Jak żyć w szkole, z klasą?

Dyskusje na temat typu 5
Wiadomość
Autor
Awatar użytkownika
abc2343
Posty: 31
Rejestracja: sobota, 27 lipca 2013, 21:10

Jak żyć w szkole, z klasą?

#1 Post autor: abc2343 » piątek, 31 października 2014, 18:46

Wiem, że podobny wątek był już tu zakładany, ale mój przypadek jest trochę bardziej "ekstremalny" i chciałabym was prosić o rady.
No właśnie- jak przetrwać wśród ludzi? Jak łatwo się domyślić jestem enneagramową piątką. Od tego roku poszłam do liceum i w sumie już mam problemy w kontaktach z ludźmi. Nie mam empatii, nie potrafię rozmawiać z ludźmi, tworzyć z nimi normalnych zdrowych relacji. Dociera do mnie tylko to co ktoś do mnie powie wprost- nie docierają do mnie podteksty, mowa ciała itd. Ewentualnie z bardzo dużym opóźnieniem zaczynam zastanawiać się dlaczego ktoś zachował się tak a nie inaczej, ale zwykle nie roztrząsam tego. Zakładam po prostu, że ludzkie zachowania są proste i przyjmuję za prawdę tylko to, co ktoś do mnie powie. Mam też problemy z kontaktem wzrokowym- przez pewien czas w ogóle ludziom w oczy nie patrzyłam, później zaczęłam patrzeć im w oczy nagminnie i w nadmiarze. W ogóle nie potrafię rozpoznać czy ktoś jest do mnie nastawiony negatywnie czy pozytywnie. Przekłada się to na to, że praktycznie nie mam przyjaciół. Mam tylko dwie dobre znajome z gimnazjum z którymi jako tako się dogaduje. W klasie już na początku roku powiedziałam, że jestem aspołeczna i nie przeszkadza mi siedzenie samej na korytarzu, nierozmawianie z nikim (co jest rzeczywiście prawdą). Czuję się z tym dobrze. Jednak frustruje mnie, kiedy inni zaczynają zwracać na mnie za dużo uwagi. Zupełnie nie wiem jak się wtedy zachować. Mam wrażenie na przykład, że jeden chłopak zwraca na mnie za dużo uwagi. :? Zupełnie nie wiem jak interpretować jego zachowanie- bezczelnie się na mnie gapi, ale nigdy ze mną nie rozmawia. Zazwyczaj takich ludzi ignoruję, staram się na nich nie patrzeć, ale to zupełnie nie skutkuje. Z drugiej strony nie podejdę i nie powiem, żeby mi dał święty spokój, bo jeśli nad interpretuję, to wyjdę na idiotkę. Mam też czasem wrażenie, że inni nad interpretują moje zachowanie- tzn. że wysyłam jakieś sygnały, których sama nie jestem świadoma. Nie potrafię się komunikować niewerbalnie i często to, że na kogoś patrzę nie znaczy dla mnie nic. Dla kogoś innego będzie to miało duże znaczenie. Ogólnie rzecz biorąc najlepiej w szkole czuję się, kiedy jestem ignorowana, ale jeśli coś mnie najdzie i zechcę z kimś porozmawiać, to zostanę odebrana pozytywnie, ciepło. Nie wiem jak osiągnąć taki efekt. Klasa już mnie bierze za jakiegoś dziwaka- raz przez to że powiedziałam że jestem aspołeczna, a dwa przez moje zamiłowanie do prywatności i to, że bardzo mało mówię o rzeczach na których mi zależy- co się sprowadza głównie do rozmów o szkole.
Nie bardzo wiem też jak zachowywać się w stosunku do nauczycieli. Na niektórych szczególnie nudnych lekcjach po prostu gapię się w książkę i mażę marginesy. Na tych ciekawych nie wiem jak się zachować. Raz patrzę w stronę tablicy, raz na nauczyciela, ale jak patrzę na nauczyciela, to wtedy czasem nawiązuje się kontakt wzrokowy. Tak powinno być czy jak? :lol: Bo mnie to trochę krępuje. A z jeszcze innym nauczycielem zupełnie jestem zdezorientowana, bo o ile na początku roku często nawiązywałam z nim kontakt wzrokowy (co było częścią mojego eksperymentu- wyniki nieznane, bo został przerwany), to później zaczęłam go zupełnie ignorować, bo kontakt był zbyt częsty i zbyt intensywny.
Dodatkowym problemem w nawiązywaniu kontaktu wzrokowego z innymi jest fizyczna cecha moich oczu- są bardzo ciemno brązowe, co często może dawać fałszywe dane innym- podobno jak patrzymy na coś co nam się podoba, mamy rozszerzone źrenice, a u mnie nie da się tego stwierdzić, bo są zbyt ciemne.

