Występy publiczne
Występy publiczne
Zastanawia mnie, czy macie problemy z publicznym zabieraniem głosu, z wykazywaniem się przy wielu osobach, czy potraficie być sobą w większym gronie?
Masakra
Jak byłam mała pchałam się wszystkie akademie szkolne do mówienia wierszyków itp. Potem jakoś się przyblokowałam.
W liceum chodziłam na warsztaty aktorskie i nawet fantazjowałam, że mogę zostać aktorką. Na scenie mogłam być wszystkim, tylko nie sobą.
Mój przedostatni egzamin na studiach polegał na poprowadzeniu części wykładu przed całym rokiem i przyległościami. Temat był cholernie seksowny - przemiany kapitalistyczne w kibucu izraelskim. Przećwiczyłam to kilka razy w domu, miałam opanowane jak robot. Wystąpiłam przed wszystkimi. Po wszystkim z mojego wykładu pamiętałam tylko początek i koniec - środek to biała plama, ze stresu pamięć mi go wyzerowała. Pamiętam też, że nagle w środku mojego wystąpienia sala zaczęła chichotać i szeptać pomiędzy sobą. Mówię i rzucam dyskretnie na siebie - wyglądam ok, na ścianę z prezentacją - ok. Rany boskie, co jest A to jakiś mały kotek próbował wcisnąć się do środka przez okno.
Od prawie 10 lat moja praca polega na spotykaniu się z klientami, prezentacjach, firmowych lunchach, śniadaniach prasowych, targach - towarzyszy temu stres, ale taki dobry, stymulujący. Otrzaskałam się już
Jak byłam mała pchałam się wszystkie akademie szkolne do mówienia wierszyków itp. Potem jakoś się przyblokowałam.
W liceum chodziłam na warsztaty aktorskie i nawet fantazjowałam, że mogę zostać aktorką. Na scenie mogłam być wszystkim, tylko nie sobą.
Mój przedostatni egzamin na studiach polegał na poprowadzeniu części wykładu przed całym rokiem i przyległościami. Temat był cholernie seksowny - przemiany kapitalistyczne w kibucu izraelskim. Przećwiczyłam to kilka razy w domu, miałam opanowane jak robot. Wystąpiłam przed wszystkimi. Po wszystkim z mojego wykładu pamiętałam tylko początek i koniec - środek to biała plama, ze stresu pamięć mi go wyzerowała. Pamiętam też, że nagle w środku mojego wystąpienia sala zaczęła chichotać i szeptać pomiędzy sobą. Mówię i rzucam dyskretnie na siebie - wyglądam ok, na ścianę z prezentacją - ok. Rany boskie, co jest A to jakiś mały kotek próbował wcisnąć się do środka przez okno.
Od prawie 10 lat moja praca polega na spotykaniu się z klientami, prezentacjach, firmowych lunchach, śniadaniach prasowych, targach - towarzyszy temu stres, ale taki dobry, stymulujący. Otrzaskałam się już
4w5, INFj, sp/sx
Do tego moża o dziwo przywyknąć. Ja wiecznie sie pakowałem w jakieś przedstawienia - albo może inaczej - mnie pakowali a ja nie umiałem odmówić Ktoś nawet stwierdził że mam medialny ŋłos i powinienem w radiu pracować (lol). A teraz się poprostu nie zastanawiam. Mam coś powiedzieć do dużej grupy to mówię, mam gdzieś wystąpić to występuję. Trema jest często, ale sztuka to ją pokonać a później nie analizować (jak to czwórka) stopięćdziesiąt razy jak mi poszło, czy czegoś nie przekręciłem. I coraz częściej się udaje
Zastanawiając się nad ludzkim życiem, już sam fakt że żyjemy powinien nas najbardziej zastanawiać... // 4w5 i INFP
W moim przypadku jest różnie - gdy jestem na luzie i ewentualne niepowodzenie nie przyniesie żadnych krępujących konsekwencji, to przed ludźmi czuję się raczej swobodnie. Gdy jednak ma to być coś w rodzaju sprawdzianu, to nie jestem w stanie wypowiedzieć ani słowa, mówię głupoty, zachowuję się śmiesznie, potykam się itd.
-
- VIP
- Posty: 2251
- Rejestracja: sobota, 24 marca 2007, 17:09
- Lokalizacja: z nikąd
W podstawówce nie miałam z tym żadnego problemu. Wydaje mi się, że jeszcze wtedy byłam zdrową czwórką. W tamtych czasach uwielbiałam występować, a na scenie się czułam jak ryba w wodzie. Zawsze miałam jakąś tam tremę, ale nie miałam problemu z pokonaniem jej. Z czasem upływu lat występy zdarzały mi się coraz rzadziej i towarzyszył mi przy tym coraz większy stres. Teraz, gdy jestem w liceum, unikam wszelkich wystąpień jak ognia, a gdy coś recytuję przed klasą to podobno wyglądam, jakbym miała zaraz zemdleć i szczerze mówiąc tak też się czuję. Jeszcze pod koniec gimnazjum nie było tak źle, często zabierałam głos w klasie, uczestniczyłam w debatach. Teraz odzywam się bardzo sporadycznie. Z miłości do wystąpień przeszłam do nienawiści.
Czy zdanie okrągłe wypowiesz,
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
czy księgę mądrą napiszesz,
będziesz zawsze mieć w głowie
tę samą pustkę i ciszę.
