Kontrfobijne 6
Tak, ale w jego przypadku powrotu nie ma - czasem go widuję jak jeździ z jakimiś paniusiami - schudło mu się od tego czasu trochę, chyba wqrwił jeszcze parę osób
A czy kontrfobikiem można się stać tak po prostu chcąc tego, czy to kwestia powiedzmy przyparcia do muru przez życie? Osobista decyzja żeby się z własnych ograniczeń wyzwolić?
Czy naturalna żądza mocniejszych wrażeń?
A czy kontrfobikiem można się stać tak po prostu chcąc tego, czy to kwestia powiedzmy przyparcia do muru przez życie? Osobista decyzja żeby się z własnych ograniczeń wyzwolić?
Czy naturalna żądza mocniejszych wrażeń?
- SuperDurson
- Moderator
- Posty: 2939
- Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kraków
Na mój gust to każda szóstka jest fobiczno-kontrfobiczna a to czy nazywamy ją fobiczną, czy kontrf.. zależy od tego które zachowania i motywy przeważają w większości sytuacji. Skoro możemy zmieniać/wybierać nasze zachowania to możemy "zostać kontrfobikiem".Pablo pisze:A czy kontrfobikiem można się stać tak po prostu chcąc tego, czy to kwestia powiedzmy przyparcia do muru przez życie? Osobista decyzja żeby się z własnych ograniczeń wyzwolić?
Czysta kontrfobiczność, sama w sobie jest tylko metodą (klasą metod?) tak jak fobiczność - fobiczność preferuje metody ucieczka/skrytość/obserwacja, kontrfobiczność atak/eskalacja/test.. Można używać i tych i tych. Zmieniając proporcje ich użycia można "stać się bardziej fobicznym/kontrfobicznym".
Myślę, że mozna się stać kontrfobikiem chcąc tego i ćwicząc odpowiednie zachowania. Przyparcie do muru może pomóc, bo gdy strach jest olbrzymi, a nie ma się gdzie schować, ani uciec to pozostaje jeszcze atak.
Tylko takie przyparcie do muru może też zaszkodzić, bo słabsze jednostki mogą wtedy po prostu pęknąć i pozbyć się wiary.. Bez paliwa nie pojedziesz..
Mi "się przełączyło" po takim przyparciu do muru, tylko ja wpadłem w tą ścianę z rozpędu główką i obróciło się wszystko o 180 stopni - z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że to nie było najlepsze rozwiązanie. Zyskałem owszem wiele doświadczeń i umiejętności, lecz jeszcze więcej blizn i bólu.
Co za dużo to nie zdrowo.
Na mój gust idealna proporcja ataku do ucieczki - jak dla mnie - jest gdzieś w granicach 6:4 z przewagą ataku.. Mocne odchylenia są coraz mniej zdrowe..
Mam wrażenie, że kontrfobicy żyją krócej.. Za to intensywniej
Gwarantuję Ci, że na przykład skrajnie kontrfobiczne sześć dało by do zrozumienia temu gościowi co i jak najprawdopodobniej już na pierwszych zajęciach. Całkiem możliwe, że samym wyrazem twarzy i bijącą z oczu intencją mordu.. Widziałeś kiedyś skrajnego kontrfobika, gdy ktoś wali z nim w ch..?
Często do takich sytuacji w ogóle nie dochodzi bo skrajny kontrfobik zazwyczaj jest odbierany już z daleka jako "chodź to sobie poćwiczę na Tobie nowe kombo" i przykro to mówić często uderza zanim pomyśli..
Można takie osoby zobaczyć na meczach w pierwszym rzędzie, na bramce w drogim klubie, w więzieniu, czy w barze dla motocyklistów..
Wnioski: Da się przesunąć linię fobiczność/kontrfobiczność, lecz wypada pamiętać, że najbardziej korzystnym jej umiejscowieniem jest środek i jego okolice.
