mam takie samo wrazenie po obcowaniu z 8w7. moja 8 tez zazwyczaj obraca w zart moje wynurzenia i otwarcie mowi ze za duzo mysle na poczatku sie oburzalam a teraz widze w tym dobre strony bo wyrywa mnie z tego stanu zawieszenia kiedy mysle, zastanawiam sie nad sensem i generalnie pograzam sie w smutkualiszien pisze: Ja bym to nazwała "przyziemnością", bo moja siódemka to praktyczna nie jest, oj nie. Moje wynurzenia, przemyślenia przyjmuje z żartobliwym wyrazem twarzy, co jest skuteczną strategią, bo nie będę dyskutować z kimś kto moje refleksje obraca w żart
Związki Czwórek
-
- Posty: 657
- Rejestracja: poniedziałek, 6 listopada 2006, 13:44
Mój to nazywa "wymóżdżaniem", bo często prowadziło to do "poważnych" dyskusji nad związkiem, po których pot mu leciał po plecach.Green Eyes pisze:otwarcie mowi ze za duzo mysle
"Porozmawiajmy poważnie" to hasło, które usztywnia faceta w rejonach w których nikt by się nigdy nie spodziewał, za to rozmiękcza rejony ochoczo dotąd usztywniane
4w5, INFj, sp/sx
-
- Posty: 657
- Rejestracja: poniedziałek, 6 listopada 2006, 13:44
hehe u mnie to jest raczej 'myslenie o pierdolach' i 'robienie problemu' raczej rzadko miewamy 'powazne rozmowy' bo zazwyczaj tak nas obydwoje wyczerpuja ze nie mamy juz sily na nic innego tylko pojscie spac. co zaobserwowalam to to ze na poczatku ja mialam czesciej 'fazy' i 'myslalam o pierdolach' a teraz o dziwo ja przejelam troche jego myslenia i zanim sie pograze w mojej melancholii to zastanawiam czy w ogole jest sens zeby sie zameczac; a on z kolei moje i czesciej niz wczesniej 'robi problemy'.
ale z usztywnieniem nigdy nie mielismy problemow
ale z usztywnieniem nigdy nie mielismy problemow
mam kumpele 7w8 i jest to super dziewczyna, do zycia podchodzi lekko, lubi sie bawic, jest wesola, beztroska, szkole troche zawalala, raz ja wywalili, ale w koncu sie troche wziela, skonczyla inna, poszla na studia i wszystko idzie dobrze. fajnie idzie sie z taka osoba na impreze, ona umie flirtowac, bawic sie facetami i miec zwyczjnie fun, mi tego brakuje, zbyt powaznie podchodze do ludzi nie chcac ich skrzywdzic, facetow traktuje jako kolegow a nie potencjalnych partnerow, dlatego jestem zbyt otwarta, wspierajaca, a to ludzie wykorzystuja i nie ma efektow-bo mysla ze ich pragne, a tu pojawia sie moje otwarte serce, bez podtekstow
czasem to sama chcialbym byc takie 7w8
a nia sie dobrze dogaduje
czasem to sama chcialbym byc takie 7w8
a nia sie dobrze dogaduje
Samotnosc pogladow innego czlowieka
i jego dziwna zawila natura
zmusza do usmiechu
gdy inny czlowiek spaceruje ulica
myslac o szczesciu
myslac o zyciu
zwraca uwage szarych ludzi
ten inny czlowiek ma inna dusze
inne widzenie i inne serce
i jego dziwna zawila natura
zmusza do usmiechu
gdy inny czlowiek spaceruje ulica
myslac o szczesciu
myslac o zyciu
zwraca uwage szarych ludzi
ten inny czlowiek ma inna dusze
inne widzenie i inne serce
Ehh... To teraz ma umęczona dusza się wypowie.
Czy też macie tak, że bez partnera/ki czujecie się mniej albo nawet niepełnowartościowymi ludźmi? Choć wytrwale pracuje nad swoją samooceną, to bez miłości jestem jak, nie poszukując zbyt finezyjnych porównań, roślinka bez wody i nawet większe sukcesy jakoś nie bardzo mnie cieszą. Na ch*j mi szczęście, którym nie mam się kim dzielić? Na ch*j mi takie szczęście sie pytam??!!
A co do tej walnietej gry zwanej "sztuką uwodzenia". Są dni kiedy czuje się świetnie i jestem w tym całkiem dobry - średnio jeden na dziesięć Większość dni to przesada w jedną albo w drugą stronę: "Czemu nikt mnie nie kocha?" Albo postawa: "Zostałem zraniony. Mam was wszystkich w d... nie jesteście mnie warci". Czasem mam przemożną chęć ranienia ludzi, jako rewanż, że ktoś zranił mnie. Najczęściej to kończy się tak, że w pewnym momencie rezygnuje, bo wbrew sumieniu mojemu jest kontynuowanie łańcuszka cierpiących i odrzuconych albo nie rezygnuje i potem mam ku*ewskie wyrzuty sumienia...
