Małe dzieci
Re: Małe dzieci
Niemowlaków i małych dzieci nie lubię. Po prostu są zbyt krzykliwe, odrobinę później niszczą praktycznie wszystko na swojej drodze. Mniej dokuczliwe stają się gdzieś tak koło 6-7 roku życia, wtedy da się już z nimi pogadać, choć nieustannie zadają pytania. Jako że zdarza mi się bywać cierpliwym, to do pewnego momentu odpowiadam na nie, póki nie są powtarzane dziesiątki razy w kółko, całkiem sympatyczne jest, gdy dzieciak coś załapie, zrozumie i będzie drążył temat ("a dlaczego taaak?"), wtedy staram się mu to w jakiś w miarę zrozumiały dla niego, a jednocześnie prawdziwy sposób wyklarować.
Mnie dzieci lubią, nie bardzo rozumiem czemu. Może dlatego, że nie krzyczę, jestem dość spokojny, staram się patrzeć na nie (jeśli mnie nie wkurzą zachowaniem) nie jak na dzieciaka, który nic nie wie i nie ma prawa głosu, a na kogoś równego, a tylko młodszego, więc jednak wiedzącego trochę mniej, niż ja, ale mogącego się nauczyć znacznie więcej, jeśli zamiast wydarcia się na dziecko czy opowiadania mu bzdur coś mu się wytłumaczy.
Własne dzieci? Przy odpowiedniej partnerce jestem sobie w stanie wyobrazić zostanie ojcem, pewnie byłbym w tym nawet niezły.
Mnie dzieci lubią, nie bardzo rozumiem czemu. Może dlatego, że nie krzyczę, jestem dość spokojny, staram się patrzeć na nie (jeśli mnie nie wkurzą zachowaniem) nie jak na dzieciaka, który nic nie wie i nie ma prawa głosu, a na kogoś równego, a tylko młodszego, więc jednak wiedzącego trochę mniej, niż ja, ale mogącego się nauczyć znacznie więcej, jeśli zamiast wydarcia się na dziecko czy opowiadania mu bzdur coś mu się wytłumaczy.
Własne dzieci? Przy odpowiedniej partnerce jestem sobie w stanie wyobrazić zostanie ojcem, pewnie byłbym w tym nawet niezły.
No UPS - no party.
Re: Małe dzieci
Ja tam do bobasów stosunek mam obojętny, trochę jak do rzeczy, bo co można z tym zrobić, oprócz opiekowania się?
Dzieci w wieku ok. 5 lat są nawet fajne, ale tylko te, które są ciekawe i spokojne, a nie jakieś głośne bachory.
Dzieci w wieku ok. 5 lat są nawet fajne, ale tylko te, które są ciekawe i spokojne, a nie jakieś głośne bachory.
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Małe dzieci
Można je obserwować, bawić się z nimi różnymi przedmiotami, cieszyć się ich minami (bobaski robią niesamowite miny).Shirayo pisze:Ja tam do bobasów stosunek mam obojętny, trochę jak do rzeczy, bo co można z tym zrobić, oprócz opiekowania się?
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
- Elkora
- Posty: 2569
- Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków
Re: Małe dzieci
ludzkie poczwarki są wyjątkowo ohydne, zdecydowanie czołówka brzydoty jeśli chodzi o ssaki
nie lubię dzieci, dzieci zwykle lubią mnie
nie lubię dzieci, dzieci zwykle lubią mnie
- Szej-Hulud
- Posty: 183
- Rejestracja: niedziela, 29 maja 2011, 11:54
Re: Małe dzieci
Nie przepadam za dziećmi. Stresują mnie, poza tym nigdy nie wiem, jak im odpowiedzieć, jak zareagować itd.
5w4,
ENTp-Don Kichot
Ludzie, którym się spełnia życzenia, często okazują się nie całkiem mili. Czy więc powinno się im dać to, czego chcą, czy raczej to, czego potrzebują?
Beneath the rule of men entirely great
The pen is mightier than the sword.
ENTp-Don Kichot
Ludzie, którym się spełnia życzenia, często okazują się nie całkiem mili. Czy więc powinno się im dać to, czego chcą, czy raczej to, czego potrzebują?
