Strona 2 z 5

: środa, 21 stycznia 2009, 10:45
autor: Perwik
załóżcie kółko różańcowe :twisted:

: środa, 21 stycznia 2009, 12:32
autor: Rilla
Wytłumacz mi Perwiczku, co ma różaniec wspólnego z tematem?

: środa, 21 stycznia 2009, 16:24
autor: impos animi
Perwik pewnie uważa, że każdy kto wierzy w Boga albo nie wyklucza jego istnienia musi być nawiedzonym Katolem/Muzułmaninem-terrorystą/Żydem-skompiradłem. Zabawne w tym wszystkim jest to, że jego ateizm w jego wypowiedziach czasami zdaję się przybierać formę takiego samego fanatyzmu, jakiego krytykuje u ludzi wierzących.

: środa, 21 stycznia 2009, 20:17
autor: Rilla
Też to zauważyłam, ale przecież ten temat nie porusza tematu wiary bezpośrednio. A my- Matea i ja- nie poruszyłyśmy tego wcale, więc ten komentarz Perwika musiał chyba dotyczyć czegoś innego. Czyż nie? I właśnie pytam, czego.
Jestem ciekawa skojarzenia powołania Czwórki, jej doskonalenia i rozwoju z różańcem.
Prędzej skojarzyłabym z wolontariatem:
A oto klucz do osobowej przemiany Ekscentryka. Złotą zasadą jego życia powinno być obdarzanie ludzi taką uwagą i troską ,jaką sam chciałby otrzymać. Wypaczona motywacja każe mu wymuszać zaspokajanie własnych potrzeb ,uwagę i zrozumienie. Jednak naprawdę powinien użyć swojej zdolności rozumienia w pracy dla dobra świata.
Ekscentryk ulega złudzeniu ,że skupiając się na sobie osiągnie szczęście. A szczęście przyjdzie do niego dzięki szczeremu ,bezinteresownemu i trwałemu oddaniu innym.
Właśnie, czy wolontariat nie byłby dobrą szkołą dla Czwórki w dążeniu do tej doskonałości, której opis zacytowała Matea?

: środa, 21 stycznia 2009, 20:24
autor: Tenar
Zależy jaki wolontariat. Możesz w ramach wolontariatu pakować paczki i stać z puszką a możesz chodzić do chorych czy starszych ludzi. Ten drugi rodzaj jest na pewno pożyteczniejszy dla Czwórki, ale z drugiej strony, może być też destrukcyjny. Wiem po sobie. Kiedy ktoś jest psychicznie niegotowy, ciężki rodzaj wolontariatu (np hospicjum jak u mnie) spacza. Ale np chodzić do dzieci z domów dziecka nie jest już tak ciężko, a i satysfakcja, i radośc jest :) trzeba sobie po prostu dobrać.

: środa, 21 stycznia 2009, 20:33
autor: Matea
Ja tu raczej myślałam o pracy mentora ;P Ale jako ,że nie każda 4 to ENFJ to przecież zawsze można coś tworzyć. Tworzyć oczywiście dla dobra ludzkości. Po co w końcu jest sztuka ? Dla ludzi. By otwierać ludziom umysły.

WIecznie chora czwórka

: wtorek, 7 lipca 2009, 10:03
autor: Neurotyczna artystka?
Wiecie, co wywnioskowałam? Każda czwórka jest na swój sposób chora. Po prostu. Nie umiemy przystosować się do społeczeństwa. Z drugiej strony wychodzimy poza schematy i te sprawy. Jesteśmy depresyjni i szczęśliwi jednocześnie. Takie trzciny na wietrze z nas. (Wy też macie kilka rodzajów pisma???) Szczerze polecam pomoc innym. W czasie, gdy mniej jeszcze interesowałam się swoją "czwórkowością", sama odkryłam (hah!), że mój egocentryzm muszę zwalczyć poprzez pomoc innym. I tak zapisałam się do wolontariatu. Mówię Wam, że to piękne przeżycie. Mimo tego, ze przyglądam się ludzkiemu cierpieniu, wzbogacam się wewnętrznie i mam świadomość, że moje nastroje są czasem niczym konstruktywnym i powinnam moją energię przenieść na innych. I tak jestem często radosna i czuję pewien mistyczny rodzaj spełnienia. Wspaniała jest walka z własnym egoizmem. Słuchajcie przyjaciół, a jeśli możecie i macie chęć - pomóżcie też nieznajomym i wstąpcie do lokalnego ośrodka pomocy społecznej. Naprawdę warto.

Re: Powołanie czwórek.

: niedziela, 25 października 2009, 22:23
autor: mietka
Teraz rozumiem dlaczego od dziecka zawsze sadzano mnie w ławce z osobami najbardziej nieprzystosowanymi społecznie, po prostu taka jest moja misja, nie dość, że los kieruje mnie ku trudnym albo nieprzystosowanym to jeszcze sama skończyłam pedagogikę specjalną i do tego trafiam w życiu na facetów którzy są słabsi psychicznie ode mnie a ja myślałam, że to jakieś przekleństwo do tego jestem typową numerologiczną czwórką nie tylko ennagramową.

