Pocieszanie
- Elkora
- Posty: 2569
- Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków
Re: Pocieszanie
U mnie chyba najskuteczniej wychodzi autopocieszanie, jak czuje się bardzo źle to czytam przyporządkowuje się szukam chorób, zaburzeń u siebie i znajomych daje głowie coś do mielenia i robi się jakoś znośniej. Albo zaczynam czytać coś niezwiązanego. Chyba ze nie mam na to siły wtedy włączam odpowiedni podkład i gapie się w sufit, potem na suficie zaczyna się coś dostrzegać pojawiają wzory ale to już... nieistotne
Pierzasta, ty nie rozumiesz.
Większość ludzi mających problem nie oczekuje rad, mówią żeby się wygadać, żeby sobie w głowie ułożyć bo jak tłumaczysz komuś to tłumaczysz tez sobie i musisz to wszytko choć trochę ogarnąć, ta osoba dodatkowo od czasu do czasu może zadać pytanie i cie na coś naprowadzić, to taka mała domowa psychoterapia. Zresztą jak ubierasz w słowa to staje się to bardziej banalne. Tak naprawdę udzielanie rad jest często zbędne a nawet niepożądane (ja bym nabrała od takich pogardy/zażenowania), ludziom nie potrzebne są jakieś durne slogany tylko istnienie kogoś kto chce wysłuchać i zrozumieć to co czasem jest do zrozumienia trudne
Cotta od przytakiwania może i zrobi ci się lepiej ale krótkotrwale, bo zamiast spojrzeć z innej perspektywy będziesz siedzieć w tym swoim małym światku swego wewnętrznego ujebania w głowie jaka to ja jestem biedna łolaboga i ciągle natykać się na tego buca niebuca
Pierzasta, ty nie rozumiesz.
Większość ludzi mających problem nie oczekuje rad, mówią żeby się wygadać, żeby sobie w głowie ułożyć bo jak tłumaczysz komuś to tłumaczysz tez sobie i musisz to wszytko choć trochę ogarnąć, ta osoba dodatkowo od czasu do czasu może zadać pytanie i cie na coś naprowadzić, to taka mała domowa psychoterapia. Zresztą jak ubierasz w słowa to staje się to bardziej banalne. Tak naprawdę udzielanie rad jest często zbędne a nawet niepożądane (ja bym nabrała od takich pogardy/zażenowania), ludziom nie potrzebne są jakieś durne slogany tylko istnienie kogoś kto chce wysłuchać i zrozumieć to co czasem jest do zrozumienia trudne
Cotta od przytakiwania może i zrobi ci się lepiej ale krótkotrwale, bo zamiast spojrzeć z innej perspektywy będziesz siedzieć w tym swoim małym światku swego wewnętrznego ujebania w głowie jaka to ja jestem biedna łolaboga i ciągle natykać się na tego buca niebuca
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Pocieszanie
Ja to z przymrużeniem oka pisałam, bo mi się przypominają sytuację, jak czasem jadę na szefową (ewentualnie kogoś innego, kto mnie akurat wpienił) i jak mnie wtedy wkurza, że ktoś jej broni i mam ochotę go udusić (zaraz po uduszeniu szefowej). Ale to mnie opętuje tylko na chwilę, potem jak już sobie na nią ponarzekam, to mi przechodzi i sama sobie przypominam, że moja szefowa ma też zalety.Elkora pisze: Cotta od przytakiwania może i zrobi ci się lepiej ale krótkotrwale, bo zamiast spojrzeć z innej perspektywy będziesz siedzieć w tym swoim małym światku swego wewnętrznego ujebania w głowie jaka to ja jestem biedna łolaboga i ciągle natykać się na tego buca niebuca
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
Re: Pocieszanie
...kto buców nie tłuce ten sam jest bucemCotta pisze:Oooo, i to jest bardzo dobre pocieszenie. Jak akurat narzekam na kogoś, że jest bucem, to bardzo dobrze mi robi, jak ktoś też powie, że ten buc to faktycznie buc. Ja wiem, że to mega prymitywne, ale takie... wspierające. Za to czuję się wybitnie niepocieszona, jak mój obiekt, któremu się zaczęłam wyżalać, zamiast zgodzić się co do bucostwa buca, jeszcze go usprawiedliwia i umniejsza jego bucostwo.Pierzasta pisze: np. zgadza się że przytrafiło się coś ujowego, albo że ktoś jest bucem.
Bo walnięcie czegoś takiego czasami poluzowuje napięcie, tylko trzeba uważać, bo niektórych faktycznie można urazić.Czasem zdarzyło mi się pocieszyć ludzi czymś, co w sumie było bardzo obcesowe i obawiałm się, że mogą się obrazić za to, a tymczasem podziałało jako pocieszenie.
Te moje strzały to były raczej w stylu "niezbyt subtelna rzecz do powiedzenia, ale prawdziwa" i chyba faktycznie trafiały, tzn. jako argument. Zwykle dotyczyło to dość dramatycznych wydarzeń życiowych.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Pocieszanie
WŁAŚNIE!!!!! Chociaż Pierzasta mnie rozumie.Pierzasta pisze: ...kto buców nie tłuce ten sam jest bucem
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
- Szej-Hulud
- Posty: 183
- Rejestracja: niedziela, 29 maja 2011, 11:54
Re: Pocieszanie
Nie potrafię pocieszać. Ilekroć próbuję, to wychodzi na to, że:
a) jestem cwaniakiem, bo nie mam problemów,
b) jestem złośliwy.
Chociaż intencje mam dobre.
Może przesadzam...?
Czasami, jednak bardzo rzadko, udaje mi się kogoś pocieszyć. Wymaga to jednak współpracy drugiej strony.
I czy tylko ja odnoszę wrażenie, że mówię same banały? Ech... a na ludzi to wciąż działa.
a) jestem cwaniakiem, bo nie mam problemów,
b) jestem złośliwy.
Chociaż intencje mam dobre.
Może przesadzam...?
Czasami, jednak bardzo rzadko, udaje mi się kogoś pocieszyć. Wymaga to jednak współpracy drugiej strony.
I czy tylko ja odnoszę wrażenie, że mówię same banały? Ech... a na ludzi to wciąż działa.
5w4,
ENTp-Don Kichot
Ludzie, którym się spełnia życzenia, często okazują się nie całkiem mili. Czy więc powinno się im dać to, czego chcą, czy raczej to, czego potrzebują?
Beneath the rule of men entirely great
The pen is mightier than the sword.
ENTp-Don Kichot
Ludzie, którym się spełnia życzenia, często okazują się nie całkiem mili. Czy więc powinno się im dać to, czego chcą, czy raczej to, czego potrzebują?
Beneath the rule of men entirely great
The pen is mightier than the sword.
- Molik
- Posty: 239
- Rejestracja: poniedziałek, 5 stycznia 2015, 18:15
- Enneatyp: Indywidualista
- Lokalizacja: Rozproszona
Re: Pocieszanie
Czasem potrafię, czasem nie. Zależy od tego, czego człowiek oczekuje. Potrafię przeanalizować sytuację, znaleźć w niej dobre strony, a przy tym nakierować człowieka na coś, co może mu poprawić nastrój. Ale nie zawsze to wszystko skutkuje.
Każda prawda jest prawdziwa tylko do pewnego stopnia. Jeżeli przekracza granice, pojawia się kontrapunkt i przestaje być prawdą.
Kierkegaard
Kierkegaard
- Yarpen_Zigrin
- Posty: 304
- Rejestracja: piątek, 9 sierpnia 2013, 23:29
Re: Pocieszanie
Ja nie umiem pocieszać, ja od razu myślę jak to można naprawić/jak z tej sytuacj wyjść.
Jakiś czas temu zrozumiałem o co w ogóle chodzi w pocieszaniu i zacząłem to ćwiczyć, ale idzie mi to słabo, plus uważam to za niebywale niepraktyczne :/
Jakiś czas temu zrozumiałem o co w ogóle chodzi w pocieszaniu i zacząłem to ćwiczyć, ale idzie mi to słabo, plus uważam to za niebywale niepraktyczne :/
Re: Pocieszanie
Obecnie nie mam kogo pocieszać - dość mocno wyizolowałem się od ludzi. Nie rozmawiam już z praktycznie nikim - uważam to za stratę czasu. Ciężko mi też komuś zaufać, ale to nie o tym temat.
Pocieszać nie umie mnie nikt - zawsze słyszę tylko teksty pokroju "kiedyś będzie lepiej". Hmm, może jeśli nie dożyje tego mitycznego "kiedyś" to faktycznie będzie lepiej. Zawsze, kiedy to słyszę, albo jeszcze bardziej się dołuję, albo wpadam w śmiech - bo znam już w pewnym stopniu siebie i wiem, że lepiej nie będzie.
Pocieszać nie umiem, nie umiem też nikogo rozbawić. Potrafię tylko powiedzieć"nic dziwnego, świat jest chxx, ludzie to kurwy". Wiem, że to nikomu nie pomoże.
Pocieszać nie umie mnie nikt - zawsze słyszę tylko teksty pokroju "kiedyś będzie lepiej". Hmm, może jeśli nie dożyje tego mitycznego "kiedyś" to faktycznie będzie lepiej. Zawsze, kiedy to słyszę, albo jeszcze bardziej się dołuję, albo wpadam w śmiech - bo znam już w pewnym stopniu siebie i wiem, że lepiej nie będzie.
Pocieszać nie umiem, nie umiem też nikogo rozbawić. Potrafię tylko powiedzieć"nic dziwnego, świat jest chxx, ludzie to kurwy". Wiem, że to nikomu nie pomoże.
- Elkora
- Posty: 2569
- Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków
Re: Pocieszanie
O fajnie. Co robisz z zaoszczędzonym na ludziach czasem?
- Wiatr1000
- Posty: 421
- Rejestracja: niedziela, 27 lipca 2014, 19:27
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Poddębice (Łódź)
Re: Pocieszanie
Pewnie rozkminy egzystencjonalne czy lepiej zimą wypić piwo zimne czy podgrzane, czy wlać do kubka, czy pić pudelki/puszki
Sorki ale nie mogłem się powstrzymać od lekkiej złośliwości Bo takie momenty są mi dobrze znane i takie marnowanie czasu na rozkminy w trakcie izolacji często miałem. Nie w sensie o piwie, ale rzeczach bezsensownych, które niczego produktywnego nie wnosiły
Co do pocieszeń, to ja chyba zacząłem się specjalizować w byciu osobą, która dość, że do mnie ludzie lecą by coś wyrzucić, to jeszcze prosić o jakieś rady A mam jedną taką osóbkę, która polega na moim słowie Muszę powiedzieć, że to miłe
Sorki ale nie mogłem się powstrzymać od lekkiej złośliwości Bo takie momenty są mi dobrze znane i takie marnowanie czasu na rozkminy w trakcie izolacji często miałem. Nie w sensie o piwie, ale rzeczach bezsensownych, które niczego produktywnego nie wnosiły
Co do pocieszeń, to ja chyba zacząłem się specjalizować w byciu osobą, która dość, że do mnie ludzie lecą by coś wyrzucić, to jeszcze prosić o jakieś rady A mam jedną taką osóbkę, która polega na moim słowie Muszę powiedzieć, że to miłe
5w4 sp/so INTj – LII