5 - Stosunek do sportu.

Dyskusje na temat typu 5
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
Thinker
Posty: 97
Rejestracja: sobota, 27 października 2012, 14:18
Enneatyp: Obserwator

5 - Stosunek do sportu.

#1 Post autor: Thinker » wtorek, 20 sierpnia 2013, 19:50

Jakie jest wasz stosunek do sportu?
Jakie sporty uprawiacie?
Jakich sportowców podziwiacie?

Jeżeli chodzi o mnie to nienawidzę tego całego zamieszania związanego z piłką nożną, przypomina mi
to walki na koloseum gdzie w ludziach ujawniały się prymitywne instynkty, tylko że to nie jest walka na śmierć i życie.
To jest zwykłe kopanie napompowanej piłeczki, która wlatuje sobie do bramki, mimo tego ludzie przy tym sporcie
zachowują się gorzej niż na igrzyskach. Jeżeli chodzi o kibiców to jest to mniejszy problem, ponieważ całą tą
euro-manie i przebieranie się za klauna, można jeszcze jakoś znieść nie będąc w bezpośrednim kontakcie z tymi zwierzętami.
Natomiast w przypadku gry wygląda to nieco inaczej, bo oczywiście każdy chcę pokazać jak to on świetnie potrafi kopnąć
piłeczkę do bramki! Przy tym dopiec każdemu kto kopie piłeczkę gorzej. No ba, to przecież taka wielka sztuka! - Można by również
śmiało zrobić zawody w kopaniu rowów, tam też pracują głównie nogi, a dodatkowo dla zwycięzcy takich zawodów
czekałaby nie tylko sława i prestiż ale również wymarzona praca na przyszłość! ;)

Mój stosunek do sportu jest jednak ambiwalentny, ponieważ uwielbiam wszelkie sporty indywidualne.
Alpiniści, którzy zdobywają góry. Biegacze którzy są najszybsi. Kulturyści którzy osiągają niesamowite efekty.
To naprawdę jest coś niesamowitego oraz coś co wymaga niesamowitej samodyscypliny i poświęceń.
Nawet sporty ekstremalne mają swój urok, bo mimo tego że czasem łatwo można stracić życie to zapewniają niesamowite
wrażenia. Oczywiście nie pochwalam typowych "misiaczków" którzy na siłownie przychodzą tylko z powodu żeby pokazać bica i
podnieść 2 razy sztangę, a w domu jedyne co robią to piją wodę z gipsem tacy ludzie to inna bajka...
---> http://www.youtube.com/watch?v=dzSVmSdeUb8

Jeżeli chodzi o moich ulubionych sportowców to nie mam ich zbyt wielu. Uważam że w sporcie nie chodzi o to
by być najlepszym tylko żeby wiedzieć najwięcej i mieć jak największe doświadczenie, wtedy można
czerpać pełną satysfakcje z tego co się robi i rozwijać swoje umiejętności. Często gdy patrze na ludzi którzy mają
po 30-50 lat to zastanawiam się, czy rzeczywiście jest im tak trudno podnieść tyłki spalić chociaż te kilka te kilka kilogramów?
Już nie mówię o ćwiczeniach bo to jest dla niektórych totalna abstrakcja no i oczywiście 1000 wymówek, trolololo....
Obecnie nie znalazłem sportu w który by mnie pochłaniał staram się często próbować czegoś nowego biegania, pływania, fitnessu, rozciągania.
Mimo wszystko, na razie jeszcze nie znalazłem swojej dyscypliny, więc obecnie pozostaje przy standardowym treningu z hantlami w domowym zaciszu ;]


Ennea:5w4
MBTI: INTP/J
Socjo: ILI

"Nie myślę, więc się tu zalogowałem"

Awatar użytkownika
Cotta
VIP
VIP
Posty: 2409
Rejestracja: czwartek, 12 maja 2011, 16:55
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: pomorskie

Re: 5 - Stosunek do sportu.

