Czy Piątki mają pewnych przyjaciół?
- Orest Reinn
- Posty: 190
- Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 16:30
dla mnie zdobywanie osób które traktują mnie jak przyjaciela trudne nie jest... wiem że mogę na nich liczyć w potrzebie i sam dla nich zrobiłbym wiele... przyjaźń? ja tego tak nie określam... znajomość tak
dlaczego nie przyjaźń? nie oczekuje od nich nic... nie chce oczekiwać żeby kiedyś się nie zawieść jak do tej pory w życiu straciłem dwóch przyjaciół definiowanych przezemnie tak jak ci których mam obecnie...
więcej niż koledzy...
obecnie mam trzech przyjaciół (jeden od urodzenia właściwie, z drugim znam się 2 lata a z trzeim pół roku) i byłą dziewczynę która staje się moją najbliższą przyjaciółką. Są to osoby których nie potrafiłbym oszukać i przed którymi w zasadzie nie mam tajemnic...
poza nimi wiem o kilku osobach które uznają siebie za moich przyjaciół... i ich w zasadzie też traktuje jako kogoś więcej... choć wiem że przy nich najprawdopodobniej nie odkryje mojej innej natury jak typowej piątki...
co do tego że ludzie ranią... nie spotkałem się z tym... moje podejście do życia jest jakie jest i jak już mówiłem ufam wszystkim ludziom ale nic od nich nie oczekuje i niczego się po nich nie spodziewam... póki co takie myślenie bardzo mi pomogło
dlaczego nie przyjaźń? nie oczekuje od nich nic... nie chce oczekiwać żeby kiedyś się nie zawieść jak do tej pory w życiu straciłem dwóch przyjaciół definiowanych przezemnie tak jak ci których mam obecnie...
więcej niż koledzy...
obecnie mam trzech przyjaciół (jeden od urodzenia właściwie, z drugim znam się 2 lata a z trzeim pół roku) i byłą dziewczynę która staje się moją najbliższą przyjaciółką. Są to osoby których nie potrafiłbym oszukać i przed którymi w zasadzie nie mam tajemnic...
poza nimi wiem o kilku osobach które uznają siebie za moich przyjaciół... i ich w zasadzie też traktuje jako kogoś więcej... choć wiem że przy nich najprawdopodobniej nie odkryje mojej innej natury jak typowej piątki...
co do tego że ludzie ranią... nie spotkałem się z tym... moje podejście do życia jest jakie jest i jak już mówiłem ufam wszystkim ludziom ale nic od nich nie oczekuje i niczego się po nich nie spodziewam... póki co takie myślenie bardzo mi pomogło
Nie mam przyjaciól. Kiedyś może(choć też chyba nie), ale obecnie większość wyjechała za granice. Czy dobrze mi z tym hmmm... chyba nikomu z takim stanem rzeczy nie może być dobrze. Jednocześnie chciałbym podkreślić że nie zwalam winy za tą sytuacje na innych ludzi bo wina leży tylko i wyłącznie po mojej stronie. To ja oddalam się od wszystkich nawet jak jest okazja żeby w końcu się przełamać.
Mam może paru kolegów/koleżanek ale ostatnio długo się zastanawiałem: jeżeli byłaby taka sytuacja że jeden dzień muszę przenocować poza domem z jakiejś przyczyny, a nie mam pieniedzy na hotel, ani nie moge skorzystać z rodziny to czy ktoś by mnie przygarną na jedna noc. Doszedłem do wniosku, że nie i że spałbym chyba na dworcu. Ci których znam bliżej odmówiliby wymyślając różne wymówki, a tych których znam słabiej nawet bym nie pytał przez wzglad na moją jakąś dumę która by mi nie pozwoliła.
Mam może paru kolegów/koleżanek ale ostatnio długo się zastanawiałem: jeżeli byłaby taka sytuacja że jeden dzień muszę przenocować poza domem z jakiejś przyczyny, a nie mam pieniedzy na hotel, ani nie moge skorzystać z rodziny to czy ktoś by mnie przygarną na jedna noc. Doszedłem do wniosku, że nie i że spałbym chyba na dworcu. Ci których znam bliżej odmówiliby wymyślając różne wymówki, a tych których znam słabiej nawet bym nie pytał przez wzglad na moją jakąś dumę która by mi nie pozwoliła.
