Takie skłonności z tego co zauważam są dziedziczne i to w bardzo znacznym stopniu. U mnie w rodzinie nigdy nie było patologii, w takim tego słowa znaczeniu w jakim każdemu przychodzą obrazy słysząc słowo "patologia". Ale prawdą jest, że dziadek zapił się na śmierć (nie był żulem, był na wysokim stanowisku itd). Matka mimo, że nigdy mnie nie zaniedbywała i zawsze dawała mi dużo uczucia też piła (najpierw w ukryciu, a kiedy życie osobiste jej się trochę posypało to zatraciła się zupełnie i zapijała - to już przeszłość jest po leczeniu i od 2 lat nie pije alkoholu w ogóle).
Ja od czasu dojrzewania/nastolatkowania tzn. gdy miałam jakieś 14 lat byłam prowodyrem wszelkich papierosów i alkoholu wśród rówieśników - bardzo wcześnie zaczęłam imprezować (tak mi się wydaje). 10 lat później nadal taki styl życia by się zgadzał, chociaż zawsze miałam swoje obowiązki i nigdy nie przeginałam z tym. Od kilku lat to nie tylko alko i papierosy ale też i inne używki. Łącznie z leczeniem zbyt grubych imprez jakimiś uspokajaczami itd oraz co mnie martwi (tu zapala się lampka) sięganie po to wszystko od jakiegoś czasu już nie w stanach tylko imprezy i chęci rozrywki, ale kiedy jest mi źle i chce poprostu nie myśleć, odciąć się. Co do autoagresji to raczej tylko myśli, zdarzyło mi się pociąć rękę - ale nie była to próba samobójcza, tylko poprostu amok w kłótni (czego bardzo teraz żałuję).
Plis nie moralizujcie, że uzależnienia, pomoce etecera. Piszę o tym w celach dydaktycznych, dla nauki
i wymiany doświadczeń.