Hmmm... Ale tak właśnie jest, chyba że miało się nijaki rok.Ael pisze: (...)tak jakby dzielenie czasu na mniejsze kawałki sprawiało, że można wyraźnie stwierdzić "o, było super", albo "o było beznadziejnie".
Jest w jak najbardziej logicznym momencie, momencie bardzo symbolicznym zwycięstwa Światła nad Mrokiem, gdy dzień staje się coraz dłuższy. Z tego samego powodu Kościół wybrał ten właśnie czas na świętowanie Bożego Narodzenia. Alternatywnym terminem jest pierwszy dzień wiosny- gdy po równonocy także Światło zwycięża i Dzień staje się coraz dłuższy od Nocy.Ael pisze:Jeszcze, gdyby to było w jakimś w miarę logicznym momencie, ale nie jest.
Nie zmienia to faktu, że też nie lubię Sylwestra. Gdy patrzę na mieniące się kolorami sztuczne ognie na niebie, czuję jak mi czas ciąży w rękach i przesypuje się przez palce. I słyszę ten nieznośny szum przesypującego się między moimi palcami czasu, którego nie potrafię zatrzymać. Łączę się w bólu.