Samotność - jak się z nią czujesz i jak do niej podchodzisz?

Dyskusje na temat typu 5

Jak traktujecie samotność

Uwielbiam być sam, tylko ja i nikt więcej! :)
55
16%
Lubię samotność chociaż mi ona czasem doskwiera
239
69%
Ech ta samotność. Dlaczego jestem sam?
37
11%
Pomocy nie chce być sam, nie znoszę samotności! :(
13
4%
 
Liczba głosów: 344

Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
eigakre
Posty: 12
Rejestracja: niedziela, 1 listopada 2009, 19:04

Re: Samotność - jak się z nią czujesz i jak do niej podchodzisz?

#196 Post autor: eigakre » poniedziałek, 2 listopada 2009, 22:45

Bardzo często, kiedy zawieram znajomość, a później - w momencie kiedy dojdzie do jakiegokolwiek otwarcia się, uzewnętrznienia, automatycznie z mojej strony nadchodzi ograniczenie kontaktów, ochrony swojej psychicznej sfery intymnej. Zazwyczaj jest to strach irracjonalny. Nie mówię tu o bliższej znajomości w sferze uczuć wyższych. Chodzi nawet o zwykłą szczerą rozmowę pomiędzy dwoma znajomymi. W ten oto sposób grono moich bliskich znajomych jest mocno ograniczone, do osób podczas rozmowy z którymi nie mają miejsca jakiekolwiek wynurzenia. Są tylko dwa wyjątki. To zatem sprawia, że w szerokim tego słowa ujęciu jestem samotny, ale moja samotność ogranicza się jedynie do tęsknoty za rozmową, obecnością tych właśnie dwóch osób, które mnie poznały. Jednak i ich przypadku po pierwszej rozmowie, usunąłem się. To, że relacje się rozwinęły to już inna bajka. Lubię przebywać sam, nie czuję smutku z powodu małej ilości osób, z którymi się spotykam, braku kontaktu z resztą znajomych poza kontaktem "odgórnym" (np. grupa na uczelni). To chyba tyle tak na świeżo, prosto z myśli na słowo pisane.
Na to forum zapisałem się, ponieważ nigdy nie spotkałem się ze zrozumieniem wynikającym z podobnej osobowości. Wiadomo, kontakt w cztery oczy jest dość trudny :wink:. Poza tym, jakkolwiek pojęta anonimowość w internecie sprzyja kontaktom międzyludzkim w moim przypadku. I to tylko w przypływie wyraźnej potrzeby...
Pozdrawiam,
Rafał.


5w4
"Dla chwili obecnej charakterystyczne jest to, że umysły przeciętne i banalne, wiedząc o swej przeciętności i banalności, mają czelność domagać się prawa do bycia przeciętnymi i banalnymi i do narzucania tych cech wszystkim innym. " JOyG

Awatar użytkownika
Fenol
Posty: 501
Rejestracja: niedziela, 28 grudnia 2008, 00:23
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: bananolandia

Re: Samotność - jak się z nią czujesz i jak do niej podchodzisz?

#197 Post autor: Fenol » poniedziałek, 2 listopada 2009, 22:50

ja tam nawet mimo pozornej anonimowości, jakoś w internecie wolę się nie uzewnetrzniać :)
6w5

Członek - choć pewnie zostanę wkrótce wykopany na zbity pysk - UPS - Unia Piątkowo - Siódemkowa

Awatar użytkownika
eigakre
Posty: 12
Rejestracja: niedziela, 1 listopada 2009, 19:04

Re: Samotność - jak się z nią czujesz i jak do niej podchodzisz?

#198 Post autor: eigakre » poniedziałek, 2 listopada 2009, 22:53

Oczywiście, z tym też nie należy przesadzać, ale, przyznaję, w moim przypadku dużo łatwiej mówi mi się o sobie via net. O ile w ogóle mogę, powtórzę - nie licząc rozmów z tymi dwoma osobami, powiedzieć, że rozmawiam o sobie... :wink:
5w4
"Dla chwili obecnej charakterystyczne jest to, że umysły przeciętne i banalne, wiedząc o swej przeciętności i banalności, mają czelność domagać się prawa do bycia przeciętnymi i banalnymi i do narzucania tych cech wszystkim innym. " JOyG

Awatar użytkownika
jouziou
Posty: 775
Rejestracja: czwartek, 30 kwietnia 2009, 23:07
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: Samotność - jak się z nią czujesz i jak do niej podchodzisz?

