Strona 1 z 2

Ekstremalne sytuacje - przemiana lęku w gniew.

: poniedziałek, 30 września 2013, 15:28
autor: Thinker
Czy zdarzają wam się sytuacje w których balansujecie swoją adrenaliną zmieniając piątkowy lęk w ósemkowy gniew? :twisted:

Powiem szczerze że potrafię to zrobić tylko wówczas gdy jestem przekonany o racjonalności swoich działań.
Przemiana lęku w gniew jest dla mnie tym bardziej trudna jeżeli nie potrafię przewidzieć natychmiastowych konsekwencji moich działań,
wtedy jest to dla mnie wtedy cholernie trudne i męczące.

Re: Ekstremalne sytuacje - przemiana lęku w gniew.

: poniedziałek, 30 września 2013, 19:24
autor: Salix
Happens, ale to moim zdaniem błąd mindsetu i wrzucam to do korekty.

Re: Ekstremalne sytuacje - przemiana lęku w gniew.

: poniedziałek, 30 września 2013, 19:44
autor: And
Kiedyś miałem tak dosyć często, z czasem coraz rzadziej, aczkolwiek dalej jestem do tego zdolny. Ostatnimi czasy sytuacja mnie do tego nie zmusza, na szczęście.

Działo się to najczęściej wtedy, kiedy czułem, że jestem wyraźnie i długotrwale krzywdzony przez kogoś pod jakimś względem, a tamta osoba zdawała się nie reagować na bardziej subtelne sygnały sugerujące to. Oczywiście musiała to być taka krzywda, od której nie dało się uciec, przez osoby, z którymi nie da się ot tak unikać kontaktu przez cały czas. Kiedy opcje "udawania martwego" i ucieczki zostały zablokowane, byłem zmuszony do włączenia trybu walki.
Często w takim ostentacyjnym ukazaniu gniewu był element chłodnej i racjonalnej kalkulacji. I często osiągałem swój cel w ten sposób. Pomagał mi fakt, że na ogół nie okazywałem intensywnych emocji, więc jeśli już coś takiego się stało, to raczej traktowano to poważnie.

Re: Ekstremalne sytuacje - przemiana lęku w gniew.

: poniedziałek, 30 września 2013, 20:32
autor: Cotta
Dawno nie czułam gniewu. Irytację, wkurzenie - tak, ale gniewu już dawno nie. W młodości nosiłam go w sobie dużo i rzeczywiście dawał dużo energii do działania. Mam podobnie jak And - gniew rodzi się we mnie na skutek sprzeciwu wobec jakiegoś głębszego naruszenia. Pomaga uporać się lękiem, ale nie nazwałabym tego przemianą lęku w gniew. One raczej funkcjonowały równolegle, tyle że gniew daje pałera, żeby postąpić wbrew lękowi. W tamtym okresie gniew odegrał w moim życiu istotną rolę. Jakkolwiek, myślę, że lepszą motywacją od gniewu jest dążenie do realizacji marzeń. U podstaw działania motywowanego gniewem leży negacja. Po osiągnięciu celu łatwo poczuć wypalenie. Energia ustaje w chwili, kiedy ustaje gniew, a on z kolei ustaje, kiedy wyeliminować przyczynę. I wtedy następuje taki odpływ sił. Przy motywacji pozytywnej nie mam takich dołków-wypaleń, po prostu się cieszę, że coś się udało i spijam śmietankę. Po czym znowu coś sobie wymyślam i do czegoś dążę.

Re: Ekstremalne sytuacje - przemiana lęku w gniew.

: poniedziałek, 30 września 2013, 22:28
autor: Yarpen_Zigrin
Co rozumiecie przez gniew?
Bo wkurzenie, irytacja, chwilowe stany - to rozumiem, tego ostatnio dość często doświadczam.
Gniewu jako motywacji do działania nie pamiętam, żebym kiedyś czuł.
A przemiany lęku w gniew zupełnie nie rozumiem, chyba się nigdy niczego aż tak nie bałem, żeby dojść do tego stopnia.

