W co wierzycie?

Dyskusje na temat typu 5
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Osteoporoza
Posty: 476
Rejestracja: piątek, 28 lutego 2014, 01:04
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: W dziczy serca
Kontakt:

Re: W co wierzycie?

#31 Post autor: Osteoporoza » piątek, 28 lutego 2014, 01:25

Do niedawna ateista/agnostyk.

Od pewnego czasu wierzę w Boga, ale bardziej w sam koncept wielkiego zamysłu we wszechrzeczy, a nie w brodatego mędrca niby-człoweka. Mogę to rozwinąć, ale widzę że wątek stary i pewnie nieodwiedzany.

Pozdrawiam ;)


6w5

Awatar użytkownika
sjofh_ystad
Posty: 620
Rejestracja: poniedziałek, 2 kwietnia 2012, 23:44
Lokalizacja: Nowhere dense ideal / Heart of Darkness

Re: W co wierzycie?

#32 Post autor: sjofh_ystad » piątek, 28 lutego 2014, 03:40

Chciałem Ci już teraz rozwlekle odpowiedzieć, ale wiele rzeczy wymaga uściślenia bądź rozwinięcia, a ja sporo nad tym rozmyślałem od ostatnich ateistycznych wypowiedzi, więc wypowiedź tak urosła, że będę ją musiał uzupełnić i wrzucić może niedługo (wypowiedź typowa dla mnie, rozmiarów bezczelnie dużych, nadająca się do opatrzenia komentarzami typu "sztuka dla sztuki"/"lanie wody"/"zbędne pieprzenie"/"nikt tego nie przeczyta"/"chce ci się?" - a jednak, jak podejrzewam, ktosik to przeczyta :D ) Pewnie mało odkrywcza, powielająca znane zwięzłe schematy w sofo-rozwlekły sposób, będąca skutkiem głównie przemyśleń i chaotycznie czytanych różnych rzeczy drukowanych i głównie internetowych - czyli jak zwykle :D

W każdym razie <piona> :D Też z tej strony przejściowy ateista, po uwolnieniu od schematów próbujący analizować swoje potrzeby w sferze duchowej, a także podziwiający piękno Wszechświata. Nie postawię Wszechświatowi ołtarza, bo sam w sobie nim jest, ale panteizm to piękna w swojej prostocie idea. Nic nie trzeba wymyślać, wystarczy otworzyć oczy i podziwiać.

Inną sprawą jest mój strach w kwestiach wiary/nadprzyrodzonych, absolutna niechęć do jakichkolwiek ograniczeń mojej wolnej woli ("sam z siebie w miarę możliwości staram się postępować jak trzeba, wbudowane we mnie mechanizmy bronią mnie mam nadzieję przed krzywdzeniem innych, po cóż mi więc Istota, z której przyjęciem może się wiązać narzucenie sobie czegoś w jakiejś sytucji, co doprowadzi do buntu wewnętrznego itd."), potrzeba definiowania przy jednoczesnej niechęci do nadużywania twardej logiki i inne takie tegesy.

Zadam na razie robocze pytanie: Jak sądzisz, czy taki koncept wpływa jakkolwiek na twoje postępowanie? Zapewne, jako były ateista, sam z siebie postępujesz tak, jak uważasz za słusze. Ale czy obserwowane przez ciebie w sobie potrzeby duchowe, i dopuszczana możliwość przyjęcia nadprzyrodzonej natury rzeczywistości, mogą mieć na to zachowanie jakiś wpływ? Mogą Cię motywować do postępowania inaczej, "lepiej"? Sam spróbuję się nad tym zastanowić i odnieść do tego w mojej wypowiedzi.

Odniosę się do kwestii definicyjnych, ateizmu i agnostycyzmu, kwestii poznania i wiary, wpływu na mnie. Może nawet coś o wpływie na społeczeństwo, choć wątpię, może poza "obecnie szanuję was wszystkich i rozumiem, że wielu z was to pomaga".

P.S. Sam już nie wiem, czy dobrze robię, łeb mnie od tego rozbolał i znowu pewnie przekombinuję. Ale co tam, odczuwam potrzebę pisania o tym.

Awatar użytkownika
Osteoporoza
Posty: 476
Rejestracja: piątek, 28 lutego 2014, 01:04
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: W dziczy serca
Kontakt:

Re: W co wierzycie?

