Strona 8 z 13

: wtorek, 14 kwietnia 2009, 09:33
autor: isla7
Eradicator pisze:Przecież, będąc miła wobec niego, pisząc kawały, zagadując i wreszcie flirtując (!) sama doprowadzasz do sytuacji gdy on się Tobą interesuje w sensie kobieta-mężczyzna. Zwłaszcza gdy jest samotny bo wydaje mu się wtedy, że to jedna z naprawdę nieliczynych okazji gdy się ktoś nim interesuje.
Zgadzam się z Chinookiem. Też wolę najpierw wiedzieć jak wygląda sytuacja. Inaczej mówiąc: najpierw trzeba zbadać teren by się móc na nim bawić. Oczywiście są takie sytuacje, że można trafić na kobietę, która nie jest zadowolona ze związku i chce spróbować czegoś innego.
Ale Wyście mnie źle zrozumieli.
Też lubię jasne i klarowne sytuację. I dlatego tej osobie co mi pomogła, jak widziałam, że ona coś sobie zaczyna wyobrażać jasno mówiłam, by tego zaprzestała, bo ja nic od niej nie chcę ponad to co jest i w przyszłości się to nie zmieni. Może i czasami o tym brutalnie pisałam - mówiłam, ale przynajmniej mam nadzieję to do niego dotarło. O tym że jestem miła, "flirtuję", nie pisałam, że tak się zachowuję do niego. Zrobiliście sobie nadinterpretację teraz moich słów.

Chodzi teraz o całkiem inną osobę, chociaż też z roku, ale przydzielonej mi odgórnie do zrobienia projektu. Po prostu dobrze nam się z sobą rozmawia. Na szczęście on mi nic nie insynuuje, ani ja do niego nic nie mam. Po prostu dziwi mnie to, że potrafię się aż tak "otworzyć" względem osób, do których ja nic nie mam, i wiem, że one też nic.

Chinook co masz konkretnie na myśli?

: wtorek, 14 kwietnia 2009, 09:59
autor: Eradicator
A to co innego, teraz rozumiem. Nie zwróciłem uwagi na to, że dawałaś mu do zrozumienia żeby nie próbował nic więcej wskórać. Po prostu przedstawiłem to z jego punktu widzenia.

A co do kontaktów 1-1 to normalne u większości ludzi z tym, że my jako 5-tki nie otwieramy się w tłumie. Też mnie się tak zdarza robić ale to też na krótki czas, później się przed taką osobą zamykam.

: wtorek, 14 kwietnia 2009, 10:15
autor: isla7
Eradicator pisze:A to co innego, teraz rozumiem. Nie zwróciłem uwagi na to, że dawałaś mu do zrozumienia żeby nie próbował nic więcej wskórać. Po prostu przedstawiłem to z jego punktu widzenia.
No właśnie ja się względem niego normalnie zachowywałam, raczej nieśmiało, po czysto koleżeńsku. A on chyba z tego, że z nim po prostu rozmawiałam, zaczął sobie wyobrażać, że fajnie by było, gdyby...

: wtorek, 14 kwietnia 2009, 21:56
autor: Eradicator
Otóż to :twisted: Nie wszyscy lecą na kobiety tylko wtedy gdy tamta daje wyraźne sygnały, że ma ochotę na coś więcej, czasami niewiele trzeba ale to już bardziej kwestia jego wyobrażeń. Widocznie potrzebuje partnerki i spróbował z Tobą. Trochę desperat pewnie ale cóż... są i tacy.

: czwartek, 23 kwietnia 2009, 10:51
autor: G.I.Joe
Nigdy nie udało mi się zakochać z wzajemnością. Do tej pory nie wiem czemu los tak się ze mną obchodzi.

: czwartek, 23 kwietnia 2009, 11:26
autor: Chinook
Bo to my musimy podrywać, a nie one. Nawet jak się jakiejś spodobasz, to się tego nie dowiesz, jak nie wyłapiesz czy poprawia włosy bo ją swedzą w szyję, czy daje ci znak. :roll:

: czwartek, 23 kwietnia 2009, 12:27
autor: Słoniu
Do tej pory nie wiem czemu los tak się ze mną obchodzi
Bo los jest zły i okrutny w ogóle be i fe! Zwalmy wszystko ma los będzie prościej :? ehh...

: czwartek, 23 kwietnia 2009, 13:02
autor: sledz
Bo jak jest przyzwolenie społeczne na to, żeby się chυjnia działa, to tak się właśnie dzieje.

: czwartek, 23 kwietnia 2009, 13:05
autor: Słoniu
No nieładnie tak generalizować...Naprawdę nieładnie....Wstydź się :lol:

