Takt
Takt
Jak w temacie.
Staracie się, Piątki, być taktowne czy walicie prosto z mostu, co Wam leży na duszy?
Ja generalnie jestem taktowna o ile można to o sobie samym powiedzieć). Zauważyłam jednak, że ludzie czasami czują się dotknięci komentarzami, które mi z kolei wydają się całkowicie niewinne. Jeżeli jestem taktowna, to jedynie dlatego, że nauczyłam się dostrzegać, czego ludzie nie chcą słuchać i jakie tematy lepiej omijać. Takt wynika u mnie z obserwacji i analizowania zachowań, a nie z empatii.
I generalnie jestem też odporna na czyjeś nietakty, ciężko mnie obrazić. Zazwyczaj udaje się to ludziom, którzy złośliwie do tego dążą.
Jak jest z wami?
Staracie się, Piątki, być taktowne czy walicie prosto z mostu, co Wam leży na duszy?
Ja generalnie jestem taktowna o ile można to o sobie samym powiedzieć). Zauważyłam jednak, że ludzie czasami czują się dotknięci komentarzami, które mi z kolei wydają się całkowicie niewinne. Jeżeli jestem taktowna, to jedynie dlatego, że nauczyłam się dostrzegać, czego ludzie nie chcą słuchać i jakie tematy lepiej omijać. Takt wynika u mnie z obserwacji i analizowania zachowań, a nie z empatii.
I generalnie jestem też odporna na czyjeś nietakty, ciężko mnie obrazić. Zazwyczaj udaje się to ludziom, którzy złośliwie do tego dążą.
Jak jest z wami?
5w4
- TowarzyszFrytas
- Posty: 496
- Rejestracja: wtorek, 30 sierpnia 2011, 15:30
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Mazowiecka Radziecka Republika Ludowa
- Kontakt:
Re: Takt
Jestem zwykle "przyjacielsko złośliwy". Ale ludzie w znakomitej większości nie umieją zachować, żadnego dystansu wobec swojej przenajświętszej osoby i strzelają fochy No i wtedy już wiadomo kim nie muszę sobie zawracać sobie głowy w przyszłości. Generalnie jak to 5 wolę milczeć lub wygłaszać bezpieczne ogólniki.
Wobec bliższych znajomych raczej do bólu szczery co czasami nie kończy się zbyt dobrze dla mnie, ale to w sumie jakieś wyjątki.
W sytuacjach oficjalnych nie mówię więcej niż trzeba. Zwykle ograniczając się do najprostszej możliwej odpowiedzi.
Wobec bliższych znajomych raczej do bólu szczery co czasami nie kończy się zbyt dobrze dla mnie, ale to w sumie jakieś wyjątki.
W sytuacjach oficjalnych nie mówię więcej niż trzeba. Zwykle ograniczając się do najprostszej możliwej odpowiedzi.
Jeśli zbyt długo spoglądasz na Lisa to Lis spogląda na Ciebie
Socjo: LIS (Logiko Intuicyjny Sekstrawertyk)
Ring-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Socjo: LIS (Logiko Intuicyjny Sekstrawertyk)
Ring-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Takt
Staram się... między staraniem się, a tym, jak wychodzi jest duża przestrzeń... stoi za tym chyba kilka spraw:
- niektórzy nie kumają mojego poczucia humoru;
- jak mam się do czegoś ustosunkować, to "badam" tę rzecz możliwie obiektywnie i mówię, co mi wyszło z analizy (o ile mam opinię, bo nie zawsze ją mam*). Niektórym to pasuje, bo po to pytali o zdanie, innym zupełnie nie pasuje, bo pytali tylko po to, żeby usłyszeć miłe słowa;
- czasem ludzie biorą do siebie moje ogólne oznaki introwertycznego zmęczenia bodźcami z otoczenia;
- nie dostrzegam rzeczy związanych z... hm... nazwijmy to hierarchią w stadzie. Potem moja jedynkowa szefowa (ESI) się wkurza, że czegoś tam nie powinnam/powinnam była mówić/robić. Ogólnie reguły, jakimi rządzą się sytuacje formalne, to dla mnie czysta abstrakcja i staram się ich unikać jak ognia.
* To, że bywa, że jej nie mam, też czasem wychodzi na nietakt, bo niektórzy utożsamiają brak opinii z brakiem docenienia czy coś w tym stylu.