- Prowokacja
- Posty: 519
- Rejestracja: niedziela, 3 lutego 2008, 18:02
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Lodz
- Kontakt:
- SuperDurson
- Moderator
- Posty: 2939
- Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kraków
Pablo pisze:A-ha
Wspomniałeś kiedyś że jesteś adrenalinoholikem a to się wiąże z lękiem, właściwie to strachem ale to jest lęk ukierunkowany. Jakie są sytuacje kiedy czujesz że jedziesz na katecholaminach Durson?
- lĘkiem, sytuacjE - musiałem, w cytacie poprawiłem
Dopamina też jest katecholaminą..
Nadopaminizować się uwielbiam - wystarczy zrobić coś co nastraja Cię pozytywnie. Czasami idę ulicą i witam się ze wszystkimi po drodze, na prawdę ze wszystkimi.. - to wystarczy.. (zajebiste, gdy chcesz mieć BARDZO mocny, BARDZO pozytywny stan przez dłuższą chwilę.. - np. na rozmowie kwalifikacyjnej, czy na kawie z koleżanką.. )
Czasami po prostu pompuję się nią całkiem naturalnie, gdy rozpierdala mnie duma i szczęście bo skończyłem coś dużego i dla mnie ważnego..
Ze strachem jest inaczej - ja wiem, że muszę się bać żeby żyć normalnie. Serio. Jak unikam stresów i lęku to to się gdzieś głęboko kumuluje i w pewnym momencie wybucha samo - nagle, niespodziewanie, impulsem wyskakuję z jadącego pociągu bo akurat wiedziałem że fajnie wyląduję, czy wbiegam w grupkę pijanych samców tocząc pianę.. Nie dzięki, nie skorzystam, zęby na tym zjadłem..
Porcjuję to dzisiaj, z premedytacją. Wiem, że mocno mnie energetyzuje wysokość - boję się jej, więc skaczę kiedy tylko mogę. Im wyżej, tym lepiej.
Jak tylko jest gdzieś blisko jakieś wesołe miasteczko to nałogowo łażę tam i sprawdzam po kolei wszystko.. A na co lepsze chodzę po kilka razy, co kilka dni..
Kocham prędkość więc poznałem kilku miastowych rajdowców i po nocach czasami jeżdżę z nimi na wyścigi, jako pasażer bo nie ufam w swoje umiejętności w tej kwestii..
Idąc czasami ulicą prowokuję chodem, czy sposobem bycia (czasami wręcz nieświadomie..) czekając aż ktoś postanowi zaatakować chuderlaka.. I niszczę zazwyczaj w kilku ruchach (albo mnie niszczą ) rycząc jak zwierzę. Jednemu kiedyś w amoku prawie odgryzłem nos.. Swoją drogą szkoda, że sobie nie zrobiłem wtedy zdjęcia z krwią cieknącą z ust i obłędem w oczach - a widziałem się w lustrze - sam się siebie bałem..
Prowokuję czasami Policję, czy Straż Miejską i staram się ich przegadać, lub urobić jak ciepłe bułeczki..
Jeżdżę bez biletów, żeby czuć że kanary mogą w każdej chwili wejść i ja wtedy będę musiał jakoś zareagować i ich spławić, albo negocjować..
Gdy gram w jakieś gry to nawet gdy jestem o wiele lepszy to celowo popełniam błędy i ZAWSZE daję przeciwnikowi realne szanse na zwycięstwo. Żeby wiedzieć, że w każdej chwili los może się odwrócić..
Czasami czekam na ostatnią chwilę, tak aby czasu było tylko na styk, albo troszkę mniej - żebym musiał dać z siebie wszystko bo inaczej się spóźnię..
Nie może być zbyt spokojnie - ja wtedy coś psuję, aby była presja..
Muszę czuć na sobie delikatny oddech strachu bo wtedy jestem szybszy i wydajniejszy..
Po prostu ja czasami lubię się bać!
