Filozofia

Dyskusje na temat typu 4
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
paradoja
Posty: 250
Rejestracja: sobota, 21 listopada 2009, 09:22
Lokalizacja: o, tam.

Re: Filozofia

#91 Post autor: paradoja » niedziela, 6 grudnia 2009, 16:00

Perwik pisze:tym razem nie zrozumiałaś. ja pytam o kościół a nie Kościół. pytam się o instytucje, o to że chrześcijanie w większości zdają się nie zauważać tego, że księża to zwykli ludzie w dodatku okaleczeni celibatem. tak jakby wszyscy w ciemno przyjmowali i to na pewniaka, że ksiądz to facet, który faktycznie jest pośrednikiem między wiernymi a bogiem.
Przykro mi, to ty nie rozumiesz pewnych pojęć.
Kościół = instytucja = wspólnota
kościół = budynek (tylko i wyłącznie)
pisząc o Kościele jako wspólnocie, piszę o Kościele jako instytucji.

no i przede wszystkim: księża nie są pośrednikami między Bogiem a ludźmi. Są przewodnikami, którzy prowadząc ludzi, sami są "uczestnikami wycieczki" (jakoś nie mogłam tego inaczej nazwać). I nie są uważani za pośredników przez normalnego katolika.
Perwik pisze:zasmuca mnie to, że kościół nadal sprawuje władzę w naszym kraju, że ludzie nie wiedzą ile tracą będąc katolikami.
ile tracę będąc katolikiem?
Snufkin pisze:I nie stoję po żadnej stronie barykady jak ktoś chce wierzyć w bajki niech sobie wierzy, każdy w nas ma jakieś urojenia o rzeczywistości,
dla niektórych są to bajki, dla niektórych prawdziwa filozofia życiowa, więc trochę szacunku.
ale w sumie. całkiem przyjemne są te "urojenia o rzeczywistości".
Snufkin pisze:religia jest tylko tym najbardziej powszechnym w społeczeństwie chociaż bym jej nie demonizował bo ludzie są i tak hipokrytami.
też lubię wierzyć w ludzi :mrgreen:


don't worry - be hippie

Awatar użytkownika
Piotr
Posty: 1024
Rejestracja: sobota, 27 września 2008, 16:42
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

Re: Filozofia

#92 Post autor: Piotr » niedziela, 6 grudnia 2009, 16:42

Ciężko się was czyta, Czwórki, bo straszny tu bałagan. Emocjonalne argumenty, co chwile nowe tezy, zamiast dyskutowania bieżących. Tak jakbyście chcieli tymi nowszymi przekrzyczeć stare. A tu bęc. Piotr siedzi na kacu i to wszystko widzi. :P
paradoja pisze:to jest jedynie jakieś 0,0001% wyjaśnienia Miłości.
czyli nie wyjaśniłeś.
A o co konkretnie Ci chodzi? Na Wikipedii się trochę rozpisali. Jak dla mnie kluczowym słówkiem jest więź. Miłość to silna (a w zasadzie najsilniejsza) więź (niżej na skali znajduje się przyjaźń).
paradoja pisze:nie zdziwiłam się.
Dobrze, że Cię to nie dziwi. To raczej powszechnie znane wyjaśnienie.
czymże jest więc (trzymając się tematu) Miłość Boga?
To zdaje się jest coś takiego, że ludzie wierzący w Boga, wyobrażają sobie, że Bóg odczuwa silną więź z ludźmi i np. z tego powodu stworzył dla nich świat albo leczy ich z choroby.
a miłość do Boga?
Odczuwanie silnej więzi ze swoim wyobrażeniem boga.
miłość do pieniędzy
To akurat taki zwrot, który oznacza, że danej osobie bardzo zależy na pieniądzach, może nawet bardziej niż na ludziach.


Mnie chodzi tylko o to, że miłość da się wyjaśnić bez "odrywania się od ziemi" i nie trzeba jej uznawać za coś metafizycznego.
Ostatnio zmieniony niedziela, 6 grudnia 2009, 16:56 przez Piotr, łącznie zmieniany 1 raz.

