Czy umiesz się cieszyć życiem?
- SuperDurson
- Moderator
- Posty: 2939
- Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kraków
Cieszyć się - to uczucie.
Ja lubię wierzyć że nie ma emocji. To tylko wcześniej zakodowany sposób reakcji na otoczenie w określonej sytuacji.
(1)
Uznaję że że ktoś/ja się cieszy kiedy jego kąciki ust podnoszą się, głowa delikatnie przechyla na bok, zęby się odsłaniają, a w kącikach ust można zauważyć delikatną zmarszczkę - cieszy się. Czasem potakuje głową - zupełnie jak Ty teraz
Kimondo, M. - Alkohol faktycznie jest czynnikiem, który czasem (z naciskiem na czasem) pomaga w tak zwanym "cieszeniu się".
Podobnie jak czasem pomaga zwycięstwo w karty, dziki pościg za autobusem , estetyczne notatki koleżanki, uśmiech na twarzy ojca, nowa książka, dobry seks, po prostu spacer, albo koka. To wszystko tylko metody na "cieszenie się". Nawet nie ogarniam umysłem ich ilości.
Niektóre są dość bezpieczne, niektóre mniej..
Niektóre są legalne. Niektóre mniej..
Niektóre Ci się może podobają.
Niektóre łatwo zrealizować.
Niektóre są tutaj..
Weź to co powoduje, że (1) - cieszysz się.
I ciesz się tym
Ja lubię wierzyć że nie ma emocji. To tylko wcześniej zakodowany sposób reakcji na otoczenie w określonej sytuacji.
(1)
Uznaję że że ktoś/ja się cieszy kiedy jego kąciki ust podnoszą się, głowa delikatnie przechyla na bok, zęby się odsłaniają, a w kącikach ust można zauważyć delikatną zmarszczkę - cieszy się. Czasem potakuje głową - zupełnie jak Ty teraz
Kimondo, M. - Alkohol faktycznie jest czynnikiem, który czasem (z naciskiem na czasem) pomaga w tak zwanym "cieszeniu się".
Podobnie jak czasem pomaga zwycięstwo w karty, dziki pościg za autobusem , estetyczne notatki koleżanki, uśmiech na twarzy ojca, nowa książka, dobry seks, po prostu spacer, albo koka. To wszystko tylko metody na "cieszenie się". Nawet nie ogarniam umysłem ich ilości.
Niektóre są dość bezpieczne, niektóre mniej..
Niektóre są legalne. Niektóre mniej..
Niektóre Ci się może podobają.
Niektóre łatwo zrealizować.
Niektóre są tutaj..
Weź to co powoduje, że (1) - cieszysz się.
I ciesz się tym
Mi ostatnio często mówią, że nie doceniam tego, co mam.
Gówno wiedzą. Doceniam, ale nie potrafię się tym cieszyć. Gdyby stracili to, co straciłam ja, też nie potrafiliby i czuliby tę subtelną różnicę.
(Moim naturalnym przeciwieństwem enneagramowym jest 7w6, typ, który ma według mnie klapki na oczach. Jest nieświadomy wielu rzeczy, bo większość odbiera aż niezdrowo pozytywnie; z drugiej strony to idzie na jego korzyść, bo to on jest szczęśliwy.)
Ja uważam, że te cieszenie się życiem jest zależne od sytuacji. Są chwile, naprawdę cenne, gdy się scalisz z naturą (w sensie drzewko, słoneczko, świeży wiaterek) i podziwiasz jej piękno. Zdarza się też, że myślisz: "Kurcze, ta osoba naprawdę się o mnie troszczy" - to też jest miłe. Szczęście jest jednak ulotne, może trwać dłużej, krócej, ale w końcu minie. Tak jest też z cierpieniem. Odbieram życie jako taką przeplatankę - po szczęściu musi przyjść cierpienie i na odwrót. Doceniać życie - owszem, powinien każdy, choćby dla tych paru radosnych chwil, bo nie zawsze jest źle. Nie każdy ma jednak, moim zdaniem, obowiązek niezmiernie się cieszyć. Pewnie dlatego nie mogę się porozumieć z Siódemkami - według nich jestem ignorantką.
Widocznie to jak najbardziej indywidualna sprawa...
Gówno wiedzą. Doceniam, ale nie potrafię się tym cieszyć. Gdyby stracili to, co straciłam ja, też nie potrafiliby i czuliby tę subtelną różnicę.
(Moim naturalnym przeciwieństwem enneagramowym jest 7w6, typ, który ma według mnie klapki na oczach. Jest nieświadomy wielu rzeczy, bo większość odbiera aż niezdrowo pozytywnie; z drugiej strony to idzie na jego korzyść, bo to on jest szczęśliwy.)
Ja uważam, że te cieszenie się życiem jest zależne od sytuacji. Są chwile, naprawdę cenne, gdy się scalisz z naturą (w sensie drzewko, słoneczko, świeży wiaterek) i podziwiasz jej piękno. Zdarza się też, że myślisz: "Kurcze, ta osoba naprawdę się o mnie troszczy" - to też jest miłe. Szczęście jest jednak ulotne, może trwać dłużej, krócej, ale w końcu minie. Tak jest też z cierpieniem. Odbieram życie jako taką przeplatankę - po szczęściu musi przyjść cierpienie i na odwrót. Doceniać życie - owszem, powinien każdy, choćby dla tych paru radosnych chwil, bo nie zawsze jest źle. Nie każdy ma jednak, moim zdaniem, obowiązek niezmiernie się cieszyć. Pewnie dlatego nie mogę się porozumieć z Siódemkami - według nich jestem ignorantką.