5w4, LII (INTj)
-
- Posty: 56
- Rejestracja: piątek, 31 sierpnia 2007, 12:44
Zawieranie przyjaźni, w ogóle znajomości, przychodziło mi zawsze bardzo trudno. Ale jak spojrzę wstecz, to zauważam, że zawsze był ktoś, z kim byłam w miarę blisko, z kim mogłam się podzielić swoimi wywodami filozoficznymi na temat życia swojego i ogólnie pojętej ludzkości Zauważam też jedną prawidłowość, że zawsze to była jedna, co najwyżej dwie osoby, które po pewnym czasie gdzieś mi się zapodziewały, gdzieś po drodze się gubiły, znikały... i przychodziły nowe znajomości. Nie wiem, czy to jest normalna kolej rzeczy, że ludzie przychodzą i odchodzą jak wszystko w życiu, czy to ja nie potrafię utrzymać przyjaźni, znajomości... nie wiem... Nie wiem, czy to nie wynikało z tego, że po prostu nie potrzebuję tłumu ludzi wokół siebie i podświadomie ograniczam się do jednej, dwóch osób...
Mam też takie dziwne myśli, że jak się do kogoś odezwę, zagadam, choćby na gg, to będę się narzucać albo przeszkadzać, a nie chciałabym być upierdliwa
Bleeh, życie jest do bani generalnie
Mam też takie dziwne myśli, że jak się do kogoś odezwę, zagadam, choćby na gg, to będę się narzucać albo przeszkadzać, a nie chciałabym być upierdliwa
Bleeh, życie jest do bani generalnie
Od zawsze marudziłem, że nie mam przyjaciół, że nikomu nie można ufać itd. bo istotnie na kilku znajomych się zawiodłem. Nikogo nie nazwałem przyjacielem, bo jak mówiłem: "nie mogę powiedzieć mu wszystkiego". Ale czy ja na prawdę nie mogłem czy po prostu nie chciałem/nie umiałem to nie wiem do dziś... wydawało mi się po prostu, że ludziom, których znam nie mogę do końca ufać. Ale to chyba bardziej jest tak, że nie potrafię ufać innym.
Teraz kiedy mam znajomych w internecie, ludzi na których na prawdę mi zależy i z którymi potrafię rozmawiać na wiele tematów chyba nie mogę powiedzieć, że nie mam przyjaciół (owszem, są wirtualni, ale są) jednak czy na żywo potrafiłbym rozmawiać z nimi tak swobodnie jak przez internet to wątpię... taki już chyba los piątki (a przynajmniej mój). Jest ciężko, ale tak jest.
Teraz kiedy mam znajomych w internecie, ludzi na których na prawdę mi zależy i z którymi potrafię rozmawiać na wiele tematów chyba nie mogę powiedzieć, że nie mam przyjaciół (owszem, są wirtualni, ale są) jednak czy na żywo potrafiłbym rozmawiać z nimi tak swobodnie jak przez internet to wątpię... taki już chyba los piątki (a przynajmniej mój). Jest ciężko, ale tak jest.
5w4
właśnie dla mnie to jest największy ból... pierwszą osobą której bez problemu mogłem powiedzieć wszystko była osoba której w życiu na oczy nie widziałem... jak sobie zdałem sprawę z tego jak jest to chore znalazłem w życiu 3 osoby z których jedna stała się po krótkim czasie moją dziewczyną a obecnie jest przyjaciółką z którą potrafie rozmawiać o wszystkim... teraz zaczynam zmuszać się do otwierania na ludzi... zmuszać jak zmuszać... nagle sami zaczeli się na mnie otwierać... to chyba działa na zasadzie rewanżowania się
Przy mnie to się ludzie zawsze otwierali
A ja nie widzę powodu dla którego miałbym zmuszać się do mówienia znajomym o sobie... w internecie potrafię, jest mi tak dobrze i to mi chyba wystarczy. W realu nie potrafię, nie chcę i nie mam zamiaru się zmuszać. Jednak teraz już to zrozumiałem i oswajam się z tym, już nie marudzę, że nie mam komu się wygadać
A ja nie widzę powodu dla którego miałbym zmuszać się do mówienia znajomym o sobie... w internecie potrafię, jest mi tak dobrze i to mi chyba wystarczy. W realu nie potrafię, nie chcę i nie mam zamiaru się zmuszać. Jednak teraz już to zrozumiałem i oswajam się z tym, już nie marudzę, że nie mam komu się wygadać
5w4
Re: Czy Piątki mają pewnych przyjaciół?