Perwik
Posty: 3600
Rejestracja: czwartek, 3 stycznia 2008, 23:08

Re: Filozofia

#93 Post autor: Perwik » niedziela, 6 grudnia 2009, 16:50

paradoja pisze: Przykro mi, to ty nie rozumiesz pewnych pojęć.
Kościół = instytucja = wspólnota
kościół = budynek (tylko i wyłącznie)
pisząc o Kościele jako wspólnocie, piszę o Kościele jako instytucji.
nie napisałem poprzedniego posta by zacząć przepychanki (które sama wcześniej skrytykowałaś) i wytykanie kto czego nie rozumie.
nie zrozumiałaś o co mi chodziło i co więcej nadal nie rozumiesz.
nie mówię o tym jak księża oraz katecheci definiują pojęcia "Kościół" i "kościół". zdaje sobie sprawę z tych różnic, tak się składa, że byłem kiedyś katolikiem i chodziłem w szkole na religię.

dla człowieka który myśli zdroworozsądkowo - kościół jest taką samą instytucją jak ZUS, czy każdy inny urząd. tylko świadczy duchowe usługi. i o zgrozo jest opłacany przez państwo, zamiast przez tych, którzy z funkcji tej instytucji korzystają.
ale to odrębny temat.
jeśli jeszcze pamiętasz moje wyjściowe pytanie, to jeśli zrozumiałaś o co mi chodzi, proszę o odpowiedź.
ile tracę będąc katolikiem?
każdy człowiek z osobna traci coś innego. nie znam Cię, więc nie odpowiem Ci na to pytanie.
więc jeśli ktoś już zaczyna nad tym rozmyślać, powinien rozpisać sobie listę wad i zalet swojej życiowej filozofii. problemem jest oczywiście to, że większość ludzi nie umie* samodzielnie myśleć, ale to już jest kolejny temat.
*nie jest to zarzut ani wytyk błędów, tylko smutne stwierdzenie faktu. to nie ich wina, że tego nie umieją, bo nikt ich tego nie nauczył.

no i przede wszystkim: księża nie są pośrednikami między Bogiem a ludźmi. Są przewodnikami, którzy prowadząc ludzi, sami są "uczestnikami wycieczki" (jakoś nie mogłam tego inaczej nazwać). I nie są uważani za pośredników przez normalnego katolika.
to jest sprzeczne z tym co mi księża mówili kiedy sam chodziłem do kościoła. no ale cóż, co ksiądz to interpretacja religii :P
a nie pomyślałaś kiedyś, że lepiej, zdrowiej, bezpieczniej jest być samemu sobie przewodnikiem po naszym łez padole ? ;)

Awatar użytkownika
paradoja
Posty: 250
Rejestracja: sobota, 21 listopada 2009, 09:22
Lokalizacja: o, tam.

Re: Filozofia

#94 Post autor: paradoja » niedziela, 6 grudnia 2009, 19:05

Wiesz, sęk w tym, że oboje się nie rozumiemy i nie chcemy zrozumieć. Odnoszę wrażenie, że ty traktujesz mnie jak osobę za głupią, by nie wierzyć. Chcesz mi udowodnić, że wybrałam filozofie życiową absolutnie wyssaną z palca itepe, doskonale wiedząc, że nie przyznam ci racji w tej kwestii. ehhh.

