Strona 4 z 30

: piątek, 27 października 2006, 19:50
autor: vodka :)
I znowu. Bo Warhol tak robił. Dla mnie Warhol był jednym z "kwadratowych" i wcale mi się nie podoba jego kręcenie filmu, w którym jakiś facet śpi 8 godzin.
Jakie znowu?!?!
Poza tym, to przeczytaj jeszcze raz mojego posta, bo NIE O TO mi chodziło!
Nie lubię podejścia do sztuki na zasadzie "machnę jakiś obrazek, wmówię innym, że ma to głębokie przesłąnie i zgarnę kasę", a obawiam się, że takie mogą być motywy kwadratowych.
A Ty ciągle swoje... Człowieku! Przeczytaj dokładnie wszystko jeszcze raz, zanim napiszesz jakiegoś posta, zamiast tak trzepać bez zastanowienia!
Pisałam już o co chodzi, tym "kwadratowym".

: piątek, 27 października 2006, 20:12
autor: Basketcase
Ok, skończmy z tym. Są kwadatowi, którzą robią to dla kasy, i tacy, którzy naprawdę coś w to wkładają. Czarny kwadrat na białym tle niekoniecznie mi się podoba, ale są jeszcze inne dzieła abstrakcyjne, takie, które robią na mnie wrażenie.
I jedyne, co umiem, to świetnie kopiować... Nie potrafię stworzyć nic swojego, co byłoby dobre. Jest to niesamowicie frustrujące i, przede wszystkim, bardzo bolesne.
Też mam cały czas takie uczucie, ale tak naprawdę, to nawet schizofrenicy tylko przetwarzają to, co już dostali z otaczającego świata. Nie da się chyba ot tak sobie stworzyć, coś czego jeszcze nigdy nie było.
Jednak nawet tego nie osiągnęłabym, gdyby nie ogromna determinacja, potrzeba, i mnóstwo pracy nad każdym zdaniem. I chęć, aby to, co stworzę, było perfekcyjne. I wiecie co? Gdy dziewczyna, która w wieku lat 17 jest mistrzem pióra, oceniła moje opowiadanie na 4-. Myślałam, że się popłaczę ze szczęścia, bo robię postępy. Z drugiej, BRAK PERFEKCYJNOŚCI mnie zabolał. Nienawidzę pisać, jest to trudne, ciężkie, mam huśtawki nastrojów, przelewam w to serce i duszę... Kocham to. Taki masochizm.
Najgorsza jest jednak ta bezczynność. Nie mogę się przemóc i wziąć porządnie do pracy. Czasem myślę, że to dlatego, że nie ma we mnie pasji, więc moje pisanie/rysowanie/cokolwiek i tak byłoby nieszczere. Nie mam pojęcia, co z tym zrobić. nawet, jeśli mnie weźmie na pracę, to bardzo szybko się zniechęcam i zaraz wynajduję setki powodów na "nie".

Gdyby ktoś ocenił moją pracę na 4- to pogrążyłbym się w czarnej rozpaczy i nigdy więcej nie dotknął pióra. Dla mnie to, co robię jest świetne, albo to g... i nie ma stanów pośrednich. Chyba muszę nad tym ostro popracować.

PS. Nieśmiała propozycja - może Czwórki, które coś tworzą, zamieściłyby tu od czasu od czasu jakieś swoje prace/linki do nich?

: piątek, 27 października 2006, 20:39
autor: vodka :)
Basketcase pisze:Ok, skończmy z tym.
A wcześniej mówiłeś:
Jeśli naprawdę nie chce się już nikomu gadać na ten temat to trudno, już jestem przyzwyczajony
Dotrzegam tu pewną niekonsekwencję :>
Ja chciałam podyskutować, ale nie to nie.

A odnośnie tego:
może Czwórki, które coś tworzą, zamieściłyby tu od czasu od czasu jakieś swoje prace/linki do nich?
Kiedyś może wrzucę tu jakieś swoje bazgroły... Mam tego mnóstwo. Najwięcej tworzę pod wpływem nudy na wykładach, heh :P

: piątek, 27 października 2006, 20:44
autor: Basketcase
Dotrzegam tu pewną niekonsekwencję :>
Ja też ją widzę, wynika to ze zmęczenia byciem palantem.
Ja chciałam podyskutować, ale nie to nie.
Przekonałaś mnie do swoich racji. Naprawdę.
Kiedyś może wrzucę tu jakieś swoje bazgroły... Mam tego mnóstwo. Najwięcej tworzę pod wpływem nudy na wykładach, heh
Wrzuć, wrzuć, chętnie się podołuję moim brakiem umiejętności.