Re: Ekstremalne sytuacje - przemiana lęku w gniew.

: wtorek, 1 października 2013, 13:07
autor: Cotta
Gniew to dla mnie coś poważniejszego niż zwykłe wkurzenie się. Ma w sobie coś z buntu, sprzeciwu, oburzenia. Wszystko wewnątrz protestuje. Gniewowi u mnie towarzyszy silne przekonanie o tym, że mam słuszność, że stoją za tym jakieś wartości, które zostały naruszone, że ktoś wyrządza niczym nieuzasadnioną krzywdę. Załóżmy, że ktoś za ścianą wierci - to może być irytujące, wkurzające, ale nie budzi we mnie gniewu. Ot, sąsiad ma jakiś remont. Każdy od czasu do czasu ma. Ten dźwięk męczy, ale nie pójdę do sąsiada i na niego nie nakrzyczę. Ale gdybym np. zobaczyła, że ktoś kopnął jakieś zwierzę na ulicy - to by wzbudziło mój gniew i reakcję. Miałabym poczucie, że doszło do niesprawiedliwości, naruszenia, że to jest nie w porządku. Oczywiście przykłady subiektywne. U kogoś innego mogłoby być odwrotnie. Nie przejąłby się zwierzakiem, za to hałas odebrałby jako naruszenie swojego prawa do ciszy. Ludzie mają różnie ulokowane granice. Myślę, że do gniewu dochodzi, kiedy zostają naruszone. Do wkurzenia/irytacji dochodzi, kiedy jakieś czynniki powodują dyskomfort, ale wewnętrzne granice nie zostały naruszone. Jedynki czują często gniew, bo mają mnóstwo sztywnych wyobrażeń na temat tego, jak świat powinien wyglądać, a niezgodność rzeczywistości z tym wizerunkiem powoduje poczucie naruszenie tego "jak powinno być". Dziewiątki z kolei słabo bronią swoich granic, więc często dochodzi do ich naruszania, stąd również często czują gniew. W ogóle myślę, że cała triada gniewu ma zrąbane ustawienie granic (za blisko lub za daleko) i właśnie dlatego jest triadą gniewu.

Re: Ekstremalne sytuacje - przemiana lęku w gniew.

: wtorek, 1 października 2013, 16:41
autor: Thinker
And pisze:Kiedyś miałem tak dosyć często, z czasem coraz rzadziej, aczkolwiek dalej jestem do tego zdolny. Ostatnimi czasy sytuacja mnie do tego nie zmusza, na szczęście.

Działo się to najczęściej wtedy, kiedy czułem, że jestem wyraźnie i długotrwale krzywdzony przez kogoś pod jakimś względem, a tamta osoba zdawała się nie reagować na bardziej subtelne sygnały sugerujące to. Oczywiście musiała to być taka krzywda, od której nie dało się uciec, przez osoby, z którymi nie da się ot tak unikać kontaktu przez cały czas. Kiedy opcje "udawania martwego" i ucieczki zostały zablokowane, byłem zmuszony do włączenia trybu walki.
Często w takim ostentacyjnym ukazaniu gniewu był element chłodnej i racjonalnej kalkulacji. I często osiągałem swój cel w ten sposób. Pomagał mi fakt, że na ogół nie okazywałem intensywnych emocji, więc jeśli już coś takiego się stało, to raczej traktowano to poważnie.

Cotta pisze:Dawno nie czułam gniewu. Irytację, wkurzenie - tak, ale gniewu już dawno nie. W młodości nosiłam go w sobie dużo i rzeczywiście dawał dużo energii do działania. Mam podobnie jak And - gniew rodzi się we mnie na skutek sprzeciwu wobec jakiegoś głębszego naruszenia. Pomaga uporać się lękiem, ale nie nazwałabym tego przemianą lęku w gniew. One raczej funkcjonowały równolegle, tyle że gniew daje pałera, żeby postąpić wbrew lękowi. W tamtym okresie gniew odegrał w moim życiu istotną rolę. Jakkolwiek, myślę, że lepszą motywacją od gniewu jest dążenie do realizacji marzeń. U podstaw działania motywowanego gniewem leży negacja. Po osiągnięciu celu łatwo poczuć wypalenie. Energia ustaje w chwili, kiedy ustaje gniew, a on z kolei ustaje, kiedy wyeliminować przyczynę. I wtedy następuje taki odpływ sił. Przy motywacji pozytywnej nie mam takich dołków-wypaleń, po prostu się cieszę, że coś się udało i spijam śmietankę. Po czym znowu coś sobie wymyślam i do czegoś dążę.
Ujęliście to idealnie! Aż sam nie wiem czy da się jeszcze coś dodać ;)