no ale dobra:
Perwik pisze:nie rozróżniacie kościoła od wiary i religii - DLACZEGO ? :)
nie wiem.
generalizujesz, mówiąc większość.
Dla mnie instytucja kościoła jest, można powiedzieć, jedynie drogowskazem w mojej własnej drodze do wiary.
Ważniejsza jest indywidualna wiara, każdej osoby osobno, niż instytucja kościoła, która tym kieruje. Dla mnie różnica więc narzuca się sama.
Dla dużej części katolików, myślę że też.
Wiesz, nie jestem osobą na tyle związaną z Kościołem, by wiedzieć co uważa większość.
Perwik pisze:więc jeśli ktoś już zaczyna nad tym rozmyślać, powinien rozpisać sobie listę wad i zalet swojej życiowej filozofii. problemem jest oczywiście to, że większość ludzi nie umie* samodzielnie myśleć, ale to już jest kolejny temat.
*nie jest to zarzut ani wytyk błędów, tylko smutne stwierdzenie faktu. to nie ich wina, że tego nie umieją, bo nikt ich tego nie nauczył.
bilans obranej przeze mnie filozofii życiowej wyszedł mi na plus ;)
Perwik pisze:
no i przede wszystkim: księża nie są pośrednikami między Bogiem a ludźmi. Są przewodnikami, którzy prowadząc ludzi, sami są "uczestnikami wycieczki" (jakoś nie mogłam tego inaczej nazwać). I nie są uważani za pośredników przez normalnego katolika.
to jest sprzeczne z tym co mi księża mówili kiedy sam chodziłem do kościoła. no ale cóż, co ksiądz to interpretacja religii :P
"Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus" (1 Tm 2,5)

Perwik pisze:a nie pomyślałaś kiedyś, że lepiej, zdrowiej, bezpieczniej jest być samemu sobie przewodnikiem po naszym łez padole ?
pomyślałam, próbowałam, nie.
jestem przystosowana do życia wśród ludzi, pomagania im i do korzystania z pomocy, jakiej oni mi udzielają. To nie jest coś takiego, że ślepo idę za przewodnikiem. Jedynie korzystam z jego rad i wprowadzam je do własnego życia.
don't worry - be hippie

Perwik
Posty: 3600
Rejestracja: czwartek, 3 stycznia 2008, 23:08

Re: Filozofia

#95 Post autor: Perwik » niedziela, 6 grudnia 2009, 19:34

Wiesz, sęk w tym, że oboje się nie rozumiemy i nie chcemy zrozumieć. Odnoszę wrażenie, że ty traktujesz mnie jak osobę za głupią, by nie wierzyć. Chcesz mi udowodnić, że wybrałam filozofie życiową absolutnie wyssaną z palca itepe, doskonale wiedząc, że nie przyznam ci racji w tej kwestii. ehhh.
nie uważam Cię za osobę zbyt głupią, gdyby tak było, tobym z Tobą nie rozmawiał ;)
staram się Ciebie zrozumieć i czasem mi to wychodzi, co postaram się udowodnić w dalszej części tego posta :D
i nie uważam, że katolicyzm jest filozofią wyssaną z palca. aczkolwiek uważam ją za filozofie krzywdzącą ludzi.

generalizujesz, mówiąc większość.
owszem, pytanie kierowałem do ogółu, wiem że ciężko na to odpowiedzieć i dzięki że się postarałaś to zrobić. w każdym razie rozumiem czym jest dla Ciebie kościół.
"Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus" (1 Tm 2,5)
czy jest czy nie jest to jest, nie jest kwestią wiary :P

To nie jest coś takiego, że ślepo idę za przewodnikiem. Jedynie korzystam z jego rad i wprowadzam je do własnego życia.
w tej kwestii nawet się bardzo nie różnimy, po za tym, że ja szukam różnych przewodników i jestem nastawiony do tego co mówią dość krytycznie.

Awatar użytkownika
paradoja
Posty: 250
Rejestracja: sobota, 21 listopada 2009, 09:22
Lokalizacja: o, tam.

Re: Filozofia

#96 Post autor: paradoja » niedziela, 6 grudnia 2009, 20:53

Perwik pisze:staram się Ciebie zrozumieć i czasem mi to wychodzi, co postaram się udowodnić w dalszej części tego posta :D
wzruszyłam się :roll:
Perwik pisze:i nie uważam, że katolicyzm jest filozofią wyssaną z palca. aczkolwiek uważam ją za filozofie krzywdzącą ludzi.
powiem Ci, że nie czuję się jakoś specjalnie skrzywdzona. bywało gorzej. ;D
Perwik pisze:czy jest czy nie jest to jest, nie jest kwestią wiary :P
no dobra dobra, ale stwierdzenie, że księża są pośrednikami pomiędzy Bogiem a ludźmi, nadmiernie ich nobilituje.
Perwik pisze:w tej kwestii nawet się bardzo nie różnimy
o. :roll:
Perwik pisze:po za tym, że ja szukam różnych przewodników i jestem nastawiony do tego co mówią dość krytycznie.
bo wszystko co druga osoba wmówi można sobie przecisnąć przez maszynkę w mózgu i uformować z tego coś fajnego.