#33 Post autor: Osteoporoza » piątek, 28 lutego 2014, 10:35

No witam ;D

Jedno Ci powiem, jak czytam Twój komentarz to zaczynam faktycznie ufać enneagramowi. Twój sposób myślenia tak przypomina mój że aż mi się śmiać chce ;DD
Do tego porównałem już sobie kilka grup "cyferek" i sposoby ich analizy zagadnień (bo jestem nowy na forum) i chyba faktycznie coś w tym jest.

Wracając do tematu.
Czy ten koncept wpływa jakoś na moje zachowanie? Jak najbardziej. Z prostej przyczyny:
jeśli jest w czymś jakiś zamysł to jest w tym również cel i przyczyna. Bez względu na to co jest celem i przyczyną sama świadomość tego, że moje istnienie nie jest wypadkową zwykłego zbiegu okoliczność daje mi dużo. Zresztą, wiara w cokolwiek jest naturalna u ludzi, nawet ateiści w coś wierzą - w siebie, w naukowców, w dzisiejszych czasach często w wolność itp itd. To im daje punkty odniesienia. Jeśli ktoś naprawdę przestanie wierzyć we wszystko to ma problem (wiem coś o tym ;d)

Swoją drogą, w takim rozumowaniu nie przypisuję Bogu (nie wiem czy Bóg to dobre słowo, zbyt odbiega od konwencjonalnego wyobrażenia) nawet bycia dobrym czy złym, bo są to zbyt niejasne pojęcia i trochę nie przystają tutaj.

To jak doszedłem do takich poglądów to już druga, dużo dłuższa w opisie para kaloszy
Pozdrawiam raz jeszcze :D
6w5

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: W co wierzycie?

#34 Post autor: Zielona » piątek, 28 lutego 2014, 20:31

Chętnie poczytam co macie do powiedzenia na ten temat, chociaż 5-tką nie jestem.
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

Awatar użytkownika
sjofh_ystad
Posty: 620
Rejestracja: poniedziałek, 2 kwietnia 2012, 23:44
Lokalizacja: Nowhere dense ideal / Heart of Darkness

Re: W co wierzycie?

#35 Post autor: sjofh_ystad » piątek, 28 lutego 2014, 21:44

Napiszę tu niedługo (mam nadzieję że będzie to niedługie "niedługo" :D )
Chciałbym jeszcze parę rzeczy ogarnąć, żeby napisać spójnie. Z jednej strony chcę napisać po swojemu, tak jak ja to czuję, ale z drugiej strony nie potrafię w ogóle nie odnieść się do bardziej logicznych rozumowań.

Skorzystam z okazji i zmotywuję się do poczytania jeszcze kilku filozoficznych ujęć. Raczej w necie, bo interesują mnie spójne i syntetyczne ujęcia różnych poglądów, nie tylko ze względu na lenistwo, ale głównie ze względu na to, że w tych kwestiach nie mam zamiaru dać się nikomu przekonywać. A z "pierwotnymi twórcami idei filozoficznych", zwłaszcza tymi dawniejszymi, mam taki problem, że oprócz logicznego rozumowania przemycają swój punkt widzenia na świat, swoje wartościowania. Jest to naturalne w tej nauce, rozumiem to, ale nie dam się nikomu urabiać.
Złożenie pożerającego wszystko Ne, chciwego Ti i wrażliwego Fi powoduje u mnie to, że najpierw swój ogólnie pojęty światopogląd (moją własną strukturę myślową) muszę sobie wyrobić na podstawie własnych przemyśleń oraz czytania jak największej ilości różnych rzeczy po trochu (w skondensowanej formie). Możnaby powiedzieć, że daję sobie taką iluzję samodzielności w tej kwestii - mam to gdzieś.
Dopiero ewentualnie potem będę mógł czytać kogoś w całości i ewentualnie po trochu modyfikować swoją ogólną konstrukcję :)
W sumie Kanta z jego noumenami bym chętnie w jakimś skrócie ogarnął, bo Bóg to zapewne jeden z takich noumenów jego zdaniem. Co prawda butne LII zabrało się do wchujcałościowologicznego opisu poznania i języka i być może będzie mi się chciał rzygać od nadmiaru Ti (nawet w opisie kogo innego), ale może będzie warto.

