Rozwój Piątki

Dyskusje na temat typu 5
Wiadomość
Autor
Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Rozwój Piątki

#91 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » niedziela, 30 maja 2010, 21:23

bodzios pisze:
Ale dobra, jedziemy dalej, tłumaczymy dalej - pomijam już bezsensowność mojego życia przedtem, dla tej kobietki stworzyłem bardzo chorą konstrukcję - ona była centrum wszystkiego, powodem, przyczyną, podstawą, Słońcem mojego świata, wokół którego budowałem wszystko inne.
Boję się tego jak cholera. Miałam ostatnio posmak tego, jak ktoś bliski, kto jest moim małym guru (tak, trzeba się do tego przyznać, że muszę mieć kogoś, kto poprowadzi mnie w odpowiednim stylu za rączkę), może zranić. Nigdy nie byłam taka wściekła i dotknięta. A tylko dlatego, że nie potrafiłam się obronić przed nagłym atakiem, no bo nigdy się nie bronię, bo po co się obrażać (w tym momencie odkryłam, że nie potrafię się kłócić).
I to chyba jest najlepsza opcja, z tym, że ja jestem stary i zgorzkniały. :wink:
A ja jestem młoda i zgorzkniała :lol: Nie no, na poważnie nie czuję się zgorzkniała. Ale wystarczy, że mam wrażenie, że inni tak sądzą.
E: Nie boję się samotności, bo wiem, że tak naprawdę nigdy nie będę sam, mam sprawdzonych przyjaciół, ale... chciałbym się podzielić z kimś tym, co udało mi się osiągnąć, wywalczyć, zmienić. Tylko tego już mi potrzeba...
A ja nie jestem pewna co do swojej nie samotności. Ale ja się czasami lubię tak podołować i nie mieć nadziei na lepsze jutro.



bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Rozwój Piątki

#92 Post autor: bezimienny » czwartek, 3 czerwca 2010, 21:48

Kryzysowa_narzeczona pisze: Comy :mrgreen: W ogóle byłam uradowana, że specjalnie nie musiałam namawiać koleżanki na pójście ze mną. Już byłam przygotowana na to, że będę musiała iść sama (bo tylko ja gustuję w rockowych klimatach wśród dalszych/bliższych znajomych).
Właśnie sobie słucham Comy - po raz pierwszy - i jakoś tak wokal mi nie za bardzo podchodzi, zresztą z polskich zdecydowana większość mi się nie podoba. niemniej muszę przyznać, że płytka "hipertrofia" pod względem dźwiękowym jest zrealizowana całkiem nieźle.

Co do rock'owych klimatów, to wśród moich jakichś tam znajomych jest tak sobie, natomiast w pracy, w moim zespole przynajmniej 80% gustuje w rockowo-metalowych klimatach :p
Ja obecnie przestałam się przejmować swoją przyszłą pracą. Po co mam się przedwcześnie stresować.
Pracą - samą w sobie - nie masz jeszcze chyba za bardzo sensu się przejmować, niemniej warto zadbać o to, żeby pokierować odpowiednio rozwojem osobistym, tak żeby mieć możliwość pracy przy czymś, co nie będzie dla Ciebie katorgą.
Zniknąć nie zniknie samo raczej, ale możesz to zawsze, w przyszłości zmienić. To, że coś Ci się nie udało teraz, nie znaczy, że Ci się nie uda nigdy.
Albo mogę zmienić to TERAZ :D Bądź co bądź pewne rzeczy nie są zależne ode mnie (tzn. są, ale nie mam zdolności, aby je zmienić ^^). Ale jak zwykle na pocieszenie mam to, że są inne rzeczy, na których mogę się skupić :wink:[/quote]

Ale nie wszystko możesz zmienić teraz :p
bodzios pisze: Wiem, jestem starym, gópim romantykiem, ale ciągle wierzę, że ktoś taki się pojawi...
A ja gópim idealistą :p

Co do tego co napisałeś powyżej, to ja chyba jednak nie chciałbym i raczej nie potrafił podporządkować całego swojego życia drugiej osobie i nie chcę też by ta druga osoba, to zrobiła. Są pewne rzeczy, z których zrezygnować nie jestem w stanie/nie chcę.
A ja nie jestem pewna co do swojej nie samotności. Ale ja się czasami lubię tak podołować i nie mieć nadziei na lepsze jutro.
Masochistka :p