a tak poza tym
Perwik gdzieś w innym dziale pisze:Snuf może wspomożesz w tym dziale niekatolickie siły ? :P
WYGRAJMY TĘ(tą?) BITWĘ ! :P :P
co to ma być? :D ej też mogę sobie przyprowadzić kolegóóów? (szkoda tylko, że jestem tu nowa i ich nie mam :()

tę bitwę. nie tą bitwę, bo bitwę kończy się na ę, więc tę.
don't worry - be hippie

Perwik
Posty: 3600
Rejestracja: czwartek, 3 stycznia 2008, 23:08

Re: Filozofia

#97 Post autor: Perwik » niedziela, 6 grudnia 2009, 23:14

powiem Ci, że nie czuję się jakoś specjalnie skrzywdzona. bywało gorzej. ;D
tak to jest, że dopóki się nie zakosztuje wyśmienitych rogalików Perwika, to ludzie mówią, że czują się dobrze mimo, że ich nie spróbowali ;)

co to ma być? :D ej też mogę sobie przyprowadzić kolegóóów? (szkoda tylko, że jestem tu nowa i ich nie mam :()
mam specyficzne poczucie humoru. ludzie nie rozumieją moich dowcipów. albo są nimi znudzeni. nie wiem, jak to mawiają starożytne menele: aj dont ker :D
tę bitwę. nie tą bitwę, bo bitwę kończy się na ę, więc tę.
dzięki. postawie Ci za to lodzika.

piotrekm90
Posty: 26
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 15:01

Re: Filozofia

#98 Post autor: piotrekm90 » niedziela, 6 grudnia 2009, 23:39

Ale żeście się rozpisali:P
nie przeczytałem wszystkiego co napisaliście od ostatniego mojego postu, ale od tamtego czasu naszło mnie parę dziwnych/ciekawych (niepotrzebne skreślić) myśli.

Otóż - z pewnością większość z nas tu piszących jest katolikami. Nawet jak nie wierzą. Akt apostazji jest jeszcze dosyć nieznany. W takim razie ten który się szydzi z katolików, szydzi z siebie, pomimo że w wierze nie uczestniczy. To kuriozalne.

Jak już Piotr raczyl zauważyć, większość, ile nie wszyscy to 4:) Nic dziwnego, że obracamy się w obrębie uczuć, emocji. Wychodzimy z naszych teoriach z pozycji subiektywnego ja. Wróćmy do istoty rzeczy.

Agnostycy, ateiści i inni (masoni, jak to mówi mój parafialny ksiądz:D) mogą katolików, wierzących mieć za kogo chcą. I na odwrót. Wolna wola. Księża mogą być okaleczeni, od dzieciństwa indoktrynowani. I wierzący.

Chciałbym się zapytać, kto, co jest sprawcą wszystkiego? Czy stanowimy sami o sobie w 100%, tak do końca? Definicja miłości, o którą się toczył spór jest tu dobrym przykładem. Miłość jako taka, jest niedefiniowalna. Wszelkie próby jej "związania" w słowa wydaja mi się śmieszne i nieskuteczne. To coś znaczy...