#2 Post autor: Cotta » wtorek, 20 sierpnia 2013, 22:12

Cudzy sport mnie nie interesuje. Kompletnie nie rozumiem, czemu miałoby mnie obchodzić, jak ktoś kopie, biega, skacze, rzuca itp. i co za różnica, z jakiego kraju jest ten, co kopnął celniej, rzucił dalej... Przecież jak jeden Polak ładnie kopnie, to nie znaczy, że wszyscy Polacy ładnie kopią. Oglądanie sportu odbieram jako coś, co nic nie wnosi - ani mi się od tego kondycja nie poprawi, ani nie zmądrzeję, ani nie spojrzę na świat w inny sposób... Ewentualnie przy sportach indywidualnych dowiem się czegoś o granicach ludzkich możliwości (bądź ich braku), więc tu jest jakaś "wartość dodana", ale nie na tyle duża, żeby chciało mi się gapić w tv cały wieczór. W skrócie - oglądanie sportów mnie nudzi, zwłaszcza drużynowych. Choć jestem w stanie zrozumieć, że te drużynowe to dla niektórych takie żywe sudoku, gdzie mogą rozkminiać różne kombinacje/strategie i pobudzić w ten sposób szare komórki. Niemniej nadal wolę sudoku.

Nie uprawiam regularnie jakichś sportów. Mam okresowe zrywy w kwestii różnych form gimnastyki. Zwykłej lub jogi, lub jakiegoś pilates itp. Bywało też, że trochę ćwiczyłam z ciężarkami. Czyli coś, co robię samodzielnie, dla uczucia miłego fizycznego zmęczenia, pobudzenia, lepszej kondycji. Samodzielnie, nie znaczy, że koniecznie sama, bo np. chodziłam przez jakiś czas do klubu fitness. Ćwiczenie w grupie ma swoje plusy. Ale chodzi o to, żeby to nie było coś wykonywanego zespołowo, tylko w pojedynkę (nawet, jeżeli w grupie). Sportów zespołowych nie znoszę i byłam bardzo szczęśliwa, kiedy już nie musiałam chodzić na w-f, bo uwolniłam się w ten sposób od przymusu brania udziału w takich grach.

Nie mam ulubionych, czy podziwianych sportowców.
5w4, sp/sx/so, INTJ
LII [Ne, DCNH - CT(H)]


http://www.poomoc.pl/

Życie bywa skomplikowane, więc lepiej się zdrzemnąć.

Awatar użytkownika
And
Posty: 551
Rejestracja: sobota, 1 maja 2010, 21:51
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Andaluzja

Re: 5 - Stosunek do sportu.

#3 Post autor: And » wtorek, 20 sierpnia 2013, 22:17

Jeśli miałbym stwierdzić, że posiadam w swoim życiu jakąś pasję, to tak, niewątpliwie byłby nią szeroko rozumiany sport! Jeśli zsumować czas poświęcony uprawianiu sportu, oglądaniu relacji sportowych w TV i pisaniu na forach dotyczących niektórych dyscyplin sportowych, to zdecydowanie zdystansowałby on wszelkie inne aktywności podejmowane przeze mnie w czasie wolnym.