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Rozwój Piątki

#93 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » piątek, 4 czerwca 2010, 12:00

bezimienny pisze: Właśnie sobie słucham Comy - po raz pierwszy - i jakoś tak wokal mi nie za bardzo podchodzi, zresztą z polskich zdecydowana większość mi się nie podoba. niemniej muszę przyznać, że płytka "hipertrofia" pod względem dźwiękowym jest zrealizowana całkiem nieźle.
A ja lubię polski rock. Ale z nowszych zespołów najbardziej lubię właśnie Comę ;) A posłuchałeś "Trujących roślin"? Notabene, super uczucie pójść na koncert ulubionego zespołu :D
Pracą - samą w sobie - nie masz jeszcze chyba za bardzo sensu się przejmować, niemniej warto zadbać o to, żeby pokierować odpowiednio rozwojem osobistym, tak żeby mieć możliwość pracy przy czymś, co nie będzie dla Ciebie katorgą.
No staram się, staram. A co z tego wyjdzie - zobaczymy. Już przygotowuję się psychicznie, że mogę posiadać pracę, której nie będę lubić (oczywiście nie mówię, że tak będzie, ale ogólnie zawsze biorę wszystkie możliwości pod uwagę, żeby potem nie być zbytnio rozczarowana :P).
Ale nie wszystko możesz zmienić teraz :p
Cenna uwaga :D Chyba muszę sobie ją wziąć do serca.

Masochistka :p
Wszyscy mi to mówią :D

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Rozwój Piątki

#94 Post autor: bezimienny » piątek, 4 czerwca 2010, 22:52

Kryzysowa_narzeczona pisze: A ja lubię polski rock. Ale z nowszych zespołów najbardziej lubię właśnie Comę ;) A posłuchałeś "Trujących roślin"? Notabene, super uczucie pójść na koncert ulubionego zespołu :D
Trochę słuchałem, nawet może być, niemniej cały czas mam wrażenie, że dane partie wokalowe dałoby się wykonać lepiej ... Oczywiście ja bym ich lepiej nie wykonał - zdecydowanie nie mam talentu do śpiewania :p

No staram się, staram. A co z tego wyjdzie - zobaczymy. Już przygotowuję się psychicznie, że mogę posiadać pracę, której nie będę lubić (oczywiście nie mówię, że tak będzie, ale ogólnie zawsze biorę wszystkie możliwości pod uwagę, żeby potem nie być zbytnio rozczarowana :P).
W pierwszej pracy raczej ciężko robić coś wymarzonego... choć to też zależy, od tego co jest tym naszym wymarzonym zajęciem, no i oczywiście od szczęścia i naszej siły przebicia.

Wszyscy mi to mówią :D
I zgadzasz się z tym :p?

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Rozwój Piątki

#95 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » piątek, 4 czerwca 2010, 23:13

bezimienny pisze: Trochę słuchałem, nawet może być, niemniej cały czas mam wrażenie, że dane partie wokalowe dałoby się wykonać lepiej ... Oczywiście ja bym ich lepiej nie wykonał - zdecydowanie nie mam talentu do śpiewania :p
Dla mnie jest wszystko w porządku ;) Ale każdy ma prawo do własnej opinii ;)

W pierwszej pracy raczej ciężko robić coś wymarzonego... choć to też zależy, od tego co jest tym naszym wymarzonym zajęciem, no i oczywiście od szczęścia i naszej siły przebicia.
Najpierw to chciałabym wiedzieć, co jest dla mnie wymarzonego. No jeżeli poszłabym na filologię polską to na pewno nie chciałabym skończyć jako nauczycielka. A to byłoby prawdopodobne, bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić siebie jako dziennikarki, a po edytorstwie, no nie wiem, czy są jakieś perspektywy. Ale tak jak mówisz, zależy to od szczęścia i siły przebycia. Może akurat jestem szczęściarą (zawsze powtarzałam, że kto nie ma szczęścia w miłości, musi mieć w życiu zawodowym) :D
I zgadzasz się z tym :p?
Hmmm. Chyba tak. Czasami czerpię przyjemność z tego, że moja mama mnie skrytykuje, zaczynając wykład, że jestem taka i owaka. Potem w spokoju mogę przyznać jej rację i jeszcze bardziej się dobić. W ciężkich dla mnie okresach potrafiłam zrównać się prawie z ziemią. Moje koleżanki łapią doła typu: "Jestem brzydka, dobij mnie". Mnie nigdy nie rusza mój wygląd. Zawsze cierpiałam nad swoją niedoskonałością osobowościową (rozumianą przez marne dostosowanie się do społeczeństwa i takie tam piątkowe problemy). Ale teraz akurat jestem w dobrej formie i cieszę się życiem (oby jak najdłużej) :D

