Strona 18 z 21

Re: Imprezy

: wtorek, 1 stycznia 2013, 17:41
autor: Grin_land
no ja też się powynarzekałam przed, ze trzy razy już jęczałam "a może nie idzmy, ja nie chcęęę", ale wiem że im więcej narzekam i im bardziej nie chcę iść tym później fajniejsza impreza jest, i się sprawdziło, strasznie żałowałam że mnie szybko zmógł alkohol (bo mało i rzadko pijam i wypicie w ciągu 5 godzin trzech kieliszków wódki i kilku łyków szampana jest dla mojego organizmu szokiem) i musieliśmy się po 2 zbierać bo choć już przycichło to ludzie byli fajni, muzyka momentami obciachowa ale świetnie się do niej wygłupiało.
Widze, że Cotta miała podobnie, ciekawa jestem czy Wy też miewacie tak, że nastawiając się na fajną lub choć normalną imprezę wracacie rozczarowani a idąc w marudnym nastroju i nastawieniem "na nie" jest zwykle rewelacyjnie?
Chyba tylko zloty łamią tę zasadę u mnie, przeważnie się na nie umiarkowanie cieszę i zwykle co najmniej trzymają poziom.

Re: Imprezy

: wtorek, 1 stycznia 2013, 19:43
autor: Mirabelka250
Bo im bardziej negatywnie jesteś nastawiona, tym większe wrażenie wywrze na tobie coś pozytywnego. Okazuje się, że wcale nie było aż tak źle jak myślałaś, że mogłoby być.
Ja też tak mam, dlatego jak zadecyduję, że gdzieś idę, to raczej nigdy nie szukam wymówek ;)

Re: Imprezy

: wtorek, 1 stycznia 2013, 22:03
autor: atis
Litwonojow - skrót myślowy. Są ludzie, co ZAWSZE w ostatniej chwili mówią, że jednak nie idą bo "coś im wypadło" - to taka łagodniejsza wersja "nie chce mi się i mam gdzieś was i fakt, ze sie deklarowałem". Zdecydowanie lepiej, bez względu na przyczyny, podać JAKĄŚ wiarygodną i chociaż trochę związaną z prawdą, jak to faktycznie problem o którym nie chce się mówić, powiedzieć dokładnie "mam problemy ale nie chcę o tym rozmawiać i przepraszam, ale nie mam nastroju na zabawę". A nie "sorry, coś mi wypadło" - najbardziej to typowe w imprezach firmowych, które u mnie odbywają się średnio raz w miesiącu, a gdzie jest stała grupa osób (niedzieciatych, nieuczących się, samotnych i wolnych) którym notorycznie w ostatniej chwili się odechciewa i nie silą się nawet na wymówiki. I TO WŁAŚNIE ZŁO i proszenie się o bycie uważanym za wkurzającego odludka.
ale wiem że im więcej narzekam i im bardziej nie chcę iść tym później fajniejsza impreza jest, i się sprawdziło,
Hm.. dość często słyszę podobne stwierdzenia od bardzo wielu osob, jednak w swoim przypadku nie robię z tego reguły. Gdy idę z dobrym nastrojem, zawsze się dobrze bawię, gdy idę z fatalnym, bawię się różnie. Pomijam sytuacje gdzie /bez względu na nastrój/ spiłam się tak, że urwał mi się film i w sumie nie wiem, jak się bawiłam gdyż to już przeszłość, a moje nowe, niepijące JA na wieki będzie umierać ze wstydu z powodu powyższych. Zdarza mi się przed samą imprezą, zwlaszcza wymagającą więcej zachodu, że dostaję organizacyjnego spadku formy i mi się odechciewa. W zależności od poziomu odechcenia - albo się zmuszam i idę, albo wymówkuję. Generalnie wyznaję jednak zasadę, że nic na siłę i jak mam ochotę, zamiast jechac na imprezę, przeleżeć cały wieczór z książką, obżerając się makaronem i czekoladą - to tak właśnie robię.

Re: Imprezy

: środa, 2 stycznia 2013, 01:45
autor: MrZofiarz
W ostatniej chwili poszłam do znajomej. Było kameralnie i można było sobie spokojnie pogadać: )
Oprócz tego niemalże ogłuchłam, bo petarda wybuchła mi koło ucha. No i mam po niej ślad na nodze.

Ale ogólnie było całkiem miło, aż się nie spodziewałam.

Re: Imprezy

: środa, 2 stycznia 2013, 15:01
autor: Rvannith
Znalazłam ostatnio swój stary post, chyba sprzed paru lat, w którym użalałam się, że sylwestra spędzę wśród prawie obcych ludzi, z beznadziejną muzyką i jeszcze będzie trzeba udawać, że się dobrze bawię - tego typu dyrdymały. Jaki człowiek był głupi i skupiony na sobie. Oczywiście, dalej odczuwam strach przed wychodzeniem do ludzi ale tak jak piszecie wyżej - potem okazuje się, że imprezy nie są takie straszne i koniec końców zabawa była niezła.
W tym zaś roku byłam z jednym takim niepijącym i z kotem. Też dobrze.

