Reakcja 4 na dotyk i bliskość

Dyskusje na temat typu 4
Wiadomość
Autor
impos animi
VIP
VIP
Posty: 2251
Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
Lokalizacja: z nikąd

Reakcja 4 na dotyk i bliskość

#1 Post autor: impos animi » poniedziałek, 23 lipca 2007, 13:23

Szukałam podobnego wątku - nie znalazłam. Mam nadzieję, że nie dubluję, a jeśli dubluję, zawczasu okazuję skruchę.

Ciekawi mnie jak inne Czwórki reagują na dotyk i bliskość.
Są różne rodzaje dotyku i bliskości - mnie interesują wszystkie.

Jeśli chodzi o przypadkowy dotyk w tłumie - nienawidzę go. Nie znoszę, kiedy jakiś obcy człowiek mnie dotknie, popchnie, szturchnie, smyrnie itd. Ostatnio w tłumie jakiś obcy koleś mnie dotknął w plecy i lekko popchnął jakby chciał mi wskazać kierunek drogi (nie wiem jak to wytłumaczyć) to myślałam, że wyjde z siebie. Dla mnie takie coś to bezczelność i nie toleruję czegoś takiego, zwłaszcza kiedy to już nie jest takie przypadkowe.

Jest jeszcze jakaś taka przyjacielsko-partnerska bliskość dotykowa i na tej płaszczyźnie często czuję się totalnie zagubiona. Niebardzo potrafię rozróźnić tą granicę między czymś przyjacielskim a czymś wyrażającym coś więcej. Generalnie często bywam na tym punkcie przewrażliwiona i czasem każde zetknięcie ręki potrafię zamienić w coś o dużej mocy i napięciu, jednak nie wiem czy to się dzieje tylko w mojej głowie czy nie.

Ogólnie rzecz biorąc jestem bardzo wrażliwa na dotyk i drobne gesty, czasami odbieram je zbyt silnie i przez to w mojej głowie powstaje kolejny bałagan. A moja tolerancja względem nich zależy od tego, kto je okazuje.

A jak jest z wami Czwórki?


Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.

Awatar użytkownika
Van Rijn
Posty: 19
Rejestracja: wtorek, 17 lipca 2007, 10:44

#2 Post autor: Van Rijn » poniedziałek, 23 lipca 2007, 14:52

Lubię, nie mam nic przeciwko dotykowi. Mimo to odbieram dotyk dosyć silnie, i też czasem w mojej głowie tworzy się taka konstrukcja, że czyjś dotyk ma charakter trochę więcej niż przyjacielski. Ale to tylko konstrukt mojej głowy i niekoniecznie musi odpowiadać rzeczywistości.
-----
4w3

Awatar użytkownika
Nif
Posty: 372
Rejestracja: wtorek, 19 grudnia 2006, 09:34
Lokalizacja: z Krainy Mgieł
Kontakt:

#3 Post autor: Nif » poniedziałek, 23 lipca 2007, 14:53

dla mnie dotyk fizyczny jest bardzo ważny. Mogłabym cały czas przytulać moją rodzinę i bliskich znajomych, ale przeważnie tego nie robię, bo oni niezbyt to lubią albo nie są tak otwarci jak ja. Nie mam żadnych oporów, by przytulać np moich pacjentów w szpitalu, gdy tego potrzebują. A gdy ktoś przypadkiem dotknie mnie np w autobusie, też nie ma to dla mnie żadnego znaczenia.

Nie lubię tylko takiego wybitnie seksem podszytego obmacywania.
Emo i dumna z tego
4w3 , ENFP

Awatar użytkownika
Little Bang
Posty: 122
Rejestracja: poniedziałek, 23 lipca 2007, 14:39