Zaczęło się od piłki nożnej. Będąc dzieciakiem sporo czasu spędzałem na podwórku pod blokiem. Akurat jakoś tak miałem szczęście przeżywać dzieciństwo w momencie, gdy nastąpił jakiś taki "boom" na dzieciaki w mojej okolicy. Sporo osób z podobnym do mnie wieku mieszkało w pobliżu i większość wolnego czasu spędzało się "na dworze" (tak, mało kto miał wtedy komputer itp.). Naturalną koleją rzeczy było, że zacząłem uczestniczyć w tych samych aktywnościach co oni, a jedną z nich były mecze piłki nożnej. Jakoś tak mi się spodobało. Zapałałem miłością do tej dyscypliny sportu. Długie godziny spędzałem na różnych prowizorycznych boiskach grając w tę wspaniałą grę, zacząłem oglądać wszystkie mecze, jakie można było obejrzeć w telewizji, na komputerze przeważały gry o tej tematyce.
W dodatku tak się stało, że moja klasa w podstawówce to była klasa piłkarzy. Większość chłopaków lubiło grać w piłkę i dobrze to robiło. Wszystko się samo nakręcało. Nie należałem do ścisłej czołówki najlepszych piłkarzy w klasie, ale mimo to należałem do szerokiej czołówki najlepszych piłkarzy w szkole. Dzięki temu, że dużo grałem, wykonałem postęp, bo pamiętam, że około 11-12 roku życia awansowałem w hierarchii. Na początku podstawówki raczej nie bylem zaliczanych do tych dobrych w nogę, a pod koniec raczej już tak.
Nie potrafię wyjaśnić fenomenu tej dyscypliny, ale akurat ten rodzaj aktywności przynosił mi chyba więcej satysfakcji, niż cokolwiek innego, czego w życiu spróbowałem. Gdyby ktoś w tamtym momencie życia spytał mnie, kim chcę być w przyszłości, odpowiedziałbym, że piłkarzem, a na drugim miejscu trenerem piłkarskim.
Jest u nas w miejscowości klub piłkarski. I miał on także drużynę dla takich dzieciaków, jakim ja wtedy byłem. Przegapiłem pierwszy rok, w którym mogłem się do klubu zapisać, bo akurat miałem dłuższy wyjazd w momencie, gdy koledzy się zapisywali. To był ból. Postanowiłem, że zapiszę się rok później i tak też się stało. Niestety nie wszystko szło po mojej myśli. Jestem z rocznika 1992, a drużyna była dla rocznika 1990. Pierwsze treningi były w porządku i podobały mi się. Jednak zaraz potem koledzy z klasy zaczęli masowo olewać treningi i mecze, część z nich przepisała się do klubu w sąsiedniej miejscowości. Zostałem właściwie ja sam z rocznika 1992 z tymi wszystkimi ludźmi z rocznika 1990. 2 lata na takim etapie życia to bardzo dużo. Pod względem sportowym odstawałem od reszty, czułem się nieswojo i w końcu zrezygnowałem, po niespełna pół roku.
Nie przeszkadzało mi to dalej grać z kolegami poza klubem.
Kilka lat później okazało się, że klub ma zamiar zgłosić się do rozgrywek rocznika 1992. Powrócili więc moi koledzy, a potem powróciłem ja. W oficjalnych rozgrywkach dalej grał rocznik 1990, ale na treningi utworzyli grupę 1992 i młodszą (nie pamiętam dokładnie, czy chodziło o to, że od przyszłego roku miał grać 1992, 1990 poszedł chyba trenować z seniorami, jakoś tak to było). To było to, o czym zawsze marzyłem. Chodziłem na treningi przez całą rundę wiosenną. Pojechałem też na parę meczów i trochę pograłem ze starszymi. Nie pamiętam dlaczego nie wznowiłem treningów w rundzie jesiennej tego samego roku! Prawdopodobnie nie zgłosili jednak rocznika 1992 do grania, albo coś. Nie pamiętam i to jest dziwne i niepokojące!
Potem był kolejny powrót do klubu. Miałem już chyba wtedy 16 lat. Ale teraz już rzeczywiście zgłosili mój rocznik do rozgrywek. Początkowo byłem sceptyczny. Koledzy namówili mnie na powrót. Fajnie się zapowiadało. Było już za późno, żeby z piłką wiązać swoją przyszłość, ale mogłem sobie wreszcie pograć w oficjalnych rozgrywkach mojego rocznika. Jak zawsze coś musiało się spartolić. Nasz trener kilka tygodni po moim powrocie wyjechał i przejął nas inny trener. Zaczął mnie on wystawiać na obronie, czym skutecznie uprzykrzył mi grę. Automatycznie w gierkach treningowych koledzy (z uzasadnionych przyczyn) zaczęli domagać się, żebym zostawał na obronie i mój entuzjazm ulatywał. Potem okazało się, jak męczące są codzienne dojazdy ponad 20 kilometrów do liceum, miałem pretekst, żeby zrezygnować. Przestałem chodzić na treningi i kolejnego powrotu już nie było. :P Od samego początku w grach podwórkowych grywałem w formacjach ofensywnych i to było to, co w tej dyscyplinie kochałem. Strzelanie bramek, asystowanie, konstruowanie akcji, rajdy z piłką itp. Oczywiście i w obronie mogłem nieco popracować, ale pozycja obrońcy to był wyrok. W dodatku w tamtym czasie miałem słabą wydolność, więc fakt, że to ja musiałem się dostosowywać do przeciwnika biegowo jeszcze dodatkowo mnie pogrążał. Ja zawsze byłem typem napastnika lub skrzydłowego, który lubił interwałowe tempo, by wykorzystać swoją szybkość. Byłem rzadkim typem, który potrafił łączyć szybkość z grą głową i mimo, że na obronie też te cechy mogłyby się przydać, to jednak zawsze byłem bardziej predestynowany do kombinowania, jak wepchnąć piłkę do bramki (albo jak ułatwić to koledze), a nie do pilnowania przeciwnika.