Awatar użytkownika
Yarpen_Zigrin
Posty: 304
Rejestracja: piątek, 9 sierpnia 2013, 23:29

Re: W co wierzycie?

#36 Post autor: Yarpen_Zigrin » piątek, 28 lutego 2014, 22:52

Nie wyznaję żadnego Boga, istnienia jego nie odrzucam. A nawet jakby istniał[byłaby 100% pewność; mówię teraz o Bogu katolickim] o bym nie chciał go wyznawać, wg. mnie nie jest dobrą istotą.

Awatar użytkownika
obrazoburca
Posty: 24
Rejestracja: wtorek, 25 lutego 2014, 21:30
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: droga mleczna

Re: W co wierzycie?

#37 Post autor: obrazoburca » sobota, 1 marca 2014, 17:49

Napiszę co ja o tym myślę. Jak lubicie bzdety to przeczytajcie.
Ja też, podobnie jak Osteoporoza, do niedawna w nic nie wierzyłem, ale jakiś czas temu miałem pewne doświadczenie, które zmieniło moje poglądy. Oczywiście nie wierzę w troskliwego Boga, który chce aby jakiś koleś(z pełnymi jądrami) w specjalnej kiecce polewał główkę małych dzieci i recytował jakieś tam formułki. Nie wierzę w Boga, który wymaga od nas żebyśmy czynili specjalne gesty, jakbyśmy odganiali muchy (znak krzyża) i różne ćwiczenia gimnastyczne: klękanie, wstawanie i inne tego typu bzdury. Po prostu te wszystkie obrzędy i recytacje, z różnych religii, to jeden wielki cyrk.
Nie chce zostać źle zrozumiany. To nie jest tak, że uważam religie za całkowicie do niczego. Jest w nich wiele rzeczy wspaniałych. Między innymi ludzie, którzy utożsamiali się z poszczególnymi religiami.
Jeżeli czegoś możemy być pewni, to tego, że życie ludzkie jest gówno warte. Pojawiamy się na tym świecie postrzegamy rzeczywistość przez pewien czas i umieramy. Czyli co? Nie ma mnie, jestem, nie ma mnie?
Ja myślę sobie tak. Jest sobie powiedzmy jakiś tam bóg, tylko czytając to słowo- „bóg”, nie wyobrażajcie sobie sędziwego dziadka z długą siwą brodą, bo to nie jest bóg, to sędziwy dziadek z długą siwą brodą.
I teraz tak, człowiek jest niczym innym jak tylko obserwatorem i potencjalnym modyfikatorem rzeczywistości. Jest po prostu jakby maszyną, która ma pewne cechy, które wpływają na to jak postrzega rzeczywistość. Sam w sobie jest niczym. Ot tylko kupą mięcha zbudowaną z atomów. Ale ma też świadomość swojego istnienia. Ta świadomość jest jakby cząstką „boga”. W ujęciu materialnym tłumaczę sobie, że mieszka w szyszynce. Tym portalu, pomiędzy tym co materialne a duchowe. Człowiek sam w sobie jest gównem, zlepkiem nietrwałym, jak wszystko co materialne. Po prostu się ziścił, potem się rozpadnie i z tych samych atomów powstaną nowe rzeczy. Każdy z nas jest jakby, no powiedzmy… butelką. Każda butelka ma inny kształt i to powoduje, że każdy z nas ma inne pragnienia i przez nie każdy z nas uważa, że rzeczywistość jest taka a taka (każdy ją postrzega subiektywnie). Każda butelka jest wypełniona świadomością. Kształt butelki i przez to wszelkie pragnienia, które mamy, powodują, że świadomość jawi nam się jako oddzielne „ja”, podczas gdy w każdej butelce znajduje się dokładnie to samo. Ta sama świadomość.
Większość religii mówi nam, że bóg, czyli ta nazwijmy to…czysta świadomość, czyli odczuwana nie poprzez pryzmat kształtu butelki, jest dobry, miłosierny taki a sraki. Tak się składa, że faktycznie te wszystkie przymioty określające to co dobre w świecie materialnym, można przypisać tej czystej świadomości. Ale najlepszą definicją boga są słowa „jestem ten, który jestem”. Dlaczego? Spójrzmy na taki przykład.
