Rilla pisze:Mateo! jesteś wielka!
To jeden z najpiękniejszych tekstów, jakie czytałam na tym forum, jeśli nie najlepszy. Cała prawda. Czysta prawda. Perła. Esencja czwórkowości! O to jestem cała ja.
Tego się nie komentuje, to wprowadza się w CZYN. Oto jest droga do uzdrowienia zbolałej czwórkowej duszy, to droga do samodoskonalenia się.
Posłuchajcie swojej intuicji, otwórzcie swe umysły, zobaczcie to, co niewidoczne, usłyszcie to, co niesłyszalne, poczujcie pełnią siebie Duszę Świata. Uwolnijcie się od schematu i powierzchowności. Dotknijcie Głębi, ukrytego Sensu, Istoty sprawy.
Niektórzy nazwą to "nawiedzeniem", ale to droga do Zrozumienia, droga do szczęścia i harmon
Samo sedno, esencja czwórkowości. Jestem na tym forum dopiero parę dni a czuję jakby ktoś pozbierał moje myśli, uczucia pozamieniał je w słowa i wypisał w postach. Będąc na tym forum znika moje poczucie alienacji mojej duszy od tego świata
darienne pisze:Zauważyłam pewną dwoistość u czwórek.Z jednej strony chcemy przynależeć do społeczeństwa, a z drugiej jesteśmy dumne ze swojej inności i takie też chcemy pozostać.
skąd ja to znam... z jednej strony chcemy być w społeczeństwie a z drugiej strony kochamy swoją "inność", indywidualność. Dla innych to jakieś szalone (masło maślane), a dla nas naturalne.
pumpkin pisze: No cóż.. NIe byłabym taka pewna. Pomagałam przyjaciółce w potrzebie, naprawdę wyłaziłam ze skóry, a co najważniejsze- okazałam się skuteczna (szok). Pewnie, że czułam się świetnie słysząc, jaka jestem ważna dla niej i jak ja jej pomogłam i co by ona zrobiła beze mnie, itd. W końcu poczułam się potrzebna i miałam satysfakcję, że nie jestem egoistką i potrafię pomóc:] I jak się to skończyło? A tak, że poczułam się wykorzystana. Bo MOJE problemy okazały się dla niej zupełnie nie ważne. To taka jednostronna przyjaźń - z mojej strony.
No i co mam robić. Dalej ją wspieram, kiedy tego potrzebuje. Nie robię tego z łaską, ale czuję się wykorzystana i niedoceniona.
Bo największym docenieniem dla mnie nie byłyby puste słowa, jaka jestem świetna przyjaciółka, ale zainteresowanie się mną chociaż trochę.
Dobra, żal, wiem, ale jestem szczera
Nic nowego... pomagamy innym, zagłębiamy się w ich problemu, przejmujemy się nimi aż w końcu znajdujemy wyjście z tunelu. Największym wynagrodzeniem jest szczere "dziękuję" i widok osoby cieszącej się z rozwiązania swojego problemu. A gdy chcemy aby nam ta osoba pomogła już nie ma tak słodko, niestety nie możemy tego samego oczekiwać co dajemy, odchodzimy z niesmakiem, poczuciem wykorzystania i ze swoim nie rozwiązanym problemem. To poważnie rani i na jakiś czas budzi nie chęć w pomaganiu innym, lecz potem znowu lecimy na pomoc innym.