Beneath the rule of men entirely great
The pen is mightier than the sword.
Re: Małe dzieci
Dzieci są okropne. I wyobraźcie sobie jeszcze jakiegoś pokemona z ADHD. Dlaczego ludzie tak powoli dojrzewają ?
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
ILI - Ni, DCNH - CT(H)
Re: Małe dzieci
Mamy chyba zbyt skomplikowany układ nerwowy, żeby mógł dojrzeć tak od razu. Bo przecież nie chodzi tylko o umiejętność korzystania z ciała, jakieś tam ssaki potrafią chodzić od razu po urodzeniuSnufkin pisze: Dlaczego ludzie tak powoli dojrzewają ?
Bardziej od krzykliwych dzieci nie lubię debilnych rodziców, co myślą, że jak dadzą dziecku czego chce, to będą mieli spokój. Te jednostki są niebezpieczne dla społeczeństwa, należy je albo edukować, albo utylizować. Nie wiem co łatwiejsze.
- Elkora
- Posty: 2569
- Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków
Re: Małe dzieci
rodzice też bywają nieźli, niektórzy mają zabawne pojmowanie wychowywania bezstresowego. Jak to powiedział mój nauczyciel kiedyś: ludzie teraz nie wychowują dzieci ludzie je chowają tak jak się chowa świniePerwik pisze:Bardziej od krzykliwych dzieci nie lubię debilnych rodziców, co myślą, że jak dadzą dziecku czego chce, to będą mieli spokój. Te jednostki są niebezpieczne dla społeczeństwa, należy je albo edukować, albo utylizować. Nie wiem co łatwiejsze.
Raz udało mi się przypieprzyć jednemu dziecku jak jego rodzice wyszli, gówniarz chodził za mną 2 dni gryząc drapiąc i ciągnąc za włosy, na moje słowa nie reagował a jego rodzice nie wpadli na to ze może należałoby mu zwrócić uwagę. Wychowali se taką małpkę ze tylko do klatki zamknąć i niech rzuca gównami w przechodniów
Proszę nie odbiegać od tematu wątku/ łasuch
Re: Małe dzieci
Może być to także pokłosie przyjęcia przez człowieka postawy pionowej. Gdzieś czytałem/słyszałem, że to wymusiło na kobietach porody we wcześniejszej fazie rozwoju płodu, przez co ludzkie dzieci rodzą się stosunkowo mniej rozwinięte, niż dzieci innych ssaków.Perwik pisze:Mamy chyba zbyt skomplikowany układ nerwowy, żeby mógł dojrzeć tak od razu. Bo przecież nie chodzi tylko o umiejętność korzystania z ciała, jakieś tam ssaki potrafią chodzić od razu po urodzeniuSnufkin pisze: Dlaczego ludzie tak powoli dojrzewają ?
Ja na całe szczęście nigdy nie byłem skazany na długotrwałe i nieuniknione przebywanie z małymi dziećmi (przynajmniej od czasu, kiedy sam nie jestem małym dzieckiem ). Myślę, że nie bardzo by mi się to podobało, ale należy zaznaczyć duże różnice, jakie mogą wystąpić w temperamencie poszczególnych dzieciaków. Jednak gdy widzę rodziców z małymi dziećmi, to przeważnie utwierdzam się w przekonaniu, że nie chciałbym mieć z takimi do czynienia.
Re: Małe dzieci
Ciekawe. Ale i tak niewykształcone po porodzie są torbacze, u nich rodzi się coś wielkości larwy motyla.And pisze:Może być to także pokłosie przyjęcia przez człowieka postawy pionowej. Gdzieś czytałem/słyszałem, że to wymusiło na kobietach porody we wcześniejszej fazie rozwoju płodu, przez co ludzkie dzieci rodzą się stosunkowo mniej rozwinięte, niż dzieci innych ssaków.Perwik pisze:Mamy chyba zbyt skomplikowany układ nerwowy, żeby mógł dojrzeć tak od razu. Bo przecież nie chodzi tylko o umiejętność korzystania z ciała, jakieś tam ssaki potrafią chodzić od razu po urodzeniuSnufkin pisze: Dlaczego ludzie tak powoli dojrzewają ?