Pod koniec podstawówki byłem zabierany na wszelkie możliwe zawody sportowe. I tak jeździłem na piłkę nożną, na siatkówkę, której nienawidziłem, ale w którą jako-tako grałem i na czwórbój lekkoatletyczny. W tym ostatnim były 4 konkurencje: skok w dal, bieg na 60 metrów, bieg na kilometr i rzut piłeczką. W pierwszych dwóch byłem dobry, w skoku w dal osiągnąłem najlepszy rezultat na poziomie gminy. W ostatnich dwóch byłem fatalny.

W dzieciństwie zawsze mnie wkurzało, że niektóre osoby w mojej rodzinie sugerowały, że powinienem grać w kosza albo w siatkę, zamiast w nogę, bo jestem wysoki. Nigdy mnie jednak siatkówka ani koszykówka nie pociągały, nie dawały takiej satysfakcji z gry, a koniec końców i tak nie wyrosłem na wystarczająco wysokiego człowieka, żeby nie być jednym z najniższych zawodników wśród profesjonalistów w tych dyscyplinach.

Poza tym, że grałem w piłkę nożną, to tak, jak pisałem wcześniej oglądałem wszystkie możliwe mecze, grałem w gry komputerowe o tej tematyce itp. Z czasem się to zmieniło. Pamiętam ten szum medialny w momencie, gdy Kubica dostał szansę w F1. Zacząłem to oglądać. Zaczęło mi się podobać. Lubię śledzić skomplikowane sporty. To stymuluje umysł, pochłania. W niektórych wyścigach trudno "ogarnąć" sytuację na torze i to mi się podoba. W dodatku ten sport był o wiele bardziej nieprzewidywalny, niż to, do czego przywykłem. W piłce nożnej jak jest 4-0 w 85 minucie, to zwycięzca jest już właściwie znany. W F1 lider może mieć na 3 okrążenia przed końcem minutę przewagi nad kolejnym zawodnikiem, ale w każdej chwili może mieć awarię i przegrać. I tak F1 wyparła piłkę nożną z pozycji mojego zainteresowania numer 1. Od marca 2007 obejrzałem wszystkie wyścigi na żywo (oczywiście w TV, a nie z toru :D) . Co ciekawe: sam samochodem nienawidzę jeździć. Ale chodzi o drogi publiczne, bo jazdy po torze bym kiedyś chętnie spróbował. Trzeba się będzie kiedyś wybrać na tor kartingowy. :D

Około lata 2009 wmieszało się w to wszystko kolarstwo. Długimi letnimi popołudniami włączało się Tour de France, żeby pooglądać widoki i posłuchać dowcipnego duetu komentatorów Wyrzykowski-Jaroński. Z czasem zauważyłem, że popełniałem błąd. To nie widoki były w tym wszystkim najciekawsze. To rywalizacja! Skomplikowana rywalizacja! Zacząłem oglądać wszystkie wyścigi kolarskie. Zacząłem też sam jeździć. To znaczy wcześniej trochę jeździłem rowerem, ale można powiedzieć, że zacząłem sobie na rowerze robić treningi zamiast spacerów. To był przełom. Do tej pory zawsze miałem słabą wydolność, bo jak biegałem, napotykałem na ból, odpuszczałem, mimo regularnej gry w piłkę nie mogłem przeskoczyć powyżej pewnego poziomu wydolności. Na rowerze nauczyłem się nie odpuszczać w momencie pojawienia się bólu. Jeżdżę konkretnie. Krótkie dystanse ale mocnym tempem. W godzinę jazdy potrafię stracić 1,5-2kg masy ciała i to mimo popijania napojów izotonicznych w trakcie wysiłku.