Tak Kogo w swoim życiu spotkałam i dopuściłam do siebie to mnie zranił i opuścił... I teraz nie mam przyjaciółDebora pisze:Kto jest piatka niech mi powie, czy dostrzega w swoim otoczeniu smutny fakt, ze wszystkie osoby ktorym sie chodz troche ufa opuszczja cie lub rania?
5w6
Widzieć, czego nie widzieliśmy,
Być tym , kim nie byliśmy,
Wyjść z poczwarki i poszybować,
Opuścić ziemię, błękit pocałować,
Znów się urodzić, być kimś innym:
Prawda to jest, czy sen niewinny?
Widzieć, czego nie widzieliśmy,
Być tym , kim nie byliśmy,
Wyjść z poczwarki i poszybować,
Opuścić ziemię, błękit pocałować,
Znów się urodzić, być kimś innym:
Prawda to jest, czy sen niewinny?
No cóż, ja nie mam przyjaciół , a co najwyżej kolegów i koleżanki
Wszystko przez to, że nie jestem tak komunikatywny tak jak bym chciał. Ale chyba robię postępyBo lubie sobie wyobrzić jak jestem lwem salonowym, na przykład jak maverick w Top Gun. Co innego moja siostra , ona jest moją przeciwnością
Wszystko przez to, że nie jestem tak komunikatywny tak jak bym chciał. Ale chyba robię postępyBo lubie sobie wyobrzić jak jestem lwem salonowym, na przykład jak maverick w Top Gun. Co innego moja siostra , ona jest moją przeciwnością
Wygrywa ten, któ ma jasno określony cel i pragnienie, aby go osiągnąć.
- Orest Reinn
- Posty: 190
- Rejestracja: czwartek, 10 maja 2007, 16:30
Komunikatywność nie musi wcale zaważać. Może się okazać, że w jest wręcz przeciwnie niż by się mogło zdawać. Ludziom otaczających się gronem ludzi, może się nie udać odróżnić od reszty tego prawdziwego, szczerego przyjaciela na całe życie, podczas, gdy osoba mniej otwarta, a co za tym idzie, staranniej dobierająca sobie znajomych, nie będzie miała tego problemu.
5w4
XNTp
XNTp
Nie toleruje słowa przyjaciel/przyjaciółka. Zawsze wydaje mi się to takie na wyrost. Nie używam go nigdy, a nawet gdybym chciała to i tak nie ma nikogo kogo mogłabym tak nazwać.
Za to mogę spokojnie powiedzieć, że mam bardzo dobrą koleżankę, taką do której można pójść ze wszystkim. "Znam" ją jakieś 3 lata i zapewne tylko dlatego, że mieszka bardzo daleko ode mnie dalej mamy ze sobą tak dobry kontakt. W innym przypadku już dawno bym uznała nasze "bliskie relacje" za zamach na moją wolność/niezależność i wszystko diabli by wzięli.
Właściwie to nie przywiązuje się do ludzi ani oni do mnie i bardzo mi z tym dobrze. Nie mam ochoty tego zmieniać. Lubię to jak jest - tylko znajomi których spotykam jedynie w szkole/na zajęciach i Ona, z którą kontaktować się mogę jedynie przez sms'y. Lubię moją samotność.
Za to mogę spokojnie powiedzieć, że mam bardzo dobrą koleżankę, taką do której można pójść ze wszystkim. "Znam" ją jakieś 3 lata i zapewne tylko dlatego, że mieszka bardzo daleko ode mnie dalej mamy ze sobą tak dobry kontakt. W innym przypadku już dawno bym uznała nasze "bliskie relacje" za zamach na moją wolność/niezależność i wszystko diabli by wzięli.