- niektórzy nie kumają mojego poczucia humoru;
- jak mam się do czegoś ustosunkować, to "badam" tę rzecz możliwie obiektywnie i mówię, co mi wyszło z analizy (o ile mam opinię, bo nie zawsze ją mam*). Niektórym to pasuje, bo po to pytali o zdanie, innym zupełnie nie pasuje, bo pytali tylko po to, żeby usłyszeć miłe słowa;
- czasem ludzie biorą do siebie moje ogólne oznaki introwertycznego zmęczenia bodźcami z otoczenia;
- nie dostrzegam rzeczy związanych z... hm... nazwijmy to hierarchią w stadzie. Potem moja jedynkowa szefowa (ESI) się wkurza, że czegoś tam nie powinnam/powinnam była mówić/robić. Ogólnie reguły, jakimi rządzą się sytuacje formalne, to dla mnie czysta abstrakcja i staram się ich unikać jak ognia.
* To, że bywa, że jej nie mam, też czasem wychodzi na nietakt, bo niektórzy utożsamiają brak opinii z brakiem docenienia czy coś w tym stylu.
To też czasem jest odbierane za nietakt i bywa traktowane jako wywyższanie się lub brak zainteresowania/lekceważenie.W sytuacjach oficjalnych nie mówię więcej niż trzeba.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
-
- Posty: 32
- Rejestracja: środa, 2 maja 2012, 00:19
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Południe Mazowsza
Re: Takt
Nauczyłem się że czasem często pewne komentarze zostawiać dla siebie... A jeśli już powiem coś ,,chamskiego'' każdy jest zaskoczony...
Trzeba się zgubić, by znaleźć to do czego nie można trafić...
- TowarzyszFrytas
- Posty: 496
- Rejestracja: wtorek, 30 sierpnia 2011, 15:30
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: Mazowiecka Radziecka Republika Ludowa
- Kontakt:
Re: Takt
Dużo mądrze kiwam głową i powtarzam "Tak", "owszem" i staram się wyglądać na zainteresowanego z ryja.Cotta pisze:To też czasem jest odbierane za nietakt i bywa traktowane jako wywyższanie się lub brak zainteresowania/lekceważenie.W sytuacjach oficjalnych nie mówię więcej niż trzeba.
Jeśli zbyt długo spoglądasz na Lisa to Lis spogląda na Ciebie
Socjo: LIS (Logiko Intuicyjny Sekstrawertyk)
Ring-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Socjo: LIS (Logiko Intuicyjny Sekstrawertyk)
Ring-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Re: Takt
Staram się być dżentelmen w relacjach z obcymi (lubię to słowo ). Jednak staję się konfrontacyjny, gdy ktoś nadepnie mi na odcisk.
Obrazić mnie trudno.
W relacjach z bliskimi nie poruszam czasami drażliwych tematów, np. nie rozmawiam o religii z moją babcią. Nawet zdarzało mi się kłamać, gdy pytała mnie na niedzielnym obiadku czy byłem lub wybieram się do kościoła. Czemu mam męczyć starowinke?
Z kolegami często jestem przyjacielsko chamski. Nie podoba się to zazwyczaj tym, którzy mają kij w dupie i przewrażliwienie na temat swojej osoby. Zauważyłem, że najlepszy kontakt mam z tymi znajomymi, z którymi wyzywam się od suczek i kurewek.
Jestem zazwyczaj dobrym słuchaczem, jednak gdy ktoś jest naprawdę nudny i gada o dupie Maryny staram się taktownie ulotnić. Wyjątkiem jest jeden mój kolega, któremu gęba się nie zamyka i relacjonuje mi cały swój dzień. Lubię to, coś jak praca silnika, jest to po prostu fajne tło.
Mam problem z pocieszaniem innych. Nie potrafię przytulić i bez sensu gadać "spokojnie, będzie dobrze".
Obrazić mnie trudno.
W relacjach z bliskimi nie poruszam czasami drażliwych tematów, np. nie rozmawiam o religii z moją babcią. Nawet zdarzało mi się kłamać, gdy pytała mnie na niedzielnym obiadku czy byłem lub wybieram się do kościoła. Czemu mam męczyć starowinke?
Z kolegami często jestem przyjacielsko chamski. Nie podoba się to zazwyczaj tym, którzy mają kij w dupie i przewrażliwienie na temat swojej osoby. Zauważyłem, że najlepszy kontakt mam z tymi znajomymi, z którymi wyzywam się od suczek i kurewek.
Jestem zazwyczaj dobrym słuchaczem, jednak gdy ktoś jest naprawdę nudny i gada o dupie Maryny staram się taktownie ulotnić. Wyjątkiem jest jeden mój kolega, któremu gęba się nie zamyka i relacjonuje mi cały swój dzień. Lubię to, coś jak praca silnika, jest to po prostu fajne tło.
Mam problem z pocieszaniem innych. Nie potrafię przytulić i bez sensu gadać "spokojnie, będzie dobrze".