Zimą śledzę też skoki narciarskie. W sumie nie wiem dlaczego. Sam nigdy z nartami do czynienia nie miałem, a stopniem skomplikowania nijak ta dyscyplina nie dorównuje mojemu top2 (kolarstwo+wyścigi samochodowe). Ale kiedyś się oglądało Małysza i tak już zostało. :mrgreen:

Jeśli chodzi o ulubionych sportowców, to mam ich wielu. Ale trudno powiedzieć, żebym kogoś z nich jakoś bardzo podziwiał. Nie interesuje mnie za bardzo, jacy są prywatnie, jak doszli do sukcesów, w czym bym mógł ich naśladować. Był tu kiedyś taki temat, w którym większość Piątek twierdziła, że nie posiada/nie uznaje autorytetów. Tutaj kłania się ta sama postawa. Jak oglądam wydarzenie sportowe, to moja sympatia może być przy kimś bardziej, niż przy innym, ale pomiędzy sympatią a podziwem jest jednak ogromna różnica.
Przede wszystkim trzymam z zespołami. Chyba ze względów praktycznych. To zespoły uczestniczą w rozgrywkach przez długie lata i nie trzeba sobie co chwilę szukać nowych ulubieńców. Pierwsze 2 miejsca zarezerwowane są dla Williams F1 Team i Team Garmin-Sharp.
Oprócz tego w piłce nożnej miałem różne sympatie, zarówno klubowe, jak i reprezentacyjne. Najtrwalszą z nich jest chyba Chelsea.
Listy sportowców z którymi sympatyzowałem albo sympatyzuję nie umieszczę, bo pewnie niewiele by brakło, bym umieścił jakieś 100 nazwisk.

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: 5 - Stosunek do sportu.

#4 Post autor: Snufkin » środa, 21 sierpnia 2013, 10:06

Thinker pisze:Jakie jest wasz stosunek do sportu?
Obojętny aczkolwiek rozróżniam konkretny sport od aktywności fizycznej, która jest niezbędnym warunkiem dobrego zdrowia i samopoczucia (sam się o tym przekonałem, bezruch jest zabójczy dla ciała i umysłu).
Thinker pisze:Jakie sporty uprawiacie?
Żaden ale gdybym mógł być znowu dzieckiem to bym poszedł w kierunku sztuk walki czy piłki nożnej. Obecnie po prostu staram się być 'w formie'.
Thinker pisze:Jakich sportowców podziwiacie?
Żadnych aczkolwiek ostatnio w tv podziwiałem wdzięki niektórych sportsmenek, kiedyś kiedy interesowałem się bardziej piłką miałem swoich ulubionych piłkarzy, ceniłem ich głównie za swój charakterystyczny styl gry. Obecnie jakoś tego nie zauważam.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Awatar użytkownika
Yarpen_Zigrin
Posty: 304
Rejestracja: piątek, 9 sierpnia 2013, 23:29

Re: 5 - Stosunek do sportu.

#5 Post autor: Yarpen_Zigrin » środa, 21 sierpnia 2013, 23:01

Sporty bardzo spoko rzecz, można się wyszaleć, ćwiczyć ciało i umysł, do tego daje adrenalinki i dobre wspomnienia :D
Ja w sumie nie uprawiam żadnego sportu(znaczy uprawiam, ale z pewnych względów pozwolę sobie tu pominąć jaki, grupowy w każdym razie), jak tylko skończę remontować rower to mam zamiar na nim jeździć, ale nie w formie sportu/rekreacji tylko normalnie po mieście zamiast komunikacji miejskiej.