Rodzi się dziecko i od razu, na dzień dobry, ma poważny nowotwór i wkrótce umiera. Człowiek w takiej sytuacji ma wątpliwości, czy to wszystko ma jakiś sens, czy tym wszystkim ”rządzi”(to nie najlepsze słowo) istota dobra? Dlaczego człowiek tak myśli? W tym świecie śmierć takiego dziecka jest dla nas czymś złym. Nie potrafimy tego zrozumieć. Patrzymy na to z awersją, bo postrzegamy to przez pryzmat kształtu butelki, żywimy przekonanie, że życie ma jakąś wartość. Kształt butelki sprawia, że wręcz pragniemy tego.
Płonne nadzieje.
Po prostu świadomość (bóg) przejawiła się na „chwilę” w tym małym kawałku mięs, bo butelka nie okazała się zbyt trwała. Jeśli tak na to spojrzeć czy nadal śmierć tego dziecka jest czymś złym? Jeśli nikt się nie przyczynił do jego śmierci, to nie. Po prostu tak jest.
I dlatego właśnie choć nacechowane pozytywnie przymiotniki pasują do określenia boga to najlepszym jego określeniem jest zdanie „jestem ten, który jestem”.
W takim kontekście czym jest zło? Jest podporządkowaniem się swoim pragnieniom i co za tym idzie umocnieniem poczucia odrębności swojego „ja”. Nie sądzę żeby pragnienia same w sobie prowadziły do zła. Trzeba tylko mieć świadomość tego. Jesteśmy słabi i ulegamy naszym pragnieniom, ale dopóki zaspokajając je nie utrudniamy życia innym to wszystko jest ok. Jeśli masz świadomość, że twoje „ja” to nie odrębne „ja”, ale coś co jest wszystkim we wszystkich to wtedy nie możesz czynić zła. Bo zło wyrządzane komukolwiek jest jak zło wyrządzane samemu sobie.
Zadaję sobie pytanie, czy to wszystko ma sens?
Nie można zaprzeczyć, że ma.
Zadaję sobie pytanie, po co to wszystko?
Nie wiem po co, po prostu sobie jest. Jest i sam nie wiem dlaczego.
Trochę taki sens bezsensu.
Wyobrażam sobie, że to „wszystko we wszystkim”, ta świadomość, ten bóg jak zwał tak zwał prowadzi rozmowę z człowiekiem pełnym egzystencjalnych obaw.
-Po co to wszystko?-Zapytał człowiek z nutą rozgoryczenia.
-No nie wiem.-powiedział bóg.-Ty mi powiedz po co?
-Jak to, nie wiesz? Ponoć to ty stworzyłeś świat?- Zapytał człowiek z wyrzutem i powagą w głosie.
-Naprawdę?-spytał bóg z ciekawością, jakby pierwszy raz coś takiego słyszał.
-Tak. Wyobraź sobie, że naprawdę-odpowiedział człowiek niedowierzając w to co usłyszał.- Nie mów mi tylko, że nic o tym nie wiesz?-ciągnął dalej człowiek głosem nie znoszącym sprzeciwu.
-Wiem, wiem tak się tylko zgrywam.-odpowiedział bóg łagodnym tonem.
-Bardzo śmieszne.-warknął człowiek.
-A żebyś wiedział.-odpowiedział bóg filuternie.
-Jesteś okrutny!-wrzasnął człowiek cały się pieniąc.- nawet nie wiesz co ja czuję…jaki ból egzystencjalny… jaki…
-Bo nic nie wiesz.-przerwał mu spokojnie bóg dając w ten sposób do zrozumienia, że nie chce wysłuchiwać tych bzdur.
-Co?-spytał zaskoczony człowiek.
-Bo nic nie wiesz.-powtórzył spokojnie bóg.
-Czego nie wiem?-dopytywał się człowiek.
-Tego, co byś wiedział, gdybyś pozwolił mi siebie wypełnić.-ciągnął z przesadną cierpliwością bóg.
-Niby jak to zrobić?-spytał z rezygnacją człowiek.
-Doskonale wiesz jak.-nalegał bóg.
-Nie wiem…ja naprawdę nie wiem.-bąknął pod nosem człowiek.
-Wsłuchaj się w siebie. Pozwól żebym mógł w tobie być.-poinstruował go bóg.
-Ale jak?
-Ależ ty upierdliwy. Po prostu mi zaufaj. No bo bądźmy szczerzy.-ciągnął bóg porozumiewawczym tonem.- Jeśli mi nie zaufasz to co ci pozostaje?- i zaczął się śmiać wielce zadowolony z siebie.
Człowiek nic nie odpowiedział. Tylko się bacznie przyglądał i próbował zrozumieć co tu jest właściwie grane.
Jak osiągnąć szczęście, satysfakcję i spełnienie? Pewnie jakoś poprzez miłosierdzie, wyrozumiałość i takie tam.
5w4, (so/sx)