Pompuję się tym jak ćpun i jadę na adrenalinie jak na speedzie..
To takie zajebiste uczucie kiedy delikatna, zimna ciarka przechodzi po całych plecach, serce zaczyna bić jak oszalałe, włosy się jeżą, a Ty wiesz, że Twoja siła, szybkość i precyzja wzrosły tysiąckrotnie.. Zmysły zamieniają się w kłujące szpilki i zauważasz tak niesamowite detale (np. WYCZUWASZ kroplę potu wzrastającą na twarzy osoby obok, czy stojąc wysoko zauważasz niedostrzegalne normalnie szczegóły w olbrzymiej odległości!), że to jest coś za co oddam baaaaardzo wiele, to jest coś czego się nie pozbawię - to kwintesencja życia.
Oj wyluzuj Jak widać każde 6 może być kontrfobikiem - jak masz jakieś przykłady do porównania to strzelaj, wszyscy piszcieProwokacja pisze: Oo, czyli nie tylko ja jestem uzależniona od adrenaliny, fajnie
Sorry za wtrącenie się, już uciekam
Kurde to mnie żeś teraz zaskoczył. Dokończę następnym razem bo musze do roboty spylać. Trzymajcie się
Re: Kontrfobijne 6
Mam czasem zachowanie kontrfobijnej 6-ki. Gdy się wkurzę na siebie, że coś budzi we mnie lęk, to zrobię to! Bez przesady: jeśli widzę, że nie wdrapię się na tą drabinę to schodzę. Czynię to małymi krokami.
Uwielbiam łazić tam, gdzie grzeczne dziewczynki nie chodzą... Stare domy, las nocą. To raczej nie adrenalina, a chęć przygody mnie do tego skłania. Wracam nocą z knajpy "na skróty", przez najgorsze ulice. W rzeczywistości tylko czekam, aż podejdzie jakiś dresiarz, żebym mogła go sprać... To mnie jakoś wewnętrznie satysfakcjonuje/spełnia... Jeśli nie wypiję, to za wszelką cenę staram się zachowywać pokojowo. Nie uderzę, chyba, że sprawa naprawdę jest poważna.
6-ki odczuwają strach, dlatego np. nie chcą być w jakiejś paczce (te kontrfobijne), ja odczuwam wstyd i wyobcowanie, że nie pasuję tu, że się narzucam. Wolę więc być sama.
Tak, autorytetów brak! Mama to autorytet, Joanna D'Arc też. Nie żyją, ale to nie znaczy, że nie są częściowo autorytetami. Z żyjących brak zdecydowany!
Uwielbiam łazić tam, gdzie grzeczne dziewczynki nie chodzą... Stare domy, las nocą. To raczej nie adrenalina, a chęć przygody mnie do tego skłania. Wracam nocą z knajpy "na skróty", przez najgorsze ulice. W rzeczywistości tylko czekam, aż podejdzie jakiś dresiarz, żebym mogła go sprać... To mnie jakoś wewnętrznie satysfakcjonuje/spełnia... Jeśli nie wypiję, to za wszelką cenę staram się zachowywać pokojowo. Nie uderzę, chyba, że sprawa naprawdę jest poważna.
6-ki odczuwają strach, dlatego np. nie chcą być w jakiejś paczce (te kontrfobijne), ja odczuwam wstyd i wyobcowanie, że nie pasuję tu, że się narzucam. Wolę więc być sama.
Tak, autorytetów brak! Mama to autorytet, Joanna D'Arc też. Nie żyją, ale to nie znaczy, że nie są częściowo autorytetami. Z żyjących brak zdecydowany!
6, ESI-Se (nadal nie wierzę, ale co zrobisz, jak nic nie zrobisz?)
Za późno się zorientowałam. Łatwo pomylić 6 z 4.
Za późno się zorientowałam. Łatwo pomylić 6 z 4.