Co do dzieci - jakoś ani mnie ziębią, ani grzeją, miałem zbyt mało kontaktu z nimi, by sobie wyrobić jakąś opinię.
Wystarczy, że dobrzy ludzie nie będą nic robili, a zło zatriumfuje.
Edmund Burke
Edmund Burke
- winterbreak
- Posty: 267
- Rejestracja: sobota, 13 października 2012, 23:49
- Enneatyp: Obserwator
- Kontakt:
Re: Małe dzieci
Przed 30stką chcę urodzić dziecko, bo tak zdrowo.
Mam jeszcze trochę czasu... mam nadzieję, że zdążę dojrzeć i zacząć odczuwać instynkt macierzyński. A jeśli nie, to już chyba ciąża wymusi to na mnie za sprawą chemii i biologii?
Nie lubię dzieci i się ich boję. To znaczy boję się, że zrobię takiemu krzywdę, jeśli wezmę na ręce. A odgłosy, jakie wydają, przyprawiają mnie o białą gorączkę. Kiedyś jechałam autobusem ponad pół godziny z piszczącym trzylatkiem. Darł mordę całą drogę, jak słowo daję. Ratowałam się wyobrażaniem sobie w głowie, jak robię mu krzywdę :/. Ale to było w liceum, od tego czasu jestem chyba odrobinę spokojniejsza, jeśli chodzi o dzieci. Nie hejtuję ich z całego serca, po prostu wolę nie mieć z nimi nic wspólnego.
Dzieci chyba czują, że ich nie lubię. Też mnie nie lubią. A czasem są otwarcie złośliwe. Jeden trzylatek uwielbiał mi mówić, że jestem brzydka.
Mam jeszcze trochę czasu... mam nadzieję, że zdążę dojrzeć i zacząć odczuwać instynkt macierzyński. A jeśli nie, to już chyba ciąża wymusi to na mnie za sprawą chemii i biologii?
Nie lubię dzieci i się ich boję. To znaczy boję się, że zrobię takiemu krzywdę, jeśli wezmę na ręce. A odgłosy, jakie wydają, przyprawiają mnie o białą gorączkę. Kiedyś jechałam autobusem ponad pół godziny z piszczącym trzylatkiem. Darł mordę całą drogę, jak słowo daję. Ratowałam się wyobrażaniem sobie w głowie, jak robię mu krzywdę :/. Ale to było w liceum, od tego czasu jestem chyba odrobinę spokojniejsza, jeśli chodzi o dzieci. Nie hejtuję ich z całego serca, po prostu wolę nie mieć z nimi nic wspólnego.
Dzieci chyba czują, że ich nie lubię. Też mnie nie lubią. A czasem są otwarcie złośliwe. Jeden trzylatek uwielbiał mi mówić, że jestem brzydka.
Re: Małe dzieci
lubię dzieci – na odległość i w niewielkich dawkach
kiedyś przyszła do mnie kuzynka z dzieciakiem – przez pół godziny było fajnie....później, towarzystwo trzylatka, zaczęło mnie męczyć....błagam, niech już sobie idą!
Nie wyobrażam sobie mieć swojego potomstwa - kolejna forma zniewolenia
Posiadanie potomstwa wydaje mi się strasznie męczące: przez większość czasu trzeba malucha pilnować: żeby umyło zęby, zjadło śniadanie i nie wsadzało palca do kontaktu.....i jeszcze trzeba iść do roboty - kiedy czas dla siebie?
Czy mnie lubią – nie wiem - nie znam się na dzieciach, więc staram się ich unikać....koty są zdecydowanie mniej wymagające
kiedyś przyszła do mnie kuzynka z dzieciakiem – przez pół godziny było fajnie....później, towarzystwo trzylatka, zaczęło mnie męczyć....błagam, niech już sobie idą!
Nie wyobrażam sobie mieć swojego potomstwa - kolejna forma zniewolenia
Posiadanie potomstwa wydaje mi się strasznie męczące: przez większość czasu trzeba malucha pilnować: żeby umyło zęby, zjadło śniadanie i nie wsadzało palca do kontaktu.....i jeszcze trzeba iść do roboty - kiedy czas dla siebie?