-- Posty sklejone automatycznie wtorek, 1 października 2013, 16:42 --
And pisze:Kiedyś miałem tak dosyć często, z czasem coraz rzadziej, aczkolwiek dalej jestem do tego zdolny. Ostatnimi czasy sytuacja mnie do tego nie zmusza, na szczęście.

Działo się to najczęściej wtedy, kiedy czułem, że jestem wyraźnie i długotrwale krzywdzony przez kogoś pod jakimś względem, a tamta osoba zdawała się nie reagować na bardziej subtelne sygnały sugerujące to. Oczywiście musiała to być taka krzywda, od której nie dało się uciec, przez osoby, z którymi nie da się ot tak unikać kontaktu przez cały czas. Kiedy opcje "udawania martwego" i ucieczki zostały zablokowane, byłem zmuszony do włączenia trybu walki.
Często w takim ostentacyjnym ukazaniu gniewu był element chłodnej i racjonalnej kalkulacji. I często osiągałem swój cel w ten sposób. Pomagał mi fakt, że na ogół nie okazywałem intensywnych emocji, więc jeśli już coś takiego się stało, to raczej traktowano to poważnie.

Cotta pisze:Dawno nie czułam gniewu. Irytację, wkurzenie - tak, ale gniewu już dawno nie. W młodości nosiłam go w sobie dużo i rzeczywiście dawał dużo energii do działania. Mam podobnie jak And - gniew rodzi się we mnie na skutek sprzeciwu wobec jakiegoś głębszego naruszenia. Pomaga uporać się lękiem, ale nie nazwałabym tego przemianą lęku w gniew. One raczej funkcjonowały równolegle, tyle że gniew daje pałera, żeby postąpić wbrew lękowi. W tamtym okresie gniew odegrał w moim życiu istotną rolę. Jakkolwiek, myślę, że lepszą motywacją od gniewu jest dążenie do realizacji marzeń. U podstaw działania motywowanego gniewem leży negacja. Po osiągnięciu celu łatwo poczuć wypalenie. Energia ustaje w chwili, kiedy ustaje gniew, a on z kolei ustaje, kiedy wyeliminować przyczynę. I wtedy następuje taki odpływ sił. Przy motywacji pozytywnej nie mam takich dołków-wypaleń, po prostu się cieszę, że coś się udało i spijam śmietankę. Po czym znowu coś sobie wymyślam i do czegoś dążę.
Ujęliście to idealnie! Aż sam nie wiem czy da się jeszcze coś dodać ;)

Re: Ekstremalne sytuacje - przemiana lęku w gniew.

: czwartek, 3 października 2013, 21:09
autor: Eol
Myślę że bardzo trudno jest zamienić lęk w gniew. Ktoś, kto pod wpływem lęku atakuje, nadal się boi mimo iż reaguje agresją. Jedyna sytuacja, jaka przychodzi mi do głowy, zamieniająca lęk w gniew, to taka gdy sam na siebie zaczynasz się wkurzać że się boisz. Może być to reakcja na jakiś czynnik zewnętrzny od którego nie można lub nie potrafi się uciec.
Thinker pisze:Czy zdarzają wam się sytuacje w których balansujecie swoją adrenaliną zmieniając piątkowy lęk w ósemkowy gniew? :twisted:

Powiem szczerze że potrafię to zrobić tylko wówczas gdy jestem przekonany o racjonalności swoich działań.
Nie jestem przekonany iż to co napisałeś jest rzeczywiście taką zamianą. Wygląda mi to na kontrolowany pokaz zdenerwowania, którego używasz gdy sytuacja, niejako, zmusza cię do tego. Prawdziwy gniew to jak praca na dopalaczu. Gdy przechodzi, masz wrażenie że przebiegłeś maraton i nawet siedzenie sprawia trudność. Po pokazie zdenerwowania masz, co najwyżej, wypieki i podniesione lekko ciśnienie.

