Piątki i miłość

Dyskusje na temat typu 5
Wiadomość
Autor
Gumibeer
Posty: 333
Rejestracja: poniedziałek, 24 września 2007, 18:24

#31 Post autor: Gumibeer » niedziela, 24 lutego 2008, 00:02

Emjotka pisze:"Uważam ze gdyby miłość była pochodną funkcji umysłu, musiałaby poddawać się jego kontroli. Nie mogłaby działać na innych prawach, wbrew logice, wbrew chłodnej kalkulacji. Nie mogłaby popychać do rzeczy od których rozsądek odciąga."

Ograniczasz umysł do logicznej analizy? Współczuję.

Czym jest rozsądek?
Zgadzam się z tobą Emjotko, racjonalność moim zdaniem to bardziej uczucia i instynkty niż logika. Te pierwsze są również wytwarzane przez umysł tylko że poza świadomością. Naszym zadaniem jest odczytanie ich, ujawniają się one w różnych fizycznych aspektach (np. przysłowiowe "motyle w brzuchu"). Są bardzo pomocne kiedy dobrze je odszyfrujemy (zazdroszczę niektórym tej umiejętności, dla mnie są nie do odczytania, te bazgroły markerów somatycznych).

Nie wiem czy miłość inna od niespełnionej istnieje, nigdy jej nie doświadczyłam więc się nie wypowiadam.



case
Posty: 8
Rejestracja: poniedziałek, 6 sierpnia 2007, 20:00

#32 Post autor: case » środa, 5 marca 2008, 01:47

Wg mnie miłość to określenie stanu w jakim znajduje się osoba będąca zafascynowana swoim obiektem pożądania.
Co powoduje, że kogoś pożądamy?
Cechy tej osoby, które wg nas są interesujące. Cechy klasyfikujemy jako interesujące na podstawie naszych dotychczasowych doświadczeń :).

To moja definicja miłości. Dosyć banalna, przyznaję ale mimo, że przeczytałem to kilka razy myślę, że tym właśnie dla mnie miłość jest :D.

Czym się różni zauroczenie od miłości? (I znowu..) Wg mnie niczym ;).
Na etapie bliższego poznawania możemy natrafić na cechy, które dla nas są nieatrakcyjne do tego stopnia, że cały urok "pryska" :). I koniec fascynacji. (to by było zauroczenie ;) )
Szczęśliwy ten kto nie znajdzie w swoim partnerze takich cech, których, wg swoich wartości, nie akceptuje. Wtedy ta fascynacja może trwać dalej.. (to by była miłość ;) )

Często określa się, że zauroczenie to stan krótkotrwały natomiast miłość to coś trwałego. Ale nie wszyscy jesteśmy tacy sami i jedna osoba może szybciej nasycić się obiektem swojego pożądania niż druga. Czas trwania zatem nie może być wyznacznikiem czy dane uczucie jest mniej lub bardziej poważne, to jest to samo uczucie - miłość.
Po jakimś czasie i tak każdy związek dosięga kryzys :).

I na koniec taki wzniosły cytat:
Odwzajemniona miłość uskrzydla, odrzucona może zniszczyć.
A.. i jeszcze jedno. Założyłem wyżej, że miłość jest odwzajemniona :).


c.

PS. Późno już dla mnie i zmęczony jestem (tak, staram się usprawiedliwić mój lekko chaotyczny styl tego postu).

Awatar użytkownika
Skoll
Posty: 11
Rejestracja: wtorek, 4 marca 2008, 16:27
Lokalizacja: Warszawa

#33 Post autor: Skoll » środa, 5 marca 2008, 17:23

Wiele wypowiedzi, które tutaj przeczytałem było skrajnie różnych. I nic w tym dziwnego. Miłość i definicja tego uczucia(?) jest bardzo indywidualna. Jedna osoba może postrzegać to jako stan rozczulenia i ekstazy wywoływany przez drugą osobę, a kto inny uzna miłość za coś zupełnie abstrakcyjnego i nieistniejącego.

Ja osobiście w miłość wierzę. Mówię tutaj naturalnie o tym uczuciu, które jest w stanie złączyć dwoje ludzi na długie lata.
Z każdym doświadczeniem mam coraz większe wymagania co do ludzi(tak samo dla potencjalnej partnerki, czy nawet znajomego). To jest jeden powód dla którego ciężko jest znaleźć kogoś, kto umiałby wywołać uczucie, o którym jest ten temat. Drugim problemem jest to, czy dana jednostka chce, by owa miłość na nią, ujmę to poetycko, spłynęła i zapuściła korzenie w sercu, tudzież umyśle.