Kiedy byłem w szkole podstawowej otarłem się o wiele kółek recytatorskich, konkursów, w wieku 15 lat nawet działałem krótki czas w teatrze. Lubiłem to i chociaż stresowałem sie bardzo, to byłem ogromnie dumny z siebie i przezwyciężania swoich lęków. W pewnym momencie wszystko się urwało. Publiczne wystąpienia zaczęły być dla mnie udręką...tłumaczyłem to sobie ciągłym zmienianiem zainteresowań- przez teatr, muzykę, plastykę na sporcie kończąc. Teraz nigdy w życiu nie będę występował publicznie z własnej woli...chociaż jeśli jestem do tego zmuszony to idzie mi całkiem nieźle. Mimo wszystko kosztuje to za dużo nerwów...matura ustna kosztowała mnie 5kg spadku na wadze
4w5
ło jak ja nienawidzę publicznych wystąpień!
Zawsze, odkąd pamiętam tak było. W podstawówce wszyscy się cieszyli na każdą akademię, tylko ja się zapierałam rękami i nogami, nauczyciele się wkońcu nauczyli i nie dawali mi żadnych 'ról' ewentualnie , jak nic innego się nie dawało zrobić, to dostawałam jakąś krótką i niepozorną kwestię
teraz nie przeszło mi to, ostatnio potrzebowano kogoś 'charakterystecznego' do akademii i ze względu na moje dready , zwrócono się do mnie.20 minut kobieta mnie maglowała, nie dałam się W klasie owszem , często zabieram głos, ale na jednej konkretnej lekcji- na polskim Tu mam pewnym grunt pod nogami, znani ludzie, więc jest okej
Zawsze, odkąd pamiętam tak było. W podstawówce wszyscy się cieszyli na każdą akademię, tylko ja się zapierałam rękami i nogami, nauczyciele się wkońcu nauczyli i nie dawali mi żadnych 'ról' ewentualnie , jak nic innego się nie dawało zrobić, to dostawałam jakąś krótką i niepozorną kwestię
teraz nie przeszło mi to, ostatnio potrzebowano kogoś 'charakterystecznego' do akademii i ze względu na moje dready , zwrócono się do mnie.20 minut kobieta mnie maglowała, nie dałam się W klasie owszem , często zabieram głos, ale na jednej konkretnej lekcji- na polskim Tu mam pewnym grunt pod nogami, znani ludzie, więc jest okej
4w5
Drzewo bez liści nadal będzie drzewem.
Drzewo bez liści nadal będzie drzewem.
Z całą moją niechęcią do bycia obiektem publicznego zainteresowania, skrępowaniem i tremą już na samą myśl - marzy mi się śpiewać. Nie to, żebym miała wspaniały głos czy talent, bo tak nie jest. Po prostu coś mnie w tym pociąga - stać na przyciemnionej scenie, tuląc w dłoniach mikrofon, i wkładać całe serce w słowa prowadzone melodią. Po to, by inni słyszeli i czuli...
Równie niespełnione co pilotowanie myśliwca, równie niedorzeczne jak podróż żaglowcem po oceanie - to jedno z TYCH marzeń : )
Równie niespełnione co pilotowanie myśliwca, równie niedorzeczne jak podróż żaglowcem po oceanie - to jedno z TYCH marzeń : )
4w5 / INTP (...INFP?)
Pisanie jest sztuką skreślania
– Julian Przyboś
Pisanie jest sztuką skreślania
– Julian Przyboś
- Kwiecia
- Posty: 213
- Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 15:54
- Lokalizacja: z Puszczy Kozienickiej
Ciężko z tym u mnie jest. Stresuje mnie to, hamuje, przejmuję się tym, spinam się, robię głupie rzeczy albo nie robię ani nie mówię nic, a potem żałuję i myślę, jak głupio musiałam wypaść. Jeśli ktoś nie zna mnie bliżej prywatnie, to mógłby pomyśleć, że jestem roślinką, i to wcale nie różą czy tulipanem, które zwracają uwagę, tylko jakąś zwykłą trawą. Naprawdę chciałabym, żeby było inaczej. Bardzo ciągnie mnie, żeby być kimś wyróżnionym, kimś, kto jest w centrum zainteresowanie, jednak nie potrafię tego znieść, to dla mnie za trudne. Dziś odbierałam dyplom z jakiegoś konkursu i wyszłam razem z 15 osobami, które osiągnęły to samo, co ja, i z jednej strony cieszyłam się, że nie stoję tam sama, bo wtedy wszyscy gapiliby się tylko na mnie, a ja głupkowato gapiłabym się w podłogę albo kij wie gdzie, ale z drugiej nie podobało mi się, że jestem tylko jedną z wielu. Jak patrzę na aktorów, tancerzy, muzyków albo choćby śmiałych, towarzyskich ludzi, to czuję, że chcę być taka jak oni. Ale jak?
4w5
Ja na stres patrzę troszkę inaczej. Mam w przyzwyczajeniu narzekać na nudę tego świata. Brak wrażeń rekompensuję sobie wyobraźnią i emocjonalnością. Więc jeśli jest okazja przeżyć coś więcej, to czemu nie? Jeśli staję na środku sali i mam zacząć przemawiać to czuję właśnie to podniecenie, tą energię. To jest przyjemne. Czasem się stresuję bardziej, czasem mniej. Czasem wyjdzie lepiej, czasem gorzej. Ale dopóki patrzę na wszystko, co mnie czeka jak na wyzwanie, to jest OK.
Nie ma już dla mnie nadziei.ewutek pisze:Uśmiechnięty chłopiec o dziewczęcych rysach.
4w3 sp lub sx / so ENFJ