#199 Post autor: jouziou » poniedziałek, 2 listopada 2009, 23:32

Samotność w świecie, który jest wyposażony we wszystko, ale nic ponadto.
Z "Kłopotliwego człowieka".

Nie wiem, nie jestem Piątką, ale samotność jest do zniesienia i człowiek sie do niej przyzwyczai, jeżeli nie było przed nią czegoś, co się nagle skończyło, a samotność jest tego czegoś smutnym następstwem i koniecznością.
Mój nick wymawia się JOŁZIOŁ nie juziu

Awatar użytkownika
eigakre
Posty: 12
Rejestracja: niedziela, 1 listopada 2009, 19:04

Re: Samotność - jak się z nią czujesz i jak do niej podchodzisz?

#200 Post autor: eigakre » poniedziałek, 2 listopada 2009, 23:34

pamiętaj, że czym innym jest przyzwyczaić się do samotności, znosić ją, a chcieć samotności, pragnąć jej.
5w4
"Dla chwili obecnej charakterystyczne jest to, że umysły przeciętne i banalne, wiedząc o swej przeciętności i banalności, mają czelność domagać się prawa do bycia przeciętnymi i banalnymi i do narzucania tych cech wszystkim innym. " JOyG

Awatar użytkownika
jouziou
Posty: 775
Rejestracja: czwartek, 30 kwietnia 2009, 23:07
Enneatyp: Indywidualista
Kontakt:

Re: Samotność - jak się z nią czujesz i jak do niej podchodzisz?

#201 Post autor: jouziou » poniedziałek, 2 listopada 2009, 23:53

eigakre pisze:pamiętaj, że czym innym jest przyzwyczaić się do samotności, znosić ją, a chcieć samotności, pragnąć jej.
Pragnienie zwykle krótkotrwałe.

Chociaż nie przeczę samotność jest potrzebna, człowiek potrzebuje chwilii oddechu od tłumu, ale jak się przedłuża to potrafi nieźle dać w kość.

Zresztą Piątki pewno mają inne zdanie, nie kłóce się, mi samotność przeszkadza kiedy trwa za długo, najgorsze jest to, że za cholere siłą jej nie odgonisz, trzeba poczekać. Ha i może to nie SAMOTNOŚĆ jest wtedy najgorsza, a oczekiwanie na to że się nagle wydarzy coś co etap samotności zakończy. Takie BUM, które przerwie ciszę, ale
...im dłużej panuje cisza, tym trudniej ją przerwać.
Mój nick wymawia się JOŁZIOŁ nie juziu

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Samotność - jak się z nią czujesz i jak do niej podchodzisz?

#202 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » wtorek, 3 listopada 2009, 15:49

jouziou pisze:
...im dłużej panuje cisza, tym trudniej ją przerwać.
Zgadzam się, oj, zgadzam. Moją ciszę mógłby przerwać tylko jakiś przełom. Ale przełomu jak nie było, tak nie ma ;p Pozostaje mi tylko zadowalanie się tym, co mam ^^

Jeżeli chodzi o znajomości internetowe to na pewno łatwiej nawiązuje mi się kontakty przez internet niż w realu. Z moim "otwieraniem" się jest raczej podobnie - przy bliższym poznaniu nie mam oporów przed mówieniem o sobie.
eigakre pisze: W ten oto sposób grono moich bliskich znajomych jest mocno ograniczone, do osób podczas rozmowy z którymi nie mają miejsca jakiekolwiek wynurzenia. Są tylko dwa wyjątki. To zatem sprawia, że w szerokim tego słowa ujęciu jestem samotny, ale moja samotność ogranicza się jedynie do tęsknoty za rozmową, obecnością tych właśnie dwóch osób, które mnie poznały. Jednak i ich przypadku po pierwszej rozmowie, usunąłem się. To, że relacje się rozwinęły to już inna bajka. Lubię przebywać sam, nie czuję smutku z powodu małej ilości osób, z którymi się spotykam, braku kontaktu z resztą znajomych poza kontaktem "odgórnym" (np. grupa na uczelni).
No ja mam podobną sytuację, że odczuwam samotność, kiedy nie mam kontaktu z osobami sobie zaprzyjaźnionymi, ale wiadomo, że oni też mają jakiś znajomych i nie mogą się poświęcić tylko mnie. Nie jest mi z tego powodu przykro, ale kiedy zdarza się taka sytuacja, że nie mam z kim pogadać to szukam jakiegokolwiek kontaktu. Ty nie masz takiej potrzeby? Jeżeli nie, to ja podziwiam :D

Awatar użytkownika
eigakre
Posty: 12
Rejestracja: niedziela, 1 listopada 2009, 19:04

Re: Samotność - jak się z nią czujesz i jak do niej podchodzisz?