Dawno temu(zależy kto ma jaką definicję "dawności") miałem przyjemność być zakochanym. Skończyło się jak nie trudno sobie wyobrazić. Od tamtej pory mam trudność ze znalezieniem sobie kogoś. Lecz owa trudność nie wiąże się z tym, że w ogóle nikogo nie ma, lecz z drugim akapitem mojej wypowiedzi. Mianowicie mam bardzo duże wymagania.

Pomimo tego, że to co mówiłem mogło mieć dość mocne zabarwienie materialistyczne, to jednak wiem, że jest coś takiego jak romantyzm, przyjaźń w związku, oddanie, poświęcenie. I nie uważam, by związki opierały się wyłącznie na przywiązaniu, strachu, czy głupocie
5w4.

From out of static time has grown. Existence formed by substance unknown.

miszal
Posty: 35
Rejestracja: piątek, 15 lutego 2008, 02:11

#34 Post autor: miszal » sobota, 8 marca 2008, 00:31

ech ech
Nie potrafiłbym całego dnia poświęcić dla kogoś, nie potrafiłbym do kogoś się przytulić. Nie utrzymuje bliskiego kontaktu prawie z nikim. Jeżeli ktoś w hierarchii bliskości wychodzi zbyt na prowadzenie przed innymi to go automatycznie wykluczam ze swego życia zrywając kontakt, więc tylko uśmiecham się ironicznie jak raz na jakiś czas ta mała wiara się odezwie bo wiem że to nie dla mnie.
A ja właśnie buduję sobie dla siebie idealne scenariusze, w których spędzam z kimś ukochanym cały dzień, kiedy pomagam mu w czymś, on mnie np. pociesza, śmiejemy się razem itd. Rzeczywistość to coś zupełnie odrębnego. Po prostu nie wiem, czy potrafiłabym to wszystko wcielić w życie. Stąd również nie mam nikogo w tym sensie bliskiego, możliwe, że w pewnym stopniu podświadomie sabotuję swoje kontakty z kimś jeśli zaczynają właśnie przodować w 'hierarchi'. Z drugiej strony wierzę w miłość (podpisuję się tu pod słowami Raskala) i nie chcę pozbawiać się choć poczucia potencjalnej szansy spotkania jej. I chociaż to przynosi czasem dużo goryczy, nie mówię sobie, że 'to nie dla mnie', co wobec mnie by sporo ułatwiało. Jednak nie chcę odciąć się aż tak od uczuć, trochę mnie przeraża perspektywa bycia w ten sposób samotnym, bo wierzę, że tak naprawdę każdy kogoś potrzebuje i może być z tym kimś szczęśliwy.
Nie jestem już nastolatką, a jeszcze nigdy nie przeżyłam miłości czy też zakochania odwzajemnionego (a przynajmniej nic o tym nie wiem, bo ujawnianie swoich uczuć to też odrębna sprawa).
Pragnę doświadczyć miłości obustronnej, jest ona i dla mnie jedną z najważniejszych rzeczy w życiu. Jednak na chwilę obecną myślę, że najbardziej potrzebuję poczucia bliskości, dzielenia się w pewnym zakresie swoim życiem z drugim człowiekiem. Nawet bez głębszych uczuć, tylko żeby móc się do kogoś przytulić w potrzebie, poczuć, że można z kimś być, potrzymać za rękę w kinie, także chyba najpierw muszę uporządkować swój świat zanim otworzę go przed kimś naprawdę ukochanym.
Wiem jednak że inni ludzie potrzebują kontaktu fizycznego, stabilności, zrozumienia, nakierowania w życiu, wspólnego spędzania czasu z kimś dla zabicia nudy, kogoś kto pomoże im pójść level w górę, bądź kogoś kim mogliby się zaopiekować. W zależności kto czego potrzebuje. Dlatego się łączą, ze strachu że pewnych rzeczy w życiu sami nie osiągną.
Ktoś kim można się zaopiekować raczej nie gwarantuje osiągnięć w jakiejś dziedzinie, pozwala za to zaspokoić pewne potrzeby. I nie sądzę, że źródłem wszystkich związków jest strach, że coś nie uda nam się samemu. Dla mnie jest to raczej wiedza, że niektóre rzeczy można osiągnąć tylko dzięki komuś jeszcze i stąd wynikające pragnienie znalezienia właśnie takiej osoby.
5w4 INTj