Re: Ekstremalne sytuacje - przemiana lęku w gniew.

: piątek, 4 października 2013, 09:34
autor: Salix
Myślę że bardzo trudno jest zamienić lęk w gniew.
To be honest - you are wrong.
Psychologia wyróżnia trzy strategie reagowania na zagrożenie, a więc odczuwany lęk:
- ucieczka (zarówno fizyczna jak i mentalna)
- atak (jak wyżej - tu wpisuje się agresja będąca przedmiotem dyskusji)
- bezruch (na przykład ludzie nie mogący się ruszyć w walącym się budynku, albo udający martwych gdy zbliża się niedźwiedź)

[edit]
Behawioryści twierdzą, że stupor jest właśnie jednym z objawów trzeciej strategii. Podczas II wojny światowej bardzo powszechny był stupor z giętkością woskowatą (gdy zmieniliśmy ułożenie ręki delikwenta, zostawała w tej pozycji). Teraz to zaburzenie już nie występuje w takiej skali.

Re: Ekstremalne sytuacje - przemiana lęku w gniew.

: piątek, 4 października 2013, 12:24
autor: bruno dievs
Ja nie dostrzegam nic niezwykłego we współwystępowaniu gniewu i strachu w sytuacji zagrożenia. Gdy, spacerując po Łodzi i podziwiając piękno jej kamienic, złapie cię za kurtkę wychodzący z bramy dziwny typ, to jednocześnie masz ochotę mu mocno przywalić, a z drugiej strony boisz się, że w drugiej ręce, za pazuchą, ma nóż, którym jest gotowy kogoś wypatroszyć bo "szatan mu kazał"...
Spoiler:

Re: Ekstremalne sytuacje - przemiana lęku w gniew.

: piątek, 4 października 2013, 16:48
autor: Snufkin
bruno dievs pisze:Wewnętrzne zmiany w organizmie człowieka, który został przestraszony nie różnią się od zmian, jakie zachodzą u człowieka rozgniewanego. "
Nie do końca, mechanizm może podobny ale w trakcie wydzielają się całkiem inne hormony.

Re: Ekstremalne sytuacje - przemiana lęku w gniew.

: piątek, 4 października 2013, 19:33
autor: Eol
Thinker pisze:Czy zdarzają wam się sytuacje w których balansujecie swoją adrenaliną zmieniając piątkowy lęk w ósemkowy gniew? :twisted:
Zrozumialem to w ten sposob, ze po zamianie nie czujesz w ogole leku tylko gniew. Bruno dievs dal przyklad ze "wewnętrzne zmiany w organizmie człowieka, który został przestraszony nie różnią się od zmian, jakie zachodzą u człowieka rozgniewanego" ale mimo to te dwa stany roznia sie znacznie. Juz sam fakt ze mozna jednoczesnie odczuc oba stany mowi samo za siebie.
Snufkin pisze:mechanizm może podobny ale w trakcie wydzielają się całkiem inne hormony.
Stad ta roznica w odczuwaniu tych stanow. Niemniej nadal podtrzymuje moje zdanie ze ciezko to zrobic calkowicie.
Przepraszam za brak polskich znakow.

Re: Ekstremalne sytuacje - przemiana lęku w gniew.

: piątek, 4 października 2013, 22:43
autor: bruno dievs
Snufkin pisze:
bruno dievs pisze:Wewnętrzne zmiany w organizmie człowieka, który został przestraszony nie różnią się od zmian, jakie zachodzą u człowieka rozgniewanego. "
Nie do końca, mechanizm może podobny ale w trakcie wydzielają się całkiem inne hormony.
Jakie?
Jeśli macie jakieś wiarygodne źródła na temat różnic w fizjologicznych reakcjach na skutek gniewu i strachu, to chętnie się z nimi zapoznam. Sam jestem ciekaw na ile prawdziwa jest cytowana przeze mnie teza.

