reakcjach na nie.
Wiecie o co mi chodzi? Czy ktoś jeszcze tak ma?
Ja tak mam! Niby chcę, niby lubię, ale jak już się przytulam to to myslę, że robię to od niechcenia i trochę z łaski (straszne to ostatnie ;D ) i myślę o czymś innym, nieważnym, niezwiązanym.
Takie czwórkowe co? Chce tego czego nie ma, nie chce to co ma ;D
A co do przytulania w ogóle z ludźmi, to nigdy pierwsza sama nie zaczynam, bo się boję reakcji, no chyba, że kogoś długo znam no to ewentualnie zacznę
. Ale kiedy już zdarzy się, że ktoś mnie dotknie, przytuli, a ja mu ufam to sprawia mi to niewymierną przyjemność! Jakbym wzlatywała do nieba xD, a może to dlatego, że tak rzadko mam okazję zestawić to wszysko? Inicjatywa drugiej osoby i moja ufność w jego szczerość.