Awatar użytkownika
Osteoporoza
Posty: 476
Rejestracja: piątek, 28 lutego 2014, 01:04
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: W dziczy serca
Kontakt:

Re: W co wierzycie?

#38 Post autor: Osteoporoza » sobota, 1 marca 2014, 19:45

Wow, jestem pod wrażeniem waszych wywodów. Serio, to nie sarkazm
Odniosę się do obu założyciela tematu i Obrazoburcy.

Po pierwsze.
Chciałbym by nasza dyskusja nie przypominała żonglowania pojęciami filozofów różnej maści lub jakiegoś nadmiernego ich cytowania. Mam swoje zdanie na temat filozofii jako nauce i jest ono takie że na filozofii nie można bazować.
Założycielu tematu (pominę zwracanie się do Ciebie przy pomocy nicku, jest zbyt niewygodny, proponuję zamiast tego "OP" tj Original Poster). Filozofia ma to do siebie, że nie jest samodzielna. Dając na przykład, by być dobrym matematykiem nie trzeba zajmować się np. malarstwem, tak samo lub podobnie jest z każdą nauką, za wyjątkiem filozofii. By być filozofem trzeba mieć dużo wiedzy wszelakiej. Kiedy uczymy się o filozofach to byli ludzie którzy mieli potężną wiedzę, byli kumaci i dużo myśleli. Tak więc paradoksalnie, studiowanie filozofii nie zrobi z Ciebie filozofa, co najwyżej będziesz znawcą filozofii, filozofów i siłą rzeczy historii , bo wiedza którą przyswajasz od filozofów to ich wnioski nt. tego czego nie wiedzą w oparciu o to co wiedzą. Możesz czytać filozofów i to Ci oczywiście krzywdy nie zrobi, a nawet rozwinie, ale miej świadomość tego, że to nie da Ci żadnych odpowiedzi na pytania których jak mniemam masz mnóstwo. Dojdzie tylko do tego co już widać po Twoich wypowiedziach, będziesz się motał między jednym a drugim, szukając odpowiedzi tam gdzie ich nie ma. Filozofię oczywiście trzeba liznąć chodź by po to by ułatwić sobie, wiedzieć co myśleli już wcześniej inni, ale to tylko tyle.

Co do Obrazoburcy hmm.
Dużo napisałeś, nie odniosę się do wszystkiego jednakże powiem Ci tyle że byłem niegdyś na takim etapie przemyśleń jak Ty. Teraz ja pobawię się trochę w obrazoburcę. Chciałbym zwrócić Twoją uwagę na to że wszystkie religie są Tworzone przez ludzi, bez względu na to czy ktoś wierzy w natchnionych duchem świętym ludzi czy w bezpośrednią wykładnię od Allaha przez Mahometa bo instytucje które kultywują daną wiarę są prowadzone przez ludzi. O tym należy pamiętać zawsze jak temat religii jest poruszany. Dlatego zwracam na to uwagę, bo religie, jak wszystko co stworzy człowiek nie jest doskonałe
Bagatelizujesz obrzędy religijne. Tak się składa że obrzędowość jest jedną z tych niewielu rzeczy jakie lubię w religiach. One w zasadzie pełnią rolę takiego przypominacza. Nie pozwalają Ci zboczyć z drogi którą obrałeś. Wiedzą coś o tym nawróceni na islam Australijczycy (tak, dochodzi do tego, że ateiści konwertują się na islam, w uk jest to średnio 5 tyś. ludzi na rok - głównie białych). Nie zamierzam ich oceniać, ale chcę przytoczyć wypowiedź jednej kobiety która lubi nosić hijab zasłaniający jej włosy. Twierdzi że dzięki niemu się nie zapomina, dzięki czemu jest w stanie żyć w swoich przekonaniach i nie tracić panowania nad sobą. Oczywiście może wydawać się to jawnym ograniczeniem własnej wolności ale to nieprawda, nie będę tłumaczył dlaczego, zbyt długi wywód z tego by był sam w sobie.