#203 Post autor: eigakre » wtorek, 3 listopada 2009, 19:43

Zazwyczaj, kiedy jestem sam i czuję takową potrzebę odnosi się ona tylko do jakiejś potrzeby głębszej rozmowy, zaś ona może być przeprowadzona tylko ze wspomnianymi przeze mnie wcześniej dwoma wyjątkami. Na pewno zdarzają się sytuacje, kiedy wręcz muszę pogadać z kimkolwiek, ale są one cholernie rzadkie i teraz nawet żadnej nie mogę w pamięci wyszukać. Samotność (wyraz ten nacechowany jest pejoratywnie, a to wg mnie źle. samotność kojarzy się nam tylko z pustką i właśnie potrzebą kontaktu jednak bez szans na jego nawiązanie. dla mnie samotność to azyl, więc kiedy używam tego słowa, to w odczycie innych powinno być interpretowane jako swoista wolność, taka mała dygresja :wink:) to moja jedyna odskocznia od rzeczywistości, moment w którym mogę skupić się tylko na sobie i swoich myślach. Przeszkadza mi, kiedy ktoś to zaburza, a o to jest dość łatwo. Wytrącić mnie z jakiejkolwiek refleksji np. ktokolwiek kto wejdzie do pokoju i zada pytanie. Uzyska odpowiedź i wyjdzie. Zanim jednak powrócę do stanu poprzedniego, mija trochę czasu. Wracając jednak do kwestii samotności i potrzebie kontaktu. Najczęściej wystarczy rozmowa przez telefon, tak od 10 do 30 minut, zależnie od sytuacji. Co ciekawe, tak na co dzień, nie lubię rozmawiać przez telefon i staram się jak najszybciej rozmowę zakończyć.
Cisza zaś to pojęcie mi dość obce... Nie wyobrażam sobie samotności bez muzyki. Ale to zupełnie inna broszka :-).
Pozdrawiam,
Rafał.
5w4
"Dla chwili obecnej charakterystyczne jest to, że umysły przeciętne i banalne, wiedząc o swej przeciętności i banalności, mają czelność domagać się prawa do bycia przeciętnymi i banalnymi i do narzucania tych cech wszystkim innym. " JOyG

Kryzysowa_narzeczona
Posty: 302
Rejestracja: niedziela, 8 marca 2009, 13:39

Re: Samotność - jak się z nią czujesz i jak do niej podchodzisz?

#204 Post autor: Kryzysowa_narzeczona » wtorek, 3 listopada 2009, 20:55

Yhym. To ja jednak potrzebuję więcej uwagi ; ) Oczywiście w granicach, które najlepiej wyznaczam sama :D
A z tą ciszą to miała być metafora samotności (rozumianej jako ograniczone kontakty z ludźmi, wtedy, kiedy ich potrzebuję ;D). Ciszę to ja lubię tylko do snu ;D

Awatar użytkownika
Addictive
Posty: 10
Rejestracja: czwartek, 26 listopada 2009, 19:05
Lokalizacja: Mayfield Psychiatric Hospital
Kontakt:

Re: Samotność - jak się z nią czujesz i jak do niej podchodzisz?

#205 Post autor: Addictive » czwartek, 26 listopada 2009, 19:51

Przyzwycziłam się do samotności. Akceptuję ją. Czasem jest nawet użyteczna. Kiedy zaczyna boleć zazwyczaj staram się sobie przetłumaczyć, że nie mam czasu na załamanie nerwowe i inne głupoty. Często działa. Spycham te uczucie takim wielkim spychaczem ;)
Ludzie mówią, że bez miłości nie można żyć. Sądzę, że ważniejszy jest tlen.
W teście ze strony 5w4, aczkolwiek mocno ósemkowa ;) INTJ

bruno dievs
Posty: 796
Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58

Re: Samotność - jak się z nią czujesz i jak do niej podchodzisz?