Czy mnie lubią – nie wiem - nie znam się na dzieciach, więc staram się ich unikać....koty są zdecydowanie mniej wymagające
- Litowojonow
- Posty: 525
- Rejestracja: piątek, 17 lutego 2012, 19:17
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: punkt orientacyjny Lloyda
Re: Małe dzieci
Z dziećmi bywa różnie. Wielu nie lubię, ale nie jestem pewien, czy chodzi o dziecinność, czy raczej o ludzi w ogólności. Dorośli lepiej kamuflują swoją naturę, dzieci potrafią być bezlitosne w bardziej otwarty i nieskrępowany sposób.
Wielu dzieci nie rozumiem, nie mam pojęcia jak nawiązać z nimi kontakt. Może to przez dość niecodzienne podejście: traktuję dzieci jak ludzi, a nie jak chomiki albo inne jaszczury. Nie mówię do nich jak do ułomnych. Żadnego tiutiutiu-samolocik ani kto jest ślicznym kimśtam. Nie udaję, że jarają mnie ich upośledzone zabawy. Nie daję im także wygrać w tych mniej upośledzonych. Jak grałem z jednym w szachy to go poprawiałem. Grał naprawdę dobrze jak na kogoś, kto nawet nie zna do końca dozwolonych ruchów. Piszę poważnie, wystarczy dać takiemu szansę i można się mocno zdziwić. Mogę słuchać, co mają do powiedzenia, poważnie z nimi rozmawiać, ale wiąże się to też z ich ponoszeniem odpowiedzialności za własne czyny (nie mam tu na myśli noworodków w kołysce, bez obaw, ale dzieci w wieku przedszkolnym/wczesnoszkolnym już tak). Mam nieszczęście mieć w rodzinie dwójkę barbarzyńców, przy których spotykaniu nachodzą mnie wizje mordu. Nie znoszę bezmyślnego znęcania się, nie znoszę ich wzajemnego podjudzania do tego rodzaju zachowań. Niestety nie bardzo można przywalić takiemu dziecku przy innych, bo potem męczyć będą, że dzieci biję. Jeszcze trwały uszczerbek na zdrowiu można zrobić, bo to i nie wiadomo jaką siłę przyłożyć w takiej sytuacji. Gdy mój bezmiar cierpliwości się skończył i zacząłem wykonywać mocno nerwowe ruchy akurat było dużo świadków i mały bandyta skończył tylko odrzucony na podłogę.
Takiego małego siebie raczej bym lubił, ale ja byłem spokojnym dzieckiem i zdaje się, że byłem wtedy rozwinięty intelektualnie ponad swój wiek (może stąd moje takie a nie inne podejście do dzieci). Za to socjalnie chyba uwsteczniony byłem ;] Wraz z wiekiem nieuchronnie zmierzam do przeciętności.
Wielu dzieci nie rozumiem, nie mam pojęcia jak nawiązać z nimi kontakt. Może to przez dość niecodzienne podejście: traktuję dzieci jak ludzi, a nie jak chomiki albo inne jaszczury. Nie mówię do nich jak do ułomnych. Żadnego tiutiutiu-samolocik ani kto jest ślicznym kimśtam. Nie udaję, że jarają mnie ich upośledzone zabawy. Nie daję im także wygrać w tych mniej upośledzonych. Jak grałem z jednym w szachy to go poprawiałem. Grał naprawdę dobrze jak na kogoś, kto nawet nie zna do końca dozwolonych ruchów. Piszę poważnie, wystarczy dać takiemu szansę i można się mocno zdziwić. Mogę słuchać, co mają do powiedzenia, poważnie z nimi rozmawiać, ale wiąże się to też z ich ponoszeniem odpowiedzialności za własne czyny (nie mam tu na myśli noworodków w kołysce, bez obaw, ale dzieci w wieku przedszkolnym/wczesnoszkolnym już tak). Mam nieszczęście mieć w rodzinie dwójkę barbarzyńców, przy których spotykaniu nachodzą mnie wizje mordu. Nie znoszę bezmyślnego znęcania się, nie znoszę ich wzajemnego podjudzania do tego rodzaju zachowań. Niestety nie bardzo można przywalić takiemu dziecku przy innych, bo potem męczyć będą, że dzieci biję. Jeszcze trwały uszczerbek na zdrowiu można zrobić, bo to i nie wiadomo jaką siłę przyłożyć w takiej sytuacji. Gdy mój bezmiar cierpliwości się skończył i zacząłem wykonywać mocno nerwowe ruchy akurat było dużo świadków i mały bandyta skończył tylko odrzucony na podłogę.