A teraz o Bogu. Jak wiemy, każda nasza myśl, ma odpowiednik w rzeczywistości. A nawet jeśli wyobrażamy sobie sytuację, która nigdy nie nastąpiła i nie nastąpi (sytuacja rozumiana jako związek myśli i rzeczy), to każda jej "wartość składowa", czyli wszytko, co się na nią składa, ma. Inaczej - nie potrafimy stworzyć tego, czego nie widzieliśmy. A jeśli nawet, to jest to synteza rzeczy, które są nam już znane.
Więc mamy pojęcie Boga. Każdy na Ziemi je zna. Oczywiście, Boga nie widzieliśmy w ludzkiej postaci, nie okazał nam się, jak Mojżeszowi na pustyni. Ale mamy pojęcie, więc w rytm myślenia wyklarowanego wcześniej, musi być odpowiednik w rzeczywistości. Nawet transcendentnej wobec jednostki i osoby ludzkiej.
Od razu mowię - nie jest tak, że jeśli coś pomyślimy, to pokaże nam się przed oczami. Chodzi tu o myśl, nie ma rzeczy, ktorych nie potrafilibyśmy zobaczyć, ponieważ one nie istnieją. No ale dlaczego mamy pojęcie Boga a nigdy go nie widzieliśmy?...

Otóż wrodzone jest pojęcie Boga i dążenie do niego. Nie ma innego wyjścia. Ktoś powie - przecież widzimy Boga na obrazach... Wtedy proszę o jeszcze jedno przeczytanie ustępu od "A teraz o Bogu...", albo odsyłam prosto do św. Anzelma.

Jeśli ktoś zda sobie sprawę, to zrozumie, że my, chrześcijanie utożsamiamy prawdę, życie i dobro z Bogiem.

I nic dziwnego w haśle - "cywilizacja śmierci". Jeśli człowiek ma wrodzoną tendencję do transcendencji, a żyje inaczej, niż mu to Bóg objawił w Piśmie Świętym, musi działać tu pewna siła, otóż Upadły Anioł - Diabeł. Albo jesteśmy sami, i to człowiek jest zły.

Sacrum to nie stan psychiczny. Nie umiem dobrze o tym pisać - odsyłam do Mircea Eliade.
Sacrum istnieje obiektywnie, niezależnie od naszej psychiki. To od nas zależy czy chcemy "brać w nim udział".


Czy ktoś z niewierzących, chociaż raz sięgnął do jakiegoś autorytetu w dziedzinie, powiedzmy to - racjonalizmu? Podyskutuje chętnie o myslach ludzi o wiele inteligentniejszych od nas.


Do tego jeszcze musi istnieć sprawcza przyczyna wszystkiego, trudno to pojąć? Jeśli istnieje, to ważne jest by uczestniczyć w akcie stworzenia, tudzież życia, prawdziwego, pełnego życia. Świat nie powstał sam z siebie i sam o sobie nie stanowi.

Naprawdę nie rozumiem zarzutów typu, że chrześcijanin coś traci. Co traci? Przecież może tak samo żyć jak inni. Tylko z umiarem? Z moralnością? Z cnotą, nie rozumianą jako wsadzenie komus czegoś czy czegos przez coś przebicie. Jeśli wiara jest szczęściem, i to czasem większym niż uciechy tego swiata, co jest w tym godne wyszydzenia? Sama istota naszej wiary? Wtedy to krytykujący w ten sposób ludzi, kierują się nienawiścią. Współczuję.
4w5, chcę 5w4, jeśli mam zły humor 4w3

"Widzę jak owszem,
Widzę jak owszem,
to bez znaczenia i
to nie istotne
jak wszystko waży mniej
i nie przybliża się.
Widzę jak małe, nieidealne..."

Awatar użytkownika
ein
Posty: 1168
Rejestracja: sobota, 16 czerwca 2007, 20:32

Re: Filozofia

#99 Post autor: ein » poniedziałek, 7 grudnia 2009, 00:33

P. - jestes idiota. Sam sie nie zapisalem.

Perwik
Posty: 3600
Rejestracja: czwartek, 3 stycznia 2008, 23:08

Re: Filozofia

#100 Post autor: Perwik » poniedziałek, 7 grudnia 2009, 02:03

piotrekm90 pisze: (masoni, jak to mówi mój parafialny ksiądz:D)
więcej nie musisz pisać. :lol:

a tak poważnie, przeczytaj najpierw co napisaliśmy i potem napisz tego posta jeszcze raz. wtedy odpowiem Ci racjonalnie na Twoje "zarzuty".
i w sumie, mógłbyś też pokusić się o odpowiedzi na pytania, które wcześniej zadawałem.
jesteś chyba najbardziej nawiedzonym katolikiem na tym forum jakiego widziałem, więc Twoje odpowiedzi mogą być pięknym punktem wyjścia do jakichś poważniejszych rozważań.