Gratuluję wszystkim którym chciało się czytać moje wypociny. :D Macie jakieś rady dla mnie? Jak mam przetrwać w tej szkole, jeszcze w dodatku niecałe 3 lata? A nie chciałabym poświęcać zbyt wiele czasu na takie rzeczy, bo chcę się skupić na nauce- czasem to jednak nieuniknione i chciałabym wypracować sobie jakiś system, wg którego mogłabym postępować. Mam nadzieję, że zawarłam wszystko- jak czegoś nie dopisałam, to pytajcie. Przepraszam za ogrom tekstu.


5w4 INTP
/// Teraz jestem bardziej ENTP i wychodzi mi niby 7w8, ludzie się zmieniają XD

Awatar użytkownika
Irranea
Moderator
Moderator
Posty: 1179
Rejestracja: poniedziałek, 8 sierpnia 2011, 23:50
Lokalizacja: w barku

Re: Jak żyć w szkole, z klasą?

#2 Post autor: Irranea » piątek, 31 października 2014, 19:05

abc2343 pisze: Macie jakieś rady dla mnie?
Tak. Przestać nadmiernie analizować sytuacje, spojrzenia, gesty innych. Do tego zacząć uśmiechać się do ludzi i podchodzić do nich z serdecznością, od razu przychylniej na Ciebie się spojrzą. A i pomyśl, że nie tylko dla Ciebie jest to nowa szkoła, nowa klasa, nowi ludzie. Inni pewnie tez na początku niezręcznie się czują, ale zapewne mają inne reakcje na stres z tym związany (jedni się chowają po kątach, inni zaczynają paplać bez ładu, a jeszcze inni robią za błazna klasowego). Sama napisałaś, że to, że na kogoś się patrzysz, nie koniecznie coś znaczy, tak samo może być z innymi ludźmi, a Ty po prostu przez analizę nadmuchujesz w swojej głowie całą sytuację. A na lekcjach patrz się tam, gdzie Ci wygodnie. To zwykłe liceum, wcześniej byłaś już w jakiejś szkole i w niej funkcjonowałaś, prawa? Więc czym miałoby się ta szkoła różnić? Wg mnie nadmiernie analizujesz wszystko dookoła, i z igły robią się widły. Troszku pewności siebie i zrozumienie, że inni tez się właśnie aklimatyzują.

Awatar użytkownika
TowarzyszFrytas
Posty: 496
Rejestracja: wtorek, 30 sierpnia 2011, 15:30
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowiecka Radziecka Republika Ludowa
Kontakt:

Re: Jak żyć w szkole, z klasą?

#3 Post autor: TowarzyszFrytas » piątek, 31 października 2014, 19:12

Obawiam się, że ludzie to nie roboty i mają dużą dozę randomu w swoich umysłach. Nie da się wypracować systemu radzenia sobie z ludźmi, takiego danego raz na zawsze.

Co do nauczycieli albo piszesz/udajesz, że piszesz w zeszyciku albo patrzysz generalnie w ich kierunku. Nie musisz im patrzeć od razu głęboko i namiętnie w oczy. Wystarczy, że spoglądasz przynajmniej od czasu do czasu na nich. Ewentualnie gapisz się na ich twarz jako taką.