#206 Post autor: bruno dievs » piątek, 27 listopada 2009, 04:45

Kiedyś też miałem twierdziłem, że ja to potrzebuję dużo prywatności, odosobnienia, czasu dla siebie itp, ale jak na studiach zacząłem mieszkać ze znajomymi to mi się odwidziało. Teraz mam czwórkę współlokatorów, codziennie jest cyrk na kółkach i w ogóle mi to nie przeszkadza, że nie ma chwili co by można posiedzieć samemu.
639f3d3b99876f1c9f27f68ea08dcbb8

Awatar użytkownika
mietka
Posty: 37
Rejestracja: sobota, 24 października 2009, 22:07

Re:

#207 Post autor: mietka » sobota, 28 listopada 2009, 21:14

smoothny pisze:dzem spiewa ze 'samotnosc to taka straszna trwoga'... jednakze z piatkowego punktu widzenia to nie jest wcale takie oczywiste:) dla mnie samotnosc jest tym co laduje baterie. dzieki niej moge zatesknic za ludzmi- bo w koncu czlowiek w swej naturze jest istota spoleczna i zyc bez innych jest niepodobienstwem.

zanim dowiedzialem sie o istnieniu enneagramu opracowalem fajny 'sposob' na 'kameralne' rozmowy. 'opracowalem' to troche slowo na wyrost bo wyszlo to jakos naturalnie. w kazdym razie uwielbiam rozmawiac z kobietami o tym jakie sa. tylko jakie sa naprawde- w srodku, jekie jest podejscie do podstawowych zagadnien zycia etc. uwielbiam mowic o filozofii (w ktorym to celu poczynilem odpowiednie przygotowanie, taka namiastka erudycji:) ). ludzie na ogol lubia mowic o tym co czuja naprawde tylko trzeba odpowiednio do takiej rozmowy podejsc.

nienawidze powierzchownych rozmowek z gatunku pierdzielenia glupot tylko dla podtrzymania rozmowy. wole wtedy milczec.

spotkalem w zyciu jedna kobiete z ktora moge milczec bez skrepowania. jest to skarb. polecam piatkom.
Ja mam tak odnośnie facetów, lubię z nimi gadać po to by ich poznać i nie lubię płytkich rozmów, bo to mnie nie satysfakcjonuje, a filozofię studiowałam, uważam że dzięki niej rozmówca ma precyzyjniejszą i silniejszą argumentacje dlatego filozofia w kontaktach międzyludzkich bardzo się przydaje, głębokie rozmowy są właśnie tym co zbliża ludzi do siebie najbardziej, jak człowiek czuje tak daną osobę jakby byli razem jedną częścią, takie braterstwo dusz. Uwielbiam te momenty gdy poznaję kogoś i dosłownie wsiąkamy w siebie,a kiedy przychodzi chęć by trochę pomilczeć czujemy się wtedy bardzo swobodnie ze sobą i takie kontakty mnie interesują, takie znajomości warto pielęgnować, sex tak nie zaspakaja jak druga osoba przy której się odpoczywa, to bardzo przydatna umiejętność umieć rozmawiać szczerze i prawdziwie o swoich: odczuciach, przeżyciach, myślach, spostrzeżeniach, człowiek się wtedy oczyszcza wymienia energię z drugim człowiekiem, ale warunkiem takiej szczerej rozmowy jest zaufanie i pełna akceptacja drugiej osoby, żeby nie oceniać a starać się poznać i zrozumieć. A co do samotności to potrafi być piękna również wśród ludzi, bo tak naprawdę wszyscy jesteśmy samotni, każdy ma swój wewnętrzny świat i to zależy od nas wszystkich na ile chcemy się tym światem podzielić z innymi.
4 w 5

Awatar użytkownika
Bleu de Manganese
Posty: 72
Rejestracja: sobota, 31 marca 2007, 22:06

Re:

#208 Post autor: Bleu de Manganese » niedziela, 29 listopada 2009, 06:22

Vatican Assassin pisze:niejednokrotnie z uśmiechem na facjacie mam w wyobraźni wizje życia w jakimś kompletnie wyludnionym-postapokaliptycznym industrialnym plenerze, z radością wziąłbym kredyt hipoteczny (byle nie w CHF) na jakieś ustronne mieszkanko w opuszczonym Prypiacie.
Boże, wieczorne spacery przed snem w takim opuszczonym mieście to coś do czego autentycznie tęsknię, chyba czas udac się do specjalisty 8)
Również odczuwam fascynację Prypecią, a raczej tą bezdenną ciszą tam, gdzie nikt by się nie spodziewał. Sama Prypeć mi nie pasuje z błahej przyczyny architektonicznej i tylko dlatego nie zgłosiłabym się po kredyt hipoteczny ;p, jednak niepokojąco niesamowite są wizje, że w ten sposób mogłaby kiedyś zostać skażona metropolia, czy kraj o doniosłym znaczeniu kulturowym, pozostawione samo sobie na pastwę przyrody. Zero ruin, a niemożliwe życie, cóż za wyrafinowany kres.


Co się tyczy samotności w bardziej 'ludzkich' warunkach, niestety działa jak nałóg. Nie wiem jak długo mogłabym bez niej trwać bez uszczerbku na psychice i czy potrafiłabym się przyzwyczaić, zawsze kołem ratunkowym jest umiejętność 'wyłączania się' wśród ludzi. Jeśli potrafię przeżyć, to w każdym razie nie potrafię jej sobie odmówić i dłuższy brak wywołuje irytację. Wiem, że to wygląda nie fair wobec innych, dlatego staram się to ukrywać, niemniej męczę się cholernie.
I tak już jest, że czegokolwiek nie planuję, do czego nie dążę, czego sobie nie wyobrażam, zawsze kwestia "prawa do chwil samotności" lokuje się w centrum. Nie mówię tu o samotności duchowej, bo miło jest mieć świadomość duchowego porozumienia. Chodzi o samotność fizyczną, azyl, prywatność, przestrzeń osobista.

Samotność to dla mnie paliwo na dalszą drogę.
5w4w6 plus szczypta 7

Akagi_Ryu
Posty: 66
Rejestracja: środa, 9 grudnia 2009, 20:18
Lokalizacja: Warszawa

Re: Samotność - jak się z nią czujesz i jak do niej podchodzisz?

#209 Post autor: Akagi_Ryu » sobota, 12 grudnia 2009, 01:34

Musze przyznać że trochę zastanawiałem się nad tym, którą opcje wybrać.
Jednak zazwyczaj bardzo lubię być sam, móc robić co zechcę... a to uczucie kiedy idę sobie sam chodnikiem, rozglądam się i sam po prostu wybieram drogę którą mogę pójść. Tak, wiem, być może to głupie... ale mnie to naprawdę sprawia przyjemność.

Dochodzi jednak prędzej czy później (zazwyczaj później) do momentu kiedy chce mi się coś do kogoś powiedzieć. Coś mnie zirytuje, coś ucieszy, spodoba się, chciałoby się na coś zwrócić uwagę i zdajesz sobie sprawę że nie ma nikogo do kogo mogę się odezwać. Zazwyczaj wtedy cichutko gadam do siebie. Ale uh... nie jest to najprzyjemniejsze na świecie.

Awatar użytkownika
Bleu de Manganese
Posty: 72
Rejestracja: sobota, 31 marca 2007, 22:06

Re: Samotność - jak się z nią czujesz i jak do niej podchodzisz?

#210 Post autor: Bleu de Manganese » wtorek, 20 kwietnia 2010, 17:09

samotność - jedyny moment, kiedy czuję się w pełni niezależnym człowiekiem i oddycham. Po raz który już w życiu to dziś stwierdzam.

Samotności boję się coraz mniej, prawie wcale już, dla mojego zdrowia to lepsze niż wieczne problemy i megakonflikty o drobiazgi ciągłe nieporozumienia, nadawanie na kompletnie innych falach, inne podejście do spokoju, do entuzjazmu, do ironii, inne do wiedzy, inne do spojrzenia na życie, do bliskości, do miłośći, do informacji itd., a niby tyle pozornych podobieństw, to wykańcza - człowiek dłużej pożyje w samotności, choćby było to życie ponure.
5w4w6 plus szczypta 7

ODPOWIEDZ