Ja kontra inne typy w relacji (spostrzeżenia):
1.
Uciekam, unikam, boję się! Robię wszystko, co w mojej mocy, by wmówić sobie, że 1 to np. 2.
2. Za mało ich znam.
3. :/ Nie lubię, bo za bardzo je ciągnie do kasy, blichtru, celebrowania... Kocham, bo często to oni zostają trenerami rozwoju. Dają kopa do działania. Wspierają, gdy sama siebie wesprzeć nie mogę.
4. Kocham je! Cenię ich indywidualizm. Kreatywność, bycie na przekór. Jednocześnie potrafią mnie mierzić swoim stylem.
5. Uwielbiam, ubóstwiam, kocham. Cenię ich za wiedzę. Mogłabym siedzieć przy nich i słuchać... Ich dystans, opanowanie... Jednocześnie życie mnie nauczyło, że na ten typ trzeba szczególnie uważać. Aktualnie jestem wobec nich ostrożna.
6. Lubię je. Wiem, że to dobrzy kumple, choć łatwo im podpaść z byle powodu. Mnie też?
Za dużo myślą, za dużo analizują. To je gubi. Gdy spotykam inną 6 to tak jakoś mam ochotę przytulić. One takie fajniutkie są
7. No... tak średnio. Albo złości mnie ich swoboda, brak przewidywalności, którą postrzegam jako infantylność. Albo patrzę na nich jak na mistrzów. One są takie spontaniczne, wesołe. A ja co?
8. Gdy się spojrzy na mnie i 8 z boku to wydaje się, że nam zdecydowanie nie po drodze. Ja się złoszczę, one się złoszczą. Przepychanki jakieś :/ Walka o władzę
a w rzeczywistości czuję się pewnie w ich towarzystwie, gdy są za mną. Gdy nie są... Cóż, Houston? Mamy problem!". Cenię je za stanowczość, bezpośredniość.
9. Hmm... Trudno powiedzieć. Czasem ich brak asertywności jest mi na rękę (o ja zła
), niekiedy mnie denerwuje. Są... właśnie. Jakie są? Spoko są