A w kwestii uczniów to ta izolacja i bycie ignorowaną nie wyjdzie ostatecznie na zdrowie, gwarantuje. Całą resztę szkoły spędzisz myśląc o tym i się stresując i frustrując coraz bardziej. Spróbuj jednak z kimś pogadać. Zagadywanie o pierdoły związane ze szkołą nigdy nie będzie brane za coś dziwnego. Nie musisz latać po imprezach i plotkować ze wszystkimi na okrągło ale dobrze by było trzymać jakiś przelotny chociaż kontakt z kilkoma osobami w klasie.
Jeśli zbyt długo spoglądasz na Lisa to Lis spogląda na Ciebie
Socjo: LIS (Logiko Intuicyjny Sekstrawertyk)
Ring-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!

Ruqer
Posty: 16
Rejestracja: sobota, 11 stycznia 2014, 00:40
Enneatyp: Obserwator

Re: Jak żyć w szkole, z klasą?

#4 Post autor: Ruqer » piątek, 31 października 2014, 19:15

Miałem podobnie przez pierwszy rok liceum, siadałem sam i rozmyślałem. Później stwierdziłem, że trzeba jednak mieć w klasie osobę, z którą można pogadać(tak, tak, nawet piątki muszą pogadać), więc "wyłapywałem" osoby, które też siadają same. Powoli sprawdzałem, czy nie mają irytujących charakterów, jakie mamy wspólne tematy itd.
a co do tego chłopaka - najprawdopodobniej podobasz mu się, ale wstydzi się zagadać. Nie rób nic, albo Ty zagadaj(darmowy kolega :d).

Awatar użytkownika
abc2343
Posty: 31
Rejestracja: sobota, 27 lipca 2013, 21:10

Re: Jak żyć w szkole, z klasą?

#5 Post autor: abc2343 » piątek, 31 października 2014, 19:33

@Irranea
Tylko, że ja właśnie ostatnio porzuciłam swoją piątkową analizę innych ludzi i ich zachowań, ale okazało się to nieefektywne. Tzn. kiedyś analizowałam wszystko i widziałam wszędzie podteksty. Ostatnio sobie to odpuściłam, bo po prostu nie da się stwierdzić co ktoś uważa lub myśli. Ale odpuściłam sobie tak całkowicie, a bardzo często kontakt niewerbalny jest używany przez ludzi i trzeba umieć się nim posługiwać- ja nie umiem. Postawiłam tezę, że ludzie robią i mówią to co myślą i przyjęłam ją jako prawdziwą. Dla ludzi jestem życzliwa, o ile ktoś zechce ze mną rozmawiać. Sama czasem zaczynam rozmowę. Nie wiem jak to się dzieje, że co niektórzy są do mnie negatywnie nastawieni lub mają o mnie już wystawioną opinię, chociaż nigdy ze mną nie zamienili słowa.
Klasa już się zintegrowała i znają się jak łyse konie :D . W poprzedniej szkole też miałam problemy, te problemy mam odkąd pojawiłam się wśród grupy rówieśników, mianowicie od zerówki. Nigdy ludzi nie rozumiałam i nie potrafiłam się z nimi zintegrować. Dlatego was proszę o konkretne wskazówki- jak do innych się odzywać, patrzeć im w oczy czy nie, o czy rozmawiać... najlepiej byłoby jak najwięcej szczegółów, bo to nie jest chwilowy problem związany z nową szkołą, tylko problem, który mam całe życie i tak czy siak kiedyś będę musiała jakoś go rozwiązać.
Obawiam się, że ludzie to nie roboty
Kurcze, czasem to jednak szkoda. :)

Co do ludzi, to mam dwie w miarę dobre koleżanki z gimnazjum, są z tej samej szkoły, więc czasem gadamy na przerwach. Z osobami z klasy rozmawiałam, ale właśnie o takich pierdołach. Jak już tematy szkolne się skończyły (co trwało z 1, 2 dni), zaczęłam milczeć, a później ponownie się odizolowałam. Ludzie ogólnie nie są do mnie zbyt pozytywnie nastawieni, w gimnazjum zarzucano mi, że się wywyższam, że czuję się lepsza od innych (co jest nieprawdą!), więc może teraz w liceum też tak uważają? Moje umiejętności interpersonalne są bliskie zeru i nie umiem się z nimi dogadać. Chcę tylko wiedzieć, jak działać, żeby inni nie byli do mnie nastawieni negatywnie, bo to czasem przytłacza.
5w4 INTP
/// Teraz jestem bardziej ENTP i wychodzi mi niby 7w8, ludzie się zmieniają XD

Snufkin
Posty: 5625
Rejestracja: piątek, 4 kwietnia 2008, 14:28
Enneatyp: Obserwator

Re: Jak żyć w szkole, z klasą?