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Rozwój Piątki

#96 Post autor: bezimienny » sobota, 5 czerwca 2010, 01:31

Kryzysowa_narzeczona pisze: Dla mnie jest wszystko w porządku ;) Ale każdy ma prawo do własnej opinii ;)
Oczywiście :)


Najpierw to chciałabym wiedzieć, co jest dla mnie wymarzonego. No jeżeli poszłabym na filologię polską to na pewno nie chciałabym skończyć jako nauczycielka. A to byłoby prawdopodobne, bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić siebie jako dziennikarki, a po edytorstwie, no nie wiem, czy są jakieś perspektywy. Ale tak jak mówisz, zależy to od szczęścia i siły przebycia. Może akurat jestem szczęściarą (zawsze powtarzałam, że kto nie ma szczęścia w miłości, musi mieć w życiu zawodowym) :D
Moja starsza siostra ukończyła filologię polską, ale nigdy nie pracowała na stanowisku bezpośrednio związanym z kierunkiem studiów, choć musze przyznać, ze tak ogólnie, to nie najgorzej jej się wiedzie.

Hmmm. Chyba tak. Czasami czerpię przyjemność z tego, że moja mama mnie skrytykuje, zaczynając wykład, że jestem taka i owaka. Potem w spokoju mogę przyznać jej rację i jeszcze bardziej się dobić. W ciężkich dla mnie okresach potrafiłam zrównać się prawie z ziemią.
Samokrytyczny również jestem, z tym że ja się nie dołuję, a po prostu postanawiam zmienić to co mi przezkadza - niestety większość tych postanowień kończy się fiaskiem :p
Moje koleżanki łapią doła typu: "Jestem brzydka, dobij mnie".
Hmmm... większość osób, z którymi miałem do tej pory do czynienia, raczej użalało się w ten sposób: "Ale jestem brzydki/a, beznadziejny/głupi itd." <W głebi duszy jednak: "Powiedz, że taki nie jestem, pociesz mnie, powiedz mi kilka komplementów">
Mnie nigdy nie rusza mój wygląd.
Mnie natomiast w dzieciństwie wiele razy "uświadamiano" , że nieco odstaję od normy (głównie część męska - a może tylko... już nie pamiętam) no i niestety nieco mnie to ruszało, zresztą wtedy mnie wszystko ruszało, nawet to co nie powinno.

Zawsze cierpiałam nad swoją niedoskonałością osobowościową (rozumianą przez marne dostosowanie się do społeczeństwa i takie tam piątkowe problemy). Ale teraz akurat jestem w dobrej formie i cieszę się życiem (oby jak najdłużej) :D
Ja natomiast nigdy nie cierpiałem z powodu swojego, pewnego niedostosowania - czy może raczej niedopasowania - społecznego. To znaczy, chciałbym pewne swoje umiejętności komunikacyjno-społeczno-towarzyskie rozwinąć, ale...

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Rozwój Piątki

#97 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » sobota, 5 czerwca 2010, 12:09

bezimienny pisze:
Moja starsza siostra ukończyła filologię polską, ale nigdy nie pracowała na stanowisku bezpośrednio związanym z kierunkiem studiów, choć musze przyznać, ze tak ogólnie, to nie najgorzej jej się wiedzie.
O, fajnie wiedzieć ;) Nawet jakbym nie miała pracować w swoim zawodzie, to myślę, że te studia były najbardziej dla mnie interesujące. Niemiłosiernie cierpię, że mój profesor zachorował na poważną chorobę, przez co nie było go przez cały rok i nie wiadomo, czy w nadchodzącym się zjawi :< Obecnego poziomu nie komentuję :|

