Narkotyki, alkohol, autodestrukcja
- Kimondo
- Posty: 1599
- Rejestracja: niedziela, 25 marca 2007, 17:21
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: Spaghettiland
- Kontakt:
Skąd wiesz, że Bóg nie istnieje. Tego nie stwierdzisz za życia. Wszystko powinno być dozwolone dopóki się komuś nie robi krzywdy. Trzeba też znać umiar.
Ani sukces, ani porażka nie są czymś, czego można doświadczyć z dnia na dzień. Porażkę powodują drobne decyzje, które
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy...
9w5 i INTJ
podejmujemy w ciągu długiego czasu: nie kończymy spraw, nie przystępujemy do działania, zbyt łatwo się poddajemy...
9w5 i INTJ
Nigdy nie paliłam papierosów ani trawy, nie brałam żadnych narkotyków i niezależnie od tego ile jeszcze razy będę miała okazję, nie mam najmniejszego zamiaru kiedykolwiek próbować. Jest mi to niepotrzebne.
Nie jestem święta, wiem że mogłabym się od tego wszystkiego uzależnić i nie staram się udawać, że jest inaczej.
Alkohol lubię, ale nie pamiętam kiedy ostatnio zdarzyło mi się wypić więcej niż dwa kieliszki wina - może dlatego, że jestem z kimś kto tego pilnuje? Większy problem to kawa i fazy hiperaktywności. Kiedyś piłam ogromne ilości kawy i sypiałam dwie godziny na dobę, czasami wcale. Tak bardzo chciałam żyć, że zwyczajnie uznawałam sen za stratę czasu i cały czas coś robiłam. Skończyło się to dopiero kiedy czwarta kawa zaczęła za każdym razem wywoływać u mnie poważnie przyśpieszone bicie serca, niepokój i dziwny stan lękowy. Yerba mate na jakiś czas zastąpiła wtedy kawę, którą obecnie piję w ilości do czterech filiżanek dziennie. I jest dobrze.
Nie jestem święta, wiem że mogłabym się od tego wszystkiego uzależnić i nie staram się udawać, że jest inaczej.
Alkohol lubię, ale nie pamiętam kiedy ostatnio zdarzyło mi się wypić więcej niż dwa kieliszki wina - może dlatego, że jestem z kimś kto tego pilnuje? Większy problem to kawa i fazy hiperaktywności. Kiedyś piłam ogromne ilości kawy i sypiałam dwie godziny na dobę, czasami wcale. Tak bardzo chciałam żyć, że zwyczajnie uznawałam sen za stratę czasu i cały czas coś robiłam. Skończyło się to dopiero kiedy czwarta kawa zaczęła za każdym razem wywoływać u mnie poważnie przyśpieszone bicie serca, niepokój i dziwny stan lękowy. Yerba mate na jakiś czas zastąpiła wtedy kawę, którą obecnie piję w ilości do czterech filiżanek dziennie. I jest dobrze.
masz rację, źle napisałem. natomiast nie istnieje "palec Boży" tego jestem pewien w 100 % !!Kimondo pisze:Skąd wiesz, że Bóg nie istnieje. Tego nie stwierdzisz za życia. Wszystko powinno być dozwolone dopóki się komuś nie robi krzywdy. Trzeba też znać umiar.
Absynt, nie wyleczę Cię, bo nie jestem terapeutą uzależnień. nie wiem czy można na nich polegać, ale wiem jedno, że to czy ćpasz czy nie, zależy w ogromnym procencie od Ciebie. Ty decydujesz. tylko musisz być świadomy, że decyzja oznacza całkowite wykluczenie innych możliwości. mówisz sobie "od dziś nie palę fajek" i podejmujesz decyzję. już Twój umysł wie jak to zrobić, ale musisz dać mu taką możliwość. trzeba umieć skomunikować świadomą cześć umysłu z podświadomą.
jak w Mieście Aniołów
"just fall"
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
O, to podobnie jak ja. Też dokładnie w tym wieku powiedziałam sobie, że koniec z alkoholem i nie piłam do 16 roku życia, kiedy dałam się namówić na małej imprezie... Potem z czasem lawina na nowo ruszyła.Absynt pisze: Od 14 do 16 roku zycia wstrzymywalem sie od alkoholu, bo stwierdzilem, ze jest zly.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
ja byłam w pierwszym stadium alkoholizmu. poczatki były niewinne.