- winterbreak
- Posty: 267
- Rejestracja: sobota, 13 października 2012, 23:49
- Enneatyp: Obserwator
- Kontakt:
Re: Takt
Niestety z pewnych powodów przebywam z dużą ilością ludzi, którzy "mają kij w dupie" . Nie lubię sztywniaków w relacji kumpelskiej (wiadomo, że oficjalne sytuacje sytuacje to zupełnie co innego). Dlatego mam mało koleżanek, bo laski są strasznie przeczulone. Powiesz takiej, że wygląda w czymś brzydko, i już urażona do żywego. Jestem nieśmiała i boję się kogoś urazić, dlatego tak cenię ludzi, których znam na tyle, że mogę przy nich mówić swobodnie . Przy dalszych znajomych uważam na słowa. W sumie chciałabym być bardziej bezpośrednia niż jestem, lubię ludzi, którzy walą prosto z mostuTortuga pisze:Z kolegami często jestem przyjacielsko chamski. Nie podoba się to zazwyczaj tym, którzy mają kij w dupie i przewrażliwienie na temat swojej osoby. Zauważyłem, że najlepszy kontakt mam z tymi znajomymi, z którymi wyzywam się od suczek i kurewek.
-
- Posty: 796
- Rejestracja: wtorek, 30 czerwca 2009, 00:58
Re: Takt
heh, tu tkwi jedna z przyczyn tego, że nie podążyłem podobną "ścieżką kariery" co Ty - to zhierarchizowane środowisko, czapkowanie przed "wyższymi", wysługiwanie się "niższymi" itp...Cotta pisze:- nie dostrzegam rzeczy związanych z... hm... nazwijmy to hierarchią w stadzie. Potem moja jedynkowa szefowa (ESI) się wkurza, że czegoś tam nie powinnam/powinnam była mówić/robić. Ogólnie reguły, jakimi rządzą się sytuacje formalne, to dla mnie czysta abstrakcja i staram się ich unikać jak ognia.
Co do tematu, "staram się" być taktowny, wychodzi różnie ;]
639f3d3b99876f1c9f27f68ea08dcbb8
Re: Takt
Zazwyczaj lecę prosto z mostu, mimo że zdaję sobie sprawę z tego, że niekoniecznie będzie to miłe, lekkie i przyjemne.
Jak do tego dodamy specyficzny humor, pewną drastyczność i własne z danie to najczęściej nie wygląda dobrze.
Może dlatego ludzie wolą mnie unikać: D
Jak do tego dodamy specyficzny humor, pewną drastyczność i własne z danie to najczęściej nie wygląda dobrze.
Może dlatego ludzie wolą mnie unikać: D
"-Tak - jestem cham, ale taki, jak jestem, jestem jeden jedyny."
Stanisław Ignacy Witkiewicz, "Mątwa"
________
5w4
Stanisław Ignacy Witkiewicz, "Mątwa"
________
5w4
-
- Nowy użytkownik
- Posty: 4
- Rejestracja: piątek, 21 grudnia 2012, 21:13
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: 3city
Re: Takt
Jeśli sytuacja jest zagrażająca, wolę mówić mniej albo wcale. Jak nie jest - to walę prosto z mostu. Szkoda prądu na owijanie w bawełnę, szczególnie, że potrafię logicznie umotywować swoją opinię. Ludzie się mnie boją. Niezbyt mnie to martwi.
Re: Takt
W sytuacjach oficjalnych, gdy mam do czynienia z kimś obcym i ważniejszym od siebie (ja nigdy z hierarchicznością nie miałam problemów), jestem wcieleniem taktu, a przynajmniej tak sądzę W innych przypadkach jest różnie, zazwyczaj na początku jakichś rodzinnych czy koleżeńskich imprezek jestem zaangażowana (albo przynajmniej udaję), ale szybko mnie to męczy i nie sposób ukrywać chęci ulotnienia się. Gdy nie zdążę lub nie mam okazji się ulotnić, towarzystwo często zauważa, że się kiepsko bawię i albo mnie zaczyna ignorować albo wręcz przeciwnie - skupia na mnie całą uwagę. Osobiście wolę pierwszą opcję. W normalnych sytuacjach raczej siedzę cicho i badam sytuację zanim się odezwę, wyrabiam sobie opinię o ludziach. Raczej stoję z boku i nie prowokuję konfliktów, ale od czasu do czasu może mnie ponieść i przestają mnie obchodzić wszelkie konwenanse. Wtedy nie ma zmiłuj dla tego, kto się ze mną nie zgadza.
Re: Takt
Czy po świątecznej popijawie nie macie na drugi dzień tak że wygadywaliście nieświadomi jakieś głupoty i trzeba teraz przepraszać rodzinę?