#6 Post autor: Snufkin » piątek, 31 października 2014, 21:23

Co do nauczycieli to po prostu graj przed nimi swoją rolę 'niewyróżniającej się negatywnie' uczennicy, oni mają was tyle, że na pewno nie zwracają na Ciebie szczególnej uwagi. Natomiast co do ludzi to może być trudniej, bo trudno przed klasą grać kogokolwiek innego niż jesteśmy. Staraj się po prostu być życzliwa i nie gadać publicznie farmazonów. Z czasem o ile nie wyczują u Ciebie większych zaburzeń osobowości powinni Cię zaakceptować taką jaka jesteś.
5w4, sp/sx/so
ILI - Ni, DCNH - CT(H)

Truskaffkanka
Posty: 44
Rejestracja: sobota, 26 lipca 2014, 17:19

Re: Jak żyć w szkole, z klasą?

#7 Post autor: Truskaffkanka » piątek, 31 października 2014, 22:07

Wykorzystaj swoją piątkowość. Ludzie lubią ironię.
Rozmowy o rzeczach, o których chciałaś powiedzieć kilka dni temu wieją sztucznością, choć wtedy byłyby może szczere i interesujące.
Porównywanie opinii oraz komentowanie na bierząco rzeczywistości (np. "O, patrz, dziewczynie nie pasuje bluzka do spodni!" :wink: ) są zawsze mniej zagrożone niezręczną ciszą niż opowiadanie o czymś, co rozmówca może sobie jedynie wyobrazić. Szczególnie dla piątek-obserwatorów, które w rękawie chowają zawsze garść celnych uwag i ciętych ripost.
Nie ma co się przejmować mową ciała, to wychodzi intuicyjnie, nikt przecież nie myśli sobie w którym momencie powinien się uśmiechnąć, a w którym założyć ręce za głowę.
Na tym się wyczerpuje moja "wiedza". Truskafkanka taka socjalna. Tylko że nie.

Odradzam nie odzywanie się do nikogo. Mam w klasie chłopaka, który się nigdy do nikogo nie odzywał, więc sobie ludzie zaczęli robić podśmiechujki, a teraz to już w ogóle nie ma z kim porozmawiać. A jaki tego morał? Taki, że czasem lepiej powiedzieć coś niż nic i pzachować z klasą chociażby poprawne relacje. Nawet jeśli to coś wydaje ci się niewystarczająco ciekawe, żeby się tym dzielić (szczególnie po całodniowym milczeniu), nikt inny tego tak nie widzi.

Znam ten problem z nauczycielami patrzącymi w oczy :roll:

Awatar użytkownika
TowarzyszFrytas
Posty: 496
Rejestracja: wtorek, 30 sierpnia 2011, 15:30
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowiecka Radziecka Republika Ludowa
Kontakt:

Re: Jak żyć w szkole, z klasą?

#8 Post autor: TowarzyszFrytas » piątek, 31 października 2014, 22:23

Ależ tematy szkolne nigdy się nie kończą. Codziennie można kogoś zagadać "Masz pracę domową?", "Co jest na kartkówkę?" itp. (nawet jak znasz odpowiedzi). Rozmawiać o rzeczywistości lekcyjnej. To niby są czcze tematy i urągające godności piątki ale spotykają się ogólnie pojętą akceptacją grupy rówieśniczej, ciężko tu czymś do siebie zrazić, a jak zagadasz o taką pierdołę to rozmówca po wyczerpaniu tematu będzie się czuł zobowiązany do zarzucenia innego.
Ktoś idzie za Tobą korytarzem w tę samą stronę poczekać i rzucić "Cześć, co tam?".
A najlepiej rozmawiać o tym co kogoś interesuję (Znaczy rozmówcę, nie Ciebie). Nawet jak to nudne.
W grupie można stać i rzucać 'celne uwagi' nie uczestnicząc aktywnie w dyskusji.
Generalnie wystarczy zachęcić kogoś do mówienia i go wysłuchać, samemu zwykle nie trzeba się nadto otwierać.