Właściwie to nie przywiązuje się do ludzi ani oni do mnie i bardzo mi z tym dobrze. Nie mam ochoty tego zmieniać. Lubię to jak jest - tylko znajomi których spotykam jedynie w szkole/na zajęciach i Ona, z którą kontaktować się mogę jedynie przez sms'y. Lubię moją samotność.
9w1 (?)
"Control your emotion or it will control you."
"Control your emotion or it will control you."
ja przyjaciółmi określam jedynie osoby które same kiedyś stwierdziły że są moimi przjaciółmi... zrobiłbym dla nich prawie wszystko... zresztą jak dla wszystkich osób które nie darzę antypatią... człowiek mnie skrzywdzić nie potrafi a na pewno nie reprezentant tej płci co ja
jeśli się od kogoś niczego nie oczekuje a dostaje się w zamian wiele choć niby nic to sądze że można nazwać to przyjaźnią...
przyjaźń jak dla mnie to nie oparcie w trudnych chwilach bo to daje wtedy każdy lecz pomoc na codzień... chęć dostrzeżenia naszego świata
ingerencja w nasze ja
nie piątkowe? nasza wolność i samotnia nam na to nie pozwalają? ale z drugiej strony czemu nie obdarczyć kogoś częścią naszego życia? przecież niektórzy naprawdę chcą być podporą w życiu innych i wiedzieć o co chodzi...
jeśli się od kogoś niczego nie oczekuje a dostaje się w zamian wiele choć niby nic to sądze że można nazwać to przyjaźnią...
przyjaźń jak dla mnie to nie oparcie w trudnych chwilach bo to daje wtedy każdy lecz pomoc na codzień... chęć dostrzeżenia naszego świata
ingerencja w nasze ja
nie piątkowe? nasza wolność i samotnia nam na to nie pozwalają? ale z drugiej strony czemu nie obdarczyć kogoś częścią naszego życia? przecież niektórzy naprawdę chcą być podporą w życiu innych i wiedzieć o co chodzi...
- Zielony smok
- VIP
- Posty: 1855
- Rejestracja: czwartek, 14 grudnia 2006, 19:17
- Enneatyp: Mediator
- Lokalizacja: następna stacja...
Hmm... tak sobie czytam te posty i próbuję ocenić, jak to u mnie jest. W moim życiu zawsze były jakieś bliskie osoby, choć z perspektywy stwierdzam, że była to bardziej zażyłość niż przyjaźń.
Tak naprawdę, to mam jednego najprawdziwszego przyjaciela, który nigdy nie zawodzi i na którym moge polegac na 100 procent. Do tego kilka osób, z którymi jestem bardzo blisko, choć one nie wiedzą o mnie wszystkiego (być może najważniejszego?).
Natomiast jestem osobą towarzyską, która jak już się znajdzie na imprezie (na którą bardzo często okropnie mi się nie chce iść), zagaduje do wielu osób (oczywiście alkohol pomaga ). Ci którzy mnie nie znają naprawdę, mogą myślec, że jestem bezproblemową ekstrawertyczką.
Tak naprawdę, to mam jednego najprawdziwszego przyjaciela, który nigdy nie zawodzi i na którym moge polegac na 100 procent. Do tego kilka osób, z którymi jestem bardzo blisko, choć one nie wiedzą o mnie wszystkiego (być może najważniejszego?).
Natomiast jestem osobą towarzyską, która jak już się znajdzie na imprezie (na którą bardzo często okropnie mi się nie chce iść), zagaduje do wielu osób (oczywiście alkohol pomaga ). Ci którzy mnie nie znają naprawdę, mogą myślec, że jestem bezproblemową ekstrawertyczką.
5w4, INFP
alkohol każdemu rozwiąże językPoetessa pisze:Natomiast jestem osobą towarzyską, która jak już się znajdzie na imprezie (na którą bardzo często okropnie mi się nie chce iść), zagaduje do wielu osób (oczywiście alkohol pomaga ). Ci którzy mnie nie znają naprawdę, mogą myślec, że jestem bezproblemową ekstrawertyczką.
Wygrywa ten, któ ma jasno określony cel i pragnienie, aby go osiągnąć.