piłam, bo była impreza, fajni ludzie, dużo rzeczy do "oblewania". potem przyszło parę rozczarowań, mniejszych i większych smutnych smutów i piłam żeby to po prostu zapić, zapomniec. sama nie wierzę, że uwierzyłam, że to bedzie dobra metoda na problemy. potem piłam już z lustrem jak nikogo nie wyciągnęłam.alkoholizm u mnie w rodzinie jest dużym problemem, bo w kazdym pokoleniu choc jedna osoba jest uzależniona.narkotyki? hmm nie palę, bo mam słabe płuca i zawsze doła łapię wiec wolę nie. autodestrukcja mnie pociaga. w chwilach, gdy wszystko mi sie sypie na głowę i nie wiem co zrobić jestem przez jakieś 2 tyg. apatyczna. nie jesm, nie śpie, wyłączam komórkę i nie ma mnie przy komp., unikam ludzi i słucham Nirvany, bo w takie dni działa na mnie kojaco i usakaja mnie to, że czuje sie dogłębnie zrozumiana, że nie musze nic mówić, tłumaczyć. ta muzyka po prostu ze mną jest. i może jestem stuknięta, ale w tej muzyce czuć obecność Kurta.on wypełnia mysli i słowa piosenek są jakby pisane własne do mnie. coś w tym musi być.
piłam, bo była impreza, fajni ludzie, dużo rzeczy do "oblewania". potem przyszło parę rozczarowań, mniejszych i większych smutnych smutów i piłam żeby to po prostu zapić, zapomniec. sama nie wierzę, że uwierzyłam, że to bedzie dobra metoda na problemy. potem piłam już z lustrem jak nikogo nie wyciągnęłam.alkoholizm u mnie w rodzinie jest dużym problemem, bo w kazdym pokoleniu choc jedna osoba jest uzależniona.narkotyki? hmm nie palę, bo mam słabe płuca i zawsze doła łapię wiec wolę nie. autodestrukcja mnie pociaga. w chwilach, gdy wszystko mi sie sypie na głowę i nie wiem co zrobić jestem przez jakieś 2 tyg. apatyczna. nie jesm, nie śpie, wyłączam komórkę i nie ma mnie przy komp., unikam ludzi i słucham Nirvany, bo w takie dni działa na mnie kojaco i usakaja mnie to, że czuje sie dogłębnie zrozumiana, że nie musze nic mówić, tłumaczyć. ta muzyka po prostu ze mną jest. i może jestem stuknięta, ale w tej muzyce czuć obecność Kurta.on wypełnia mysli i słowa piosenek są jakby pisane własne do mnie. coś w tym musi być.
"and if go i wanna go with you
and if you die i wanna die with you."
and if you die i wanna die with you."
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
Jak to człowiek potrafi czasami się łudzić i być naiwny...impos animi dnia 28 kwietnia pisze:Tym właśnie uświadomiłam sobie, że w moim przypadku picie nie ma żadnego sensu, nie lubię tego, to mi nie pomaga ani na moment, a czuję się jeszcze gorzej. Dlatego myślę, że raczej nie będę miała problemu z unikaniem tego.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
Do najmniej przyjemnych uzależnień zaliczyłabym palenie fajek, ale zdołałam sobie z nim poradzić. Ostatecznie powiedziałam sobie koniec miesiąc temu i przerwałam nałóg. Z początku ciężko przychodziło mi przezwyciężenie go, ale chęć przerwania go okazała się silniejsza. Nieznacznie pomógł mi też czas jego trwania, czyli zaledwie rok.
Kolejna sprawa. Ostatnio odkryłam zalety unikania picia na imprezach, szczególnie masowych. Przede wszystkim świadomość swoich zachowań, która po spożyciu alkoholu zanika. Wolę już sobie kupić red bulla, niż wydawać kasę na drinki, które nie przynoszą mi żadnej przyjemności. O wiele lepiej czuję się, gdy jestem trzeźwa.
W mojej rodzinie unika się alkoholu. Ojciec nie pije od 19 roku życia [czyli ponad 30 lat], ale nie z wyboru, lecz z przyczyn niezależnych od niego. Tylko jego nałóg nikotynowy doprowadza mnie do szewskiej pasji. Wiele razy próbowałam go namówić by przestał. Jak widać, mam słabą moc perswazji. Mama rzadko pije, powiem nawet 'okazyjnie'.
Kolejna sprawa. Ostatnio odkryłam zalety unikania picia na imprezach, szczególnie masowych. Przede wszystkim świadomość swoich zachowań, która po spożyciu alkoholu zanika. Wolę już sobie kupić red bulla, niż wydawać kasę na drinki, które nie przynoszą mi żadnej przyjemności. O wiele lepiej czuję się, gdy jestem trzeźwa.
W mojej rodzinie unika się alkoholu. Ojciec nie pije od 19 roku życia [czyli ponad 30 lat], ale nie z wyboru, lecz z przyczyn niezależnych od niego. Tylko jego nałóg nikotynowy doprowadza mnie do szewskiej pasji. Wiele razy próbowałam go namówić by przestał. Jak widać, mam słabą moc perswazji. Mama rzadko pije, powiem nawet 'okazyjnie'.
6w7 sp/sx, EIE