Widocznie to jak najbardziej indywidualna sprawa...
6w5, IEI
-
- Posty: 20
- Rejestracja: sobota, 27 grudnia 2008, 22:13
-
- Posty: 20
- Rejestracja: sobota, 27 grudnia 2008, 22:13
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Czy umiesz się cieszyć życiem?
Radość życia mam mocno przyćmioną. Nazwałabym to raczej czerpaniem przyjemności z drobnych rzeczy, o ile mam dobry humor (i tylko wtedy). Czyli daleko temu do zachłyśnięcia się życiem i ekspresyjnej radości.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
Re: Czy umiesz się cieszyć życiem?
A musi być ekspresyjnie? Według mnie szczęście to właśnie w miarę stabilne poczucie zadwolenia i szczęścia, z tym że pierwsze to dla mnie bardziej satysfakcja, a drugie to uczucie. Ja chyba mam naturalnie wysoki poziom serotoniny, bo nawet kiedy wiem, że nie jest za dobrze, to w sumie i tak czuję się ok. Ale też z tego względu bardzo mnie niepokoi, kiedy czuję się gorzej niż dobrze.Cotta pisze:Radość życia mam mocno przyćmioną. Nazwałabym to raczej czerpaniem przyjemności z drobnych rzeczy, o ile mam dobry humor (i tylko wtedy). Czyli daleko temu do zachłyśnięcia się życiem i ekspresyjnej radości.
Natomiast często mam wrażenie, że ludzie mają dziwne pojęcia o szczęściu, żeby było jak z reklamy lotto - skakanie, dzikie grymasy itp. a moje jest bardziej w stylu dolce vita.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
Re: Czy umiesz się cieszyć życiem?
Ja na chwilę obecną nie potrafię cieszyć się życiem i tak szczerze to wolałbym się nigdy nie urodzić. Od wielu już lat zawsze coś mi nie pasuje w moim życiu, nie pamiętam już, kiedy ostatnio było bardziej pozytywnie niż negatywnie przez dłuższy czas w moim przypadku. Na pewno nie w ciągu ostatnich 4 lat. Prawda jest taka, że zawsze znajdę coś, co mi się nie podoba, jakiś powód do bycia nieszczęśliwym, zawsze jest coś, co nie pozwala cieszyć mi się pełnym komfortem psychicznym. Potrafię na krótki czas pod wpływem pewnych wydarzeń uznać życie za znośne, ale taki stan rzeczy nigdy nie trwa długo. Jeśli zdarzy mi się na coś spojrzeć bardziej pozytywnie, to życie od razu rozwiewa moje złudzenia w tej akurat kwestii, więc coraz rzadziej myślę pozytywnie.
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Czy umiesz się cieszyć życiem?
No niby nie musi być ekspresyjne, ale radość kojarzy mi się jednak z bardziej intensywnym uczuciem niż zwykłe zadowolenie. A ja na ogół przeżywam właśnie zwykłe zadowolenie i przyjemność, a nie radość, szczęście, czy błogostan.Pierzasta pisze: A musi być ekspresyjnie? Według mnie szczęście to właśnie w miarę stabilne poczucie zadwolenia i szczęścia, z tym że pierwsze to dla mnie bardziej satysfakcja, a drugie to uczucie. Ja chyba mam naturalnie wysoki poziom serotoniny, bo nawet kiedy wiem, że nie jest za dobrze, to w sumie i tak czuję się ok. Ale też z tego względu bardzo mnie niepokoi, kiedy czuję się gorzej niż dobrze.
Natomiast często mam wrażenie, że ludzie mają dziwne pojęcia o szczęściu, żeby było jak z reklamy lotto - skakanie, dzikie grymasy itp. a moje jest bardziej w stylu dolce vita.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
Re: Czy umiesz się cieszyć życiem?
Poczucie szczęścia to nie to samo co radość. Przynajmniej nie dla mnie.Cotta pisze:No niby nie musi być ekspresyjne, ale radość kojarzy mi się jednak z bardziej intensywnym uczuciem niż zwykłe zadowolenie. A ja na ogół przeżywam właśnie zwykłe zadowolenie i przyjemność, a nie radość, szczęście, czy błogostan.Pierzasta pisze: A musi być ekspresyjnie? Według mnie szczęście to właśnie w miarę stabilne poczucie zadwolenia i szczęścia, z tym że pierwsze to dla mnie bardziej satysfakcja, a drugie to uczucie. Ja chyba mam naturalnie wysoki poziom serotoniny, bo nawet kiedy wiem, że nie jest za dobrze, to w sumie i tak czuję się ok. Ale też z tego względu bardzo mnie niepokoi, kiedy czuję się gorzej niż dobrze.
Natomiast często mam wrażenie, że ludzie mają dziwne pojęcia o szczęściu, żeby było jak z reklamy lotto - skakanie, dzikie grymasy itp. a moje jest bardziej w stylu dolce vita.
No właśnie, tu się rozbijamy o to zagadnienie, ludzie różnie rozumieją szczęście i mam wrażenie, że jednak wielu ludzi rozmie to jako poczucie euforii albo całkowitej satysfakcji z każdego aspektu swojego życia. Tylko że szczęście w takim rozumieniu jest nieosiągalne, albo tylko momentami.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?