: sobota, 28 października 2006, 13:23
autor: vodka :)
Przekonałaś mnie do swoich racji. Naprawdę.
Ciekawe....
A może tylko mnie tak zbywasz? :>
Wrzuć, wrzuć, chętnie się podołuję moim brakiem umiejętności.
O nie, po to na pewno wrzucać nie będę :P

: poniedziałek, 30 października 2006, 21:43
autor: Prozerpina
Pozwolę sobie się wtracić, na temat sztuki czwórek. Otoż, w moim życiu sztuka zawsze odgrywała ważną rolę. Ale raczej biernie aniżeli czynnie, bo talentu za bardzo nie mam... To co sama "tworzę" nie jest niczym wyjatkowym i znacznie częściej nie udaje mi się. Na przykład kiedy rysuję. Albo piszę. Mam jakiś pomysł, zacznę to zapisywać i po parunastu minutach pomysł się kończy, czuję pustkę w głowie. Więc moje opowiadanie nigdy nie zajęło więcej niż jedną stronę i zawsze było tylko początkiem. Może to brak talentu, a może weny twórczej trwający całe życie. Nie wiem.

: poniedziałek, 30 października 2006, 22:10
autor: Basketcase
Może to brak talentu, a może weny twórczej trwający całe życie.
Jakie typowo Czwórkowe błędy w myśleniu.

To brak pracy nad sobą, samodyscypliny i ćwiczeń, a nie talentu.

I uzależnianie pracy od nastroju. Jeśli się chce jakieś efekty osiągnąć, trzeba niestety pracować, przełamując apatię czy doła. Inaczej nic z tego nie będzie.

Masz skrzydło Trzy, korzystaj :P

: wtorek, 31 października 2006, 17:09
autor: Prozerpina
Basketcase pisze:
Może to brak talentu, a może weny twórczej trwający całe życie.
Jakie typowo Czwórkowe błędy w myśleniu.

To brak pracy nad sobą, samodyscypliny i ćwiczeń, a nie talentu.
Talentu też. Po prostu potrafię realnie określić swoje umiejętności. Chociaż większości "talentów" można się nauczyć, co też zresztą napisałeś... Z tym, że z moim lenistwem to już gorzej.
Masz skrzydło Trzy, korzystaj :P
Święte słowa. Zapamiętam.

: czwartek, 2 listopada 2006, 17:32
autor: Avin
o widze tu wiele talentow...
mnie sztuka zawsze bardzo pociagala, ale jakos nie moge sie w niej realizowac, do tego trzeba miec dryg, jakbym miala narysowac czlowieka, to nie wiem czy kto by wiedzial, co to jest...wyszlaby karykatura... chyba ze to tez sztuka?
grac to zawsze marzylam na gitarze i probowalam, ale zniechecano mnie brakiem sluchu, ja jednak wytrwale trenowalam,na polu, bo z domu mnie wyrzucono, przeszkadzalo im to. do spiewania talentu nie mam-slon mi na ucho nadepnal i zawsze uwydatniano te moja wade, np w szkole tepiac mnie i smiejac sie, jak spiewam, to bylo bolesne i koszmrne, nieraz chcialm umrzec, nie wiem jak nauczyciel moze tak pietnowac i szykanowac ucznia, to nieodpowiedzilne, skoro po jej uwagach mialam mysli samobojcze i czulam sie nic nie warta i nedzna.ona nie miala zadnej wrazlowosci, takich nauczycieli powinno sie usuwac ze szkoly.czy innym tez tak robila nie wiem
to o moim beztalencie juz wiecie

kiedys probowalam pisac opowiadania... potem ksiazki, na paru stronach sie konczyly, bo konczyl mi sie temat albo sie zagmatwalam...
bardziej odnajduje sie w poezji, choc pewnie jakby jakis krytyk zobaczyl moje bazgroly, to by porzadnie mnie skrytykowal. jednak wiersze pomagaja mi wyrazac siebie, swoje uczucia, wylewam to na papier i czuje sie lepiej. chcialbym dojsc do tego, zeby to bylo cos sensownego, na razie probuje i wciaz nie osiagam tego, co bym chciala.
jak czytam innych wiersze to jestem nimi zachwycona, swoimi mniej, marnie wypadaja...
ale poezja jest mi najblizsza, choc nie lubie, jak trzeba ja interpretowac typu, co podmiot liryczny mial na mysli, tak jak nas to uczono w szkolach, ja moge miec swoje odczucia na temat danego wiersza, mnie on dotyka, czuje cos... przezycia estetyczne... to sie dla mnie liczytak samo moge poczuc obraz itd... zachwycic sie!

: czwartek, 2 listopada 2006, 18:49
autor: Basketcase
ale zniechecano mnie brakiem sluchu, ja jednak wytrwale trenowalam,na polu, bo z domu mnie wyrzucono, przeszkadzalo im to. do spiewania talentu nie mam-slon mi na ucho nadepnal i zawsze uwydatniano te moja wade, np w szkole tepiac mnie i smiejac sie, jak spiewam, to bylo bolesne i koszmrne, nieraz chcialm umrzec, nie wiem jak nauczyciel moze tak pietnowac i szykanowac ucznia, to nieodpowiedzilne, skoro po jej uwagach mialam mysli samobojcze i czulam sie nic nie warta
:shock:

Miałem trochę podobną sytuację ale nie z nauczycielem.
jakby jakis krytyk zobaczyl moje bazgroly, to by porzadnie mnie skrytykowal
Nie oszukujmy się, od tego właśnie jest.
jak czytam innych wiersze to jestem nimi zachwycona, swoimi mniej, marnie wypadaja...
A pokazywałaś je komuś? Jak reakcje?