Nie trzeba rozmówcy cały czas patrzeć w oczy jak sfinks. Jak siedzisz obok kogoś to wystarczy zerkać na niego co jakiś czas. Na korytarzu to szkolny harmider doskonała wymówka dla rozglądania się, nie trzeba się gapić na ryj rozmówcy bez przerwy. Patrzysz się komuś chwilkę w oczy, mrugasz odwracasz wzrok na coś za nim/obok/na inną cześć ciała/na inną osobę w grupie (chłopcy mają trudniej, ale Ciebie pewnie o gapienie się na cycki nie posądzą). Potem znów dłuższą chwilę na twarz itd.
Ja sam też nigdy nie wiedziałem co robić z 'oczami' (tak gapiłem się na cycki cały czas to oczywiste) więc się gapiłem gdzieś nad prawym uchem rozmówcy gdy sam mówiłem i biegałem wzrokiem dookoła jak opisałem gdy słuchałem. Tylko nie przesadzać bo Cię o jakieś tiki nerwowe posądzą. W każdym razie nikt pretensji do mnie o to nie miał i żadnej złej reputacji się przez to nie nabawiłem.
Jeśli zbyt długo spoglądasz na Lisa to Lis spogląda na Ciebie
Socjo: LIS (Logiko Intuicyjny Sekstrawertyk)
Ring-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!

Truskaffkanka
Posty: 44
Rejestracja: sobota, 26 lipca 2014, 17:19

Re: Jak żyć w szkole, z klasą?

#9 Post autor: Truskaffkanka » piątek, 31 października 2014, 22:54

Z drugiej strony, kontakty towarzyskie powinny być jednak przyjemnością, nie ma co męczyć się ciągle z tematami które nudzą. Ludzie też raczej nie polubią (nie zapamiętają) kolejnego randoma który im truje o zadaniu domowym.

Awatar użytkownika
TowarzyszFrytas
Posty: 496
Rejestracja: wtorek, 30 sierpnia 2011, 15:30
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowiecka Radziecka Republika Ludowa
Kontakt:

Re: Jak żyć w szkole, z klasą?

#10 Post autor: TowarzyszFrytas » piątek, 31 października 2014, 22:55

Truskaffkanka pisze:Z drugiej strony, kontakty towarzyskie powinny być jednak przyjemnością, nie ma co męczyć się ciągle z tematami które nudzą. Ludzie też raczej nie polubią (nie zapamiętają) kolejnego randoma który im truje o zadaniu domowym.
Jak się już z kimś jako tako zakoleguje to pojawią się tematy alternatywne, od czegoś trzeba zacząć :P
Jeśli zbyt długo spoglądasz na Lisa to Lis spogląda na Ciebie
Socjo: LIS (Logiko Intuicyjny Sekstrawertyk)
Ring-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!

Awatar użytkownika
methylene_blue
Posty: 122
Rejestracja: poniedziałek, 28 października 2013, 23:04
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: 18. południk

Re: Jak żyć w szkole, z klasą?

#11 Post autor: methylene_blue » sobota, 1 listopada 2014, 00:15

Piszesz, że "klasa już się zintegrowała i znają się jak łyse konie". Tymczasem minęły dopiero dwa miesiące z prawie trzech lat, które macie wspólnie spędzić - a przez ten czas grupy, układy i to, kto z kim trzyma, może się jeszcze sto razy zmienić. Poza tym, myślę, że mówienie o klasie jako całości jest trochę przesadą. To zbiór iluś tam(powiedzmy, że trzydziestu kilku) różnych osób, różnych charakterów, które z rozmaitych powodów znalazły się w tym samym miejscu i muszą się odnaleźć w nowej sytuacji. Spróbuj zatem rozpatrywać ludzi z klasy indywidualnie. Może jest tam ktoś np. o zbliżonych zainteresowaniach, może są też osoby, które, podobnie jak Ty, trzymają się na uboczu?

