Czy umiesz się cieszyć życiem?

Dyskusje na temat typu 5
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
M.
Posty: 1196
Rejestracja: czwartek, 31 stycznia 2008, 20:31
Kontakt:

#46 Post autor: M. » niedziela, 7 września 2008, 20:16

No widzisz, coś się znalazło.
Zakładamy listę Kimondo:
1. alkohol

Chociaż listy to w tym wątku były: Naprawdę drobne przyjemności, czyli co Piątki lubią


5w4, sp/sx
EII

Awatar użytkownika
SuperDurson
Moderator
Moderator
Posty: 2939
Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: Kraków

#47 Post autor: SuperDurson » niedziela, 7 września 2008, 22:00

Cieszyć się - to uczucie.

Ja lubię wierzyć że nie ma emocji. To tylko wcześniej zakodowany sposób reakcji na otoczenie w określonej sytuacji.

(1)
Uznaję że że ktoś/ja się cieszy kiedy jego kąciki ust podnoszą się, głowa delikatnie przechyla na bok, zęby się odsłaniają, a w kącikach ust można zauważyć delikatną zmarszczkę - cieszy się. Czasem potakuje głową - zupełnie jak Ty teraz :mrgreen:

Kimondo, M. - Alkohol faktycznie jest czynnikiem, który czasem (z naciskiem na czasem) pomaga w tak zwanym "cieszeniu się".
Podobnie jak czasem pomaga zwycięstwo w karty, dziki pościg za autobusem , estetyczne notatki koleżanki, uśmiech na twarzy ojca, nowa książka, dobry seks, po prostu spacer, albo koka. To wszystko tylko metody na "cieszenie się". Nawet nie ogarniam umysłem ich ilości.
Niektóre są dość bezpieczne, niektóre mniej..
Niektóre są legalne. Niektóre mniej..
Niektóre Ci się może podobają.
Niektóre łatwo zrealizować.
Niektóre są tutaj..

Weź to co powoduje, że (1) - cieszysz się.

I ciesz się tym :mrgreen:
..bo to czytasz ..bo Cię lubię ..bo myślisz samodzielnie!

sp/sx, 6w5 lvl 3-5
LIE Obrazek

Awatar użytkownika
Gudrun
Posty: 932
Rejestracja: wtorek, 4 listopada 2008, 11:08
Enneatyp: Obserwator

#48 Post autor: Gudrun » wtorek, 9 grudnia 2008, 16:57

Oczywiście że potrafię cieszyć się życiem...jeśli tylko życie daje mi do tego powody :wink: A że nie robi tego zbyt często to już inna sprawa :wink:

Awatar użytkownika
Magiliana
Posty: 173
Rejestracja: wtorek, 2 września 2008, 13:42
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: własny świat

#49 Post autor: Magiliana » czwartek, 11 grudnia 2008, 17:40

Chyba potrafię cieszyć się życiem...na swój piątkowy sposób. Tylko czasem przeszkadza mi ciągłe analizowanie wszystkiego co się dzieje wokół. Zamiast próbować łapać chwilę, myślami zazwyczaj jestem daleko daleko.
5w4

"Szanse jedne na milion spełniają się w dziewięciu przypadkach na dziesięć."

miskoala
Posty: 235
Rejestracja: niedziela, 28 października 2007, 20:30

#50 Post autor: miskoala » czwartek, 11 grudnia 2008, 20:24

Ostatnio zmieniony piątek, 17 lipca 2009, 19:02 przez miskoala, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Riviette
Posty: 405
Rejestracja: niedziela, 29 października 2006, 13:09
Enneatyp: Lojalista