- SuperDurson
- Moderator
- Posty: 2939
- Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kraków
Re: Kontrfobijne 6
Spieszyłem się B A R D Z O. Telefony się urywały, a ja byłem spóźniony więc wysiadłem z tego wlekącego się tramwaju i postanowiłem przejść przez centrum pieszo - tak będę szybciej. Szedłem prosto, miarowym krokiem, skupiony na celu który przybliżał się tak bardzo powoli.. kiedy z naprzeciwka, zza rogu wyszedł jakiś rozbujany koleżka w białej czapeczce, z kolegą i tak bardzo machał łapami, że aż uderzył mnie łokciem w splot słoneczny. Nie toleruję takich zachowań. Zatrzymałem się z automatu, obróciłem, i patrząc mu prosto w oczy -oczekując aż łaskawie przeprosi, czego niestety nie zrobił- ciupnąłem mu palacmi ("puśliłem śledzia") jednoznacznie pokazując co myślę o nim i tym co zrobił. On wtedy rozjuszył się zauważalnie i zaatakował. Nie namyślając się zbytnio odchyliłem się delikatnie do tyłu, podniosłem nogę i wyprostowałem ją dodając pędu ciałem - trafiając piętą w jego splot słoneczny. Powietrze uszło z płuc świszcząc, on prychnął astmatycznie, upadł, krztusi się i zwija jęcząc.. Nic nie chrupnęło - mostek jest cały. Następny - w szoku, podniósł ręce, niegroźny..
Tamten leży, dusi się, twarz wykrzywia ból gdy tylko nabiera powietrza.. Przyzwyczai się, to tylko kilka dni.. będzie żył.
Myśl: "Hej! Spieszysz się!"
Odwróciłem się, poszedłem dalej..
"Pier&^#$%# 10sekund zwłoki.."
Bez słowa..
Bez emocji..
Przestraszyłem się siebie.. kiedy.. zdałem sobie sprawę, co się stało (i że to życie, a nie trening!) i kiedy już byłem kilkanaście metrów dalej.. pomyślałem.. "żadna nowość, przeżyłem takie sytuacje setki razy", ale w myślach.. I nie na środku rynku!
Cud, że nie namierzył mnie żaden mundurowy funkcjonariusz. Cud, że zasłaniał nas wtedy Barbakan..
Ten agresywny ruch, który dresik w białej czapeczce wykonał na początku widziałem w myślach tyle razy, że cała reszta była oczywista. Tylko zrobiłem to, co gwarantowało mi zwycięstwo..
Boję się, że kiedyś może się przydarzyć inny scenariusz, o innym początku..
..i innym końcu..
Tamten leży, dusi się, twarz wykrzywia ból gdy tylko nabiera powietrza.. Przyzwyczai się, to tylko kilka dni.. będzie żył.
Myśl: "Hej! Spieszysz się!"
Odwróciłem się, poszedłem dalej..
"Pier&^#$%# 10sekund zwłoki.."
Bez słowa..
Bez emocji..
Przestraszyłem się siebie.. kiedy.. zdałem sobie sprawę, co się stało (i że to życie, a nie trening!) i kiedy już byłem kilkanaście metrów dalej.. pomyślałem.. "żadna nowość, przeżyłem takie sytuacje setki razy", ale w myślach.. I nie na środku rynku!
Cud, że nie namierzył mnie żaden mundurowy funkcjonariusz. Cud, że zasłaniał nas wtedy Barbakan..
Ten agresywny ruch, który dresik w białej czapeczce wykonał na początku widziałem w myślach tyle razy, że cała reszta była oczywista. Tylko zrobiłem to, co gwarantowało mi zwycięstwo..
Boję się, że kiedyś może się przydarzyć inny scenariusz, o innym początku..
..i innym końcu..
- SuperDurson
- Moderator
- Posty: 2939
- Rejestracja: sobota, 6 września 2008, 12:45
- Enneatyp: Lojalista
- Lokalizacja: Kraków
Re: Kontrfobijne 6
Idąc dzisiaj ulicą zdałem sobie sprawę, że ta osoba patrzy na mnie wrogo..