#4 Post autor: Little Bang » poniedziałek, 23 lipca 2007, 15:49

Dotyk w tłumie właściwie mi nie przeszkadza, chyba że jest to celowe, wulgarne macanie - wtedy powiem facetowi, co myślę - lub pogardliwe szturchnięcie. W przypadku przyjaciół i bliższych znajomych bardzo cenię sobie dotyk, czuły uścisk, czy nawet poklepanie po ramieniu, którym ktoś okazuje wsparcie. Jednakże kompletnie głupieję podczas obowiązkowych powitań czy pożegnań z rodziną - dwa cmoknięcia w powietrze i przygniatanie mnie do siebie niczym świeżo upolowanej ofiary, jakby chciano sprawdzić, czy mam wystarczająco dużo mięsa, by mnie zjeść, czy trzeba mnie jeszcze nieco utuczyć... Wstydzę się podejść do krewnych i ich przytulić, zwłaszcza, kiedy o to proszą, wytwarza się wokół mnie jakaś bariera. Niby to rodzina, ale mam duże opory w kontaktach fizycznych z nimi - łatwiej byłoby mi dotknąć obcą osobę na oczach tłumu, niż krewnego w pustym pokoju. Nawet, kiedy wyciągają do mnie rękę, nieco sztywnieję i muszę zastanowić się, którą dłoń powinnam wyciągnąć. Najgorsze dla mnie jesto to, że oni nawet nie zdają sobie z tego sprawy, a nie wiem, jak właściwie miałabym im powiedzieć, że nie życzę sobie, by mnie dotykali... I nie umiałabym nawet wytłumaczyć im, dlaczego tak się dzieje, skoro bez większych oporów mogę dotykać innych.
W przypadku bliskości bez dotyku jest podobnie.

Awatar użytkownika
Martinez
Posty: 112
Rejestracja: poniedziałek, 23 kwietnia 2007, 10:05

#5 Post autor: Martinez » poniedziałek, 23 lipca 2007, 18:30

Van Rijn pisze:(...)odbieram dotyk dosyć silnie, i też czasem w mojej głowie tworzy się taka konstrukcja, że czyjś dotyk ma charakter trochę więcej niż przyjacielski. Ale to tylko konstrukt mojej głowy i niekoniecznie musi odpowiadać rzeczywistości.
Mam dokładnie tak samo, chociaż w moim przypadku bardziej odpowiadałoby zamieć słowo "czasem" na "sporadycznie".

Osobiście taki "dotyk publiczny" nie bardzo mnie denerwuje. Ktoś puknie, ktoś klepnie, ktoś zawadzi - ok, zdarza się. O ile jest to robione przypadkowo, tudzież nieświadomie. Jeżeli ktoś specjalnie lubi się podroczyć w ten sposób - wkurza mnie to, nawet dość porządnie.
"Dotyk przyjacielski" o którym piszecie jest dla mnie bardzo ważny. Nie mogę skłamać - jestem strasznym pieszczochem i niesamowicie lubię być obejmowanym jak również samemu kogoś obejmować. Ale to nie jest powodem. Takie gesty są czasami bardzo istotne, gdyż potrafią stanowić szczere uzupełnienie do wypowiadanych, przez przyjaciół, słów. Są symbolem bliskości a to bardzo mi się podoba.
"Nikt nie śpiewa tak czysto jak ci, którzy są w najgłębszym piekle. Ich krzyk jest tym, co uważamy za śpiew aniołów"

4w5

Awatar użytkownika
aliszien
VIP
VIP
Posty: 1459
Rejestracja: środa, 15 listopada 2006, 14:07
Lokalizacja: Warszawy

#6 Post autor: aliszien » poniedziałek, 23 lipca 2007, 19:34

Podobno gdy byłam małanie lubiłam być przytulana i brana na ręcę. Byłam wędrowniczek. Powiedzmy.

Potem, z jednej strony miałam potężną potrzebę i pragnienie bycia dotykaną i przytulaną, z drugiej w życiu codziennym byłam sztywnym jeżem. Nie dałam się przytulać.
To się zmieniło, gdy poznałam swojego faceta - mam przytulania, bliskości mnóstwo i sama lubię przytulać.
Uwielbiam być dotykana, głaskana i dla mnie może to być "sztuka dla sztuki", coś oderwanego od seksu. Niestety, dla przeciętnego faceta to zbyt skomplikowane :wink:
4w5, INFj, sp/sx

Awatar użytkownika
In3orn
VIP
VIP
Posty: 601
Rejestracja: czwartek, 28 czerwca 2007, 21:07
Enneatyp: Mediator
Lokalizacja: Kraków

#7 Post autor: In3orn » poniedziałek, 23 lipca 2007, 19:46

Takie gesty są czasami bardzo istotne, gdyż potrafią stanowić szczere uzupełnienie do wypowiadanych, przez przyjaciół, słów. Są symbolem bliskości a to bardzo mi się podoba.
Słowa są mało znaczące, baaaardzo ograniczone. Dotyk pozwala często okazać to czego nie da się powiedzieć. Moim zdaniem to słowa mągą być co najwyzej dopełnieniem do reszty.
Don't give up! Never give up! Never back down!

