siódemki uciekają od swoich problemów, skupiając się na innych, bardziej pozytywnych dla nich rzeczach
Taką mam teraz fazę... żyję sobie z dnia na dzień. Moje troski to aby mieć co czytać i mieć z kimś wyjść na piwo.
1 i 2 listopada były mi bardzo nie na rękę z powodu konieczności udania się na groby różnych osób, niekoniecznie starych. Smutne myśli i wspomnienia wyrzucam z głowy. To jest coś, co potrafią i 5 i 7 oczywiście. Mówili mi, że będzie mnie to ścigać, ale czy po ponad roku żałoby i byciu teraz w naprawdę dobrym stanie psychicznym - jest możliwe, że się rozsypię, bo nie uporałam się z tym zawczasu? Nie sądzę.
Nie wiem, czy to pasuje do tego wątku. Czy odcinanie się od przykrych spraw to domena siódemek? Niekoniecznie. Ale wydaje mi się, że do tego typu pasuje to, że umiem teraz być prostym człowiekiem o prostych potrzebach. Nawet moja ambicja poszła się bujać... W obliczu śmierci i tego typu spraw dociera do ciebie, że nie ma sensu urabiać się po łokcie w trakcie najpiękniejszych lat życia, bo ani nie wiesz, ile przeżyjesz, ani czy doczekasz się dzieci, na które przydałaby się kasa. Dlatego nie podejmuję się długotrwałych, wymagających przedsięwzięć, które POTENCJALNIE mogą zaprocentować w przyszłości, ale tu i teraz powodują bezsenność, załamanie nerwowe, potwornie niską samoocenę i alarmujący poziom stresu trwający całe tygodnie.
Tak, tak wyglądały moje studia inżynierskie. Dlatego robię magisterkę na uniwersytecie.