Truskawkowe_pola pisze:Aby osiągnąć najwyższy poziom, muszę być bardziej perfekcyjna, altruistyczna, poprawiam swój wizerunek, otwieram się emocjonalnie, pogłębiam wiedzę. Szukam beztroski, staję się stanowcza i niekonfliktowa.
Uważam wręcz przeciwnie. Im bardziej się na siebie naciska i wyznacza sobie ramę tego jak się powinno prezentować, zachowywać etc. tym większe prawdopodobieństwo, że to wprowadzi ten stan niepokoju. A to własnie jest błędne koło, bo to tylko nakręca lęki, które ma się w sobie. Poza tym nie jest to autentyczne, tylko wymuszone, więc pozostawia tę sztywność.
Podążanie w stronę Dziewiątki, to właśnie takie odpuszczenie. Coś na zasadzie boję się jak cholera, ale staram się zachować spokój i akceptować to, że ten lęk jest. Po roku mieszkania z Dziewiątką zauważam, że strategia wyobraź sobie najgorszy możliwy scenariusz i zaakcpetuj go, naprawdę wiele daje.
U siebie zauważam właśnie pewną zmianę w tej kwestii. Kiedyś pierwszym odruchem, kiedy zaczynałam czuć niepokój, było robienie czegokolwiek co zapewni jakieś takie złudne poczucie bezpieczeństwa. Pełno opcji, wałkowanie tego samego tematu z mnóstwem ludzi w poszukiwaniu właściwej możliwości i nie słuchanie tego co jest we mnie. Teraz mi się często włącza taka lampka i hasło "po co? co to da?". Czasami naprawdę lepiej jest puścić coś wolno i żyć w zgodzie ze sobą, pozwolić sobie, żeby ta esencja się ujawniła. Wtedy życie naprawdę nabiera smaku.