Jak się łatwo domyślić teraz mam jeden z moich gorszych dni i mam ochotę wszystku w pi*du wysadzić...
Dodam jeszcze, że jak nie podchodze do wszystkiego tak poważnie. Jak cieszę się tym co jest, zachowuję nawet jak siódemka to wszystko się układa samo i jak po maśle. Żeby tylko ten stan udawało mi się utrzymywać dłużej...
Czy też macie tak, że bez partnera/ki czujecie się mniej albo nawet niepełnowartościowymi ludźmi? Choć wytrwale pracuje nad swoją samooceną, to bez miłości jestem jak, nie poszukując zbyt finezyjnych porównań, roślinka bez wody i nawet większe sukcesy jakoś nie bardzo mnie cieszą. Na ch*j mi szczęście, którym nie mam się kim dzielić? Na ch*j mi takie szczęście sie pytam??!!
A co do tej walnietej gry zwanej "sztuką uwodzenia". Są dni kiedy czuje się świetnie i jestem w tym całkiem dobry - średnio jeden na dziesięć Większość dni to przesada w jedną albo w drugą stronę: "Czemu nikt mnie nie kocha?" Albo postawa: "Zostałem zraniony. Mam was wszystkich w d... nie jesteście mnie warci". Czasem mam przemożną chęć ranienia ludzi, jako rewanż, że ktoś zranił mnie. Najczęściej to kończy się tak, że w pewnym momencie rezygnuje, bo wbrew sumieniu mojemu jest kontynuowanie łańcuszka cierpiących i odrzuconych albo nie rezygnuje i potem mam ku*ewskie wyrzuty sumienia...
Jak się łatwo domyślić teraz mam jeden z moich gorszych dni i mam ochotę wszystku w pi*du wysadzić...
Dodam jeszcze, że jak nie podchodze do wszystkiego tak poważnie. Jak cieszę się tym co jest, zachowuję nawet jak siódemka to wszystko się układa samo i jak po maśle. Żeby tylko ten stan udawało mi się utrzymywać dłużej...
Nie ma już dla mnie nadziei.ewutek pisze:Uśmiechnięty chłopiec o dziewczęcych rysach.
4w3 sp lub sx / so ENFJ
Fundamentalna prawda, Gabriel . Tak właśnie jest- mimo że wszyscy wokół trąbią o egoizmie, to najbardziej szczęśliwi czujemy się mając osobę, która z nami dzieli smutki i radości.Gabriel pisze:to bez miłości jestem jak, nie poszukując zbyt finezyjnych porównań, roślinka bez wody i nawet większe sukcesy jakoś nie bardzo mnie cieszą. Na ch*j mi szczęście, którym nie mam się kim dzielić? Na ch*j mi takie szczęście sie pytam??!!
I chyba nawet nie jest tak, że będąc samemu odczuwa się konkretny tego brak, raczej dopiero będąc z kimś człowiek zdaje sobie sprawę jak bardzo mu tego brakowało.
4w3, ENTP
Mój związek jest z 8 i szczerze Wam powiem że to dobre połącznie...uzupełniamy się w wielu sprawach...i dzięki niemu otworzyłam się na świat i na siebie samą!!!Może dlatego tak go wielbie że tak naprawde to mój ideał,marzyłam o nim przez lata i od roku swoje marzenia przeistoczylam w realia...to cudowne uczucie które dodaje skrzydeł i pozwala mi wierzyc że jeśli się czegoś naprawde pragnie to możliwe jest osiągnięcie wyśnionego celu!!!
Always free!
- Kwiecia
- Posty: 213
- Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 15:54
- Lokalizacja: z Puszczy Kozienickiej
Trzy najbliższe mi osoby to 9w1, 7w8 i... chyba 3, ale że nawet typu głównego nie jestem do końca pewna, to skrzydła już na pewno nie podam.
7w8 to idealny towarzysz, kiedy jestem wesoła. Potrafię z nią wtedy gadać i gadać, i bawić się także. Nie podoba mi się jednak to, że potrafi mnie porządnie zranić, no i że mną z łatwością manipuluje, że tak boleśnie daje odczuwać mi swoją wyższość.
Uwielbiam spokój i równowagę 9w1. Uwielbiam to, że mnie akceptuje i że umiejętnie pomaga mi w kwestiach psychicznych. Nie lubię tylko tego, że od dłuższego czasu nie chce się jej spacerować, ale to już kwestia tylko i wyłącznie tej jednej osoby, a nie całego typu
Osoba, którą obstawiam jako 3, przypadła mi do gustu dzięki temu, że mogę z nią porozmawiać o wszystkim - nawet o moich emocjonalnych smętach. I że mnie motywuje i podtrzymuje na duchu. Albo mnie rozumie, albo sprawia wrażenie, że mnie rozumie, ale tak czy siak, podoba mi się to. Nie podoba mi się natomiast jej aktorstwo i "niedostępność" (sparaliżowana możliwość rozmowy, mówienie niemiłych słów) podczas gdy się zdenerwuje.