Re: Imprezy

: środa, 2 stycznia 2013, 17:02
autor: sjofh_ystad
Fajnie było mi. Najlepszy sylwek od wieelu lat :D
Decyzja o nieprzyłączaniu się do pijących wódę, kupieniu dobrego rumu i piciu go z miętą, miodkiem i cytryną (przy czym za każdym razem było go więcej) była świetna. Przy okazji rozpropagowałem moją ambrozję :D
Łeb w ogóle nie bolał, ale może to również dzięki temu, że koło 3 przemieściłem się z częścią ekipy na drugi koniec miasta, zapewniając sobie odpowiednią dawkę ruchu i powietrza zimnego.

Ale zmęczenie długotrwałym towarzystwem ludzi się skumulowało i teraz wychodzi na wierzch. Uff, dalej jestem sobą :D

Re: Imprezy

: środa, 2 stycznia 2013, 19:03
autor: MrZofiarz
sjofh_ystad pisze:(...)kupieniu dobrego rumu i piciu go z miętą, miodkiem i cytryną (przy czym za każdym razem było go więcej) była świetna.
Hm... Zafascynowało mnie, muszę kiedyś spróbować! : D

Re: Imprezy

: środa, 2 stycznia 2013, 19:36
autor: Enturie
@sjofh_ystad, skąd pomysł na ten rum? ;D

Re: Imprezy

: środa, 2 stycznia 2013, 21:26
autor: winterbreak
Hah, swojej natury nie przezwyciężysz..
Ja miałam świetnego sylwka, sprawdzona, stała ekipa, to samo miejsce co rok temu, no warunki idealne. Impreza się udała, jak najbardziej. A jednak musiałam mieć mały kryzys, kiedy wyszłam na pół godziny do drugiego pokoju czytać książkę, bo czułam się przybita obecnością ludzi ^^". (inna sprawa, że impreza trwała od 30stego wieczorem ;) więc kombos 2 noce z ludźmi)

Re: Imprezy

: czwartek, 3 stycznia 2013, 13:58
autor: sjofh_ystad
Enturie pisze:@sjofh_ystad, skąd pomysł na ten rum? ;D
Od rodziców, którzy stosowali to np. na przeziębienia, z tym, że oni lali trochę mniej rumu i robili to ze zwykłą czarną herbatą.
Na punkcie mięty z miodem i opcjonalnie cytryną mam fioła od paru lat. Musiałem to wszystko połączyć :) Rum kupiłem Baccardi Gold za ponad 5 dyszek (i tak promocja), sylwek raz do roku w końcu. Oczywiście, im więcej rumu, tym więcej potrzeba miodu. No i nie można przeginać, bo to łatwo wchodzi, tak jak dla mnie wódka miętowa, a rum ma 37.5% jednak.
MrZofiarz pisze:Hm... Zafascynowało mnie, muszę kiedyś spróbować! : D
Polecam, Robert Makłowicz :D

Re: Imprezy

: czwartek, 3 stycznia 2013, 22:46
autor: bodzios
winterbreak pisze:Ja miałam świetnego sylwka, sprawdzona, stała ekipa, to samo miejsce co rok temu, no warunki idealne.
Podobnie u mnie, z tym, że miejsce zmieniamy co roku. w zależności od tego, kto kiedy pracuje (niektórzy znajomi robią w Sylwestra i/lub w Nowy Rok, co ze względów logistycznych zmusza do zmian). Czasem jest mniej osób, czasem więcej, czasem ktoś wpadnie na dwie godzinki, ale rdzeń ekipy jest niezmienny.

Re: Imprezy

: poniedziałek, 7 stycznia 2013, 20:24
autor: TowarzyszFrytas
Moja stała ekipa się rozpadła i ot siedziałem i oglądałem sylwester z dwójką. (i w tv i w towarzystwie dwójki - mamy :P)
A jak już się zdecydowałem iść z jednym innym znajomym nolifem na plac miejski to dostałem fajerwerkiem w nogę i tyle mojego sylwestrowania.

Re: Imprezy

: poniedziałek, 7 stycznia 2013, 20:43
autor: MrZofiarz
TowarzyszFrytas pisze: A jak już się zdecydowałem iść z jednym innym znajomym nolifem na plac miejski to dostałem fajerwerkiem w nogę i tyle mojego sylwestrowania.
Też udało mi się zarobić petardą w tym roku.
Do tego jeszcze na moment ogłuchłam.

Re: Imprezy

: środa, 13 lutego 2013, 02:03
autor: paullie
uwielbiam imprezy! muzyka i taniec to glowne powody dla ktorych chodze... rzadko pije, ale jak na imprezie, to lubie :D ale moj najwiekszy strach to upic sie tak zeby nie pamietac... wiec panuje nad iloscia :wink:
wychodzi wtedy ze mnie 'moje szalone ja' zero niesmialosci, krolowa parkietu i straszna ze mnie flirciara wtedy... lubie jak faceci podchodza i zagaduja :twisted: mimo, ze wiem ze takim 'prowokowaniem' moge sobie zaszkodzic :oops:
czesto bawiie sie, ale tak jakby pozostaje zdystansowana i skupiona na sobie - tlum pozwala pozostac anonimowym...

Re: Imprezy

: środa, 13 lutego 2013, 16:48
autor: Tortuga
Chodzisz sama, czy ze znajomymi? Czytałem, że piątki potrafią świetnie się bawić w obcym, niezobowiązującym towarzystwie. Coś jak impreza przy palmach z tubylcami gdzieś na wakacjach. :wink: