Strona 1 z 3

Pocieszanie

: niedziela, 30 marca 2008, 19:44
autor: Isabell
Przeglądałam tematy i nie zauważyłam żadnego, w którym byłaby mowa o pocieszniu... Jak to jest z Wami? Umiecie pocieszać?

Ja np. nie wiem co powiedzieć, żeby daną osobę podnieść na duchu, no bo przeciez nie: "bedzie dobrze" :roll: , a czasem chciałabym...bo mimo wszystko jest kilka osób, na których mi zależy. W pewnych momentach jestem bezradna, bo nie każdy ma charakter podobny do mojego i nie wystarczy pomilczeć... Co więc zrobić w takiej sytuacji?

: niedziela, 30 marca 2008, 20:09
autor: Alia
Czasami takie "będzie dobrze" chociażby bardzo pomaga, przynajmniej sama świadomość tego, że ktoś jest przy nas i życzy nam jak najlepiej.Mnie się wydaje, że nie miałam z tym nigdy większych problemów. Pocieszanie samo w sobie czasami bywa bezużyteczne ale bliskość chyba jest istotnym elementem kiedy trzeba kogoś wesprzeć psychicznie a przynajmniej tak mi się wydaje.

Oczywiste, że nie zmienimy własną siłą całego biegu wydarzeń, jeśli niema takiej możliwości, ale możemy komuś pomóc nawet rozmawiając o problemie, słuchając itp. Jeśli natomiast problem da się rozwiązać, to warto razem popróbować znaleźć jakieś najkorzystniejsze wyjście po kolei analizując sytuację a przeciez piątkom nie wychodzi to wcale najgorzej.
Pozdrawiam.

: niedziela, 30 marca 2008, 20:43
autor: M.
Pocieszam racjonalnie, oczywiście :wink: Muszę mieć wyjątkowo zabawną minę, kiedy ktoś mi odparowuje- ale ja jestem zakochana/ ja tak czuję, rozumiesz!. A ja wtedy mam na twarzy wymalowane- WTF?!?!? To jak mam pocieszać taką osobę? :shock:

: niedziela, 30 marca 2008, 20:55
autor: Eruantalon
Nie umiem. Na własne usprawiedliwienie dodam, ze mnie też nikt nie umie pocieszyć ; ]

: niedziela, 30 marca 2008, 21:24
autor: Misty
Zdecydowanie nie potrafię.
Czasami ktoś biadoli bo chce usłyszeć ode mnie coś typu "tak, tak życie jest do du.. ja też tak mam" :roll:

: niedziela, 30 marca 2008, 21:38
autor: Gumibeer
kompletnie nie wiem o co chodzi w pocieszaniu zazwyczaj ludzi jeszcze bardziej dobijam i (jak u Eruantalona) wzajemnie

: niedziela, 30 marca 2008, 22:28
autor: Virgo
Też nie jestem zbyt dobra w pocieszaniu. Może ktoś dałby jakieś rady?

: niedziela, 30 marca 2008, 23:19
autor: MartiniB
Wg. mnie silenie się na słowną oryginalność nie jest wcale potrzebne.

Powierzchownie Piątki sprawiają wrażenie osób tak chłodnych i nieczułych, że w większości wypadków wystarczy Wasze zwyczajne zainteresowanie i uśmiech, aby ktoś dostrzegł w Was zmianę i poczuł się potraktowany wyjątkowo.

: niedziela, 30 marca 2008, 23:34
autor: Freixenet
Może i masz rację MartiniB, ale nie każdy wie, że dana osoba jest "5" i jest nieczuła.
Jeżeli na przykład chcesz kogoś pocieszyć to powiedz coś śmiesznego, oczywiście biorąc pod uwagę jaka jest waga problemu. Na przykład zawsze można powiedzieć - "Nie martw się jutro będzie gorzej." Coś w tym rodzaju wypowiedziane w odpowiedniej intonacji sprawia, że rozśmieszasz drugą osobę. Tego typu metody są dobre jeżeli problem jest raczej zbyt codzienny, nawet można powiedzieć błahy. Uśmiech się pojawia na twarzy tego kto ma problem i zaczyna zapominać o problemie. A to już pierwszy krok. Czasem wystarczy po prostu spróbować, aby dana osoba nie myślała o problemie. No bo po co się zamartwiać.
Uwierzcie mi to często działa. Zwłaszcza jeżeli ktoś jest taką typową jedynką jak ja.