#51 Post autor: Riviette » wtorek, 30 grudnia 2008, 21:49

Mi ostatnio często mówią, że nie doceniam tego, co mam.
Gówno wiedzą. Doceniam, ale nie potrafię się tym cieszyć. Gdyby stracili to, co straciłam ja, też nie potrafiliby i czuliby tę subtelną różnicę.
(Moim naturalnym przeciwieństwem enneagramowym jest 7w6, typ, który ma według mnie klapki na oczach. Jest nieświadomy wielu rzeczy, bo większość odbiera aż niezdrowo pozytywnie; z drugiej strony to idzie na jego korzyść, bo to on jest szczęśliwy.)
Ja uważam, że te cieszenie się życiem jest zależne od sytuacji. Są chwile, naprawdę cenne, gdy się scalisz z naturą (w sensie drzewko, słoneczko, świeży wiaterek) i podziwiasz jej piękno. Zdarza się też, że myślisz: "Kurcze, ta osoba naprawdę się o mnie troszczy" - to też jest miłe. Szczęście jest jednak ulotne, może trwać dłużej, krócej, ale w końcu minie. Tak jest też z cierpieniem. Odbieram życie jako taką przeplatankę - po szczęściu musi przyjść cierpienie i na odwrót. Doceniać życie - owszem, powinien każdy, choćby dla tych paru radosnych chwil, bo nie zawsze jest źle. Nie każdy ma jednak, moim zdaniem, obowiązek niezmiernie się cieszyć. Pewnie dlatego nie mogę się porozumieć z Siódemkami - według nich jestem ignorantką.
Widocznie to jak najbardziej indywidualna sprawa...
6w5, IEI

Tomaszewsky
Posty: 20
Rejestracja: sobota, 27 grudnia 2008, 22:13

#52 Post autor: Tomaszewsky » wtorek, 30 grudnia 2008, 22:03

Zachód słońca, bezchmurne niebo, wiosenne ciepło, ja leżący na świeżo skoszonej trawie. Nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba*. :roll:

(* no może jednak to nie wszystko :D)
5w4

Obrazek

miskoala
Posty: 235
Rejestracja: niedziela, 28 października 2007, 20:30

#53 Post autor: miskoala » wtorek, 30 grudnia 2008, 22:06

Ostatnio zmieniony piątek, 17 lipca 2009, 19:24 przez miskoala, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Elkora
Posty: 2569
Rejestracja: poniedziałek, 28 kwietnia 2008, 13:24
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Kraina pieczonych gołąbków

#54 Post autor: Elkora » wtorek, 30 grudnia 2008, 22:20

parzec przez okno jak siostra w upale kosi trawe
Obrazek

Tomaszewsky
Posty: 20
Rejestracja: sobota, 27 grudnia 2008, 22:13

#55 Post autor: Tomaszewsky » wtorek, 30 grudnia 2008, 22:32

miskoala pisze:
świeżo skoszonej trawie
NIE!!! nie!! nie nie nie nieneienneieneieneienie
TAK!!! taaaaak!!! :twisted:
skoszona trawa... tylko wziąć kocyk i przespać na dworzu cały dzień.
5w4

Obrazek

Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: Czy umiesz się cieszyć życiem?

#56 Post autor: Cotta » poniedziałek, 11 lipca 2011, 17:47

Radość życia mam mocno przyćmioną. Nazwałabym to raczej czerpaniem przyjemności z drobnych rzeczy, o ile mam dobry humor (i tylko wtedy). Czyli daleko temu do zachłyśnięcia się życiem i ekspresyjnej radości.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

Awatar użytkownika
Pierzasta
Posty: 891
Rejestracja: niedziela, 27 marca 2011, 01:35
Enneatyp: Obserwator

Re: Czy umiesz się cieszyć życiem?

#57 Post autor: Pierzasta » poniedziałek, 11 lipca 2011, 18:07

Cotta pisze:Radość życia mam mocno przyćmioną. Nazwałabym to raczej czerpaniem przyjemności z drobnych rzeczy, o ile mam dobry humor (i tylko wtedy). Czyli daleko temu do zachłyśnięcia się życiem i ekspresyjnej radości.
A musi być ekspresyjnie? :D Według mnie szczęście to właśnie w miarę stabilne poczucie zadwolenia i szczęścia, z tym że pierwsze to dla mnie bardziej satysfakcja, a drugie to uczucie. Ja chyba mam naturalnie wysoki poziom serotoniny, bo nawet kiedy wiem, że nie jest za dobrze, to w sumie i tak czuję się ok. Ale też z tego względu bardzo mnie niepokoi, kiedy czuję się gorzej niż dobrze.

Natomiast często mam wrażenie, że ludzie mają dziwne pojęcia o szczęściu, żeby było jak z reklamy lotto - skakanie, dzikie grymasy itp. :lol: a moje jest bardziej w stylu dolce vita.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?

Awatar użytkownika
And
Posty: 551
Rejestracja: sobota, 1 maja 2010, 21:51
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Andaluzja

Re: Czy umiesz się cieszyć życiem?