Zatrzymałem się.
Wzbierała we mnie furia..
I wtedy zdałem sobie sprawę, że to ja szukam dymu..
Że moja głowa jest opuszczona między barki, a ja wodzę wzrokiem szukając wyzwania..
Że moje zęby są zaciśnięte, a usta wykrzywione..
Że zaciskam pięści, i szykuję się do skoku..
I pomyślałem, że głupio by było gdybym zrobił coś Bogu ducha winnemu komuś, tylko dlatego, że to mi coś się ubzdurało w głowie..
I wtedy zdałem sobie sprawę, że ostatnio rozwaliłem gościowi twarz za to, że złapał mnie za ramię.. I aż mną rzuciło!
Dochodzę do wniosku, że można wykreślić prostą zależność między poziomiem zdrowia a poziomem agresji u kontrfobika.
Liniowo. Im więcej agresji, tym niższe zdrowie.
Projekcja działa cały czas - im niżej zdrowiem tym więcej w głowie (a przez projekcję na zewnątrz) agresji i strachu, im wyżej zdrowiem tym więcej miłosierdzia i wiary.
Mechanizm się nie zmienia, zmieniają się natomiast dane, na których operuje.
Zatrzymałem się.
Wzbierała we mnie furia..
I wtedy zdałem sobie sprawę, że to ja szukam dymu..
Że moja głowa jest opuszczona między barki, a ja wodzę wzrokiem szukając wyzwania..
Że moje zęby są zaciśnięte, a usta wykrzywione..
Że zaciskam pięści, i szykuję się do skoku..
I pomyślałem, że głupio by było gdybym zrobił coś Bogu ducha winnemu komuś, tylko dlatego, że to mi coś się ubzdurało w głowie..
I wtedy zdałem sobie sprawę, że ostatnio rozwaliłem gościowi twarz za to, że złapał mnie za ramię.. I aż mną rzuciło!
Dochodzę do wniosku, że można wykreślić prostą zależność między poziomiem zdrowia a poziomem agresji u kontrfobika.
Liniowo. Im więcej agresji, tym niższe zdrowie.
Projekcja działa cały czas - im niżej zdrowiem tym więcej w głowie (a przez projekcję na zewnątrz) agresji i strachu, im wyżej zdrowiem tym więcej miłosierdzia i wiary.
Mechanizm się nie zmienia, zmieniają się natomiast dane, na których operuje.
Re: Kontrfobijne 6
Bardzo ciekawe wnioski i się z nimi zgadzam
Re: Kontrfobijne 6
Mi w takich sytuacjach najpierw przychodzi to pytanie do głowy jak dalece sobie akcyjką na niego zaszkodziszPrzestraszyłem się siebie.. kiedy.. zdałem sobie sprawę, co się stało (i że to życie, a nie trening!) i kiedy już byłem kilkanaście metrów dalej.. pomyślałem.. "żadna nowość, przeżyłem takie sytuacje setki razy", ale w myślach.. I nie na środku rynku!
Jak jest na nie dobra odpowiedź to wtedy decyduję czy ukarać głupka czy nie.
Przypomina mi się sytuacja sprzed kilku dni. Stoję na światłach samochodem na dwupasmówce, zielone się włącza i zatrąbiłem na gościa przede mną bo się ociągał ze startem jednocześnie patrząc w prawo. A gościu w samochodzie obok jak podskoczył to wylądował na fotelu prawie prosto w moim kierunku trzymając kurczowo kierownicę wlepił we mnie gały jakbym chciał go zabić - ależ mi się śmiać zachciało z niego
Rzeczywiście taka ostra kontrfobiczność jest zdecydowanie spektakularna
I z tego powodu też zgadzam się z Joe, dobre wnioski wyciągnąłeś Marcin, czasem takie reakcje są naprawdę przesadzone.