Awatar użytkownika
paradoja
Posty: 250
Rejestracja: sobota, 21 listopada 2009, 09:22
Lokalizacja: o, tam.

Re: Filozofia

#101 Post autor: paradoja » poniedziałek, 7 grudnia 2009, 16:15

a ja już myślałam, że dyskusja skończyła się z chwilą obiecania mi przez Perwika lodzika (pozostawię to bez komentarza xD) a tu się jeszcze rozwija. I taka mądra myśl, jaka mi przychodzi do głowy, to to, że blokujemy ten temat i odbieramy ochotę wypowiadania się osobom na temat własnej filozofii niekoniecznie związanej z chrześcijaństwem lub niechrześcijaństwem.
no ale co tam.
Perwik pisze:tak to jest, że dopóki się nie zakosztuje wyśmienitych rogalików Perwika, to ludzie mówią, że czują się dobrze mimo, że ich nie spróbowali ;)
wiesz no nie próbowałam i myślę że nie spróbuję, aczkolwiek na prawdę i bez tego czuję się szczęśliwa :D

...ejjj a co to za rogaliki? ;>
piotrekm90 pisze:nie przeczytałem wszystkiego co napisaliście od ostatniego mojego postu
błąd.
piotrekm90 pisze:albo odsyłam prosto do św. Anzelma.
ok. :mrgreen:
piotrekm90 pisze:Do tego jeszcze musi istnieć sprawcza przyczyna wszystkiego, trudno to pojąć? Jeśli istnieje, to ważne jest by uczestniczyć w akcie stworzenia, tudzież życia, prawdziwego, pełnego życia. Świat nie powstał sam z siebie i sam o sobie nie stanowi.
o tu i...
piotrekm90 pisze:Definicja miłości, o którą się toczył spór jest tu dobrym przykładem. Miłość jako taka, jest niedefiniowalna. Wszelkie próby jej "związania" w słowa wydaja mi się śmieszne i nieskuteczne. To coś znaczy...
...tu się w pełni z Tobą zgadzam. Ładnie i prawdziwie napisane.
w sumie w całej reszcie nie rozumiem o co chodzi za bardzo, pewnie dlatego że jestem zmęczona. Ale masz rację pewnie.



ej tak w ogóle to "chrześcijanin tańczy, tańczy, tańczy, tańczy..."
:mrgreen:
don't worry - be hippie

piotrekm90
Posty: 26
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 15:01

Re: Filozofia

#102 Post autor: piotrekm90 » poniedziałek, 7 grudnia 2009, 16:58

perwik, proszę cię o zadanie ich jeszcze raz:) uporządkujmy:)

nie wiem, jaka była motywacja napisania mi tego, że jestem nawiedzonym katolikiem, ale na pewno mnie nie obraziłeś:) dziękuję!
4w5, chcę 5w4, jeśli mam zły humor 4w3

"Widzę jak owszem,
Widzę jak owszem,
to bez znaczenia i
to nie istotne
jak wszystko waży mniej
i nie przybliża się.
Widzę jak małe, nieidealne..."

Awatar użytkownika
Piotr
Posty: 1024
Rejestracja: sobota, 27 września 2008, 16:42
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

Re: Filozofia

#103 Post autor: Piotr » poniedziałek, 7 grudnia 2009, 19:26

Definicja miłości, o którą się toczył spór jest tu dobrym przykładem. Miłość jako taka, jest niedefiniowalna.
Na wszelki wypadek sprecyzuj co miałeś na myśli pisząc "miłość jako taka". I powiedz czemu wg Ciebie jest niedefiniowalna.
Wszelkie próby jej "związania" w słowa wydaja mi się śmieszne i nieskuteczne. To coś znaczy...
Równie dobrze można powiedzieć, że Twoje próby ominięcia sensownej argumentacji wydają mi się śmieszne i nieskuteczne. Ale takie stwierdzenie wnosi do dyskusji tyle co nic. Proszę mi tak nie mówić.
Do tego jeszcze musi istnieć sprawcza przyczyna wszystkiego, trudno to pojąć? Jeśli istnieje, to ważne jest by uczestniczyć w akcie stworzenia, tudzież życia, prawdziwego, pełnego życia. Świat nie powstał sam z siebie i sam o sobie nie stanowi.
Dlaczego, Piotrek?