Nie podziwiam nikogo, tak jak And wyżej pisał - nie mam idoli. Mogę się zachwycić czyimś osiągnięciem, ale jako ciekawostka.

Awatar użytkownika
morbus
Posty: 801
Rejestracja: czwartek, 26 marca 2009, 13:25
Enneatyp: Obserwator

Re: 5 - Stosunek do sportu.

#6 Post autor: morbus » sobota, 31 sierpnia 2013, 13:54

Ćwiczenia z rana pobudzają. Potwierdzam sam to robię (50 - 100 pompek na pobudkę).

Pływanie jest ok.Jazda na rowerze też. Ćwiczę też przy pomocy ciężaru swojego ciała.

Chcę spróbować cliff jumping, sky diving, skok na spadochronie,

Takie aktywności mnie interesują


Oglądam formułę 1

Piłka nożna to żenada, więcej gry aktorskiej niż gry piłkarzy.
Mind.
a beautiful servant,
a dangerous master.

Isabel94
Posty: 12
Rejestracja: piątek, 11 listopada 2011, 21:12
Enneatyp: Obserwator

Re: 5 - Stosunek do sportu.

#7 Post autor: Isabel94 » czwartek, 5 września 2013, 22:46

Nie jestem typem sportowca i jako tako aktywnego trybu życia nie prowadzę. Od czasu do czasu idę popływać, ale nie robię tego zbyt wyczynowo, styl klasyczny, czysty relaks. Pływanie wpływa świetnie nie tylko na kondycję fizyczną, ale przede wszystkim psychiczną. Może stwierdzicie, że jest tak w przypadku każdego sportu, ale ja po niczym innym nie czuję się tak świetnie, jak po wyjściu z basenu/jeziora. Ogólnie cenię sobie sporty indywidualne. Oczywiście w badmintona ewentualnie mogę zagrać, ale bez nastawienia na rywalizację, czysto rekreacyjnie. :)

Sport w tv? Przyznam, że od czasu do czasu fajnie tak poobserwować efekty pracy sportowców, ich możliwości, choć myślę, trzeba też przyznać, że w dzisiejszej rzeczywistości rywalizacja sportowa jest wypaczona, jak masz pieniądze, jesteś przebiegły i dzierżysz mały pierwiastek talentu, możesz wygrywać z lepszymi od siebie. Dopuszczanie różnic w jakości sprzętu używanego przez rywalizujące ze sobą osoby ( samochody, kombinezony itd. ) to jawna niesprawiedliwość. Nie wspomnę już nawet o dopingu. Dlatego nie ma, co się tak ekscytować ''sportowym światkiem'', którym włada pieniądz, a osobiście posmakować przyjemności płynącej z aktywności fizycznej. Każdy znajdzie coś dla siebie. :)

Awatar użytkownika
And
Posty: 551
Rejestracja: sobota, 1 maja 2010, 21:51
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Andaluzja

Re: 5 - Stosunek do sportu.

#8 Post autor: And » piątek, 6 września 2013, 19:29

Isabel94 pisze: Dopuszczanie różnic w jakości sprzętu używanego przez rywalizujące ze sobą osoby ( samochody, kombinezony itd. ) to jawna niesprawiedliwość.
Nie zgodzę się. Szczególnie jeśli chodzi o samochody, bo inżynierowie i mechanicy pracujący nad jak najlepszym przygotowaniem sprzętu to wyścigu to w moim pojęciu też sportowcy (sport to nie tylko wysiłek fizyczny, ale także i umysłowy, stąd np. gra w szachy zaliczana jest do sportów). To szeroko akceptowana zależność, że w wyścigach wygrywa najlepszy pakiet i każda z jego składowych jest ważna. Nieprzypadkowo na podium wyścigów samochodowych gra się 2 hymny (jeśli kierowca i zespół pochodzą z różnych krajów- rzecz jasna 8-) )