Re: Piątki a miłość niespełniona

: środa, 10 czerwca 2009, 16:27
autor: magda
serket pisze:Zastanawiam się, czy to charakterystyczne dla ludzi spod 5...
Od kiedy pamiętam, miałem tak, że zakochiwałem się (zwykle platonicznie oczywiście) w tych osobach, z którymi z różnych powodów być nie mogłem. Te, z którymi byłem, traktowałem może i dobrze, ale bez entuzjazmu i na pewno bez miłości. Nie było mi żal, gdy odchodziły. Nie było mi żal, kiedy to ja odchodziłem.
A te niespełnione miłości siedzą mi w głowie do dziś, choć dawno powyjeżdżały, zmieniły stan cywilny, niektóre już dzieci mają. I wmawiam sobie często, że gdybym był z którąś z nich, moje życie byłoby dużo lepsze, pełniejsze. Wiem, wiem, to akurat jest złudzenie. Ale ta tendencja do czerpania jakiejś masochistycznej przyjemności z miłości niespełnionej, zamiast skoncentrowania się na rzeczywistych możliwościach, na tym co jest, co mam... To takie dziwne. I zastanawiam się, czy dla Piątek charakterystyczne... Jak to jest u Was?
miłość na którą się długo czeka jest najpiękniejsza.. może jedna z tych niespełnionych miłości, kiedyś się spełni, a może poznasz kogoś innego.. tak czy owak.. ja wierzę w przeznaczenie chyba.. co ma być to będzie i tyle :)) zatem nie wracaj do przeszłości, bo jeśli przeszłość ma cię dogonić, to i tak to zrobi :) ot i cała mądrość
pozdrawiam

Re: Piątki a miłość niespełniona

: sobota, 19 grudnia 2009, 14:25
autor: ja-5w4
Otóż jest dokładnie tak, że pragnę tego, czego nie mam. Kiedy mój chłopak mnie zostawił, pokochałam go bardziej. A teraz to już w ogóle nurzanie się w przeszłości, pomału budowanie kontaktu, choć to pewnie do niczego nie doprowadzi (a rozstaliśmy się w zgodzie). On był 5w4, ale ostatnio się chyba otworzył i w ogóle wiele się zmieniło. A najgorsze jest, że on - jedyna osoba, z którą mogę normalnie gadać, podobna do mnie itd. - wpływa na mnie paraliżująco. Nie wiem, czy znacie takie uczucie, kiedy myślicie o kimś w inny sposób, budujecie setki teorii, a potem burzą się one po jednym spotkaniu. Otóż, jak było tu wcześniej wspomniane, dużo i swobodniej rozmawia się przez gg. Ale kiedy go spotykam, dochodzę do wniosku, że jest idealny, lepszy, inny i, przede wszystkim, niewinny temu, że się męczę przez niego. Gdybym mogła być znowu z kimś takim, czy w ogóle z kimś, miałoby to jakiś wymiar metafizyczny. Chciałabym mieć faceta i najlepszego, oddanego przyjaciela w jednym.Starczyłoby mi to za wszystkie znajomości. Tak, jest w tym wspomniany "słodki masochizm". Myślałam, że to przechodzi. Myliłam się, za słaby mam charakter.

Re: Piątki a miłość niespełniona

: sobota, 19 grudnia 2009, 15:45
autor: NoLeader
Mam tak samo. I mimo, że się skończyło to spory czas temu nadal wypatruję jej czarnego kucyka na ulicy. I mimo, że to było wszystko bez sensu to nadal powraca to w snach, a kiedy się budzę czuję jakby ktoś mi ścisnął fizycznie serce. Tyle, że już powoli zapominam jej twarz. Ale to trwa, bo ja chyba nie chce się od tego uwolnić, albo coś we mnie nie chce się uwolnić. Być może to było coś, co mimo tego, że nie miało przyszłości, miało wyjątkową wartość.

Re: Piątki a miłość niespełniona

: niedziela, 20 grudnia 2009, 00:31
autor: Akagi_Ryu
"Niespełnionych miłości" troszkę na koncie może i mam, ale żadnej nie wspominam na tyle pozytywnie, bym mógł do nich tęsknić. Zazwyczaj, poza jednym wyjątkiem, okazywały się być nie warte mojej uwagi z... różnych powodów. jedyny wyjątek od reguły nauczyłem traktować oschle, tak jak owa osoba potraktowała raz mnie. Mnie tam takie coś wystarczy by się od "ukochanej" w 100% odizolować raz na zawsze :)

Re: Piątki a miłość niespełniona

: poniedziałek, 21 grudnia 2009, 03:24
autor: bruno dievs
W ogóle te piątki, które znam to wrażliwe bestie. Mój współlokator, na codzień sprawiający wrażenie niezależnego, pewnego siebie faceta, którego celem jest posiadanie w przyszłości haremu kobiet, po kryjomu słucha romantycznych piosenek i ogląda filmy typu "Biały oleander" :P

Re: Piątki a miłość niespełniona

: poniedziałek, 21 grudnia 2009, 04:53
autor: Nate
Niespełniona miłosc... temat - rzeka... No, może bez przesady, ale trochę tego było.
Wszystko zazwyczaj wynika z tego, że człowiek nie ma odwagi zrobic decydującego kroku. Gdyby On nie był taki, jaki jest, to prawdopodobnie dalej bylibyśmy "przyjaciółmi ze szkolnej ławki".
Co nie zmienia faktu, że mam posraną psychikę, bo wciąż myślę też o osobie, w której byłam zakochana przed Nim, i sama nie wiem, co w tamtym chłopaku widzę, On jest ideałem - tak jakbym poskładała wszystko to, co mogłoby mi się spodobac, i stworzyła taką osobę - i może ja nie byłam gotowa na to, by ten ideał już spotkac? Może powinnam była najpierw pocierpiec, żeby należycie Go docenic? Bo jestem po prostu sama sobą zniesmaczona :| tamten jest niczym w porównaniu z Nim, a jednak nadal o nim myślę, zastanawiam się, "co by było gdyby...", stwierdzam, że nijak, a jednak myślę dalej. Mam nadzieję, że mój ogłupiały mózg się w końcu uspokoi, bo ta fascynacja jest po prostu niezdrowa i nienormalna, nawet jak na mnie.