miszal
Posty: 35
Rejestracja: piątek, 15 lutego 2008, 02:11

#35 Post autor: miszal » sobota, 8 marca 2008, 01:00

Miłość nie istnieje, to tylko wymysł schorowanych umysłów, nie musze dodawać że słabych?.
może trochę przesadzam
To się zakręcę koło jakieś osoby przez pewien czas i potem znikam. Mam doświadczenie w paleniu mostów.
Słoniu, a nie myślisz czasem, że dobrze byłoby mieć obok kogoś kto pokazywałby Ci nowego Ciebie? Nie marzyłeś kiedyś o osobie, która po doświadczeniu Twojej dogłębnej analizy nie stałaby się w pewnym sensie bezużyteczna, ale jeszcze bardziej ciekawa? Może kiedyś trafisz na most tytanowy. ;)

A miłość jako wymysł słabych, schorowanych umysłów? Raczej się nie zgadzam, bo przecież nie jest ona w pewnym momencie już kwestią wiary, ale uczucia. W miłości drugi człowiek nie zawsze pojawia się dlatego, że sami nie jesteśmy dość silni lub emocjonalnie rozchwiani. Jeśli chodzi Ci tu o miłość trwałą, wynikającą nie tylko z instynktu, chęci rozmnażania się, to rzeczywiście może ona wiązać się np. z przywiązaniem. Sam jednak przyznajesz, że człowiek to zwierzę stadne, to może optymistycznie uznajmy że zjawisko stadności nie jest równorzędne ze słabością i schorowaniem jego składników.
Z czego wynika w takim razie stadność ludzi starszych? Czasem ze strachu, czasem z przywiązania, a czasem moim zdaniem właśnie z różnie definiowanej miłości, np. poczucia, że moje miejsce i czas jest właśnie tu, z Tą osobą, że to moje największe szczęście.
5w4 INTj

qos
Posty: 87
Rejestracja: wtorek, 4 marca 2008, 17:24

#36 Post autor: qos » poniedziałek, 10 marca 2008, 18:41

no właśnie właśnie, jak to jest z tą miłością. chyba sama juz nie wiem. utrzymuję ze ona nie istnieje, ale podswiadomie chcę ją spotkać! ciężko z tymi uczuciami.
a podobno piątki kochają tak, że kochana osoba nigdy nie czuje sie dostatecznie kochana.
coś w tym jest.
5w4

Awatar użytkownika
papio
Posty: 58
Rejestracja: wtorek, 26 lutego 2008, 18:49
Lokalizacja: Warszawa

#37 Post autor: papio » poniedziałek, 10 marca 2008, 18:59

qos pisze:....podobno piątki kochają tak, że kochana osoba nigdy nie czuje sie dostatecznie kochana.
coś w tym jest.
I to jeszcze jak. Może nie wszystkie piątki, na pewno nie można uogólniać , u mnie sprawdziło się w 100%. Żal, naprawdę żal.
"Nie siadaj tyłem do żadnych drzwi" 5w4; r73; gentoo; facet; oglądam się za siebie , i niczego nie poznaję; to czego nie powiem pozostaje nie powiedziane; "Wszędzie brak miłości i uczucie samotności "

qos
Posty: 87
Rejestracja: wtorek, 4 marca 2008, 17:24

#38 Post autor: qos » poniedziałek, 10 marca 2008, 21:18

u mnie chyba tez.
kochac kazda czastka umyslu, a ta osoba nawet nie wie? nie zauwaza, nie odczuwa.
5w4