: niedziela, 30 marca 2008, 23:47
autor: melonka
Nie umiem pocieszać, w żaden sposób. Kiedyś jedna osoba zwierzała się, że jest gruba, etc. Chcąc pocieszyć, powiedziałam "bywają grubsi", czym jeszcze bardziej ją zdołowałam.
Ot, moja niezaradność w pocieszaniu.

: niedziela, 30 marca 2008, 23:49
autor: MartiniB
Zakładam, iż jeśli już kogoś "pocieszasz" to osobę, którą nieco znasz, tak samo jak ona zna CIEBIE.Ta osoba nie musi wcale umieć nazwać Cię po imieniu "5" (może nawet nie wiedzieć o istnieniu enneagramu), wystarczy, że zna Twoje cechy na tyle, iż wiedząc jaki jesteś na co dzień będzie potrafiła dostrzec pozytywną zmianę w obliczu własnego problemu, który TY dostrzegasz.

Poklepywanie po ramieniu osoby, z którą nie jesteśmy w zażyłości uważam za bezsensowne.Przynajmniej mnie zawsze irytowały wyświechtane teksty od ludzi nie mających pojęcia na temat mojego problemu i osobowości.

: poniedziałek, 31 marca 2008, 00:07
autor: inden
O święci pańscy, nie cierpię pocieszania wiecznie zdołowanych. Szczególnie takich, którym w dole najwyraźniej dobrze jest, ale czasem lubią, jak się inni nad nimi poumartwiają. Często jeszcze bardziej taką osobę dobiję - i nie chcący, i chcący (jak mi nerwów już nie starcza).

Natomiast bardzo sobie cenię ludzi, którzy potrafią spokojnie spojrzeć na problem i nie dramatyzować. Oraz takich, którzy wiedzą, czego chcą. Bo wtedy jestem do usług - do dyskusji, chwilowego wspólnego ponarzekania, żartu. I tak za nikogo problemu nie rozwiążę... Najwyżej mogę wesprzeć rozmową i obecnością.

: poniedziałek, 31 marca 2008, 22:46
autor: Zły
Podobno umiem. Ale wychodzi to tylko jeśli naprawdę chcę kogoś pocieszyć, a nie w sytuacji kiedy ktoś przychodzi do mnie opowiadać jak mu do dupy i oczekuje, że będę go słuchał nie-wiadomo-jak-długo, a gdy ja chcę coś powiedzieć to mi przerywa i dalej nawija swoją gadkę.

: wtorek, 1 kwietnia 2008, 20:43
autor: Ingve
Nie.
Czuję odrazę do osób, które płaczą. Może mają problemy - każdy je ma, ale zawsze trzeba z nimi walczyć, a nie upaść i rozwyć się jak syrena alarmowa żeby w Tokio słyszeli.
Dlatego pocieszycielka ze mnie żadna. Stoję, patrzę i... stoję, myśląc o czymś zupełnie innym. Lub dla odmiany siedzę i gapię się w przestrzeń.
Nie wiem jak inaczej to ująć w słowa.

: wtorek, 1 kwietnia 2008, 20:47
autor: Eruantalon
Ale wychodzi to tylko jeśli naprawdę chcę kogoś pocieszyć, a nie w sytuacji kiedy ktoś przychodzi do mnie opowiadać jak mu do dupy i oczekuje, że będę go słuchał nie-wiadomo-jak-długo, a gdy ja chcę coś powiedzieć to mi przerywa i dalej nawija swoją gadkę.
A to ja na odwró, mam nieskończone pokłądy cierpliwości do wysłuchiwania takich historii i wtrącania tylko zdań, swiadczących o tym, ze słucham z uwagą. To umiem doskonale i nawet czasami działa niesamowicie ; ]