Kolejna sprawa, określenie Boga "czystą świadomością" jest mylące. To tak jakbyś wierzył właśnie w tego dziadka brodatego tylko że bez ciała. Nawet nie pomyślałem o tym jak mylące to może być dopóki nie nawiązałeś do moralności Boga. Ta rozmowa na koniec to już w ogóle czysta abstrakcja, jedyny Bóg z którym możesz rozmawiać to Ty sam.


Teraz coś ode mnie. W pigułce (dużej, długiej do czytania pigułce) to co naprowadziło mnie na drogę wiary jako takiej.
Zadajcie sobie pytanie: Jak dużo rzeczy musiało się wydarzyć, byś mógł powiedzieć, że Twoje życie jest bez sensu.
Zacznijmy od... środka. Trochę nietypowo, ale dlaczego tak. Otóż początku nie znamy, są tylko teorie, pomińmy je więc bo nic nam one tu nie dadzą, ja wolę prostotę bo jest klarowna. Teoretyzować sobie można ale nie można wychodzić w tym teoretyzowaniu z teorii które są de iure teoriami, jak to na teorie przystało ;D
Musiała powstać planeta na której może istnieć życie, w tym przypadku ziemia. Pytanie:
Czego potrzeba do tego by powstała taka ziemia?
Okazuje się że bardzo dużo, wręcz ogromnie dużo, a przecież to tylko stworzenie planety, a gdzie tu jeszcze do tego byś na niej pojawił się Ty i do tego mógł powiedzieć co powiedział. Żeby powstała cała gama cząstek od najlżejszych do najcięższych, jakże potrzebnych dla życia potrzebujemy pieców które nam te pierwiastki "wykują". Jak wiadomo człowiek naśladuje naturę, jest takim małym bogiem (przez małe b) który może tworzyć, bo jego podobieństwo do Boga bardziej polega właśnie na tym, ale jego dzieła są niedoskonałe. Tak więc nawet takie piece mają swoje odzwierciedlenie w skali makro, są nimi gwiazdy. Mniejsze, większe, rozbieżności między nimi są tak wielkie że ciężko je wszystkie nazywać tak samo określeniem gwiazdy.

Nie będę gołosłowny: http://i.4cdn.org/wsg/src/1388258436736.gif

Cały proceder gwiazd polega na tym że emitują one energię, bo przy syntezie (łączeniu) mniejszych cząstek w większe pod wpływem ogromnego ciśnienia wytwarza się energia, która stanowi przeciwwagę dla przygniatającej grawitacji i gwiazda sobie świeci ładnie jak to gwiazda na ogół robi. Tak samo jak ludzie, biedne gwiazdy przemijają, dzieje się to wtedy gdy dochodzi do syntezy <wstawić czego bo nie pamiętam> gdyż wtedy już nie wytwarza się energia i gwiazda w końcu zapadnie się w sobie jak człowiek w depresji. Potem wybucha i rozrzuca wszystko co w sobie ma (wyżala się wszechświatowi). Takie wielkie monstra jak na gifie MUSZĄ istnieć byście wy mogli. do tego musi być ich ogromna ilość, przeogromna wręcz, a czemu? Temu że nie tak łatwo uformować planetę na której ludzie mogą sobie mówić, że ich życie jest bez sensu.

Wiem, że samo to nie nadaje nam jakiegoś sensu ale pomyślcie tylko, jak wielki przemiał materii musiał nastąpić. Ludzie mają tendencje umniejszania sobie gdy porównują swoje rozmiary i rozmiary ich działania do ogromu wszechświata, jest to mylne. Na swój sposób większość z tego co widzimy istnieje po to byśmy mogli... no właśnie, co mogli? Po co żyjemy, może chociaż po to by docenić geniusz jaki tkwi w tych wszystkich zależnościach, ja nie znam pewnej odpowiedzi, ale jak już wcześniej napisałem. Istnieje jakiś zamysł we wszystkim, coś tam jest. Zaprzeczanie temu mógłbym określić jako ignorancję. Tylko cały sek w tym, że religie nie nadążają za postępem umysłowym ludzkości.