: piątek, 3 listopada 2006, 09:37
autor: mugosia
a ja wszedzie gdzie sie tylko pojawie spiewam sobie, ale tak zeby zbyt duza publicznosc nie slyszala, wiem ze glos jako taki znosny mam. ale ludzie czasem sie ciekawie denerwuja jak zamiast sluchac co mowia to sobie spiewam(przynajmniej im sie tyak wydaje bo ja moge spiewac i suchac jednoczesnie i to bardzo uwaznie) uwielbiam spiewac, ostatnio nawet ucze sie gry na gitarze ale czasem juz trace nadzieje ze sie kiedys naucze. raz w zyciu chyba moglabym zaczac cos i zrobic do konca! i nauczyc sie wreszcie.

a jak bylam mniejsza to zawsze na lekcji plastyki czailam sie tak z rysunkami zeby nikt nie widzial a pani zawsze i tak musiala to calej klasie pokazac ze to niby takie ladne czy costam. no moze i ladne. ale ja juz chyba zapomnialam jak sie rysuje. a moze nie? bo czesto zdarza mi sie ze wszyscy chca zeby im to czy tamto narysowac aja tak nie umiem. to trzeba miec checi i nastroj a nie tak ot poprostu wziasc i narysowac.

jesli chodzi o pisanie to ja mam zawsze tysiace historii w glowie ale nigdy nie umiem ich spisac, bo gdy juz podejme sie tej próby to jak to poznije czytam to mne obzydzenie bierze. to co napisalam w ogole nie oddaje tego o czym myslalam. tak to juz jest.

a jeszcze jeden moj tal;ent to latanie ;) hehe nie potrafie ustac godziny na ziemi bo zaraz gdzies odlatuje myslami. a szczegolnie gdy jest jesien...

: piątek, 3 listopada 2006, 10:07
autor: Avin
o z tym lataniem to ja sie przylaczam, mam ten sam talent, :D podoba mi sie, ale nie zawsze,bo moze byc uciazliwy, w moim umysle zawsze rozgrywaja sie scenariusze, rzadko kiedy jestem w terazniejszosci, a tak by bylo chyba lepiej, no chyba ze marzenia sa lepsze, a terazniejszosc przytlacza, to lepiej wybrac sie w inny swiat

: piątek, 3 listopada 2006, 22:29
autor: mugosia
co to za życie bez tych wszystkich marzeń by bylo? ale owszem, czasem to jest nieznosne gdy nie mozna sie skupic. to czasem jest zalezne od pogody nastroju zauwazylam, jak jest jesien i jest brzydko to czlowiek czesciej "lata". a w lecie to jakos nie bardzo sie ma czas na takie rzeczy. ale nie wyobrazam sobie zycia bez moich marzen i "scenariuszy" ;)

: piątek, 3 listopada 2006, 22:37
autor: malna
Coś w tym jest, że jesienią częściej myśli odpływają, chociaż ja lubię zimne pory roku, więc to raczej nie to, żebym się chciała oderwać. Nawet dzisiaj jadąc na uczelnię nie mogłam się zmusić do przemyśleina jednej sprawy, którą miałam się zająć na miejscu, bo właśnie 'scenariusze' zbyt mnie pochłonęły - zupełnie innych zdarzeń ;-)

: sobota, 4 listopada 2006, 00:51
autor: NYCTEA
No tak. Mam taką silna potrzebę żeby tworzyć coś, dać upust energii twórczej, pisać, malować, ale nigdy nie jestem z tych tworów zadowolona.
Śnię o wspaniałych książkach, jakie napiszę, już widze w wyobraźni
te piekne obrazki, ale przewaznie niczego nie kończe, jak dochodzę
do1/3 to tracę chęć do zajmowania sie tym, zabieram sie za
coś nowego..i znowu nie kończę. Deprymujace. Piszę pamietnik.
Chodze na plastykę i nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez tego.
A najbardziej mne zniecheca jak się napatrze na te piekne obrazy
Moneta czy Dalego, i mam taki zapał, a czuje sie jakbym miała zwiazane z tyłu rece bo nic nie wyjdzie jak bym chciała, nie mam warsztatu.
To jest niestety coś co trzeba sobie wypracować systematycznie i sumiennie....jak wszystko zresztą.
Ta czastka talentu to tylko taki bonus na dobry poczatek, który mozna zmarnować..

Eh..i tym optymistycznym akcentem kończę