"A miłość jako wymysł słabych, schorowanych umysłów? Raczej się nie zgadzam, bo przecież nie jest ona w pewnym momencie już kwestią wiary, ale uczucia. W miłości drugi człowiek nie zawsze pojawia się dlatego, że sami nie jesteśmy dość silni lub emocjonalnie rozchwiani. Jeśli chodzi Ci tu o miłość trwałą, wynikającą nie tylko z instynktu, chęci rozmnażania się, to rzeczywiście może ona wiązać się np. z przywiązaniem. Sam jednak przyznajesz, że człowiek to zwierzę stadne, to może optymistycznie uznajmy że zjawisko stadności nie jest równorzędne ze słabością i schorowaniem jego składników.
Z czego wynika w takim razie stadność ludzi starszych? Czasem ze strachu, czasem z przywiązania, a czasem moim zdaniem właśnie z różnie definiowanej miłości, np. poczucia, że moje miejsce i czas jest właśnie tu, z Tą osobą, że to moje największe szczęście."
Jeżeli już jesteśmy przy 'stadach' i innych typowo zwierżecych sprawach, to wartoby wspomnieć, że człowiek jest monogmaistą tylko kulturowo i należy do 97% gatunków zwierzat na Ziemii, które monogamistami zdecydowanie nie są.
Co do samej miłości, a raczej zauroczenia - mimo, że nie wiadomo co do końca wpływa na wystąpienie tego zjawiska(możliwe, że hormony, feromony, ale także ważny jest aspekt psychologiczny), jednak samo zjawisko jest wydzieleniem się fenyloetyloaminy w mózgu, która ma działanie podobne do amfetaminy(oczywiście dużo słabsze). Psychologowie określili czas na zbudowanie związku na ~3lata, co się przekłada na długość czasu wydzielanai owego związku.
A wracając do reszty, czyli 3% zwierząt, któe są monogamistami, to na przykładzie nornic preriowych(i całej reszty z tych 3%) i ich zachowania możnaby pisać dopiero o prawdziwej miłości. Podczas stosunku płciowego z partnerką wydzielają się związki(bodajże oksytoksyna[to u człowieka, w zasadzie to u kobiet, też się wydziela podczas stosunku, ale powoduje tylko pobudzenie], jednak nie jestem pewien czy to ten związek za to odpowiada), które powodują, że partner przestaje szukać innych partnerek. Nawet po śmierci partnerki, z którą odbył stosunek, w momencie braku potomstwa, samiec nie będzie szukał nowej samicy.
To jest dopiero miłość - a nie te ludzkie popłuczyny, ochy, achy i inne uniesienia.
Ogólnie to mogę tylko powiedzieć, że osobiście w sprawach miłości trzymałbym się powiedzenia "Facta, non verba". Bo ileż to razy już słyszałem od znajomych(szczególnie dziewczyn), że ten to jest jedyny, piękny, super, kocha go ponad życie, a 1-2 lata później stwierdza "to nie była prawdziwa miłość, teraz ten kolejny to dopiero jest prawdziwy!", a po kolejnym roku znowu to samo... ech...
Acha jeszcze odnośnie ludzi jako zwierząt stadnych. Życie w stadzie nie musi iść w parze z miłością. U takich wilków np. samiec alfa ma tylko dostęp do samicy alfa. Oczywiście teoretycznie, bo naukowcy udokumentowali jednostki, które nazwali skryto-jebcami, które to jednostki kiedy samiec alfa nie patrzy, posuwają samicę alfa. Często się przez to zdarza, że samiec alfa umiera bezpotomnie.