Awatar użytkownika
Martinez
Posty: 112
Rejestracja: poniedziałek, 23 kwietnia 2007, 10:05

#8 Post autor: Martinez » poniedziałek, 23 lipca 2007, 21:08

In3orn pisze:
Takie gesty są czasami bardzo istotne, gdyż potrafią stanowić szczere uzupełnienie do wypowiadanych, przez przyjaciół, słów. Są symbolem bliskości a to bardzo mi się podoba.
Słowa są mało znaczące, baaaardzo ograniczone. Dotyk pozwala często okazać to czego nie da się powiedzieć. Moim zdaniem to słowa mągą być co najwyzej dopełnieniem do reszty.
Taka interpretacja bardzo mi się podoba ;)
"Nikt nie śpiewa tak czysto jak ci, którzy są w najgłębszym piekle. Ich krzyk jest tym, co uważamy za śpiew aniołów"

4w5

Awatar użytkownika
Anathema
Posty: 202
Rejestracja: poniedziałek, 12 marca 2007, 23:31

#9 Post autor: Anathema » poniedziałek, 23 lipca 2007, 21:27

nie potrafię i nie lubię
Ostatnio zmieniony piątek, 22 lutego 2008, 06:27 przez Anathema, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Comfortably Numb
Posty: 105
Rejestracja: niedziela, 15 października 2006, 16:51

#10 Post autor: Comfortably Numb » poniedziałek, 23 lipca 2007, 21:41

Jaka reakcja?
'Napięcie mięśni, zesztywnienie ciała, czyli odepchnięcie od początku.
See you on a Dark Side of a Moon.

Awatar użytkownika
Madź
Posty: 97
Rejestracja: sobota, 16 grudnia 2006, 21:36
Lokalizacja: Dziki Zachód ;]

#11 Post autor: Madź » poniedziałek, 23 lipca 2007, 21:42

W dzieciństwie byłam typową przylepą. Uwielbiałam się do wszystkich tulić - wszystkich z najbliższego otoczenia, bo do obcych zawsze podchodziłam z dystansem. Teraz jest zupełnie inaczej, dotyk jest w pewnym sensie krępujący. Pewnie w kontaktach z facetem byłoby inaczej, ale że chłopa nie posiadam toteż jako takich czułości nikomu nie okazuje :) Od dawien dawna, tak po prostu, spontanicznie nikogo nie przytuliłam, nie rzuciłam się nikomu na szyję etc. Nawet podczas składania życzeń czy przywitań czuję się skrępowana.
Przypadkowego dotyku też nie lubię, kiedy dojdzie do takiej sytuacji, staje się strasznie nerwowa i niespokojna.
Cóż, może kiedyś mi przejdzie :)
4w5

"Świat to potwór zębaty, gotów gryźć, gdy tylko zechce"

Awatar użytkownika
naturalbornweirdo
Posty: 193
Rejestracja: piątek, 11 maja 2007, 23:17

#12 Post autor: naturalbornweirdo » wtorek, 24 lipca 2007, 10:57

leżeli to ktoś kogo lubię to nie mam nic przeciwko. Natomiast jeżeli nie lubię to automatycznie się odsuwam bo bierze mnie wręcz na obrzydzenie
4w5 baby

Those creatures called humans are very.. interesting..

