Ja pamiętam co mnie najbardziej cieszyło w podstawówce (i skłamałabym, że nie cieszy nadal) . Miałam, delikatnie rzecz ujmując, gdzieś sytuacje, kiedy udało mi się jako jedynej w klasie rozwiązać matematyczne zadanie czy dostać 6 za opowiadanie. Ja się cieszyłam z pochwał... na plastyce xD. Pamiętam pierwszą klasę - to był trzeci dzień mojej edukacji. Najpierw dostałam opeer za brak pracy domowej (zupełnie zapomniałam o tym, że była ) i humor mi trochę klapnął. Ale potem była plastyka. I kiedy pani postawiła moje plastelinowe figurki na honorowym miejscu i powiedziała, że biją inne na głowę, to byłam chyba najszczęśliwym pierwszakiem na świecie .serket pisze: (potrafiłem to robić, ale jako dziecko - tu się pochwalę, że jako jedyny z całej klasy w zerówce ująłem na rysunku perspektywę - nauczycielka nie mogła uwierzyć
Podsumowując - mam wrażenie, że piątki mają potrzebę tworzenia. Czy to będzie stworzenie prawa tłumaczącego fizyczne zjawiska, napisanie książki czy namalowanie obrazu - piątka chce tworzyć i być w tym dobra.
Nie narzekam. Tylko jak mnie ktoś nagle wyrwie z zamyślenia, to zdarza mi się wyjść na kompletną idiotkę . Ale jeśli nie ma elementu zaskoczenia, to sobie jakoś radzę.Gorzej u nas z mówieniem, co?