#58 Post autor: And » poniedziałek, 11 lipca 2011, 18:22

Ja na chwilę obecną nie potrafię cieszyć się życiem i tak szczerze to wolałbym się nigdy nie urodzić. :| Od wielu już lat zawsze coś mi nie pasuje w moim życiu, nie pamiętam już, kiedy ostatnio było bardziej pozytywnie niż negatywnie przez dłuższy czas w moim przypadku. Na pewno nie w ciągu ostatnich 4 lat. Prawda jest taka, że zawsze znajdę coś, co mi się nie podoba, jakiś powód do bycia nieszczęśliwym, zawsze jest coś, co nie pozwala cieszyć mi się pełnym komfortem psychicznym. Potrafię na krótki czas pod wpływem pewnych wydarzeń uznać życie za znośne, ale taki stan rzeczy nigdy nie trwa długo. Jeśli zdarzy mi się na coś spojrzeć bardziej pozytywnie, to życie od razu rozwiewa moje złudzenia w tej akurat kwestii, więc coraz rzadziej myślę pozytywnie. :roll:

Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: Czy umiesz się cieszyć życiem?

#59 Post autor: Cotta » poniedziałek, 11 lipca 2011, 18:34

Pierzasta pisze: A musi być ekspresyjnie? :D Według mnie szczęście to właśnie w miarę stabilne poczucie zadwolenia i szczęścia, z tym że pierwsze to dla mnie bardziej satysfakcja, a drugie to uczucie. Ja chyba mam naturalnie wysoki poziom serotoniny, bo nawet kiedy wiem, że nie jest za dobrze, to w sumie i tak czuję się ok. Ale też z tego względu bardzo mnie niepokoi, kiedy czuję się gorzej niż dobrze.

Natomiast często mam wrażenie, że ludzie mają dziwne pojęcia o szczęściu, żeby było jak z reklamy lotto - skakanie, dzikie grymasy itp. :lol: a moje jest bardziej w stylu dolce vita.
No niby nie musi być ekspresyjne, ale radość kojarzy mi się jednak z bardziej intensywnym uczuciem niż zwykłe zadowolenie. A ja na ogół przeżywam właśnie zwykłe zadowolenie i przyjemność, a nie radość, szczęście, czy błogostan.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

Awatar użytkownika
Pierzasta
Posty: 891
Rejestracja: niedziela, 27 marca 2011, 01:35
Enneatyp: Obserwator

Re: Czy umiesz się cieszyć życiem?

#60 Post autor: Pierzasta » poniedziałek, 11 lipca 2011, 18:58

Cotta pisze:
Pierzasta pisze: A musi być ekspresyjnie? :D Według mnie szczęście to właśnie w miarę stabilne poczucie zadwolenia i szczęścia, z tym że pierwsze to dla mnie bardziej satysfakcja, a drugie to uczucie. Ja chyba mam naturalnie wysoki poziom serotoniny, bo nawet kiedy wiem, że nie jest za dobrze, to w sumie i tak czuję się ok. Ale też z tego względu bardzo mnie niepokoi, kiedy czuję się gorzej niż dobrze.

Natomiast często mam wrażenie, że ludzie mają dziwne pojęcia o szczęściu, żeby było jak z reklamy lotto - skakanie, dzikie grymasy itp. :lol: a moje jest bardziej w stylu dolce vita.
No niby nie musi być ekspresyjne, ale radość kojarzy mi się jednak z bardziej intensywnym uczuciem niż zwykłe zadowolenie. A ja na ogół przeżywam właśnie zwykłe zadowolenie i przyjemność, a nie radość, szczęście, czy błogostan.
Poczucie szczęścia to nie to samo co radość. Przynajmniej nie dla mnie.
No właśnie, tu się rozbijamy o to zagadnienie, ludzie różnie rozumieją szczęście i mam wrażenie, że jednak wielu ludzi rozmie to jako poczucie euforii albo całkowitej satysfakcji z każdego aspektu swojego życia. Tylko że szczęście w takim rozumieniu jest nieosiągalne, albo tylko momentami.
Nic nie wnosi.
Pokonała mnie w depresji wibracji.
Jestem ostoją Prawdy. Widzisz? Ty aż kipisz, a po mnie to spływa. Jakiego chcesz jeszcze dowodu na to, kto ma rację?

ODPOWIEDZ