Taa...łatwo to pisać z dzisiejszej perspektywy :wink:
5w4 sp/sx
INTP-T
LII - Robespierre prawie bez głowy

Nie ma książek moralnych lub niemoralnych. Są książki napisane dobrze lub źle. (Oscar Wilde)

Awatar użytkownika
abc2343
Posty: 31
Rejestracja: sobota, 27 lipca 2013, 21:10

Re: Jak żyć w szkole, z klasą?

#12 Post autor: abc2343 » sobota, 1 listopada 2014, 00:32

Wy to piszecie jakby to było takie łatwe. A zazwyczaj nie jest. Jak zacznę z kimś rozmowę, to ciężko jest ją utrzymać. Ludzie nie otwierają się za łatwo, nie zaczynają paplać, tak jak wy to mówicie, a jak kończą się tematy, to nie podrzucają kolejnych, tylko po prostu kończą rozmowę. A jak ktoś zaczyna paplać o czymś zupełnie nieinteresującym, na przykład o sporcie, to muszę udawać zainteresowanie, a nie wiem jak mi to wychodzi. :D A z jedną dziewczyną z klasy próbowałam się zakolegować na zasadzie, żeby mieć kogo zapytać co było zadane. Nie wyszło- nie wiem dlaczego. Na początku dobrze się nam gadało, przynajmniej ja to tak odczułam. Klasycznie- skąd jesteś, dlaczego mat-fiz, porównanie gimnazjum i liceum. Później zaczęła się ode mnie dystansować, ignorować mnie. Nie mam pojęcia co źle zrobiłam, a to mnie trochę zniechęciło do zawierania nowych znajomości.
A moja klasa jest dodatkowo głównie męska. A chłopcy albo ze mną nie rozmawiają wcale albo jak ja zacznę coś mówić, to odpowiadają albo szeptem albo oschle i ozięble. No i jeszcze pewna opinia społeczności- "że jak cicha dziewczyna zacznie gadać z chłopakiem, to na pewno się zakochała"- utrudnia nawiązywanie kontaktów.
Rozmawiać z innymi się nie boję- głównym problemem jest tu brak tematów i nieduże zainteresowanie obu stron. A jak znajdę kogoś, kto jest moją osobą zainteresowany, to ja zazwyczaj się chowam, bo czuję się przytłoczona. Taki paradoks.
Jeśli z nikim nie rozmawiam, to ludzie bardziej zwracają uwagę na to co mówi, moje ciało- a ono zazwyczaj nic nie mówi, jest strasznie niezręczne. Może się okazać na przykład że mam maślany wzrok i wpatruję się rozmarzona w kogoś, a tak naprawdę myślami jestem w swojej książce od fizyki. Albo jak ktoś obok mnie usiądzie w ławce- masakra, wtedy to już jestem zupełnie zdezorientowana. Czasami mam też takie myśli "O mój Boże, tu są ludzie :surprised: !" i uciekam w jakieś odizolowane miejsce, żeby spędzić tam resztę przerwy.
Lubię natomiast tłumaczyć innym cokolwiek albo dzielić się swoją wiedzą, ale tego inni przeważnie nie chcą słuchać albo po prostu nie znajduję takiej okazji.
A może psychologia trochę pomogłaby mi w zrozumieniu innych i wypracowaniu sobie pewnych zachowań? Macie jakąś sprawdzoną lekturę?
5w4 INTP
/// Teraz jestem bardziej ENTP i wychodzi mi niby 7w8, ludzie się zmieniają XD

Awatar użytkownika
TowarzyszFrytas
Posty: 496
Rejestracja: wtorek, 30 sierpnia 2011, 15:30
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowiecka Radziecka Republika Ludowa
Kontakt:

Re: Jak żyć w szkole, z klasą?