Samokrytyczny również jestem, z tym że ja się nie dołuję, a po prostu postanawiam zmienić to co mi przezkadza - niestety większość tych postanowień kończy się fiaskiem :p
Moja samokrytyka czasami sięga zenitu. Nie wiem z czego to wynika, ale jest to dziwne :roll:


Hmmm... większość osób, z którymi miałem do tej pory do czynienia, raczej użalało się w ten sposób: "Ale jestem brzydki/a, beznadziejny/głupi itd." <W głebi duszy jednak: "Powiedz, że taki nie jestem, pociesz mnie, powiedz mi kilka komplementów">
Tak, tak, tylko że ja mogłabym powiedzieć, że jest najpiękniejsza na świecie, a ją to nie pocieszy. Dlaczego? Bo nie jestem facetem 8)
Mnie natomiast w dzieciństwie wiele razy "uświadamiano" , że nieco odstaję od normy (głównie część męska - a może tylko... już nie pamiętam) no i niestety nieco mnie to ruszało, zresztą wtedy mnie wszystko ruszało, nawet to co nie powinno.
No w dzieciństwie to wiadomo ;) Ja odstawałam jedynie chyba wzrostem, ale pomimo tego, że czasami mówiono na mnie żyrafa, to przykrość trwała tylko chwilę.

Ja natomiast nigdy nie cierpiałem z powodu swojego, pewnego niedostosowania - czy może raczej niedopasowania - społecznego. To znaczy, chciałbym pewne swoje umiejętności komunikacyjno-społeczno-towarzyskie rozwinąć, ale...
Ale wiadomo :D Ostatnimi czasy przestałam się przejmować tym, co inni o mnie sądzą i to na pewno wpłynęło na moje lepsze samopoczucie. A, i zaczęłam odczuwać przyjemność w zwyczajnych zajęciach ;)

yusti
Posty: 4664
Rejestracja: niedziela, 22 października 2006, 17:54
Enneatyp: Perfekcjonista

Re: Rozwój Piątki

#98 Post autor: yusti » sobota, 5 czerwca 2010, 12:26

..
Ostatnio zmieniony piątek, 15 października 2010, 19:01 przez yusti, łącznie zmieniany 1 raz.

noobstick
Posty: 8
Rejestracja: sobota, 9 stycznia 2010, 13:47

Re: Rozwój Piątki

#99 Post autor: noobstick » sobota, 5 czerwca 2010, 12:40

Mam zastój. Nie umiem się zdecydować.. Jako 'obserwator' doskonale widzę 2 strony pewnych rzeczy i spraw(czy to błahych czy poważnych).. I w tym miejscu STOP. Nie umiem wybrać, czy lewo czy prawo.. Jestem wtedy w SZOKU i targany pomiędzy tymi skrajnościami. :( Strasznie mnie to wkurza bo nie mogę się rozwijać, iść naprzód.
5w4/ISTJ/borderline

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Rozwój Piątki

#100 Post autor: bezimienny » poniedziałek, 7 czerwca 2010, 01:34

Kryzysowa_narzeczona pisze: O, fajnie wiedzieć ;) Nawet jakbym nie miała pracować w swoim zawodzie, to myślę, że te studia były najbardziej dla mnie interesujące. Niemiłosiernie cierpię, że mój profesor zachorował na poważną chorobę, przez co nie było go przez cały rok i nie wiadomo, czy w nadchodzącym się zjawi :< Obecnego poziomu nie komentuję :|
Dlaczego uważasz, że byłyby interesujące?

Samokrytyczny również jestem, z tym że ja się nie dołuję, a po prostu postanawiam zmienić to co mi przezkadza - niestety większość tych postanowień kończy się fiaskiem :p
Moja samokrytyka czasami sięga zenitu. Nie wiem z czego to wynika, ale jest to dziwne :roll:

Tak, tak, tylko że ja mogłabym powiedzieć, że jest najpiękniejsza na świecie, a ją to nie pocieszy. Dlaczego? Bo nie jestem facetem 8)
Za to pociesza ją: "Tak, jesteś najbrzydszą istotą jaką widziałam." :p?
No w dzieciństwie to wiadomo ;) Ja odstawałam jedynie chyba wzrostem, ale pomimo tego, że czasami mówiono na mnie żyrafa, to przykrość trwała tylko chwilę.
Wiadomo... ponieważ to takie ... piątkowe :p?
Ale wiadomo :D
Właśnie :)
Ostatnimi czasy przestałam się przejmować tym, co inni o mnie sądzą i to na pewno wpłynęło na moje lepsze samopoczucie. A, i zaczęłam odczuwać przyjemność w zwyczajnych zajęciach ;)
Na moje także, a dokładniej na stabilniejsze. Co do tego odczuwania przyjemności ze zwykłych zajęć, to sam nie wiem... Generalnie to zdystansowanie wpłynęło na odcięcie się od negatywnych emocji, ale również wpłynęło, na stłumienie tych pozytywnych.
jak na nieemocjonalnych gburów, to uczyniliście tu niezłe GG.
Czytałem ze dwa-trzy opisy piątek, w żadnym nie było napisane, że piątki nie potrafię prowadzić rozmów poprzez gg :p
normalnie...rozwój!
;>
W końcu o tym jest przecież wątek :)
noobstick pisze: Mam zastój. Nie umiem się zdecydować.. Jako 'obserwator' doskonale widzę 2 strony pewnych rzeczy i spraw(czy to błahych czy poważnych).. I w tym miejscu STOP. Nie umiem wybrać, czy lewo czy prawo.. Jestem wtedy w SZOKU i targany pomiędzy tymi skrajnościami. :( Strasznie mnie to wkurza bo nie mogę się rozwijać, iść naprzód.
W takim razie znajdź sobie coś co będzie decydowało za Ciebie w takich sytuacjach - rzucaj na przykład monetą.

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Rozwój Piątki

#101 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » poniedziałek, 7 czerwca 2010, 16:05

jak na nieemocjonalnych gburów, to uczyniliście tu niezłe GG.
normalnie...rozwój!
;>
Ja uwielbiam gg! :mrgreen:

bezimienny pisze: Dlaczego uważasz, że byłyby interesujące?
Bo uwielbiam literaturę. Gramatyka, językoznawstwo i inne bajery dałoby się przeżyć :P Ogólnie chciałabym się rozwinąć w tym kierunku ;)
Za to pociesza ją: "Tak, jesteś najbrzydszą istotą jaką widziałam." :p?
A czasami sobie tak żartuję :P Czy lepszy efekt - nie wiem, ale przynajmniej jest śmieszniej :>
Wiadomo... ponieważ to takie ... piątkowe :p?
Hmm, pewnie nie tylko piątkowe. Ogólnie dzieci często naśmiewają się z siebie nawzajem.
Na moje także, a dokładniej na stabilniejsze. Co do tego odczuwania przyjemności ze zwykłych zajęć, to sam nie wiem... Generalnie to zdystansowanie wpłynęło na odcięcie się od negatywnych emocji, ale również wpłynęło, na stłumienie tych pozytywnych.
Cóż, stłumienie jednego wiąże się ze stłumieniem drugiego.

Awatar użytkownika
bodzios
Posty: 695
Rejestracja: poniedziałek, 18 stycznia 2010, 23:06
Enneatyp: Obserwator