fazimodo
Posty: 269
Rejestracja: wtorek, 26 lutego 2008, 08:22

#39 Post autor: fazimodo » poniedziałek, 10 marca 2008, 21:48

"A miłość jako wymysł słabych, schorowanych umysłów? Raczej się nie zgadzam, bo przecież nie jest ona w pewnym momencie już kwestią wiary, ale uczucia. W miłości drugi człowiek nie zawsze pojawia się dlatego, że sami nie jesteśmy dość silni lub emocjonalnie rozchwiani. Jeśli chodzi Ci tu o miłość trwałą, wynikającą nie tylko z instynktu, chęci rozmnażania się, to rzeczywiście może ona wiązać się np. z przywiązaniem. Sam jednak przyznajesz, że człowiek to zwierzę stadne, to może optymistycznie uznajmy że zjawisko stadności nie jest równorzędne ze słabością i schorowaniem jego składników.
Z czego wynika w takim razie stadność ludzi starszych? Czasem ze strachu, czasem z przywiązania, a czasem moim zdaniem właśnie z różnie definiowanej miłości, np. poczucia, że moje miejsce i czas jest właśnie tu, z Tą osobą, że to moje największe szczęście."
Jeżeli już jesteśmy przy 'stadach' i innych typowo zwierżecych sprawach, to wartoby wspomnieć, że człowiek jest monogmaistą tylko kulturowo i należy do 97% gatunków zwierzat na Ziemii, które monogamistami zdecydowanie nie są.
Co do samej miłości, a raczej zauroczenia - mimo, że nie wiadomo co do końca wpływa na wystąpienie tego zjawiska(możliwe, że hormony, feromony, ale także ważny jest aspekt psychologiczny), jednak samo zjawisko jest wydzieleniem się fenyloetyloaminy w mózgu, która ma działanie podobne do amfetaminy(oczywiście dużo słabsze). Psychologowie określili czas na zbudowanie związku na ~3lata, co się przekłada na długość czasu wydzielanai owego związku.
A wracając do reszty, czyli 3% zwierząt, któe są monogamistami, to na przykładzie nornic preriowych(i całej reszty z tych 3%) i ich zachowania możnaby pisać dopiero o prawdziwej miłości. Podczas stosunku płciowego z partnerką wydzielają się związki(bodajże oksytoksyna[to u człowieka, w zasadzie to u kobiet, też się wydziela podczas stosunku, ale powoduje tylko pobudzenie], jednak nie jestem pewien czy to ten związek za to odpowiada), które powodują, że partner przestaje szukać innych partnerek. Nawet po śmierci partnerki, z którą odbył stosunek, w momencie braku potomstwa, samiec nie będzie szukał nowej samicy.
To jest dopiero miłość - a nie te ludzkie popłuczyny, ochy, achy i inne uniesienia.
Ogólnie to mogę tylko powiedzieć, że osobiście w sprawach miłości trzymałbym się powiedzenia "Facta, non verba". Bo ileż to razy już słyszałem od znajomych(szczególnie dziewczyn), że ten to jest jedyny, piękny, super, kocha go ponad życie, a 1-2 lata później stwierdza "to nie była prawdziwa miłość, teraz ten kolejny to dopiero jest prawdziwy!", a po kolejnym roku znowu to samo... ech...

Acha jeszcze odnośnie ludzi jako zwierząt stadnych. Życie w stadzie nie musi iść w parze z miłością. U takich wilków np. samiec alfa ma tylko dostęp do samicy alfa. Oczywiście teoretycznie, bo naukowcy udokumentowali jednostki, które nazwali skryto-jebcami, które to jednostki kiedy samiec alfa nie patrzy, posuwają samicę alfa. Często się przez to zdarza, że samiec alfa umiera bezpotomnie.
5w4; INTp podtyp ekspert

Awatar użytkownika
papio
Posty: 58
Rejestracja: wtorek, 26 lutego 2008, 18:49
Lokalizacja: Warszawa

#40 Post autor: papio » poniedziałek, 10 marca 2008, 22:02

fazimodo pisze:
"A miłość jako wymysł słabych, schorowanych umysłów?....
No wiesz, tak prosto z mostu...... zdaje się że temat jest "troszkę" głębszy niż to ująłeś, jak by to delikatnie powiedzieć ,miłość to nie tylko rozpłód. Rodzice najczęściej też kochają, można pokochać koleżankę i kumpla nie pałająć do nich pożądaniem, dla mnie prawdziwa przyjażń jest troszkę jak miłość.
"Nie siadaj tyłem do żadnych drzwi" 5w4; r73; gentoo; facet; oglądam się za siebie , i niczego nie poznaję; to czego nie powiem pozostaje nie powiedziane; "Wszędzie brak miłości i uczucie samotności "

