Twoje słowa dodały mi otuchy zwłaszcza że po tym lodzie stąpam niepewnie i na bosaka...(bez balastu, asekuracji, bez zbędnych oczekiwań, bez pośpiechu, bez naginania rzeczywistości) zdjęłam buciory (bo ciążyły) bo to ostania rzecz jakiej oczekujecie od ludzi by wchodzili w wasze życie z buciorami TAK?
Więc idę po tym cieniutkim, zimnym – niepewnym jednym słowem – lodzie, ale w ogromnym skupieniu i powolutku by się nie załamał pode mną
i już od samego skupiania się robi mi się gorąco!
Uf co za poświęcenie
a jak wpadnę jak gruszka w kompot? Na szczęście dziewiątki nigdy nie oczekują nic w zamian...
Same paradoksy, niewyjaśnione zbiegi okoliczności, dziwaczne sytuacje, same domyślanie się i same myślenie bez wyrażania...
Jestem z natury leniwa, ale i wnikliwa mam coś z Obserwatora o ile obserwatorstwo ma cos wspólnego z potrzebą wsłuchiwania się w innych – obserwacja poprzez wsłuchanie
Kręci mnie „dana Jednostka” bo rozpływam się gdy mówi, imponuje mi gdy opowiada z pasją o swoich pasjach (historia, podwodny świat (nurkowanie) i kultura wschodu) to zdeklarowany ateista, zaskakuje mnie na każdym kroku, uwielbiam go słuchać ,poznawać ,spotykać, każda taka sposobność obezwładnia mnie i powala na kolana, wiem, że gdyby tylko chciał móc do mnie mówić, to mógłby godzinami, latami... nigdy by mi nie zbrzydło
Jest jeszcze coś: otóż ta niewerbalność jeśli chodzi o uczucia – chciałoby się napisać – jak Wy to robicie? – ale wtedy nie mogłabym napisać, że znam ten język i że słucham go z ogromna uwagą. Bo jak można znać coś i odczytywać lub słyszeć co nie wiadomo skąd się bierze, skąd dobiega i czy w ogóle istnieje?
A może dana jednostka została przyciągnięta poprzez magnetyzm który niewątpliwie posiadam (bo potwierdzone wielokrotnie zanim miałam przyjemność przeczytać o tym w opisie)
a swoje odczucia tego przyciągania wyraża nie mówiąc tylko czarując, choć wcale czarująca nie jest (jednostka)
w sensie kokieteryjnym nie robi, mam wrażenie nic w brew sobie, ale jednocześnie nie daje mi spokoju, nie daje o sobie zapomnieć ... choć momentami przez te „poznawanie bez pospiechu”... mam wrażenie, że już TYLE czasu minęło a „my”? to już my, czy jeszcze nie, czy może już nie, niewiadomo, nic nie wiadomo....
Ale się rozpisałam to do mnie nie podobne
Jeszcze tylko jeden wąteczek
powiedział, że chce dać mi się poznać (wtedy nie miałam zielonego pojęcia że to coś w stylu „obietnicy życia” która z pewnością z trudem przeszła mu przez gardło) po czym po kilku dniach (przemyśleń z pewnością ) powiedział że jest skołowany i że musi to przemyśleć (znowu!?!?!/jeszcze!?!!?!)
ludzie kochani !! tempo czas ucieka ja lubię ruszać się jak mucha w smole, nawet mówię bardzo wolno, powolnie się poruszam, powolnie pracuję, powolnie podejmuję wszelakie decyzje, mam powolne odruchy spontaniczności wyrażam je jedynie w nagłym przypływie energii która objawia się poprzez np. krótkie podbiegniecie
ale żeby tak zwlekać z relacjami, poznawaniem,odgadywaniem, a może ja jestem rozpaczliwie głodna i nie zaspokajam się tymi okruszkami, wydzielonymi porcyjkami kawałek po kawałku... przyzwyczaiłam się chyba do 7 która oddaje się w całości choćbym miała się nią udławić to jej i tak wisi co sobie z nią zrobię wszechogarniający, wszechstronny, wszędobylski, krzykliwy krzyczący sobą całym pan 7 huczy mi w głowie, ten nie zwalnia obrotów pędzi jak wichura przez ludzi i przez życie...
a piąteczka...? powolutku, wolniusieńko zanim dojrzy „wiosnę” że coś kwitnie wokół niej to w zasadzie już można by było o tej porze piękne owoce zbierać
basta!
uśmiech duży usmiech w stronę świata mojego twojego innych piątek dziewiątek i setek innych milionów