Awatar użytkownika
paradoja
Posty: 250
Rejestracja: sobota, 21 listopada 2009, 09:22
Lokalizacja: o, tam.

Re: Filozofia

#104 Post autor: paradoja » wtorek, 8 grudnia 2009, 20:16

Piotr pisze:
Definicja miłości, o którą się toczył spór jest tu dobrym przykładem. Miłość jako taka, jest niedefiniowalna.
Na wszelki wypadek sprecyzuj co miałeś na myśli pisząc "miłość jako taka". I powiedz czemu wg Ciebie jest niedefiniowalna.
pozwolę sobie odpowiedzieć na to pytanie zanim przyjdzie osoba zapytana i odpowie :)
Miłość według osób bardzo emocjonalnych jest zupełnie nieokreślona, gdyż każdy szuka w niej czegoś innego. Każde racjonalne wytłumaczenie miłości jest - szczególnie dla czwórek - niepełne, gdyż poszukują przede wszystkim strony metafizycznej, której nie da się opisać tak po prostu, słowami. Po prostu każdy inaczej odbiera rzeczywistość i w sumie o to nie powinno już być sporów.
Wiesz, rozumiem Twoją racjonalną definicję miłości i w sumie fajnie że ją zaprezentowałeś (bo sprowadziłeś mnie nią boleśnie na ziemię, eh.), dla mnie to jednak niewiele. Da się ją zrozumieć, ale nie da się w nią "wniknąć". Ot i tyle.

:mrgreen:
don't worry - be hippie

piotrekm90
Posty: 26
Rejestracja: piątek, 23 października 2009, 15:01

Re: Filozofia

#105 Post autor: piotrekm90 » wtorek, 8 grudnia 2009, 22:39

Piotr.
Definicja z założenia ma opisać podjęte zagadnienie, rzecz itp.
Opisując musi sie kierować maksymalnym obiektywizmem, ale też definicja musi zawierać jak najszerzej ogólnie wszystkie aspekty danego zagadnienia, rzeczy, myśli.
Należy także zauważyć, że definicja pojęcia "zachowanie" bądź "uczenie się", jest zupełnie inaczej definiowana przez psychologię, socjologię, pedagogikę i filozofię. N
Definicja miłości, podawana w jakiejkolwiek encyklopedii czy innym słowniku, jest nie skończona. Jest nieobejmująca wszystkich jej aspektów itp. Dlaczego? Otóż dlatego, że sami do końca jej nie znamy.
Nie chcę wychodzić tu z własnymi wywodami teologicznymi na ten temat. Patrzę teraz oczami laika. Miłość jest tak wspaniała i tak nieskończona w swej potędze, sile i charakterze, że nie można ją ująć w słowa. Ile razy w życiu dochodzimy do konkluzji - gdy opowiadamy coś, co bardzo przeżyliśmy, wydaje nam się, że ta osoba i tak tego nie zrozumie, ponieważ wielkich emocji nie można przelać na ograniczające słowa-pojęcia.

Spróbuj nazwać miłość jednym słowem, które rozpoczynało jakąś jej defincję.
Miłośc to odczucie, które...?
Miłość to emocja, która...?
Miłość to związek...?
Miłość to dążenie człowieka do podtrzymania gatunku?

Miłość to miłość, najpiękniejsze z "uczuć"...
4w5, chcę 5w4, jeśli mam zły humor 4w3

"Widzę jak owszem,
Widzę jak owszem,
to bez znaczenia i
to nie istotne
jak wszystko waży mniej
i nie przybliża się.
Widzę jak małe, nieidealne..."

ODPOWIEDZ