Re: Rozwój Piątki

#102 Post autor: bodzios » środa, 9 czerwca 2010, 18:00

bezimienny pisze:
bodzios pisze: Wiem, jestem starym, gópim romantykiem, ale ciągle wierzę, że ktoś taki się pojawi...
A ja gópim idealistą :p
Idealizm chyba przechodzi z wiekiem, pamiętam, że gdy byłem nastolatkiem, to miałem znacznie większe ciągoty, chęć naprawy świata, dopiero potem dostrzegłem, że życie to jednak prawie wyłącznie odcienie szarości. że sam nie zmienię świata, więc próbuję zmienić tylko jego kawałek, ten, który mogę zmienić, czyli samego siebie. W sumie z idealizmu została mi tylko bezwzględna szczerość, nie znoszę wszelakich kłamstw, ściem, "białych kłamstw", kłamania, żeby było lepiej, żeby kogoś nie zranić... W ostatecznym rozrachunku prawda i tak wyjdzie na jaw, a prawda nas uwolni. 8)
bezimienny pisze:Co do tego co napisałeś powyżej, to ja chyba jednak nie chciałbym i raczej nie potrafił podporządkować całego swojego życia drugiej osobie i nie chcę też by ta druga osoba, to zrobiła. Są pewne rzeczy, z których zrezygnować nie jestem w stanie/nie chcę.
Nie wiem, może u mnie to przyszło dlatego, że chciałem się w końcu otworzyć na kogoś, pokazać mu mój świat, cały świat, ale bez żadnych półśrodków? Powoli wniknęła do mojego życia, zaufałem, otwierałem się coraz bardziej, zacząłem nawet myśleć o przyszłości, teraz już wiem, że to był błąd, ale przynajmniej się nauczyłem mnóstwa rzeczy o sobie. Choćby tego, że drugi raz nie oddam się całkowicie drugiej osobie, chcę tylko i wyłącznie związku partnerskiego, z w miarę równym dawaniem i braniem.

Ogólnie to mógłbym więcej pokomentować, ale żeście strasznie dużo natworzyli, powstrzymam się. :wink:
No UPS - no party. :(

bezimienny
Posty: 159
Rejestracja: środa, 14 kwietnia 2010, 20:23
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowsze

Re: Rozwój Piątki

#103 Post autor: bezimienny » piątek, 11 czerwca 2010, 15:52

kryzysowanarzeczona pisze:
bezimienny pisze: Dlaczego uważasz, że byłyby interesujące?
Bo uwielbiam literaturę. Gramatyka, językoznawstwo i inne bajery dałoby się przeżyć :P Ogólnie chciałabym się rozwinąć w tym kierunku ;)
Hmmm, ale dokładnie w jakim? Czytać można sobie samemu w domu:pp?


A czasami sobie tak żartuję :P Czy lepszy efekt - nie wiem, ale przynajmniej jest śmieszniej :>
Dobrze, że ma jeszcze jakiś dystans do siebie :p
Hmm, pewnie nie tylko piątkowe. Ogólnie dzieci często naśmiewają się z siebie nawzajem.
No chyba tak, z wiekiem większości przechodzi.

bodzios pisze:Idealizm chyba przechodzi z wiekiem, pamiętam, że gdy byłem nastolatkiem, to miałem znacznie większe ciągoty, chęć naprawy świata, dopiero potem dostrzegłem, że życie to jednak prawie wyłącznie odcienie szarości. że sam nie zmienię świata, więc próbuję zmienić tylko jego kawałek, ten, który mogę zmienić, czyli samego siebie. W sumie z idealizmu została mi tylko bezwzględna szczerość, nie znoszę wszelakich kłamstw, ściem, "białych kłamstw", kłamania, żeby było lepiej, żeby kogoś nie zranić... W ostatecznym rozrachunku prawda i tak wyjdzie na jaw, a prawda nas uwolni. 8)
Z tym, że ja nie ni jestem idealista oderwanym od ziemi, co myśli, ze wszyscy są dobrzy itd. ino mam pewne wyobrażenia jak co powinno "wyglądać", funkcjonować itd. Co do kłamstw, to mam bardzo podobny stosunek.
Nie wiem, może u mnie to przyszło dlatego, że chciałem się w końcu otworzyć na kogoś, pokazać mu mój świat, cały świat, ale bez żadnych półśrodków? Powoli wniknęła do mojego życia, zaufałem, otwierałem się coraz bardziej, zacząłem nawet myśleć o przyszłości, teraz już wiem, że to był błąd, ale przynajmniej się nauczyłem mnóstwa rzeczy o sobie.
Ja pokazać swój świat potrafię na razie chyba tylko poprzez internet, nikt w zasadzie z mojego otoczenia nie wie co tak do końca we mnie siedzi
Choćby tego, że drugi raz nie oddam się całkowicie drugiej osobie, chcę tylko i wyłącznie związku partnerskiego, z w miarę równym dawaniem i braniem.
Jakbym miał się związać z kimś (co jest na chwilę obecną bardzo odległą perspektywą), to właściwie, tylko na takich zasadach. Nie potrafiłbym dawać widząc, obojętność, czy chociażby brak wzajemności u drugiej osoby. Właściwie, to nie potrafię się o kogoś "starać", o pogłębianie relacji z kimś (kimkolwiek, nie chodzi mi tu w tej chwili jedynie o związki), albo samo jakoś przychodzi, albo druga strona się stara, a jak nie... to ja na >90% nie wyjdę z żadną inicjatywą, mam wewnątrz siebie jakieś opory... (w necie nieco niższe).
Ostatnio zmieniony piątek, 11 czerwca 2010, 16:38 przez bezimienny, łącznie zmieniany 2 razy.

