Nie zrozumcie mnie źle, ale jeśli "zdrada" dzieje się tylko na płaszczyźnie seksualnej to chyba nie jest to jakaś straszna tragedia? Nie mówię o notorycznych skokach w bok, ale jeśli jej/jemu zdarzy się chwila słabości, to nie jest to powód by od razu zrywać. Dla mnie oznaczałoby to, że miłości nie było, skoro związek można było tak łatwo zniszczyć.
Zdrada może być skutkiem, blisko osoba nie musi być po prostu świnią. Może czegoś jej brakowało? Bliskości, emocjonalnej więzi? (piątkowe przykłady
) Starałbym się sytuację w miarę rzetelnie zanalizować.
Kryzysowa_narzeczona pisze:
Teoretycznie zdradzać można już za pomocą myśli, ale osobiście, akurat w tym temacie, nie chciałabym wnikać w psychikę, aby taką zdradę poznać. Jak ktoś sobie fantazjuje, to niech fantazjuje i dopilnuje, abym się tego nie dowiedziała, bo jakbym się dowiedziała, to podejrzewam, że stosunki mogłyby się trochę oziębić. O cielesnej zdradzie chyba nie ma co mówić, bo nawet oglądając film, brzydzę się tego. Zwłaszcza dlatego, że najpierw pokazana jest wielka miłość, a potem takie nagłe "bum" i jednak miłości już nie ma (przynajmniej w moim odczuciu, bo nie zawsze fabuła sugeruje to samo).
Serio tak myślisz? Stosunki między partnerami mogłyby się oziębić poprzez świńskie myśli? Każdy ma czasem takie myśli, jesteśmy tylko ludźmi, trochę ze zwierzaka nam zostało. Dlaczego nie miałbym o tym rozmawiać?
Gdyby twój chłopak/mąż powiedziałby, że podnieca go np. Penélope Cruz, obraziłabyś się? xD