Powiem wam na koniec jedno, nawet jeśli przyjdzie taki dzień że poznamy istotę rzeczy wszelakiej, posiądziemy wiedzę nt. wszystkich praw fizyki, nadal może nie być odpowiedzi na pytanie: Po co to wszystko?
Chodź by dlatego, że nie możesz być mądrzejszy niż to co Cię stworzyło. Jak ktoś chociaż zahaczył o programowanie to wie pewnie o czym mówię. Tak samo jak maszyna nie przeskoczy człowieka tak i my możliwe że nie poznamy zamysłu.
6w5

Awatar użytkownika
Osteoporoza
Posty: 476
Rejestracja: piątek, 28 lutego 2014, 01:04
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: W dziczy serca
Kontakt:

Re: W co wierzycie?

#39 Post autor: Osteoporoza » sobota, 1 marca 2014, 21:08

Gdzieś mi wcięło opcję Edit, zapomniałem napisac po co mówiłem o rozmiarach gwiazd. Chodziło o to że im większa gwiazda tym cięższe cząstki wytwarza, ergo potrzebne są zarówno małe jak i duże gwiazdy by otrzymac cząstki potrzebne do tworzenia planet.
6w5

Awatar użytkownika
obrazoburca
Posty: 24
Rejestracja: wtorek, 25 lutego 2014, 21:30
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: droga mleczna

Re: W co wierzycie?

#40 Post autor: obrazoburca » sobota, 1 marca 2014, 22:37

Właśnie dlatego, że religie są w moim mniemaniu tak daleko od doskonałości to należy je odrzucić i skupić się tylko i wyłączne na tym co jest w nich właściwe i istotne. Bagatelizuje obrzędy religijne, bo to właśnie jest przykład tego nieistotnego gówna. Jaka jest świadomość religijna ludzi w Polsce? Większość jest przywiązana do tej całej otoczki bzdetów, a nad samym poszukiwaniem boga w sobie nikt nie chce nawet myśleć . Mają od tego księży, gotowe formułki i dogmaty. Banda ignorantów.
Ta rozmowa to taka fikcja literacka.(To mój debiut literacki :D). Taki mój wymysł, który miał zwrócić uwagę na to, że będąc człowiekiem nie możemy zrozumieć jaki to wszystko ma sens. Dopiero kiedy utemperujemy własne „ja” i zaczniemy dostrzegać, że „ja” drugiego człowieka jest tym samym (pochodzi od tego samego) to wtedy możemy dostrzec jakie to wszystko jest wspaniałe, jakie harmonijne i inne takie tam.
Nie chce nikogo obrazić. Jak ktoś chce sobie wierzyć w religie, i te nieszczęsne obrzędy to nich sobie wierzy, ale dla mnie to jest ciemnogród.
5w4, (so/sx)

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: W co wierzycie?

#41 Post autor: Zielona » sobota, 1 marca 2014, 22:58

obrazoburca pisze:Właśnie dlatego, że religie są w moim mniemaniu tak daleko od doskonałości to należy je odrzucić i skupić się tylko i wyłączne na tym co jest w nich właściwe i istotne.
"Przeczesałam" niedawno wielkie religie i wierzenia różnych ludów np. z Hawajów czy Indian północnoamerykańskich i odnalazłam tam kilka wspólnych rzeczy. Najtrudniej dogrzebać się właśnie w chrześcijaństwie, islamie i judaizmie.
obrazoburca pisze:Ta rozmowa to taka fikcja literacka.(To mój debiut literacki :D). Taki mój wymysł, który miał zwrócić uwagę na to, że będąc człowiekiem nie możemy zrozumieć jaki to wszystko ma sens.
Całkiem udany debiut :) A sens na własne potrzeby sobie znalazłam ;)
obrazoburca pisze:Dopiero kiedy utemperujemy własne „ja” i zaczniemy dostrzegać, że „ja” drugiego człowieka jest tym samym (pochodzi od tego samego) to wtedy możemy dostrzec jakie to wszystko jest wspaniałe, jakie harmonijne i inne takie tam.
Wg. mnie to najlepsza droga.
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

Awatar użytkownika
Osteoporoza
Posty: 476
Rejestracja: piątek, 28 lutego 2014, 01:04
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: W dziczy serca
Kontakt:

Re: W co wierzycie?

