I tym bardziej nie miałaby do tego motywacji osoba pozbawiona emocji, bo nie czułaby empatii i więzi z innymi ludźmi (ani też innych emocji, które na ogól motywują ludzi, typu potrzeba uznania itp. lub ciekawość świata).Litowojonow pisze: Co rozumiesz przez rozwój społeczeństwa? Nie widzę żadnego powodu, dla którego miałoby mi na nim zależeć.
Między wierszami w wypowiedziach Thinkera widzę założenie, że ludzie pozbawieni emocji prezentowaliby wysoki poziom tzw. moralności/etyki (nie mam na myśli tej na pokaz, tylko autentyczny system wartości). Ale szkopuł tkwi w tym, że podłożem takich postaw są właśnie emocje (np. wspomniana empatia). Prosta sytuacja - ktoś ma inne zdanie lub w jakiś sposób stoi na drodze w realizacji prywatnego celu - najprościej jest go zabić i w ten sposób wyeliminować problem. Nawet jeżeli chodzi o tak prostą pierdołę, jak to, czy okno ma być otwarte, czy zamknięte. Jedna osoba ma niższy "próg sensoryczny", więc jest jej zimno; drugiej jest ciepło. W tym nie ma emocji, czysta reakcja sensoryczna i wynikający z tego dyskomfort fizyczny (a nie emocjonalny). Mamy konflikt celów. Jak go rozwiązać? Można negocjować, ustalić kompromis itp. Ale po co osoba pozbawiona emocji miałaby się tak fatygować i tracić czas lub godzić się na kompromis, jak może po prostu pozbyć się konfliktora. Innym takie rozwiązanie też by nie przeszkadzało, bo w świecie bez emocji nie ma miejsca na osobiste sympatie i antypatie - każdemu byłoby wszystko jedno, czy ta osoba jest żywa czy martwa. Ot, jednego mniej - i tak jest przeludnienie.