Kapar mówił o konfrontacji z rodziną. Można to podzielić na konfrontację na trzeźwo i... po wyleczeniu kaca. Dzwonicie po szwagrach z przeprosinami? Jak reagują 5czki po upiciu się? Musieliście za nie takt po procentach później przepraszać dziewczynę czy rodzinę?
Kapar mówił o konfrontacji z rodziną. Można to podzielić na konfrontację na trzeźwo i... po wyleczeniu kaca. Dzwonicie po szwagrach z przeprosinami? Jak reagują 5czki po upiciu się? Musieliście za nie takt po procentach później przepraszać dziewczynę czy rodzinę?
- Cotta
- VIP
- Posty: 2409
- Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
- Enneatyp: Obserwator
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Takt
1. Rzadko piję, a jeszcze rzadziej tak, żeby być wstawioną. Nie lubię uczucia bycia pijaną.
2. Po alkoholu zachowuję się raczej podobnie do tego jak zachowuję się bez niego. W sensie, że jeżeli ktoś miał ode mnie usłyszeć coś nieprzyjemnego, to już dawno to usłyszał po trzeźwemu.
2. Po alkoholu zachowuję się raczej podobnie do tego jak zachowuję się bez niego. W sensie, że jeżeli ktoś miał ode mnie usłyszeć coś nieprzyjemnego, to już dawno to usłyszał po trzeźwemu.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
LII [Ne, DCNH - CT(H)]
http://www.poomoc.pl/
Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.
Re: Takt
Ja się nie upijam, nie lubię alkoholu i tego uczucia, gdy mi się kręci w głowie. Wiem, że mam słabą głowę więc nawet alkoholu nie tykam gdy wszyscy piją, i to nie dlatego, że mogę coś palnąć, a ze względu na jeszcze gorszą koordynację ruchową Zdarza mi się raz na ruski kwartał trochę wypić i, co prawda, jestem bardziej wygadana, ale pilnuję swojego języka. A nawet gdyby mi się kiedyś w przyszłości zdarzyło coś palnąć - nie zamierzam nikogo przepraszać, zwłaszcza że niektórzy gorsze rzeczy potrafią powiedzieć zupełnie na trzeźwo. Tak więc jeśli o to chodzi - nie mam problemów, a wręcz przeciwnie, bo taki jeden kieliszek wódki potrafi mnie lekko usocjalnić
Co do Świąt jeszcze - nienawidzę dzielenia opłatkiem. Zawsze na wigilii klasowej takie coś potrafiło zająć godzinę, a poza tym wydawało mi się strasznie nieszczere, gdy osoba, która traktuje mnie jak powietrze i praktycznie mnie nie zna nagle do mnie podbija i odklepuje wiązankę którą wyrecytowała już przed dwudziestoma osobami. Na szczęście moja rodzina też nie lubi tego zwyczaju i zawsze jedna osoba składa wszystkim życzenia, a opłatkiem dzielimy się w milczeniu.
Co do Świąt jeszcze - nienawidzę dzielenia opłatkiem. Zawsze na wigilii klasowej takie coś potrafiło zająć godzinę, a poza tym wydawało mi się strasznie nieszczere, gdy osoba, która traktuje mnie jak powietrze i praktycznie mnie nie zna nagle do mnie podbija i odklepuje wiązankę którą wyrecytowała już przed dwudziestoma osobami. Na szczęście moja rodzina też nie lubi tego zwyczaju i zawsze jedna osoba składa wszystkim życzenia, a opłatkiem dzielimy się w milczeniu.
- winterbreak
- Posty: 267
- Rejestracja: sobota, 13 października 2012, 23:49
- Enneatyp: Obserwator
- Kontakt:
Re: Takt
Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, upić się w towarzystwie rodziny. Dla mnie to byłby niesamowity przypał sam w sobie. Owszem, pijam wino, a czasem nawet wódkę z wujkami, ale zawsze się pilnuję. Przeraża mnie myśl, że MOI RODZICE musieliby mnie zaprowadzać potem do samochodu. Na linii rodzice-dziecko wszyscy dbają o robienie dobrego wrażenia. Przynajmniej tak jest u mnie i uważam to za jak najbardziej prawidłowe: ja jestem grzeczna przy nich, a oni przy mnie.ubiotech pisze:Czy po świątecznej popijawie nie macie na drugi dzień tak że wygadywaliście nieświadomi jakieś głupoty i trzeba teraz przepraszać rodzinę?
Kapar mówił o konfrontacji z rodziną. Można to podzielić na konfrontację na trzeźwo i... po wyleczeniu kaca. Dzwonicie po szwagrach z przeprosinami? Jak reagują 5czki po upiciu się? Musieliście za nie takt po procentach później przepraszać dziewczynę czy rodzinę?