Generalnie nie da się od tego uciec. Nie można narzucić wszystkim identycznego sprzętu, bo przecież z natury rzeczy taki a nie inny sprzęt będzie jednym pasował i sprzyjał bardziej, niż innym.
Równie dobrze można zabronić sportowcom treningu, bo to niesprawiedliwe, że ktoś mieszka w okolicy, która bardziej sprzyja treningowi danej dyscypliny, albo czyjś organizm lepiej znosi jakiś rodzaj treningu.
Isabel94 pisze: choć myślę, trzeba też przyznać, że w dzisiejszej rzeczywistości rywalizacja sportowa jest wypaczona, jak masz pieniądze, jesteś przebiegły i dzierżysz mały pierwiastek talentu, możesz wygrywać z lepszymi od siebie.
Jeśli kogoś regularnie pokonuję, niezależnie od przyczyny, to czy można tamtego kogoś nazwać lepszym ode mnie?
Przebiegłość i naginanie interpretacji przepisów do granic możliwości to część gry i umiejętność, której nie powinno się moim zdaniem dyskredytować.
Pieniądze? Niezależnie od dyscypliny jakiś wkład finansowy jest wymagany. W zależności od rodzaju i poziomu- może być większy albo mniejszy. Już na najwcześniejszym poziomie pojawia się pewna niesprawiedliwość, bo choćby najbardziej utalentowane dziecko nie będzie optymalnie rozwijać talentu jeśli w jego domu panuje bieda a ono będzie niedożywione. Później oczywiście pieniądze też mogą mieć znaczenie, ale tu już dużo zależy od dyscypliny. Są takie, gdzie z punktu widzenia sportowca nie da się zrobić wielkiej różnicy tylko dzięki posiadaniu znacznego wsparcia finansowego, a sukces może odnieść każdy, kto nie wychowuje się w skrajnym ubóstwie, podejmie decyzję o zaangażowaniu się w daną dyscyplinę wystarczająco wcześnie, posiada wystarczająco dużo talentu i włoży w to wystarczająco dużo ciężkiej pracy.

Awatar użytkownika
Irranea
Moderator
Moderator
Posty: 1179
Rejestracja: poniedziałek, 8 sierpnia 2011, 23:50
Lokalizacja: w barku

Re: 5 - Stosunek do sportu.

#9 Post autor: Irranea » piątek, 15 listopada 2013, 20:34

Thinker pisze:Jakie jest wasz stosunek do sportu?
Jakie sporty uprawiacie?
Jakich sportowców podziwiacie?
Biegam kilka razy w tygodniu. Z racji, że na chwilę obecną preferuję małe, niezatłoczone miejsca, zamiast biegać na dworze, jeżdżę na siłownię. Tam staję na bieżni i biegnę. Plusem jest widok. Bieżnia jest przy gigantycznym oknie i widać basen piętro niżej. Plusem jest też to, że rano nie ma tam ludzi. Jak skończę biegać, to przesiadam się na rowerek, również z relaksującym widokiem na wodę. Lubię też pływać, ale nie robię tego regularnie, mam lęk przestrzeni, nie ma mowy, żebym poszła na basen bez nikogo znajomego, kto mógłby mnie potrzymać za rączkę, żebym sobie kuku nie zrobiła.

Nie podziwiam żadnych sportowców. Nie czytam o sporcie, nie rajcuje mnie oglądanie sportu.

Awatar użytkownika
sor
Posty: 126
Rejestracja: poniedziałek, 31 grudnia 2012, 14:48
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Warszawa

Re: 5 - Stosunek do sportu.

#10 Post autor: sor » sobota, 16 listopada 2013, 00:41

Thinker pisze:Jakie jest wasz stosunek do sportu?
Jakie sporty uprawiacie?
Jakich sportowców podziwiacie?
Czasami brak czasu na sporty, ale dla mnie są niezbędne. Między innymi dlatego, że czas, kiedy ćwiczę, to czas kiedy nie muszę martwić się o telefony itp. Samo oderwanie od obowiązków, internetu i telefonu jest relaksujące.