#42 Post autor: Osteoporoza » sobota, 1 marca 2014, 23:03

Bo widzisz religie powstały w czasach typowo ciemnych ;)
Nie nazywałbym przeciętnego zjadacza chleba ignorantem wiesz. Żeby tak sobie filozofować trzeba mieć do tego czas. Ja uważam, że społeczeństwo na swój sposób jest jak organizm. Mówiąc prościej - nie oczekujesz od nogi pracy ręki albo mózgu, prawda?
Zaznaczam, że nie chcę kogoś tutaj segregować ani broń Boże (śmieszki ;D) nazywać głupim. Zwyczajnie nie każdy ma czas by sobie filozofować, ktoś musi np pracować typowo fizycznie. Nie należy umniejszać tym ludziom, ich rola jest tak bardzo istotna jak każdej innej osoby.

Szczerze Ci powiem, że staram się na ogół nie oceniać ludzi bo w gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy tacy sami, ale gardzę ludźmi którzy tak bardzo oderwali się od ziemi, że na innych patrzą z góry (bo mimo że horyzonty mają większe, to wyżsi nie są) ;d

... ale debiut literacki całkiem całkiem ;D
6w5

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: W co wierzycie?

#43 Post autor: Zielona » niedziela, 2 marca 2014, 00:00

Mnie się akurat najlepiej myśli przy prostych pracach fizycznych ;)

Jedną z kilku rzeczy (i chyba najtrudniejszą), których się nauczyłam pracując nad sobą, było nieocenianie. Widzę ludzi mniej lub bardziej: świadomych i nieświadomych, szczęśliwych i nieszczęśliwych, wolnych i zniewolonych. Każdy dokonuje własnych wyborów - od tego mamy wolną wolę i rozum.
Po 5 latach, metodą kolejnych kroków i przybliżeń, mój światopogląd najlepiej chyba opisuje 7 zasad Huny, na które niedawno trafiłam. Co ciekawe do zrozumienia tego doprowadziły mnie m.in. funkcjonowanie środowiska naturalnego, fizyka kwantowa, święta geometria i cymatyka :D
Wyciągnęłam swoje wnioski z tego ;)
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

Awatar użytkownika
Osteoporoza
Posty: 476
Rejestracja: piątek, 28 lutego 2014, 01:04
Enneatyp: Lojalista
Lokalizacja: W dziczy serca
Kontakt:

Re: W co wierzycie?

#44 Post autor: Osteoporoza » niedziela, 2 marca 2014, 00:28

Pobieżnie czytając ta huna wydaje się ciekawa i nie mogę się z nią nie zgodzić, ale trochę nużą mnie takie teksty. Wszystko fajnie, ale ja mam bardzo prostolinijny sposób rozumowania. Tracę zainteresowanie natchnionymi mowami typu: nie istnieje tylko jedna prawda. Jakiś przesadny mistycyzm. Pojęcia nie są zdefiniowane a tu żongluje się nimi jak piłkami w cyrku. Taką metodą się manipuluje ludźmi. Najpierw powiesz coś sensownie, druga osoba daje Ci przylepkę: wiarygodny, a potem już sobie dywagujesz. Ostatecznie okazuje się, że niepostrzeżenie marchewkę nazwano kalafiorem, a Ty przyklaskujesz.
6w5

Awatar użytkownika
Zielona
Posty: 600
Rejestracja: środa, 6 lutego 2013, 01:31
Enneatyp: Mediator

Re: W co wierzycie?

#45 Post autor: Zielona » niedziela, 2 marca 2014, 00:51

Gdzieś ostatnio (w jakimś filmie) usłyszałam taki dialog:
- życie jest splątane
- włosy są splątane, życie jest proste ;)
Te zasady są proste: wszystko zależy od ciebie. Zatem jestem wolnym człowiekiem z własnym rozumem i wolną wolą. Gdzie tu miejsce na manipulację?

"Nie istnieje tylko jedna prawda".
Dla mnie 7 zasad to prawda. Dla Ciebie nie, więc coś innego jest prawdą. Dla kogoś innego istnieje jakaś inna. Zatem prawda jest tylko jedna czy jest ich wiele? ;)
"Nic się nie zmienia od na dupie siedzenia." Ranczo

ODPOWIEDZ