Kallisto
Posty: 3
Rejestracja: wtorek, 24 lipca 2007, 12:00

#13 Post autor: Kallisto » wtorek, 24 lipca 2007, 12:07

Witam
Również jestem 4w5 nie lubie okazywać uczuć ani nie lubie gdy ktoś mnie dotyka nawet przypadkowo. Ogólnie to nie lubie ludzi bo ograniczają mi swobodę i wolność. boje się powiedzieć że kogos lubie bo trudniej będzie mi porzucić taką osobę i ruszyć dalej. Dlatego w kontaktach z innymi jestem często bezuczuciowa i oschła. Odpowiada mi życie w samotności

karmapolice
Posty: 14
Rejestracja: niedziela, 6 maja 2007, 12:24
Lokalizacja: trójmiasto

#14 Post autor: karmapolice » wtorek, 24 lipca 2007, 18:20

Niby to rodzina, ale mam duże opory w kontaktach fizycznych z nimi - łatwiej byłoby mi dotknąć obcą osobę na oczach tłumu, niż krewnego w pustym pokoju.
Mam identycznie. Ze strony rodziny (tej bliższej) rzadko doświadczałam szczególnej czułości, i być może przez to teraz bardzo trudno mi się na nią zdobyć, a jak już, czuję się skrępowana. Możliwe, że to sprawa charakteru, acz kontakt z przyjaciółmi i bliskimi znajomymi uwielbiam. Czasem zdarza się, że mam gorszy nastrój i nie chcę się do nich zbliżać, ale zazwyczaj mogłabym ich bez końca przytulać, całować etc. 'Wyraża więcej niż tysiąc słów' :)
Bliskość fizyczna z obcymi ludźmi też daje mi czasem dużo satysfakcji. Słyszeliście o akcji 'darmowe przytulasy'? Kiedyś ogromnie chciałam wziąć w niej udział i nadal chętnie bym to zrobiła, gdyby nadarzyła się okazja :) Wyjść na ulicę i obejmować obcych ludzi, tak po przyjacielsku, demonstrować to, że jest jeszcze trochę miłości i czułości na tym świecie - super!
Poza tym - każde miejsce, gdzie czuć tak zwane 'pozytywne wibracje'. Zwłaszcza na koncertach. Czuję wtedy więź z ludźmi, nie przeszkadza mi ich dotyk, ocieranie się, a wręcz jest to nieoderwalną częścią samej imprezy.
you mean nothing to no one but that's nobody's fault
4w3

Awatar użytkownika
Bonny
Posty: 86
Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 16:10
Lokalizacja: Warszawa

#15 Post autor: Bonny » wtorek, 24 lipca 2007, 20:01

karmapolice pisze:
Niby to rodzina, ale mam duże opory w kontaktach fizycznych z nimi - łatwiej byłoby mi dotknąć obcą osobę na oczach tłumu, niż krewnego w pustym pokoju.
Mam identycznie. Ze strony rodziny (tej bliższej) rzadko doświadczałam szczególnej czułości, i być może przez to teraz bardzo trudno mi się na nią zdobyć, a jak już, czuję się skrępowana.
Jeśli chodzi o bliską rodzinę, rodzice i dziadkowie, nie mam problemu, by przytulić się, cmoknąć w policzek. Z dalszą rodziną widzę się bardzo rzadko, w zasadzie większości osó nie znam. Na ostatnim pogrzebie było mnóstwo ludzi, prawie nikogo nie znałam i cała sytuacja wyglądała tak: podchodzi do mnie mama z jakimś obcym facetem, informuje mnie, że to jest wujek stryjka brata ciotecznego siostry cioci Ani, ale nie tej z Kazimierza tylko tej drugiej z jakiejś wsi i ja mam z tego powodu wylewnie się witać z tym kimś, obejmując go i.t.p :shock: Totalny absurd!!!

Jeśli chodzi natomiast o przypadkowe dotknięcia ludzi w tłumie, nie znoszę tego, ale jakimś cudem daje radę przejeżdżać codziennie zupełnie zatłoczonym pociągiem który jedzie 15 min...

Co do przyjaciół... Cholera, w zasadzie niezupełnie wiem co o tym myśleć... Często mam ochotę kogoś przytulić, niestety moi przyjaciele nie są zbyt temu skłonni :( Ale czasem gdy dotyka mnie przyjaciel, nie za bardzo wiem co o tym myśleć, z jednej strony dobrze zdaję sobie sprawę, jakie są nasze relacje, z drugiej jednak strony mam wrażenie, że chodzi o coś zupełnie innego...
W dodatku chyba jest tak, że inni nie mają problemów z interpretacją dotyku, tylko ja jestem jakaś taka popieprzona :lol: :lol:
100% of 4w5

ODPOWIEDZ