fazimodo
Posty: 269
Rejestracja: wtorek, 26 lutego 2008, 08:22

#41 Post autor: fazimodo » wtorek, 11 marca 2008, 21:23

papio - miłość rodzicielska etc. to jest zwyczajny egoizm genów, nie ma w tym nic dziwnego, ani głębokiego.
A całe moje gadanie dotyczyło tylko miłości prowadzącej do prokreacji, chyba o niej w tym temacie jest głównie mowa? Bo jakoś sobie nie wyobrażam kogoś kto chce być z dziewczyną z miłości i nie mieć z nią dzieci prędzej czy później(pomijając aseksualnych dewiantów - ale takich chyba tutaj nie ma?).
Chociaż oczywiście człowiek jest bardziej skomplikowany niżbym chciał i jak już pisałem, mimo nie bycia monogamistą z natury, jest nim kulturowo - a tutaj już psychologia wchodzi w grę, a na tej to się aż tak dobrze nie znam, aby się wypowiadać skąd się biorą miłości do adoptowanych dzieci czy platoniczne. Chociaż znając życie, nadal ma to związek z genami.

Mimo wszystko, jednak nie uważam, że miłość to złe 'płytkie' uczucie - bo czemu niby? Że wiem mniej-więcej jakimi zasadami się rządzi i jakie hormony są wydzielane, nie znaczy, że czując ją będe ją negował. Wszak, wiem też że endorfiny są odpowiedzialne za poczucie szczęścia, ale nie przeszkadza mi to być szczęśliwym kiedy się wydzielają. Chce tylko powiedzieć, że miłość to nie jest coś więcej co tylko człowiek czuje, bo ma dusze czy cokolwiek innego, miłość to jest naturalne dążenie genów do przetrwania.

A co do kochania koleżanki bez aspektu seksualnego, to przypomina mi się "nie będzie przyjacielem kobiety, kto może być jej kochankiem". No chyba, że koleżanka wyjątkowo nieładna jest :lol:
5w4; INTp podtyp ekspert

Awatar użytkownika
M.
Posty: 1196
Rejestracja: czwartek, 31 stycznia 2008, 20:31
Kontakt:

#42 Post autor: M. » wtorek, 11 marca 2008, 21:43

fazimodo pisze: Chociaż oczywiście człowiek jest bardziej skomplikowany niżbym chciał
Na serio chciałbyś tego?

Sporo jest par, które są razem i nie zamierzają mieć dzieci.
A papio sądzę, że pisał o przyjaźni ogólnie, a nie tylko do ładnej koleżanki. Sama tak mam. Kiedy się z kimś naprawdę przyjaźnie właściwie kocham tego człowieka, choć w sensie genetycznym nie potrzebuję go.
5w4, sp/sx
EII

Awatar użytkownika
papio
Posty: 58
Rejestracja: wtorek, 26 lutego 2008, 18:49
Lokalizacja: Warszawa

#43 Post autor: papio » wtorek, 11 marca 2008, 22:16

Dziękuję bardzo :-), z wiekiem zmienia się troszkę podejście do życia. I miedzy innymi na miłość patrzy się troszkę inaczej. Przy najmniej mi łatwiej zrozumieć,dostrzec swoje uczucia i nastroje.
ps.
"
Jesteśmy tacy sami
Mali, głupi, zarozumiali
Umiemy teraz robić
Rzeczy którymi gardziliśmy
Nasze drogi się rozchodzą
Każdy wreszcie " myśli "
Powtarzamy to co robią
Ludzie z których się śmialiśmy
"
no, może bez tego: mali i głupi :-)
"Nie siadaj tyłem do żadnych drzwi" 5w4; r73; gentoo; facet; oglądam się za siebie , i niczego nie poznaję; to czego nie powiem pozostaje nie powiedziane; "Wszędzie brak miłości i uczucie samotności "

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

#44 Post autor: Snufkin » piątek, 4 kwietnia 2008, 20:04

.
Ostatnio zmieniony środa, 17 marca 2010, 12:43 przez Snufkin, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
moonlilithl
Posty: 51
Rejestracja: czwartek, 10 kwietnia 2008, 13:45

#45 Post autor: moonlilithl » piątek, 11 kwietnia 2008, 21:10

milosc istnieje
tylko nie jest dostepna dla wszystkich
5w4

ODPOWIEDZ