Takiego małego siebie raczej bym lubił, ale ja byłem spokojnym dzieckiem i zdaje się, że byłem wtedy rozwinięty intelektualnie ponad swój wiek (może stąd moje takie a nie inne podejście do dzieci). Za to socjalnie chyba uwsteczniony byłem ;] Wraz z wiekiem nieuchronnie zmierzam do przeciętności.
Dużo jest w tym prawdy, ale przeważa nieprawda.
Re: Małe dzieci
Lubię dzieci. Traktuję ich jak niepełnosprawnych umysłowo. Staram się do nich dostosować intelektualnie. Łatwiej nawiązać mi przyjazny kontakt z dzieckiem, niż z dorosłym człowiekiem. Dzieci są bardzo bezpośrednie, nie bawią się w żadne podchody. Z dziećmi można być autentycznym. Jednak zauważam, że zabierają bardzo dużo przestrzeni życiowej. Nie chcę mieć w najbliższej przyszłości swojego dziecka.
Zauważam, że dzieci mnie zazwyczaj lubią.
Dwa dni temu miałem taką sytuację, że szedłem sobie po sklepie z dwoma kumplami i zauważyliśmy strasznie płacząca dziecko, syrena alarmowa. Uciekało od matki, bo czegoś tam nie kupiła. Gdy je mijaliśmy zacząłem w przedrzeźniający sposób ryczeć tak jak ono. Trochę to nie piątkowe, stałem się obiektem zainteresowania, patrzyli na mnie jak na debila. Dziecko na moment uspokoiło się, patrzyło na mnie bardzo zdziwione, co ja odwalam. Pokazałem mu jego samego, jak strasznie żałośnie się zachowuje. Już się cieszyłem, że moja metoda poskutkowała, jednak, gdy mu zniknąłem znowu zaczął ryczeć. Ciekawe zwierzątka.
Również nie lubię jak do dzieci mówi się w aciuciu ułomny sposób. Niby czemu ma to służyć, dziecko ma się z nas śmiać? Źle wymawiać słowa?
Zauważam, że dzieci mnie zazwyczaj lubią.
Dwa dni temu miałem taką sytuację, że szedłem sobie po sklepie z dwoma kumplami i zauważyliśmy strasznie płacząca dziecko, syrena alarmowa. Uciekało od matki, bo czegoś tam nie kupiła. Gdy je mijaliśmy zacząłem w przedrzeźniający sposób ryczeć tak jak ono. Trochę to nie piątkowe, stałem się obiektem zainteresowania, patrzyli na mnie jak na debila. Dziecko na moment uspokoiło się, patrzyło na mnie bardzo zdziwione, co ja odwalam. Pokazałem mu jego samego, jak strasznie żałośnie się zachowuje. Już się cieszyłem, że moja metoda poskutkowała, jednak, gdy mu zniknąłem znowu zaczął ryczeć. Ciekawe zwierzątka.
Również nie lubię jak do dzieci mówi się w aciuciu ułomny sposób. Niby czemu ma to służyć, dziecko ma się z nas śmiać? Źle wymawiać słowa?
Re: Małe dzieci
Hm... Nie cierpię (zdecydowanej większości) dzieci, a one chyba to wyczuwają.
Dlatego też nie mam problemu, żeby ich unikać. Znajomi też jakoś nie garną się, żeby mi powierzyć opiekę nad ich ósmymi cudami świata, chociażby na chwilę.
Dzięki temu mam święty spokój : D
Dlatego też nie mam problemu, żeby ich unikać. Znajomi też jakoś nie garną się, żeby mi powierzyć opiekę nad ich ósmymi cudami świata, chociażby na chwilę.
Dzięki temu mam święty spokój : D
"-Tak - jestem cham, ale taki, jak jestem, jestem jeden jedyny."
Stanisław Ignacy Witkiewicz, "Mątwa"
________
5w4
Stanisław Ignacy Witkiewicz, "Mątwa"
________
5w4