Re: Powołanie czwórek.

: wtorek, 27 października 2009, 15:25
autor: Matea
ciekawe to co piszesz. mnie też jakoś zawsze ciągnęlo do takich dziwnych i trudnych zarazem typów...

nie potrafisz pomóc sobie ,więc pomóż innym.

Re: Powołanie czwórek.

: wtorek, 27 października 2009, 16:49
autor: .Anka.
Coś w tym jest... w szkole podstawowej pani znalazła idealny sposób na uciszenie chłopców niegrzecznych nad wyraz: kazała im siedzieć ze mną. Byli wtedy grzeczni, ale potem się zaprzyjaźniliśmy... :mrgreen:

Uczyłam również jedną dziewczynkę chorą na zespół Downa, bo zdaniem nauczycieli potrafiłam do niej dojść. Łatwo nie było... Jak już odróżniała koło od trójkąta i przechodziliśmy do kwadratu, to myliła trójkąt z kołem... Nauczyło ją życie i chociaż nadal ma małe problemy to może sama egzystować.

Chcę uczyć, ale aby to czynić muszę sama siebie nauczyć syntetyzować własne myśli, które niekiedy są "rozbrykane". Podobno mam do tego talent i umiem wydobyć z ludzi ich ukryte talenty, widzę ich możliwości. Jednak nauczanie to ciężki kawałek chleba i do tego nie poważany...

Dzisiaj usłyszałam, że powinnam zrobić doktorat i pałać się pracą naukowca (nie pierwszy komentarz0, jednak nie dociera do mnie jeszcze ten komplement (to moje skrzydełko sprawia, że po usłyszeniu komplementu pomijam go tak jakby).

Re: Powołanie czwórek.

: wtorek, 27 października 2009, 20:13
autor: lukas1
pieknie! serio jezeli to co piszesz jest prawda to ja jestem pod wielkim wrazeniem. I zycze powodzenia :)

Re: Powołanie czwórek.

: wtorek, 27 października 2009, 21:45
autor: mietka
.Anka. pisze:Coś w tym jest... w szkole podstawowej pani znalazła idealny sposób na uciszenie chłopców niegrzecznych nad wyraz: kazała im siedzieć ze mną. Byli wtedy grzeczni, ale potem się zaprzyjaźniliśmy... :mrgreen:

Uczyłam również jedną dziewczynkę chorą na zespół Downa, bo zdaniem nauczycieli potrafiłam do niej dojść. Łatwo nie było... Jak już odróżniała koło od trójkąta i przechodziliśmy do kwadratu, to myliła trójkąt z kołem... Nauczyło ją życie i chociaż nadal ma małe problemy to może sama egzystować.

Chcę uczyć, ale aby to czynić muszę sama siebie nauczyć syntetyzować własne myśli, które niekiedy są "rozbrykane". Podobno mam do tego talent i umiem wydobyć z ludzi ich ukryte talenty, widzę ich możliwości. Jednak nauczanie to ciężki kawałek chleba i do tego nie poważany...

Dzisiaj usłyszałam, że powinnam zrobić doktorat i pałać się pracą naukowca (nie pierwszy komentarz0, jednak nie dociera do mnie jeszcze ten komplement (to moje skrzydełko sprawia, że po usłyszeniu komplementu pomijam go tak jakby).
Już w którymś poście wcześniej pisałam, że czwórki mają wyjątkową cierpliwość, co daje im głębię przenikania istoty problemu, to mądre i rozsądne osoby(oczywiście piszę to o zdrowym typie czwórki), dlatego ludzie instynktownie czują, że można powierzać im trudne zadania. Czwórkowa natura nie bez powodu przechodzi takie zmienne nastroje, często krańcowe, to cecha uczuciowców, albo wrażliwców jak kto woli a wiadomo, że tacy czują i rozumieją więcej :wink:

Re: WIecznie chora czwórka

: środa, 28 października 2009, 19:19
autor: darienne
Neurotyczna artystka? pisze:Wiecie, co wywnioskowałam? Każda czwórka jest na swój sposób chora. Po prostu. Nie umiemy przystosować się do społeczeństwa.
A po jakiego grzyba się przystosowywać? Jeśli mieszkasz na wsi to codziennie spotykasz stado świń, co nie oznacza, że od razu musisz kwiczeć tak jak one. :D

Zauważyłam pewną dwoistość u czwórek.Z jednej strony chcemy przynależeć do społeczeństwa, a z drugiej jesteśmy dumne ze swojej inności i takie też chcemy pozostać.
Neurotyczna artystka? pisze: (Wy też macie kilka rodzajów pisma???)
Tak, każdy rodzaj wygląda zupełnie inaczej i zależy od aktualnego nastroju.Cechą wspólną jest to, że żadnego niemożna odczytać .. :mrgreen:
Neurotyczna artystka? pisze:
Szczerze polecam pomoc innym. W czasie, gdy mniej jeszcze interesowałam się swoją "czwórkowością", sama odkryłam (hah!), że mój egocentryzm muszę zwalczyć poprzez pomoc innym. I tak zapisałam się do wolontariatu. Mówię Wam, że to piękne przeżycie. Mimo tego, ze przyglądam się ludzkiemu cierpieniu, wzbogacam się wewnętrznie i mam świadomość, że moje nastroje są czasem niczym konstruktywnym i powinnam moją energię przenieść na innych. I tak jestem często radosna i czuję pewien mistyczny rodzaj spełnienia. Wspaniała jest walka z własnym egoizmem. Słuchajcie przyjaciół, a jeśli możecie i macie chęć - pomóżcie też nieznajomym i wstąpcie do lokalnego ośrodka pomocy społecznej. Naprawdę warto.
Arystokrata w środku pomocy społecznej?? Hmm, no nie wiem.To chyba lepsze dla 4w5.