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Rozwój Piątki

#104 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » piątek, 11 czerwca 2010, 16:26

bezimienny pisze: Hmmm, ale dokładnie w jakim? Czytać można sobie samemu w domu:pp?
Oczywiście, że czytam sobie w domu taką ilość książek na jaką starcza mi czasu. Nie chodzi mi o samo czytanie. Nie myślę przecież o takich studiach tylko dlatego, że lubię sobie poczytać. Chodzi mi o poznawanie. Myślę, że samej byłoby mi trudno zdobyć wiedzę, którą mogłabym przyswoić na studiach. Chcę rozwijać się w tej dziedzinie, która jest mi bliska, interesująca. To tak jak pójście na jakąkolwiek inną filologię, z tą różnicą, że tutaj język polski jest moim językiem ojczystym.
Dobrze, że ma jeszcze jakiś dystans do siebie :p
Ma, dużo ma :P Brak dystansu o kogoś równa się u mnie ze zniecierpliwieniem :P

Awatar użytkownika
runeii
Posty: 138
Rejestracja: sobota, 27 lutego 2010, 21:09
Enneatyp: Obserwator
Kontakt:

Re: Rozwój Piątki

#105 Post autor: runeii » sobota, 12 czerwca 2010, 23:33

Kryzysowa_narzeczona pisze:
bezimienny pisze: Hmmm, ale dokładnie w jakim? Czytać można sobie samemu w domu:pp?
Oczywiście, że czytam sobie w domu taką ilość książek na jaką starcza mi czasu. Nie chodzi mi o samo czytanie. Nie myślę przecież o takich studiach tylko dlatego, że lubię sobie poczytać. Chodzi mi o poznawanie. Myślę, że samej byłoby mi trudno zdobyć wiedzę, którą mogłabym przyswoić na studiach. Chcę rozwijać się w tej dziedzinie, która jest mi bliska, interesująca. To tak jak pójście na jakąkolwiek inną filologię, z tą różnicą, że tutaj język polski jest moim językiem ojczystym.
Poszłam na filologię z podobnych pobudek - chodziło nie tylko o to, że lubiłam czytać, ale literatura jako środek wyrazu fascynowała mnie we wszystkich aspektach: treść, forma, język w ogóle. Po poznaniu tych wszystkich mechanizmów i przyswojeniu sobie pewnych metod kategoryzowania tekstu, czytanie staje się doskonałą rozrywką dla umysłu i czymś bardziej złożonym niż tylko czynnością, którą się lubi. Żadna książka nie wygląda tak, jak kiedyś. Chociaż, jeśli wierzyć niektórym moim koleżankom, filologia potrafi też nieco zepsuć przyjemność. Pewna absolwentka polonistyki wyznała mi kiedyś, że na studiach przeczytała najgorsze książki w życiu. :D

Filologiczne studia, jeśli przechodzi się przez nie z pasją, mogą dostarczyć mnóstwo fascynacji i ekscytacji, czegoś, co nam, nieco ospałym piątkom, bardzo jest potrzebne. :wink: Osobiście uważam, że filologia obca jest bardziej interesująca od ojczystej, gdyż oprócz literatury oferuje się tam mnóstwo wiedzy z zakresu kultury, historii politycznej, społecznej, językoznawstwa i innych. Nie twierdzę, że historia czy morfologia lub fonetyka języka polskiego są mniej zajmujące, ale te "obce" bardziej mnie pociągają przez swoją egzotykę.

@Kryzysowa_narzeczona, filologia to dobry wybór. Choć niespecjalnie praktyczny zawodowo :P
Odkryj wszystkie sprzeczności w poniższym zestawieniu:
5w4
MBTI: ENFP
Socjonicznie: Ni-EIE lub Ni-LIE.

ODPOWIEDZ