7w8 to idealny towarzysz, kiedy jestem wesoła. Potrafię z nią wtedy gadać i gadać, i bawić się także. Nie podoba mi się jednak to, że potrafi mnie porządnie zranić, no i że mną z łatwością manipuluje, że tak boleśnie daje odczuwać mi swoją wyższość.
Uwielbiam spokój i równowagę 9w1. Uwielbiam to, że mnie akceptuje i że umiejętnie pomaga mi w kwestiach psychicznych. Nie lubię tylko tego, że od dłuższego czasu nie chce się jej spacerować, ale to już kwestia tylko i wyłącznie tej jednej osoby, a nie całego typu
Osoba, którą obstawiam jako 3, przypadła mi do gustu dzięki temu, że mogę z nią porozmawiać o wszystkim - nawet o moich emocjonalnych smętach. I że mnie motywuje i podtrzymuje na duchu. Albo mnie rozumie, albo sprawia wrażenie, że mnie rozumie, ale tak czy siak, podoba mi się to. Nie podoba mi się natomiast jej aktorstwo i "niedostępność" (sparaliżowana możliwość rozmowy, mówienie niemiłych słów) podczas gdy się zdenerwuje.
Ostatnio zmieniony piątek, 23 marca 2007, 07:21 przez Kwiecia, łącznie zmieniany 1 raz.
4w5
- Nesca
- Posty: 202
- Rejestracja: środa, 14 lutego 2007, 19:18
- Lokalizacja: Spadłam z waniliowego nieba :)
Ja jestem w zwiazku z partnerem 5w4...
nie powiem zeby zwiazek ten nalezal do latwych... on potrafi sie oddalic nie mowiac tak wlasciwie dlaczego i nie dawac mi mozliwosci zblizenia sie do niego, az sam tego nie bedzie chcial, to znow ja, kiedy nie poczuje (lub tak sobie wymysle) akceptacji z jego strony zamykam sie w swoim swiecie... on potrzebuje ciaglych zapewnien co do moich uczuc, ja czesto z zapewnieniami tymi przesadzam, wzbudzajac dodatkowe watpliwosci w moim partnerze itp. itp.
slowem - wciaz sie gonimy, i niestety tak latwo sie przegonic...
ale on daje mi poczucie stalosci, jest tak stabilny emocjonalnie, staram sie rozumiec i uczyc jego potrzebe izolacji... dodatkowo daje rozne punkty widzenia na sprawy, ktore moj ograniczony mozdzek postrzega tylko w jeden sposob...
a on? nie wiem za co on mnie kocha ale wiem ze nie moge tego popsuc...
ciagle nawiedza mnie lek pzed tym co bedzie... ehhh...
nie powiem zeby zwiazek ten nalezal do latwych... on potrafi sie oddalic nie mowiac tak wlasciwie dlaczego i nie dawac mi mozliwosci zblizenia sie do niego, az sam tego nie bedzie chcial, to znow ja, kiedy nie poczuje (lub tak sobie wymysle) akceptacji z jego strony zamykam sie w swoim swiecie... on potrzebuje ciaglych zapewnien co do moich uczuc, ja czesto z zapewnieniami tymi przesadzam, wzbudzajac dodatkowe watpliwosci w moim partnerze itp. itp.
slowem - wciaz sie gonimy, i niestety tak latwo sie przegonic...
ale on daje mi poczucie stalosci, jest tak stabilny emocjonalnie, staram sie rozumiec i uczyc jego potrzebe izolacji... dodatkowo daje rozne punkty widzenia na sprawy, ktore moj ograniczony mozdzek postrzega tylko w jeden sposob...
a on? nie wiem za co on mnie kocha ale wiem ze nie moge tego popsuc...
ciagle nawiedza mnie lek pzed tym co bedzie... ehhh...
Kobieta jest z Wenus, a Mężczyzna... spadł z Księżyca.
Nieszczęscia chodzą parami, a szczęścia...spadają z Księżyca. Tuż za Mężczyzną
_______
4w5
Nieszczęscia chodzą parami, a szczęścia...spadają z Księżyca. Tuż za Mężczyzną
_______
4w5
Moje związki są burzliwe i bardzo krótkie. "Wielkie" uczucie, a później irytacja, nienawiść wręcz. Niezależnie od tego, czy dziewczyna była typem 4w5 czy 1w9, etc.
Ktoś ostatnio stwierdził, że może jestem gejem, ale z całą pewnością to nie to A jeśli już, to wolę być samotny, niż trzymać za rękę mężczyznę ^^
Bla, czekam więc na "drugą połówkę". Czekam i czekam...
Ktoś ostatnio stwierdził, że może jestem gejem, ale z całą pewnością to nie to A jeśli już, to wolę być samotny, niż trzymać za rękę mężczyznę ^^
Bla, czekam więc na "drugą połówkę". Czekam i czekam...
4w5
Totalny ignorant, na dodatek bez pasji w życiu.
I jeszcze denerwuje ludzi...
Totalny ignorant, na dodatek bez pasji w życiu.
I jeszcze denerwuje ludzi...