Re: Ekstremalne sytuacje - przemiana lęku w gniew.

: sobota, 5 października 2013, 13:18
autor: Snufkin
bruno dievs pisze:Jakie?
Głównie adrenalina i noradrenalina i ich proporcje. Ważne jest też który rodzaj autonomicznego układu nerwowego u nas dominuje. Nie pamiętam szczegółów ale przecież nie od dziś wiadomo, że niektórzy lubią adrenalinę bo daje im kopa do działania a innym wręcz przeciwnie w sytuacjach stresowych miękną nogi (np. mi). Ogólnie to nie my decydujemy co wybieramy (walkę lub ucieczkę) tylko organizm decyduje za nas, zresztą na świadomy wybór nie ma po prostu czasu. Mi osobiście w sytuacji zagrożenia najbliżej jednak do bezruchu, najprawdopodobniej gdyby zza krzaka wyskoczył tygrys szablozębny to bym zrobił wielkie oczy i wziął go na przeczekanie xD

Re: Ekstremalne sytuacje - przemiana lęku w gniew.

: sobota, 5 października 2013, 21:18
autor: Szej-Hulud
Obawiam się, że nie potrafię zmienić lęku w gniew- w moim wypadku są to dwie niezależne od siebie emocje, które niemalże działają antagonistycznie w stosunku do tej drugiej.
Lęk towarzyszy mi przez większość czasu. Dotyczy tego, co niewiadome, jednocześnie skłaniając(czyt. zmuszając) mnie do analizowania wszystkiego, co się wokół mnie dzieje. Potrafiło to przyjmować niemalże patologiczne formy, np. podczas wycieczki dostałem pokój jednoosobowy i ilekroć ktoś pukał do drzwi któregoś z pobliskich pokoi, tylekroć miałem wrażenie, że puka do mnie, wręcz... spodziewałem się, że ktoś zapuka. Czasami mam wrażenie, że zastanawiam się, z której strony może paść cios- "cios" jest w tym wypadku metaforą niewiadomej, z którą w czasie rzeczywistym trzeba będzie się uporać, czego nie lubię(potrzebuję czasu i perspektywy!). Można powiedzieć, że lęk jest w moim wypadku czynnikiem hamującym- chociaż wzmaga aktywność myślową, to jednak sprawia, że ciało sztywnieje.

Gniew działa przeciwnie- pojawia się dość nagle, chociaż jest względnie łatwy do przewidzenia. Nie należy utożsamiać go z irytacją, chociaż nadmierna irytacja może go wywołać- aczkolwiek w takim przypadku nie jest zbyt intensywny, po prostu trafia mnie przysłowiowy szlag. Natomiast silny gniew kończy się u mnie wręcz ósemkową furią- nic się nie uchowa, wrzeszczę, tupię, dosłownie wylewam z siebie rozczarowanie otaczającą mnie rzeczywistością(błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli :lol:). Dla wyjaśnienia- w ten stan nie jest łatwo mnie wprowadzić, trzeba wykazać się wyjątkową głupotą, tzn. odpornością na wszelkie argumenty, a także nieuzasadnioną niczym chęcią kontrolowania mnie(najczęściej połączoną z argumentami mniej lub bardziej siłowymi i/lub natarczywością). Wbrew pozorom, trzeba się trochę postarać :twisted:

Można zatem uznać, że gniew mnie napędza, ALE: wcale tak nie jest! Gniew prowadzi do ogromnego spadku energii(nie wiem, jakim innym określeniem mógłbym to słowo zastąpić). Energia to zdolność do wykonania pracy, a po wybuchu mojej furii najchętniej zaszywam się w jakimś cichym miejscu i oddaję względnie przyjemnym czynnościom- najczęściej czytaniu. Nie jestem w stanie zrobić niczego innego, bo po prostu nie potrafię.