Dobrze więc:And pisze:Pytanie powinno brzmieć nie "po co się męczyć?", tylko "dlaczego i w jaki sposób przestać się męczyć?".
Dlaczego przestać się męczyć?
W jaki sposób to zrobić?
Masz na to jakieś pomysły? Czy na pewno powinieneś odrzucać czyjąś pomoc? Jednym z moich największych życiowych odkryć było uznanie, że największą słabością jest udawanie, że jest się silnym a największą odwagą umiejętność przyznania do tego, że potrzebujemy czyjejś pomocy, że bez niej możemy nie dać rady. Być może jest to tylko moje odczucie. Może jednak prawidło bardziej ogólne - poświęć chwilę, żeby pomyśleć nad tym.
Facet, miliardy Twoich neuronów, nie mówiąc już o innych tkankach, zapierdalały, żeby to napisać a Ty mi mówisz, że już nie wierzysz, że coś może Ci pomóc? Sorry, ale Ci po prostu nie wierzę.And pisze:Ja już przyzwyczaiłem się, że się męczę i co w swoim życiu nie zmieniałem to nadal się męczyłem i przestałem wierzyć, że coś mi może pomóc. A jeśli w to nie wierzę, to trudno, żeby samo z siebie pomogło.
Fakty są tylko chwilowym układem kwarków - ich dokonanie nie oznacza niezmienności. Jeżeli coś chcesz w swoim życiu zmienić - będziesz próbował to zrobić (choć nikt nie może Ci dać gwarancji, że się uda). Jeżeli nie - nie spróbujesz i najwyżej będziesz się oszukiwał, że chcesz zmiany. Wybór należy do Ciebie. Nie poddawaj się łatwo - machnij ręką przed monitorem i uświadom sobie, że tym "głupim ruchem" właśnie Twój umysł zmienił strukturę wszechświata - i że robi to również czytając te słowa - a możesz zrobić duuużo, duuużo więcej. Pytanie tylko, czy chcesz.And pisze:Obawiam się, że to już fakt dokonany.