Generalnie uważam że zawód artystyczny to najlepsze co może 4w3 spotkać. Wszyscy obchodzą się ze mną jak ze śmierdzącym jajem, wolno mi i tak o wiele więcej niż na przykład pani z biura (no bo wiadomo - Artyści) i mogę pomagać młodszym od siebie w zawodzie lub ogólnie służyć radą.


Pozdrawiam Arytokratkę w naszym gronie. ( puszcza oko i po dekadencku i macha kapeluszem) :P

Re: WIecznie chora czwórka

: środa, 28 października 2009, 20:20
autor: pumpkin
darienne pisze: Zauważyłam pewną dwoistość u czwórek.Z jednej strony chcemy przynależeć do społeczeństwa, a z drugiej jesteśmy dumne ze swojej inności i takie też chcemy pozostać.
święta racja. bo czasem to poczucie inności wpędza w dół ("Booooże, Booooooże, czemu ja jedyna jestem taka poj*ebaaaanaaaaa <szloch> ") no a z drugiej strony to jest coś co w sobie lubię :) masło maślane
Neurotyczna artystka? pisze: (Wy też macie kilka rodzajów pisma???)
Tak, każdy rodzaj wygląda zupełnie inaczej i zależy od aktualnego nastroju.Cechą wspólną jest to, że żadnego niemożna odczytać .. :mrgreen: [/quote]

mam dokładnie to samo! piszę, jak kura pazurem, gorzej NAWET od chłopaków, nie idzie tego przeczytać :lol:
Neurotyczna artystka? pisze:
Szczerze polecam pomoc innym. W czasie, gdy mniej jeszcze interesowałam się swoją "czwórkowością", sama odkryłam (hah!), że mój egocentryzm muszę zwalczyć poprzez pomoc innym.(...) Słuchajcie przyjaciół (...) Naprawdę warto.
No cóż.. NIe byłabym taka pewna. Pomagałam przyjaciółce w potrzebie, naprawdę wyłaziłam ze skóry, a co najważniejsze- okazałam się skuteczna (szok). Pewnie, że czułam się świetnie słysząc, jaka jestem ważna dla niej i jak ja jej pomogłam i co by ona zrobiła beze mnie, itd. W końcu poczułam się potrzebna i miałam satysfakcję, że nie jestem egoistką i potrafię pomóc:] I jak się to skończyło? A tak, że poczułam się wykorzystana. Bo MOJE problemy okazały się dla niej zupełnie nie ważne. To taka jednostronna przyjaźń - z mojej strony.
No i co mam robić. Dalej ją wspieram, kiedy tego potrzebuje. Nie robię tego z łaską, ale czuję się wykorzystana i niedoceniona.
Bo największym docenieniem dla mnie nie byłyby puste słowa, jaka jestem świetna przyjaciółka, ale zainteresowanie się mną chociaż trochę.

Dobra, żal, wiem, ale jestem szczera :P

Re: Powołanie czwórek.

: czwartek, 29 października 2009, 01:52
autor: kama.zielona
Dlaczego żal, to jest bardzo prawdziwe co tu piszesz. Nawiązałam kiedyś podobną znajomość do twojej. Bardzo dobrze dogadywałam się z tą osobą, jednak czułam się niefajnie w takim układzie. Pomagałam jej, poświęcając swój wolny czas, siły i środki. Była to pomoc bezinteresowna, żadnej pomocy w zamian nie oczekiwałam, oprócz zwykłego dziękuję.

Jednak motywacja i przywracanie wiary w siebie u innych ludzi daje mi wiele radości i satysfakcji. Szczególnie jeśli pomagam mojej przyjaciółce 6w5, niegdyś bardzo nieśmiałej.

Była urodziwa, jednak lekka nadwaga i brak pewności siebie nie pozwolił jej tego wyeksponować. Swego czasu dużo opowiadałam jej o enneagramie, szczególnie o jej typie. Chciałam, by wyciągnęła z moich monologów, które z resztą pochłaniała z zainteresowaniem, wnioski dla siebie. Straciłam już całą nadzieję, gdy pewnego dnia usłyszałam "dziękuję, dzięki tobie poznałam nową siebie i pozwoliłam jej wyjść na światło dzienne. Nigdy Ci tego nie zapomnę". To chyba mój największy perswazyjny czyn, bo wiele osób próbowało dotrzeć do niej.