Siłownia 3 razy w tygodniu.
Przed październikową kontuzją do tego piłka nożna raz w tygodniu.
Od marca w planach oprócz siłowni dodatkowo dojazdy do pracy rowerem i bieganie co najmniej 3 razy w tygodniu na czczo rano ;)

Sportem "telewizyjnym" i "na żywo" jako tako się nie interesuję z braku czasu.
5w4 ISTJ

Awatar użytkownika
methylene_blue
Posty: 122
Rejestracja: poniedziałek, 28 października 2013, 23:04
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: 18. południk

Re: 5 - Stosunek do sportu.

#11 Post autor: methylene_blue » poniedziałek, 18 listopada 2013, 16:58

Thinker pisze:Jakie jest wasz stosunek do sportu?
Jakie sporty uprawiacie?
Jakich sportowców podziwiacie?
Z wf-em w czasach szkolnych byłam dość mocno na bakier, głównie dlatego, że nie lubiłam i do tej pory niespecjalnie lubię uczestniczyć w jakichkolwiek grach zespołowych. Być może przyczyna tkwi w moich osobistych ograniczeniach(m.in. słaba koordynacja ruchowa) - pewne zagrywki były dla mnie bardzo trudne, albo wręcz niemożliwe do opanowania.
Jeśli chodzi o sporty indywidualne:
Gdy jest czas, ochota i pogoda pozwala - rower. W sezonie zimowym łyżwy, chociaż do porządnego lodowiska mam spory kawałek drogi. Tym niemniej staram się tam wybrać co jakiś czas.
Od czasu do czasu również pływanie, mimo, że moje umiejętności w tym zakresie to raczej "dolna strefa stanów średnich" :wink: - z tego samego powodu, o którym wspomniałam już wyżej.

Co do podziwianych sportowców - nie mam takowych. Współczesny sport(a przynajmniej te bardziej popularne dyscypliny) to dla mnie już przede wszystkim kolejna gałąź biznesu, gdzie wszystko toczy się wokół wielkich pieniędzy, a idealistycznie pojmowany "duch rywalizacji" nie ma większego znaczenia.
5w4 sp/sx
INTP-T
LII - Robespierre prawie bez głowy

Nie ma książek moralnych lub niemoralnych. Są książki napisane dobrze lub źle. (Oscar Wilde)

Awatar użytkownika
Magiliana
Posty: 173
Rejestracja: wtorek, 2 września 2008, 13:42
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: własny świat

Re: 5 - Stosunek do sportu.

#12 Post autor: Magiliana » środa, 20 listopada 2013, 13:42

W czasach szkolnych nie interesowałam się żadnymi sportami (poza jednym wyjątkiem, o którym będzie niżej ;) )ani sportowcami. Owszem, lubiłam wf, ale tylko dlatego, że był to czas, kiedy można było trochę odpocząć od siedzenia w ławce i pisania.
Lubiłam i lubię siatkówkę, badmintona oraz jazdę rowerem, ale nie uznałabym tego jako moje zainteresoanie. Kiedyś trochę biegałam, ale... od pewnego czasu ciężko mi się zmobilizować.
Na początku studiów spodobała mi się wspinaczka i do dzisiaj czasem chodzę na ściankę. Bardziej rekreacyjnie, jako forma spędzania czasu ze znajomymi.
Od bardzo dawna fascynowało mnie łucznictwo, ale o dziwo, przez długi czas miałam spory problem ze znalezieniem miejsca, gdzie można się uczyć strzelać z łuku. Dlatego dopiero na studiach zaczęłam się uczyć i jak się okazało, ta forma spędzania wolnego czasu okazała się strzałem w dziesiątkę :D.
I jeszcze jeden sport, który naprawdę lubię to jazda na łyżwach. Każdego roku, jak tylko zaczyna się sezon i otwierane są lodowiska, wyciągam łyżwy i w wolnych chwilach chodzę na lodowisko.
Ogólnie sport to dla mnie sposób na relaks, ale nie oglądam zawodów ani nie interesuję się tym, kto jest najlepszy w danej dziedzinie.
5w4

"Szanse jedne na milion spełniają się w dziewięciu przypadkach na dziesięć."

ODPOWIEDZ