#13 Post autor: TowarzyszFrytas » sobota, 1 listopada 2014, 00:43

Skoro to matfiz to trzeba ustalić jedno: Oni nie mają pojęcia co mówi Twoje ciało. Banda ścisłowców nie zobaczy metafory jak im na łeb spadnie, a mają rozumieć mowę ciała ... i jeszcze ją nad interpretować.
Jako kobieta nie jesteś lepsza z majzy i fizy od nikogo bo to uwłacza męskiej godności. Takie są zasady i już XD To Ciebie oni mogą uczyć, nie odwrotnie (chyba, że już matura za pasem i nie ma czasu na godność).
Ludzie nie są trujący, wkurwiający tak ale jednak mogą siedzieć obok i nie zabijają.
Jeśli zbyt długo spoglądasz na Lisa to Lis spogląda na Ciebie
Socjo: LIS (Logiko Intuicyjny Sekstrawertyk)
Ring-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!

Awatar użytkownika
methylene_blue
Posty: 122
Rejestracja: poniedziałek, 28 października 2013, 23:04
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: 18. południk

Re: Jak żyć w szkole, z klasą?

#14 Post autor: methylene_blue » sobota, 1 listopada 2014, 01:04

TowarzyszFrytas pisze: Jako kobieta nie jesteś lepsza z majzy i fizy od nikogo bo to uwłacza męskiej godności. Takie są zasady i już XD To Ciebie oni mogą uczyć, nie odwrotnie (chyba, że już matura za pasem i nie ma czasu na godność).
Nie zawsze. Też mam za sobą mat-fiz i zdarzały się zarówno dziewczyny naprawdę dobre w wymienionych przedmiotach, jak i panowie, dla których nie były one, delikatnie mówiąc, najmocniejszą stroną. Jak już pisałam, ludzie trafiają do danej klasy z różnych powodów. Także z przypadku, albo na zasadzie selekcji negatywnej - wybieram mniejsze zło. A nawet jeśli w tym stwierdzeniu byłoby trochę prawdy, to zawsze pozostają inne przedmioty, z których ludzie niedomagają, a zdać je jakoś trzeba :wink:

Co do mowy ciała - pełna zgoda. Nie można aż tak przejmować się tym, jak inni interpretują taki czy inny gest, tego nie sposób przewidzieć. Mogą też zupełnie nie zwracać na takie rzeczy uwagi.
Ostatnio zmieniony sobota, 1 listopada 2014, 01:10 przez methylene_blue, łącznie zmieniany 1 raz.
5w4 sp/sx
INTP-T
LII - Robespierre prawie bez głowy

Nie ma książek moralnych lub niemoralnych. Są książki napisane dobrze lub źle. (Oscar Wilde)

Awatar użytkownika
TowarzyszFrytas
Posty: 496
Rejestracja: wtorek, 30 sierpnia 2011, 15:30
Enneatyp: Obserwator
Lokalizacja: Mazowiecka Radziecka Republika Ludowa
Kontakt:

Re: Jak żyć w szkole, z klasą?

#15 Post autor: TowarzyszFrytas » sobota, 1 listopada 2014, 01:06

methylene_blue pisze:
TowarzyszFrytas pisze: Jako kobieta nie jesteś lepsza z majzy i fizy od nikogo bo to uwłacza męskiej godności. Takie są zasady i już XD To Ciebie oni mogą uczyć, nie odwrotnie (chyba, że już matura za pasem i nie ma czasu na godność).
Nie zawsze. Też mam za sobą mat-fiz i zdarzały się zarówno dziewczyny naprawdę dobre w wymienionych przedmiotach, jak i panowie, dla których nie były one, delikatnie mówiąc, najmocniejszą stroną. Jak już pisałam, ludzie trafiają do danej klasy z różnych powodów. Także z przypadku, albo na zasadzie selekcji negatywnej - wybieram mniejsze zło. A nawet jeśli w tym stwierdzeniu byłoby trochę prawdy, to zawsze pozostają inne przedmioty, z których ludzie niedomagają, a zdać je jakoś trzeba :wink:
No tak, coś pisałem o metaforach itp ... :D

Tu nie chodzi o to jak jest naprawdę tylko o to jak facet ma się przyznać, że kobieta jest lepsza z matmy od niego ;)
Jeśli zbyt długo spoglądasz na Lisa to Lis spogląda na Ciebie
Socjo: LIS (Logiko Intuicyjny Sekstrawertyk)
Ring-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!
Gering-ding-ding-ding-dingeringeding!

ODPOWIEDZ